Pojawiła się w ostatnich dniach w telewizja publicznej tzw. „reklama społeczna” nawiązująca do tematu korupcji. Jeżeli przypadkiem nie wiesz, co to jest ta reklama to już usłużnie tłumaczę. Za hardcorowej komuny (1945-89) władzunia wywieszała różne plakaty, mające w założeniu zmieniać postawy i zachowania ludzi. Przykładowo wywieszano plakat „Bimber twój wróg” i czekano na rezultat w postaci zmniejszenia się liczby domowych wytwórni tegoż specjału i liczby go używających. Skutki perswazyjne tego plakatu były wiadome, czyli żadne.
Obecnie, w czasach komuny „lightowej” (czy jak to nazywają – drugiej), rządzący używają jako środka przekazu telewizora a reklama nazywana jest społeczną bo tak ją nazwali naukowcy w USA. Żeby być ścisłym, w USA ten rodzaj reklamy czasem działa ponieważ tamtejsi naukowcy, pomagający w opracowywaniu takich reklam, zajmują się badaniami i sprawdzaniem swoich teorii, co wygląda podejrzanie dla ludzi przyzwyczajonej do praktyki w nauce polskiej, czyli do powielania , przelewania z pustego w próżne i wykładania. Zresztą nie czepiajmy się rodzimych elit naukowych – są po prostu dobrze przystosowane do otoczenia, w USA bez pracy nie ma kołaczy a w u nas bez etatu nie ma kasy, a jak już etat jest to, po co się męczyć jakąś tam praktyką jak można robić miksy z bibliografii.
Przedsiębiorca – donosiciel
No, ale do rzeczy. We wspomnianej reklamie występuje piekarz, który skarżył się, że musiał dać w łapę inspekcji i jego kolega, któremu zasugerowano „przedpłatę” za otrzymanie etatu.
Reklama kończy się przekazem, że tak nie musi być i możemy to zmienić.
Przeanalizujmy pokrótce całą sytuację. Ludzie, którzy wpadli na pomysł tej, którejś tam z rzędu akcji antykorupcyjnej niczego nie ryzykują namawiając ludzi do niezgodnych z rozsądkiem zachowań. Twórcy tej akcji to z pewnością ludzie elit, którzy tak czy owak będą się do emerytury wylegiwać na dobrze opłacanych urzędniczych stołkach.
Ale pomyślmy o piekarzu z klipu. Facet narzeka, że inspekcja chciała w łapę, czyli wygląda na to, że nie należy do miejscowego układu, w którym każdy wie gdzie jego miejsce. A więc przypuszczalnie dorobił się wszystkiego od zera i ma wiele do stracenia. Jeżeli powinie mu się noga, automatycznie może stoczyć się na dno, z którego będzie musiał odbijać się mozolną pracą od nowa pokonując przeszkody ochoczo stawiane przez rządy na drodze „przedsiębiorczość”. A łatwo popełnić jest błąd.
Załóżmy, że piekarz anonimowo doniósł na inspektora. Co się dzieje? Do inspektoratu przyjeżdża kontrola z góry, pogrzebią trochę w papierach, dla formalności wskażą jakieś uchybienia i finito. Oczywiście inspektor zacznie zastanawiać się kto na niego doniósł, jeżeli kontrolujący mają resztki przyzwoitości i wyobraźni to przemilczą że chodziło o donos z piekarni (jeszcze lepiej gdy przemilczał to piekarz) i zadanie inspektora będzie trudne, aczkolwiek nie beznadziejne bo jeśli chodzi o małe społeczności to takie „czarne owce co we własne gniazdo plują 😉 ” są dość łatwe do identyfikacji. W najlepszym razie sprawa rozejdzie się po kościach, a następnym razem piekarz, zauważywszy, że skutki donosu są żadne, potulnie zapłaci i wszystko wróci do normalności.
Co się natomiast stanie, gdy piekarz jawnie wystąpi przeciwko skorumpowanemu inspektorowi? Wtedy mamy małego hiczkoka. Załóżmy, że po tym wystąpieniu inspektora usuwają z pracy a nawet dostanie jakiś wyrok w zawieszeniu. Co się dzieje? Inspektor dostaje oczywiście pracę w innym urzędzie, zaprzyjaźnionej z budżetówką firmie czy innym domu kultury. Przez jakiś czas będzie to stanowisko mniej eksponowane, aż sprawa przycichnie.
A co u piekarza? Jeżeli jego biznes spełnia wszelkie wymogi nakładane przez ustawę to oczywiście będzie miał spokój, ale czy sądzicie, że da się spełniać na bieżąco wymogi naszego przeregulowanego prawa?
Biznes – pole minowe (nie dotyczy biznesu zaprzyjaźnionego z władzą)
Myślicie, że tak? Prowadziliście kiedyś biznes? Wysyłaliście pytania i podania, na które otrzymywaliście niejasne odpowiedzi nie na temat. Kiedyś zaczęło wam się wydawać, że nawet urzędnicy nie potrafią czytać ustaw?
Siłą naszych władz jest to, że po pierwsze prawo jest niemiłosiernie skomplikowane, a po drugie ludzie pomimo kilkudziesięciu lat przymusowej edukacji nie potrafią czytać ustaw.
Mi samemu udało się natknąć, studiując ustawy dla własnych potrzeb, na przypadki, w których ostateczne rozstrzygnięcie leżało w wyroku Sądu Najwyższego czy jakimś rozporządzeniu, o czym informował mnie dopiero specjalista w danej materii, mimo tego, że sądziłem, że czytać potrafię.
Władza mając takie potężne narzędzia w dłoni może zniszczyć każdego, kogo nie stać na adwokata z pierwszej 100 rankingu. Czyli, mówiąc Hellerem, władza może uwalić każdego, kto nie jest władzą.
Tak, więc dobrobyt naszego piekarza jest na łasce nowego inspektora. Ale nie tylko. Skorumpowany inspektor znalazł się na swoim stanowisku nieprzypadkowo. Ma kolegów i rodzinę na podobnych urzędach w mieście. Pomyślmy gdzie piekarz jeszcze musi załatwiać swoje sprawy. Może Pani Zosia w skarbówce jest kuzynką inspektora, może Ania w Zusie, siostrą, może Zbyszek co zarządza dopłatami z funduszy unijnych, o które stara się piekarz pije często z inspektorem wódkę, może sklepowi z alkoholem w którym piekarz ma udziały nie przedłużą koncesji z uwagi na nagłe pojawienie się skarg lokatorów pobliskich domów.
Może do redaktora jedynej gazety w mieście ktoś przyśle chleb za szczurzym włosiem, wskazując jako miejsce zakupu sklep piekarza.
Tak czy owak – wieczne urzędy będą trwały, piekarz niekoniecznie.
I wszystko byłoby normalnie, bo świat niezależnie, czy to feudalny, kapitalistyczny czy socjalistyczny zawsze dzieli się na rządzących i rządzonych. I rządzeni rządzącym zawsze musieli opłacać się w jakiejś formie. I słusznie ktoś zauważył, że „małpy trzeba golić”, ale w Polsce rządzących jest zbyt dużo a tych do golenia już zbyt mało. I to jest problem.
Namawianie ludzi to zachowań samobójczych tego nie zmieni. Na szczęście dla siebie większość ludzi jest rozsądnych
OxO d’OVIS
___________________________________________________
Artykuł opublikowany w serwisie Likwidator CBA, przedruk za zgodą autora
Ciekawa strona, trafilem tu przypadkowo, ale od dzis bede wpadal czesciej, pozdro