Radosław Tryc “Czy koncesjonizm etatystyczny jest formą kapitalizmu?”

Tytułowe pytanie możnaby odwrócić: „Czy da się koncesjonizm etatystyczny uznać za łagodną formę realnego socjalizmu?”

Socjalizm, zgodnie z jego teoretycznymi założeniami tzw. klasyków marksizmu, miał polegać na kolektywnym zarządzaniu „środkami produkcji” przez klasę robotniczą (np. Rady Robotnicze i Żołnierskie). W praktyce, realsoc nie wprowadził (poza epizodycznymi wypadkami) tej formy administrowania ani w Armii Czerwonej, ani w gospodarce. Już od samego początku wojny domowej dowodzenie przejęli byli carscy oficerowie i podobnie nad fabrykami – mianowani dyrektorzy. Ustrój radziecki nie realizował hasła „cała  władza w ręce rad”, ale raczej „cała władza w ręce urzędników na etacie”. W wersji stalinowskiej, którą Polska miała wątpliwą przyjemność poznać, brzmiało to przewrotnie „kadry decydują o wszystkim”. Rady zakładowe mogły się zrealizować conajwyżej przy zadaniach klasy dzielenia miejsc na wczasach.

Władza partii (realizacja dyktatury proletariatu przez awangardę klasy robotniczej oczywiście!) opierała się na trzech filarach: terrorze, propagandzie i właśnie wszechwładzy administracyjnej. Na każdym etapie gospodarki i życia społecznego ostateczne decyzje
podejmował urzędnik na etacie, pochodzący z nominacji partyjnej i mianowany przez urzędnika wyższego szczebla w ramach różnorodnych, niejasnych i nieformalnych uzgodnień. Oczywiście istniały obszary, gdzie „władza ludowa” udzielała koncesji (zezwoleń) na działalność „swobodną”. Dzięki takiemu ograniczonemu dopuszczeniu „prywatnej inicjatywy” Polska nie zaznała głodu na skalę ZSRR a nawet dostępne były warzywa i kwiaty. Oczywiście sporadycznie zdarzały się kampanie brutalnej walki z kułakami, badylarzami, prywaciarzami i cały czas ze spekulantami. Automatycznie i samoistnie działające siły próbują zawsze zrównoważyć rynek czego komuniści zaakceptować nie chcieli. Nie po to przecież „ruszali z posad bryłę świata”, żeby podporządkować się jakimkolwiek prawom ekonomii.

Przyjrzyjmy się sytuacji obecnej. Dopuszczono prywatną własność lasu, ale właściciel nie może wyciąć swojego drzewa bez uzyskania zezwolenia właściwego urzędnika na państwowym etacie (nadleśnictwo). Z drugiej strony zabronione jest również pozostawienie roślin samymi sobie. Oczywiście efektem bezpośrednim i przewidywalnym takiego podejścia jest mniej lasów. Mamy ogromną ilość dziedzin ludzkiej działalnośći, podlegających zezwoleniom (koncesjom) i kontrolowanych urzędowo w taki sposób. Przy ogromnym wysiłku mogę próbować zrozumieć co przyświecało ustawodawcy, żeby utrzymać koncesjonowanie handlu bronią. Dlaczego jednak nie można swobodnie obracać paliwem? Ceny byłyby za niskie czy może skonczyłyby się w żaden sposób nie kontrolowane profity z opłat przekazywanych „pod stołem” za koncesje? A może (to straszne!) mógłby się wzbogacić jakiś „ichni” cwaniaczek, zamiast słusznego „naszego” przedsiębiorcy. Wszyscy pamiętamy jak przyszedł pan Rywin do pana Michnika po pieniążki dla „grupy trzymającej władzę”?

Otacza nas gąszcz przepisów, które pozwalają urzędnikom decydować kto może wykonać określoną czynność, a kto nie. Co dla mnie najważniejsze – jedynym tytułem dla człowieka do podejmowania takich decyzji jest etat a nie np. długoletnie studia, praktyka, ani społeczne zaufanie wyrażone w wyborach. Żadna partia nie ma wystarczającej liczby członków, żeby obsadzić dostępne w Polsce urzędnicze stołki. Nie szkodzi – etaty są łupem rozdawanym „krewnym i znajomym królika” po wygranych wyborach. Dlatego nikt (żadna licząca się siła polityczna) nie jest zainteresowany naprawą tego stanu rzeczy. Państwo nie staje się narzędziem do rozwiązywania jakichkolwiek problemów, ale do łupienia podatników dla dobra tzw. „klasy politycznej”. Czy nie przypomina to uprzywilejowanej pozycji aktywistów partii komunistycznej w dobie realnego socjalizmu?

Nie chcę tu nikogo przekonywać, że obecna sytuacja w Polsce nie jest lepsza niż była przed 1989 rokiem. Twierdzę jednak, że dalej pokutuje przekonanie o prawie państwą do zezwalania (łaskawie) na to, co człowiek może robić ze swoim majątkiem (nie czyniąc krzywdy nikomu) oraz udzielania koncesji na niektóre (zupełnie zwyczajne pod każdym względem) rodzaje działalności gospodarczej. To przekonanie, które znajduje wyraz w jeszcze obowiązującym ustawodawstwie, każe przyjąć, że koncesjonizm etatystyczny jest łagodną i miejmy nadzieję ostatnią formą realnego socjalizmu.

Ostrzeżenie Miltona Friedmana skierowane niegdyś do Polaków: „Macie mieć nie taki ustrój, jakie bogate państwa Zachodu mają teraz – lecz taki, jakie miały wtedy, gdy były tak biedne, jak Wy teraz”.

Radosław Tryc (http://www.rtc.pl/~ff/)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *