Wendy McElroy “Aborcja”

Kiedy miałam 18 lat, zdecydowałam się na zabieg aborcyjny. W związku z tym pytanie, które tutaj stawiam jest niczym innym, jak tylko pytaniem o to, czy popełniłam morderstwo? Jeśli płód jest istotą ludzką z prawami osobistymi, to jestem spośród milionów kobiet, które popełniły z premedytacją morderstwo pierwszego stopnia i powinnam poddać karze, która jest przewidziana za taką zbrodnię. Fakt, że nie wiedziałam o tym, że zabijam człowieka jest nieistotny, tak jak stan wiedzy rasisty, który zabija czarnych, uznając ich za zwierzęta, jest nieistotny dla faktu, że popełnił morderstwo. Jeśli zwątpisz w te oskarżenia, to zwątpisz w antyaborcyjne stanowisko.

Przed obraniem postaw pro-choice – które wyznaję – konieczne jest rozróżnienie pomiędzy moralnością i prawem, pomiędzy moralnym i legalnym.

Pokojowe czynności mogą być moralne lub niemoralne, ale nigdy nie krzywdzą praw. Branie narkotyków, hazard, okłamywanie przyjaciół mogą lub nie być niemoralne, jednak nie są pokrzywdzeniem praw. W libertarianizmie, celem systemu prawnego jest ochrona praw, nie zaprowadzanie porządku moralnego, tak więc, prawo nie zwraca uwagi na moralność danego czynu, tylko pyta czy był on inwazyjny.

Wielu ludzi sprzeciwia się aborcji z pobudek moralnych bez rozważania jej jako złamania prawa, czym powinno zająć się ono zająć. W pełni zgadzam się z tą szczególną antyaborcyjną postawą. Nie zgadzam się z tymi antyborcjonistami, którzy próbują przełożyć swoje osobiste przekonania moralne na prawa ograniczające moją swobodę korzystania z własnego ciała…z tymi, którzy popierają macierzyństwo z przymusu legislacyjnego.

Chociaż libertarianizm często jest określany jako „nieinicjacja siły” albo „wszystko, co jest pokojowe”, to omawiający libertariańską myśl temat jest to głębszy. Lewelerzy w XVII – wiecznej Wielkiej Brytanii określali to mianem „self-proprietorship” (nie przetłumaczalny dosłownie na polski zwrot oznaczający posiadanie siebie samego na własność), Josiah Warren, pierwszy amerykański anarchista, wspominał o „suwerenności jednostki”, abolicjoniści przeciwstawiający się niewolnictwu użyli koncepcji „samoposiadania” – każda istota ludzka po prostu z faktu bycia nią ma moralną jurysdykcję nad swoim ciałem. Pryncypium tkwiącym u podstaw libertarianizmu – przyczyną, z powodu której inicjowanie siły przeciwko komuś jest złe – jest, że krzywdzi to samoposiadanie się tej osoby. Ta moralna jurysdykcja jest tym, co rozumiem poprzez termin „prawa jednostki”.

Koncepcja praw jest kluczowa dla zagadnienia aborcji. Antyaborcjoniści twierdzą, że aborcja godzi w prawa płodu. Ja uważam, że antyaborcyjna legislacja uchybia prawom ciężarnych kobiet. Twierdzę także, że płód nie jest człowiekiem. Zatem nie posiada on żadnych praw. Aż do urodzenia, nie jest on samoposiadaczem.

Ta wypowiedź nie jest zaprzeczeniem tego, że płód jest w pewnym sensie żywy albo tego, że zygota jest potencjalną istotą ludzką. To, co jest potencjalne, nie jest faktyczne, jakkolwiek jest to hipotetyczna możliwość. Libertarians for Life (libertariańska organizacja antyaborcyjna), co dobrze o nich świadczy, nie przypisuje płodowi indywidualnych praw na podstawie jego potencjału, a na założeniu, że w chwili zapłodnienia – w momencie, gdy zostaje zapłodniona komórka jajowa jest to człowiek z prawami indywidualnymi.

Pojawia się główne pytanie: „Co to znaczy być indywidualnością?”. Tylko poprzez bycie indywidualnością, płód może posiadać indywidualne prawa. Kiedy coś się definiuje, konieczne jest odkrycie kluczowych cech – cech, bez których ta rzecz byłaby czymś innym. W przypadku istot ludzkich odejmujesz przypadkowe cechy takie jak rasa, płeć, kolor włosów aż jesteś pozostawiony z rzeczami, które nie mogą być odrzucone bez zaprzeczenia definicji człowieka. Jedną z takich cech jest zdolność umysłowa.

Najistotniejszą cechą – a nawet wstępnym warunkiem – rozważania, czy coś jest jednostką , jest bezpieczna jednostka, rzecz w oraz z tego. Aż do chwili urodzenia, jakkolwiek płód nie jest oddzielną jednostką; jest to biologiczny aspekt kobiety w ciąży, która posiada możliwość do stania się samodzielną. Po narodzinach płód biologicznie jest autonomiczny i jest samoposiadaczem z pełnią praw indywidualnych. Chociaż nie może przeżyć bez opieki, to nie zakłóca jego biologicznej niezależności; to jest po prostu zależność, której doświadcza każda bezradna osoba.

Przytoczmy jeszcze raz ten argument: mając zakodowane DNA, które jest wszystkim, co jest obecne przy zapłodnieniu, gdy prawa są przypisywane, nie jest to wystarczająca podstawa, żeby rościć prawa indywidualne.

Czego brakuje? Brakującym elementem jest indywidualność… autonomia… biologicznie oddzielna osoba. Tak długo, jak płód jest fizycznie związany z ciałem matki, odżywiany przez pokarm, który ona zjada, podtrzymywany przy życiu dzięki powietrzu, którym oddycha, zależny od jej układu krążenia i oddechowego, nie może on domagać się indywidualnych praw, ponieważ nie jest indywidualnością. Jest częścią ciała kobiety i przedmiotem jej uznania.

Narodziny są chwilą, w której płód staje się właściwą istotą ludzką w prawnym znaczeniu tego terminu. Nie ma takie chwili, innej niż zapłodnienie, w której taka czysta, obiektywna zmiana dokonuje się w statusie płodu. Wszystkie inne zmiany są sprawą stopnia, a nie rodzaju, tak więc są nieadekwatne do prawnej teorii, która wymaga definiowalnego punktu egzekucji praw.

Antyaborcjoniści często uszczegóławiają fizyczny rozwój płodu, rozwój palców u stóp i kory mózgowej, w celu by dodać wagi domaganiom się, że jest to człowiek. Jednak ten rozwój, przez jego własne zwyczaje, jest nieistotny, od kiedy przypisali prawa indywidualne zygocie, która nie posiada dostrzegalnych cech.

Przez to te cechy są nieistotne. Co więcej, ten rozwój tak właściwie uzasadniania stanowisko pro-choice; np. że płód jest potencjalną, a nie właściwą istotą ludzką.

Pewne środki, przez które antyaborcjoniści próbują przeciągnąć temat aborcji przeciw kobietom i z korzyścią dla płodu, jest obciążenie odpowiedzialnością kobiety. Jednakże są dwa znaczenia, w których można stosować słowo „odpowiedzialność”. Pierwszym jest świadomość zobowiązań wobec innej osoby. To jest znaczenie, w jakim słowa tego używają antyaborcjoniści i to aż prosi się o pytanie, mianowicie, czy płód jest jednostką, wobec której mogą być zaciągane zobowiązania?

Dla kontrastu, inne znaczenie słowa „odpowiedzialność” nie zawiera w sobie innej osoby. Wspomina ono o świadomości, że pewne sytuacje wynikają z działań i akceptacji terminów finansowej, czasowej i moralnej odpowiedzialności poradzenia sobie z sytuacją. Kiedy kobieta opłaca zabieg z własnej kieszeni, przyjmuje ona pełną odpowiedzialność za ciążę.

Jest coś dziwnego i niekonsekwentnego w sposobie, w jaki antyaborcjoniści używają odpowiedzialności. Ciężarna kobieta jest określona jako odpowiedzialna za płód , ponieważ wynika to z jej decyzji odbycia stosunku seksualnego. Jak więc antyaborcjonista poradzi sobie z ciążą na skutek gwałtu?

Jednostka nie jest odpowiedzialna moralnie w sytuacji, gdy nie ma możliwości żadnego wyboru. Konsekwentną postawą jest twierdzenie, iż płód jest przez cały okres człowiekiem, a aborcja jest przez cały okres morderstwem, w tym wypadku ktoś zastanawio się, dlaczego kwestia odpowiedzialności ma jakiekolwiek znaczenie? Tak czy inaczej, kobieta jest odpowiedzialna i nie może dokonać aborcji. Z drugiej strony, jeśli poczyniony jest wyjątek w sprawie ciąż z gwałtu, antyaborcjoniści muszą wyjaśnić, jak ich libertariańska teoria może usankcjonować umyślne morderstwo z premedytacją.

Podobne problemy istnieją przy kontraktowym modelu ciąży, przez który kobieta bierze na siebie wynikające z umowy zobowiązania wobec płodu. To zapewnia, że płód jest nie tylko jednostką, która może zawierać umowy, ale że był obecny przy stosunku płciowym, z którego biorą się te zobowiązania.

Tak czy inaczej, w bardziej fundamentalnym znaczeniu sprawa umowy jest nieistotna. Prawa indywidualne są przyznane płodowi i ochrona praw jest sprawą niezależną od kontraktu. Nie muszę zawierać z sąsiadami umowy, żeby mnie nie zabijali lub nie okradali; moje ciało i własność są moje dzięki prawu. Kontrakt wprowadza się tylko w sytuacji, gdy pragnę czegoś, do czego nie mam żadnego prawa, np. owoców czyjejś pracy. Przez umowę nabywam wynegocjowane prawo tej osoby. Jeśli prawa jednostki są przydzielane płodowi, wtedy porozumienie jest zbyteczną protekcją tych praw. Jeżeli prawa indywidualne nie są przyznane, wtedy żaden kontrakt nie jest możliwy, ponieważ jest on dobrowolnym porozumieniem pomiędzy dwoma istotami ludzkimi.

Ale co jeśli czysto teoretycznie, płód byłby świadom posiadania swoich praw? Jakie konsekwencje miałoby to dla stanowiska pro-choice?

Główna zasada samoposiadania głosi, że każda istota ludzka po prostu z faktu bycia nim, dysponuje moralną władzą nad swoim własnym ciałem. Tak więc nawet, gdy płód posiada prawa, nie mogą one zawierać prawa do życia w oraz poza organizmem kobiety, to byłoby równoznaczne z przyznaniem, że jeden człowiek może posiadać funkcje cielesne drugiego… przyznanie, iż dwoje ludzi może mieć prawa do jednego ciała. Słowo używane do określenia takiego systemu, w którym jeden posiada prawo do drugiego, to niewolnictwo.

Jedną z koncepcji, na których opierają się prawa, z których słowo to czerpie swoje znaczenie, jest koncepcja „naturalnej harmonii interesów”. Nie oznacza to, że wszyscy ludzie czują życzliwość do siebie nawzajem i ich pragnienia nigdy nie wchodzą w konflikt. Oznacza to, że korzystanie z samoposiadania i moich praw, w żaden sposób nie zagraża podobnemu korzystaniu z twoich praw. Moje prawo do wiary w Boga nie stoi w sprzeczności z twoim prawem do bycia ateistą. Gdyby wykluczały się on, nie mogłyby one być nienaruszalnymi prawami, które każdy człowiek posiada, byłby raczej to przywilej, który uzyskałem twoim kosztem. Dwoma naczelnymi cechami praw jednostki są, te które mówią, że posiada je każda istota ludzka i nie stoją one w sprzeczności do siebie.

Wyobraź sobie świat, w którym akt połknięcia pigułki zabijałby inną istotę ludzką. W jakim sensie mogłabym domagać się prawa do przełykania? Z jednej strony, w jakim sensie mogłabym domagać się prawa do mojego własnego ciała, kiedy właściwie nie mogę kontrolować, co się w nim znajduje.

To jest dylemat tworzony przez antyaborcjonistów, którzy przydzielają płodowi prawo do kontroli ciała kobiety, które współzawodniczy i walczy z jej własnym prawem. Rezultatem nie są sprzeczne prawa, ale destrukcja ram, z których prawa czerpią swoje znaczenie. W odróżnieniu od nich, w sporych obszarach niesprecyzowanej teorii libertariańskiej, w której powsają tematy do dysputy, ponieważ prawa nie są dobrze zdefiniowane, rzekome prawa są jasne i stoją w dokładnej sprzeczności. Życie płodu wymaga roszczeń do ciała kobiety; prawa kobiety do jej ciała wymagają śmierci płodu.

W terminologii randiańskiej, jest to „błąd skradzionej koncepcji”. W tym błędzie słowo jest używane, podczas gdy koncepcyjne podtrzymywania, które są konieczne do definicji słowa są zaprzeczone. Tak więc antyaborcjoniści używają koncepcji „praw” bez zwracania uwagi na fakt, że płód nie jest osobnym indywiduum, rzekome prawa wchodzą w konflikt, zawierając dwoje ludzi roszczących sobie prawo do kontroli nad jednym ciałem. Jakakolwiek wersja praw jest ciągle przypisywana płodowi, nie są to naturalne prawa bronione przez libertarianizm.

Antyaborcjoniści często przeciwstawiają, że płód powinien mieć prawa do ciała kobiety, ponieważ jest to sprawa życia i śmierci. Jednakże prawa nie opierają się na tym, jak ważne jest ich posiadanie. Ani też nie ma żadnego wykresu podającego nam ile bólu równoważy ile użycia siły. Prawa nie są przydzielane albo przystosowane do poprawiania ich; one są nienaruszalne. I czerpią one z jednego tylko źródła – prawa do kontroli nad swoim własnym ciałem. Antyaborcjoniści nie pozbawiają kobiety w ciąży jakieś procentu jej praw; oni całkowicie zaprzeczają prawu samoposiadania.

Ważna rzeczą w sprawie antyaborcyjnych postaw nie jest to, że są one złe, ale to, że mają tragiczne konsekwencje. Antyaborcjoniści nie lubią radzenia sobie z tymi konsekwencjami i uważają taką dyskusję za „taktykę strachu”. Jakkolwiek, tak długo jak głównym źródłem ich pozycji będzie „to powinno być prawem”, uzasadnionym jest spytać, jakby to prawo miało wyglądać.

Skoro płód jest istotą ludzką, to aborcja jest popełnionym z premedytacją morderstwem pierwszego stopnia i powinna być rozpatrywana zgodnie z którymikolwiek obowiązującymi przepisami przewidującymi karę za przestępstwo tej kategorii. Kobiety dokonujące aborcji i lekarze powinni ponieść odpowiedzialność karną, być może włącznie z karą śmierci. Jeśli to jest „straszne”, wina nie spoczywa na tych, którzy zwracają na to uwagę, ale na tych, którzy to popierają. Czasami antyaborcjoniści wycofują się z tego tematu, oświadczając, że ponieważ aborcja nie jest przedmiotem kar, nie ma powodu przypuszczać, że w przyszłości ulegnie to zmianie. Ale to jest uchylanie się. Debata nie dotyczy historycznej, ale moralnej teorii. Z punktu widzenia antyaborcyjnych standardów aborcja jest morderstwem z premedytacją i raczej powinni potępiać tradycję karania uderzaniem w nadgarstki niż używać ich do mamić nas.

Co więcej, jeśli zaakceptujesz także ideę, że płód jest istotą ludzką, za którą odpowiedzialna jest kobieta, wtedy kobieta nie może robić niczego, co naraża na niebezpieczeństwo życie i dobro płodu. Prawie wszystko, co dostaje się do jej systemu jest automatycznie wprowadzane do systemu płodu i w przypadku, gdy substancja jest szkodliwa stanowi to atak na płód w takim stopniu jak przypinanie mnie i traktowanie narkotykami mojego ciała. Ponadto czynności niebezpieczne dla życia, takie jak spadochroniarstwo, sytuują płód w niezgodnym z jego wolą, nieuzasadnionym niebezpieczeństwie. Jeśli kobieta nie ma prawa zabić płodu, może też nie mieć prawa narażać na szwank jego życia i dobra. Zatem skoro płód ma prawa, to nie jest tylko sprawa zabraniania aborcji; oznacza to, że kobieta jest odpowiedzialna karnie za szkody spotykające płód w takim samym stopniu jak odpowiadałaby za niemowlę.

Ważnym pytaniem dotyczącym ochrony płodu jest oczywiście, jak zostanie to robić? Nie ma żadnego sposobu, by zrobić to bez ogromnej ingerencji w wolności cywilne ciężarnej kobiety. I znów, antyaborcjoniści protestują, że problemy egzekucji praw nie są właściwie częścią tematu aborcji, że po prostu śledzimy plusy i minusy tej sprawy. Ale antyaborcjoniści wychodzą poza tą linię poprzez popieranie praw w celu zaradzenia sytuacji. Zwolennicy opcji pro-choice popierają jedynie nalegania, że rozwiązanie ma być jasno zdefiniowane, szczególnie w związku z tym, czy anty-aborcyjna legislacja może być egzekwowana bez łamania praw. Jeżeli nawet płód zasługiwałby na protekcję, nie powinna ona być przedkładana kosztem niewinnych osób trzecich. Wpływ antyaborcyjnej postawy na kontrolę urodzeń jest inną niezbadaną implikacją w tej kłótni. Jak zostało określone odkąd indywidualność z pełnią praw ludzkich zaczyna istnieć od momentu zapłodnienia i od kiedy wkładki wewnątrzmaciczne działają, żeby uniemożliwić to, kobiety, które ich używają muszą być winne próby morderstwa, o ile w ogóle nie morderstwa. Inne formy kontroli urodzeń, które nie opierają się na zapobieganiu zapłodnieniu, ale niszczeniu zygoty, byłyby śmiercionośnymi broniami i lekarze, którzy je dostarczają byliby współsprawcami. Brzmi to absurdalnie, ale jest to logiczny wynik uważania zygoty za istotę ludzką.

Pozycja antyaborcjonistów jest słaba, pełna wewnętrznych sprzeczności i niebezpiecznie błędna. Jest to szkicowy argument, który nie porusza kluczowych kwestii. Używa się słowa „prawo” w sprzecznym samym w sobie zwyczaju, który zaprzecza podstawie, z której czerpie znaczenie ta koncepcja. Chociaż stwierdzają „to powinno być prawem”, antyaborcjoniści odmawiają poruszenia kwestii, co za sobą będzie ono pociągać lub jak ma ono być egzekwowane. Wierzę, że ta odmowa jest celowa. Pozwala antyaborcjonistom argumentować powołując się na współczucie i dzieci, bez konieczności stawiania czoła prawdziwym nieludzkim i brutalnym konsekwencjom ich teorii. Samoposiadanie zaczyna się na powierzchni skóry. Jeśli nie możesz jasno powiedzieć: „Wszystko pod skórą to ja, to jest granica, przez którą nikt nie ma prawa przechodzić bez pozwolenia”, wtedy nie ma żadnego oparcia dla praw indywidualnych i dla libertarianizmu.

Wendy McElroy

__________________________
Tłumaczenie Karol Hess

na podstawie:

Wendy McElroy „Abortion”

http://www.wendymcelroy.com/abort.htm

13 thoughts on “Wendy McElroy “Aborcja”

  1. ładny tekst… dużo mądrych słów…
    inaczej mówiąc – niech dziecko zapłaci za wszystko,
    powołując sie ciagle na Prawo, autorka zapomniala o jednym – jesli prawo nie będzie zbudowane na moralności i prawdzie, to powiedzmy sobie szczerze – najsłabsi i najbardziej bezbronni (nie tylko nienarodzone dzieci), będa zabijani w imię Prawa.
    Tak, kobieta powinna być odpowiedzialna za życie, które nosi w sobie! Potęzny procent zabijanych dzieci, to nie wynik gwałtów – prawda? Dzieci zabijane w późnych miesiącach ciązy, nie są „nieświadome” cierpienia i bólu. Kłamstwa jakie wklada się kobietom do serc, że aborcja to ich prawo – działają i zbierają swoje zniwo.
    Zapytajcie kobiet, ile z nich żałuje swojej decyzji?
    Pani, która napisała artykuł, tak mądrze brzmiący, pelen wyrafinowanych, uczenie brzmiacych słów, mogla zawrzec w jednym zdaniu: kobiety maja PRAWO mordować swoje dzieci. kropka.
    A ja wierzę, że każdy z nas ma PRAWO do takeij samej szansy – szansy zycia i przezycia. Może się mylę?
    Odpowiedź nalezy znaleźć we wlasnym sumieniu i wlasnym sercu. Czasem wystarczy spojrzeć w oczy własnego dziecka i zobaczyć tam ufnąść i miłość. Kiedyś też było zygotą, zarodkiem, płodem – jak każdy z nas.
    Czy dziś przestajemy być ludźmi?
    Pozdrawiam
    Katarzyna

  2. „Pani, która napisała artykuł, tak mądrze brzmiący, pelen wyrafinowanych, uczenie brzmiacych słów, mogla zawrzec w jednym zdaniu: kobiety maja PRAWO mordować swoje dzieci. kropka.”

    Nie, gdyż nie byłoby to zgodne z jej wolnościowymi poglądami. Nikt nie ma prawa mordować dzieci; ani matka, ani ojciec, ani państwo. Natomiast każdy ma PEŁNE prawo do rozporządzania swoim ciałem, jego zawartością oraz swoją własnością materialną.
    Każdy, kto zaprzecza tej zasadzie, podcina gałąź, na której siedzi. Kropka.

  3. Hmmm,
    po tym tekscie zachodze w pulapke logiczna zaczynajac sadzic, ze stajemy sie czlowiekiem z chwila przypisania numeru PESEL.

    Brak PESEL’a – to brak becikowego, zasilku, miejsca w przedszkolu, kartoteki w Urzedzie Stanu Cywilnego.

    W Chinach na przyklad bes-PESEL-owcow juz teraz mozna bez zadnych konsekwencji zastrzelic, niewyplacic pensji, czy tez potracic samochodem. No w tym osttanim przypadku to jednak trzeba by blotnik wyklepac i zaszpachlowac, ale poza tym to chyba nic wiecej.

  4. Każdy kto jest za aborcją zdążył się już urodzić. Kropka.

    Każdy kto promuje aborcję jest promotorem morderstw.

    Każdy kto wykonywał aborcję jest mordercą. Tak lekarz jak i kobieta.

    Jak ktoś uważa inaczej to znaczy że jest niedoinformowany i nie wie zbyt wiele o medycynie, lub jest idiotą, lub lubi śmierć z jakiś powodów. Tak czy siak nie ma sensu z nim dyskutować tylko należy go odsunąć z społeczeństwa.

  5. Skoro można zabić kogoś nienarodzonego, to czy można mi uciąć potencjalną trzecią nogę? xD

    Nie wiem czy troll czy frondziarz

  6. „Jak ktoś uważa inaczej to znaczy że jest niedoinformowany i nie wie zbyt wiele o medycynie”

    Gdybyś miał trochę pojęcia o nauce, to wiedziałbyś, że to nie jest sprawa takiej czy innej nauki 🙂

  7. @”Tak czy siak nie ma sensu z nim dyskutować tylko należy go odsunąć z społeczeństwa.”

    Nie byłbyś mnie w stanie nawet odsunąć z przejścia. Szkoda, że nie wiem, kim jesteś, bo dla Ciebie zrobiłbym wyjątek od grzeczności i nie ustąpił dobrowolnie.

  8. „Jedną z koncepcji, na których opierają się prawa, z których słowo to czerpie swoje znaczenie, jest koncepcja „naturalnej harmonii interesów”. Nie oznacza to, że wszyscy ludzie czują życzliwość do siebie nawzajem i ich pragnienia nigdy nie wchodzą w konflikt. Oznacza to, że korzystanie z samoposiadania i moich praw, w żaden sposób nie zagraża podobnemu korzystaniu z twoich praw. Moje prawo do wiary w Boga nie stoi w sprzeczności z twoim prawem do bycia ateistą. Gdyby wykluczały się on, nie mogłyby one być nienaruszalnymi prawami, które każdy człowiek posiada, byłby raczej to przywilej, który uzyskałem twoim kosztem.”

    To samo może być argumentem w drugą stronę. Prawo matki do własnego ciała zagraża prawu płodu do życia. Więc jesli przyznamy jej prawo do aborcji,to nie przywrócimy sytuacji naturalnej harmonii interesów. Tak czy siak prawo jednego człowieka będzie się wykluczało z prawem drugiego.
    Zwolennicy spędzania płodu muszą więc udowodnić,że ten nie jest człowiekiem i nie ma własnych praw. Ale kiepsko im to idzie.

    „Czego brakuje? Brakującym elementem jest indywidualność… autonomia… biologicznie oddzielna osoba. Tak długo, jak płód jest fizycznie związany z ciałem matki, odżywiany przez pokarm, który ona zjada, podtrzymywany przy życiu dzięki powietrzu, którym oddycha, zależny od jej układu krążenia i oddechowego, nie może on domagać się indywidualnych praw, ponieważ nie jest indywidualnością. Jest częścią ciała kobiety i przedmiotem jej uznania.”

    Nie jest (tylko) częścią ciała,gdyż jest własnym ciałem,ma własny kod genetyczny i własne organy. Nawet w tym cytacie autorka mówi o płodzie jako o organizmie odrębnym od matki. Jest całkowicie zależny od innych (matki) tak samo jak przez kilka lat po narodzeniu. Narodziny owszem zmieniają charakter tej zależności, ale skąd wiadomo,że to zmiana na tyle istotna,by decydować o prawie do życia i śmierci. Autorka nie przeprowadziła żadnego jasnego dowodu na poparcie tej tezy. „Nie jest indywidualnością i nie może się domagać”. Bo co? Jakiś jasny dowod??

    „Kiedy miałam 18 lat, zdecydowałam się na zabieg aborcyjny. W związku z tym pytanie, które tutaj stawiam jest niczym innym, jak tylko pytaniem o to, czy popełniłam morderstwo? Jeśli płód jest istotą ludzką z prawami osobistymi, to jestem spośród milionów kobiet, które popełniły z premedytacją morderstwo pierwszego stopnia i powinnam poddać karze, która jest przewidziana za taką zbrodnię. Fakt, że nie wiedziałam o tym, że zabijam człowieka jest nieistotny, tak jak stan wiedzy rasisty, który zabija czarnych, uznając ich za zwierzęta, jest nieistotny dla faktu, że popełnił morderstwo. Jeśli zwątpisz w te oskarżenia, to zwątpisz w antyaborcyjne stanowisko.”

    A to niby czego ma dowodzić? Granie na emocjach typu „taka święta MCElroy nie mogła przecież popełnić morderstwa,więc aborcja jest ok”.Tymczasem można zasadnie twierdzić,że aborcja jest obiektywnie morderstwem. Jeśli nie ma żadnych okoliczności łagodzących,to można je karać jak inne morderstwa. Może jacyś tchórzliwy antyaborcjoniści od tego twierdzenia uciekają,bo…są tchórzliwi. Obiektywny charakter czynu jako morderstwa nie wyklucza,że w wielu przypadkach istnieją okoliczności łagodzące,które powinny zmniejszyć czy zminimalizować karę. Jeśli kobieta dokonująca aborcję żyje w kulturze,w którym wszyscy uważają ją za niewinny zabieg,to jest to poważna okoliczność łagodząca. Tak samo jeśli w umysł rasisty wszyscy od dziecka wpajają,że ktoś o innym kolorze skóry to nie człowiek. To też jest okoliczność łagodząca-czemu nie? Co innego jak rasista żyje w kulturze w której powszechnie uważa się czarnych białych i żółtych za ludzi, a on świadomie zwalcza ten pogląd. Wtedy ciężko powiedzieć by był bez własnej winy wprowadzony w błąd.

  9. Dżoker, uzasadnij mi prawo do życia w cudzym ciele. Nie w tym konkretnym przypadku, tylko ogólnie, bo ten przypadek jest spornym przypadkiem co do oceny.

  10. @Joker

    „Bo co? Jakiś jasny dowod?”

    Brak świadomości, kompletny, do 9 miesiąca ciąży. Jak ktoś może być kimś, skoro jest świadomy i nie ma wspomnień, i nie dąży do jakiegoś celu?

  11. 1. Autorka sprowadza argumentację antyaborcjonistow do absurdu, zamiast polemizować na poważnie. Pójdę tym samym tropem i zapytam, czy wolno zabić lub zniewolić człowieka, który został zraniony? Skoro „Wszystko pod skórą to ja, to jest granica, przez którą nikt nie ma prawa przechodzić bez pozwolenia” to co w sytuacji przewania ciagłości naskórka?

    2.”Brzmi to absurdalnie, ale jest to logiczny wynik uważania zygoty za istotę ludzką.” A co to znaczy, że coś brzmi absurdalnie? To, że coś jest absurdalne dla Autorki, nie znaczy, że jest to absurdalne dla kogoś innego. Każda rzecz użyta do morderstwa była narzędziem morderstwa. Jeśli ktoś udusil kogoś skarpetką, to czy Autorka nie bedzie uznawać tego za morderstwo dlatego, że „skarpetka jako narzędzie zbrodni” wydaje się na pierwszy rzut oka śmieszne, absurdalne??

  12. ad dżaś:

    1 Jeśli wpakuję Cię do samolotu wbrew Twej woli i nastepnie wyrzucę to też będzie to nie-morderstwo?
    2 Czy osoby w śpiączce są nie-ludźmi (jakim więc gatunkiem?) pozbawionymi praw,a z powrotem stają się ludźmi po wybudzeniu?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *