Nie wszyscy kochają amerykańskie dolary. I to nie z powodu masońskich znaków na banknotach. Do niezadowolonych należą amerykańscy libertarianie, którzy zamiast tylko narzekać, wyprodukowali swoje własne dolary wolności: the Liberty dollar.
Ta prywatna waluta, zwana także walutą patriotyczną, jest także legalną formą płatności w USA. Została zaprojektowana i stworzona przez Bernarda von NotHausa, zafascynowanego teorią Murray’a Rothbarda i Free Money Movement F. A. von Hayeka.
Po raz pierwszy ujrzała światło dzienne w 1998 r., po dwudziestu trzech latach eksperymentów twórcy, który początkowo planował stworzyć nową walutę hawajską. Aby sfinalizować wprowadzenie w obieg swojej waluty na teren całego kraju, Von NotHaus powołał do życia NORFED (National Organization for the Repeal of the Federal Reserve Act i the Internal Revenue Code), organizację walczącą o zniesienie ustawy z 1913 r. powołującej do życia FED (system banku centralnego) i kodeks podatkowy. Obecnie NORFED produkuje i wprowadza w obieg srebrne i złote jednouncjowe (31 gram) monety oraz półuncjowe srebrne. Ron Helwig z Liberatraińskiej Partii z Minnesoty, która cały koncept popiera rękami i nogami powiedział, że z legalnego punktu widzenia nie można ich nazywać monetami, jednak w rzeczywistości są one nimi jak najbardziej. Organizacja wydaje także srebrne i złote certyfikaty (jedna uncja srebra: 10 dol., pół uncji srebra: 5 dol., jedna dziesiąta uncji srebra: 1 dol. i jedna uncja złota: 500 dol.). Pieniądze, mające specjalne zabezpieczenia maksymalnie utrudniające fałszowanie (według NORFED są one lepsze niż na banknotach emitowanych przez bank centralny FED), wyrabiane są w Sunshine Minting, a cały proces produkcji strzeżony jest przez uzbrojonych ochroniarzy. Kupujący wolnościową walutę otrzymuje potwierdzenie (warehouse receipt), że równowartość w kruszcu zostaje składowana w specjalnym magazynie w the Sunshine Minting, Inc. (http://www.sunshinemint.com/ ) w Coeur d’ Alene, w Idaho, który nie jest częścią NORFED, a niezależną trzecią stroną w systemie. Każdy wolnościowy dolar ma więc pokrycie w kruszcu i może być zamieniony na „niewolnościowe dolary”, jeśli tego zażyczy sobie klient. A co najważniejsze, nie boi się inflacji. Zdaniem Helwiga w obiegu jest obecnie ekwiwalent sześciu milionów dolarów. To prawdziwa wolnorynkowa waluta. Dlaczego? Bo nie jest sterowana przez FED. Ale o tym trochę później.
Standard złota
To, co robią libertarianie, to de facto materializowanie idei przywrócenia standardu złota i srebra, co było zresztą w zamierzeniach Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych. Artykuł I, ustęp 10 Konstytucji mówi, że żaden stan nie ma prawa emitować pieniędzy bez pokrycia w złocie i srebrze. Jeśli stan nie ma, dlaczego zrobił to rząd federalny? Stany Zjednoczone używały standardu bimetalicznego w początkach istnienia, a potem zaczęły kombinować. Standard złota obowiązywał od 1900 do 1917 r. i od 1919 do 33 r. Oficjalnym uzasadnieniem odejścia od standardu złota w trakcie Wielkiego kryzysu była ochrona złota przed rozgrabieniem przez indywidualne osoby i eksportowaniem za granicę. Konkretnie The Gold Reserve Act z 1934 r. Roosevelta zmodyfikował wcześniejszy standard złota i spowodował, że zaniechano produkcji złotych monet, zabraniając zarazem obywatelom ich posiadania (z wyjątkiem niektórych kolekcjonerskich) i wydawania. Znikają złote certyfikaty używane jako pieniądze. Rząd kupił od ludzi złoto w cenie 35 dol. za uncję i nadal używał złota w transakcjach międzynarodowych. Całe sprytnie kupione złoto trafiło do Fortu Knox (o wartości 5 miliardów dolarów). Do 1963 r. są jeszcze w obiegu srebrne certyfikaty, jednak od 1971 r. nawet z tego nici. W tym bowiem roku USA oficjalnie (zawieszenie w 1968) odeszły całkowicie od standardu złota. Jednak po latach, w grudniu 1974 r. Kongres zezwolił Amerykanom na posiadanie złota w formie bilonów, a od 1977 r. przywrócił klauzulę złota w transakcjach w ramach umów handlowych. W 1985 prezydent Reagan podpisał the Gold Bullion Coin Act, który nakazał rządowi emitowanie i sprzedaż złotych monet o ograniczonym statusie płatniczym (głównie monet kolekcjonerskich: 50 dol., 20 dol., 10 dol. i 5 dol.). Oczywiście wcale nie oznacza to, że został przywrócony standard złota.
Nieprawdziwe dolary
Dolar był niegdyś jednostką opartą na wadze, definiowaną przez odpowiednią ilość złota lub srebra w ustawie U.S. Coinage Act z 1792 r. Obecnie, według NORFED popularne zielone papierki to nie dolary, ale banknoty wydawane przez Federal Reserve (bank centralny FED), które Amerykanie tylko pożyczają od FED i które nie mają żadnej wartości. Amerykańskie banknoty produkowane są w Washington D.C i w Forth Worth w Teksasie przez Bureau of Endgreving and Printing, składane w stosiki po sto sztuk i potem cięte w banknoty. Są drukowane w trzech etapach: najpierw czarny przód, drugiego dnia zielony tył i w końcu nakładane są zielone numery seryjne i pieczęcie. Wiele sekretów wiąże się z produkcją papieru (wyrabianego przez firmę Crane and Company), podobnie jak jego zawartością (ta sama od 1879 r.). Wiemy jednak, że papier składa się on w 75 % z bawełny i 25% lnu oraz, że zawiera nylonowe nitki. Dzięki temu składowi dolar na pewno nie boi się prania. Wystarczy wyprasować. Podobno duża część amerykańskich banknotów zawiera też w sobie kokainę, gdyż zwinięte w rurki służą do wciągania jej przez nos. Pranie banknotów nie jest więc tak znowu pozbawione sensu. Nawet w przypadku przyzwoitego człowieka. Koszt produkcji jednego banknotu to 3 centy. Wartością dolara steruje FED, który jest właściwie instytucją prywatną, korporacją, której właścicielami są banki, jednak – jak piszą autorzy „Guide to Understanding Money & Investment”, publikacji Wall Street Journal, działa bardziej jak rząd niż przedsiębiorstwo. Nie bez przyczyny FED powstał w 1913 r. , dokładnie wtedy, kiedy powołano do życia podatek dochodowy. A właściwie chciałam napisać odwrotnie, że podatek dochodowy pojawił się dlatego, że powstał FED (tak w uproszczeniu). Szefem FED jest obecnie Alan Greenspan wyznaczony przez prezydenta i zaakceptowany przez Kongres. Mniej więcej połowa banków w USA należy do systemu FED, a muszą wszystkie publiczne. Kompetencje FED są ogromne: autoryzowanie drukowania nowych pieniędzy, administrowanie kontami rządowego Skarbca, ustalanie rezerw bankowych, pożyczanie bankom pieniędzy na ustalanych przez siebie stopach procentowych, kontrolowanie i monitorowanie wszystkich operacji bankowych w kraju będących częścią systemu FED, stanie na straży złota składowego przez rządy obcych państw w USA. itd. Można powiedzieć krótko, że chodzi o grzebanie w pieniądzach na różne sposoby, czyli o sterowanie całą gospodarką. Autorzy „Guied to Understanding (..)” piszą, że wartość dolara zależy od „integralności amerykańskiej gospodarki”. Za to wg Bernarda von NotHausa zależy ona od „zadłużenia, Alana Greenspana, IRS (Urzędu podatkowego), czołgów i broni”. Ach, to amerykańskie zadłużenie…7 trylionów „niewolnościowych” dolarów…Może więc warto przerzucić się na dolary wolności, których wartość jest bardziej stabilna?
Co można zrobić z dolarami wolności?
Według US Tresury, konkretnie Claudii Dickens rzecznika U.S. Treasury Department’s Bureau of Engraving & Printing, bicie własnych monet i produkcja prywatnych pieniędzy jest zgodna z prawem, jak długo nie widnieje na nich napis “legal tender” . Do tego napisu mają jednak prawo tylko pieniądze FED, które muszą być akceptowane przez każdego, w przeciwieństwie do czeków (nie wszyscy muszą je akceptować). Rządowe regulacje mówią także, że jeśli ktoś ma ochotę zrobić sobie fałszywe zielone dolary, banknoty muszą być albo półtora razy większe lub trzy czwarte mniejsze. Jeśli chodzi o dolary wolności to oczywiście zwykłe sklepy ich nie akceptują. Libertarianie nie przejmują się na razie ich ograniczoną popularnością mówiąc, że nie od razu wszyscy akceptowali Visę czy Master Card. Lokalny bank w Minnesocie WellsFargo przyjął te pieniądze na konto jednego z libertarian, ale zapewne tylko dlatego, że był on stałym i zaufanym klientem. Potem jednak na poziomie centralnym wycofał się, gdyż amerykańskie banki mogą przyjmować i wydawać tylko pieniądze FED. WellsFargo nie chce jednak wolnościowych pieniędzy oddać. To zapewne dowód, że nie ma to jak złota moneta. W Minnesocie jest jednak kilka sklepów, które akceptują dolary wolności. Podobno w miejscowości Austin w Texasie można za nie kupić samochód, tj. np. przy użyciu 500 dolarowych złotych monet. Cały system i obieg rozwija się, NORFED trochę na tym zarabia, a reszta zależy od wolnego rynku, czyli od ludzi. Co by było gdyby FED został zamieniony na NORFED? I pomyśleć, że obecny szef FED był kiedyś libertarianinem…
Konkurencja dla FED
Dolary wolności to oczywiście także konkurencja dla FED i nie tylko na polu zabezpieczeń przed fałszerzami. Aktualnie w USA około czterdziestu społeczności używa własne prywatne systemy pieniężne (np. Ithaca Money), jednak ich strefa użycia jest ograniczona. Nie jest tak w przypadku dolarów wolności. Ron Helwig mówi, że mają też inną zaletę. Fakt, że wolnościowe dolary nie przechodzą prze ręce banku pozwala na ich zatrzymanie w danej społeczności, w ten sposób ją wspierając. A co najważniejsze, wygląda na to, że Ameryka jest już na kursie powrotu do złotego standardu. Oczywiście, że na razie niewielu wymienia zielone dolary na wolnościowe i je używa, jednak i my wiemy, że nie od razu Kraków zbudowano. Historia Ameryki pokazuje, że niewielka grupa może wywrócić status quo zupełnie do góry nogami. Trzymajmy kciuki.
Natalia Dueholm (http://www.edukacjadomowa.piasta.pl/)