Wyspy Morza Śródziemnego kojarzą nam się z Rajskim Ogrodem – ciepło, niesamowita przyroda i wakacje. Tym większym zdumieniem przywitałem informację z przewodnika, że na greckiej wyspie Rodos czasami brakuje prądu. Pewnego dnia obudził mnie terkot dużego silnika, wibracje jakby ktoś zaparkował traktor piętro niżej i zapach snujących się wszędzie spalin.
Rzeczywiście, jedyna elektrownia – państwowa, ma niewystarczającą moc, żeby obsłużyć stałych mieszkańców i miliony turystów. Wyjątkowo upalne lato skłaniało do korzystania z urządzeń klimatyzacyjnych, co powodowało załamywanie się niewydolnej sieci
energetycznej i znane nam z czasów minionych „czasowe wyłączenia prądu”. Na Rodos prawie każdy hotel jest wyposażony w generator zasilany silnikiem diesla. Przez chwilę znalazłem się w „rzeczywistości alternatywnej”.
Jak napisał Fritjof Capra w książce „Punkt Zwrotny”, rządzi nami kompleks paliwowo-energetyczny powiązany silnie z rządami i również firmami farmaceutycznymi. Jeśli ktoś uważa, że to kolejna teoria spiskowa niech znajdzie odpowiedź na pytanie gdzie teraz pracuje Gerhardt SchrĂśder (poprzedni kanclerz Niemiec).
Jako alternatywę dla Systemu (nomen omen) Energetycznego Fritjof Capra zaproponował piękne indywidualistyczne rozwiązanie (przynajmniej tak wydaje się na pierwszy rzut oka). Każdy budynek można byłoby wyposażyć w generator zasilany silnikiem diesla jako uzupełnienie dostępnych lokalnie odnawialnych źródeł energii. Dałoby się wtedy korzystać z paliwa kupowanego na wolnym rynku jak i od kogo by kto chciał.
Niestety duży silnik cieplny jest bardziej sprawny niż wiele małych, co przekłada się wprost na cenę prądu i na zanieczyszczenie środowiska. Efektywniej można go również
oddzielić od ludzi tak, żeby nie przeszkadzał hałas i spaliny. U podstawy sukcesu naszej cywilizacji legła specjalizacja, dlatego chałupnictwo w produkcji energii elektrycznej wydaje mi się poważnym krokiem wstecz.
Jeśli mielibyśmy producentów (większych i mniejszych) prądu z jednej strony, a odbiorców z drugiej, pomiędzy nimi musi istnieć System Energetyczny zbudowany z linii przesyłowych, transformatorów i oczywiście logiki działania. Nawet w tej chwili nie jest to system jednolity, należący do jednego podmiotu gospodarczego. Przykładowo w Warszawie między elektrownią a moim gniazdkiem w ścianie jest PSE (firma państwowa) i Stoen (lokalny monopolista).
Fakt, że zbudowano Internet, dowodzi możliwości funkcjonowania niezawodnie działającej sieci należącej do różnych podmiotów gospodarczych. W analogicznie skonstruowanym Wolnym Systemie Energetycznym byłyby przesyłane kilowatogodziny (razem z
informacjami o cenie) tak samo jak obecnie w Internecie pakiety. Zarówno posiadacz źródła prądu (elektrowni cieplnej, wiatrowej czy wodnej) jak i linii przesyłowej mógłby w sposób prosty zarabiać. Jego powstanie leżałoby w naturalnym interesie wszystkich. W sposób oczywisty cena jest niższa w pobliżu elektrowni i wyższa bliżej gniazdka w ścianie. Podobne wahania można obserwować w ciągu doby czy roku. Intratnym źródłem zysku
powinno stać się magazynowanie energii elektrycznej, co rozwinie zarzucone dziś technologie. Nareszcie cena prądu kształtowałaby się dynamicznie i rynkowo samodzielnie a nie pochodziła z sufitu w zacisznym gabinecie. Tego rodzaju System dałby wreszcie możliwość zaistnienia źródłom odnawialnym energii. Przy silnym wietrze prąd dla wszystkich byłby trochę tańszy, bo wiatraki produkują go więcej niż w danej chwili może być potrzebne.
Polska jest krajem upośledzonym jeśli chodzi o energię z wiatru i słońca (chociaż w tym roku bardzo trudno w to uwierzyć), natomiast uprzywilejowanym w zakresie energii geotermicznej (według prof. Henryka Kozłowskiego – Politechnika Krakowska). Czy się opłaca z niej korzystać? Póki ceny są urzędowo-umowne – po prostu nie
wiadomo.
Co właśnie zrobiono? Ministerstwo Gospodarki nie planuje prywatyzacji kopalń węgla kamiennego do 2015 roku. Unia Europejska uznała budowę podbałtyckiego gazociągu omijającego Polskę jako jeden ze swoich priorytetów. Zapłacą za to również nasi podatnicy
w ramach dorocznej składki. Co należy zrobić? Sprywatyzować wszystko, co się da, po to, żeby mógł powstać wolny rynek producentów, magazynów i przewoźników energii – złamać powiązanie państw z kompleksem paliwowo-energetycznym.
Nikogo już nie stać na taką energetykę, jaką teraz mamy. Niedługo każdy będzie sobie sam prąd w piwnicy robił, napędzając diesla po traktorze dziadka i to olejem osobiście
wyciśniętym z rzepaku z ogródka.
Radosław Tryc http://www.rtc.pl/~ff/