Jaś Skoczowski “Uwaga na marginesie nr 2″

Nazywam siebie anarchistą, to już wiecie. Nazywam siebie też socjalistą. Znaczy to tylko tyle, że nie interesuje mnie słuszność czynów, ale to, czy zmniejszają cierpienie. Chcę, by ludzie żyli tak, by sobie wzajmnie odejmować ciężarów. Cenie szczególnie wysoko takie zachowania, które zmniejszają cierpienie czyjeś, nie powiększając cierpienia innych. Takie zachowania są dla mnie równoważne z postępem. I w takim sensie jestem postępowcem.

I tego mojego socjalizmu wynika kompletne niezrozumienie dla libertarian powołujących się na preferencje czasową jako argument za prawem do pobierania odsetek od dóbr pożyczonych. Nie twierdzę, że same pobieranie procentów jest całkowicie nie do przyjęcia. Tylko ta argumentacja.

Jeśli dobrze to rozumiem, preferencja czasowa polega na tym, że różni ludzie różnie sobie cenią dobra, w zależnosci od tego, kiedy mogą je dostać. Tak więc jeśli ktoś pracuje w czyjejś hali fabrycznej i płaci za to właścicielowi, to może płacić za to, że wynajmujacy mniej potrzebuje swojej własności, niż wypożyczający w danej chwili.

No i dla mnie jest oczywiste, że to wcale nie przesądza tego, że tak powinno być. Oczywiscie, można uznać, że np. tego wymaga wdzięczność. Ale można też stwierdzić, że jeśli ktoś pożycza, to mniej czegoś potrzebuje. I dlatego nie powinien właśnie dostawać za pożyczkę pieniędzy. Bo taka opłata tylko zwiększa cierpienia takiego pożyczającego. Tak więc, przynajmniej z mojego punktu widzenia, procenty mogą być niepożądane i wstrętne.

Przy czym tak nie jest. Ja nie wiem, co komu sprawia cierpienie, ja tylko współczuje i chce, by ludzie nie cierpieli. Cierpienie rozumiem subiektywnie, więc to cierpiący jest dla mnie ostatecznym autorytetem. To on stwierdza, czy cierpi i jak bardzo. Ja nie wiem więc, jak dokładnie powinno być. Wolałbym, żeby to ustalili między sobą ludzie.

Jaś Skoczowski

kwiecień 2007 r.

============================

 

Autor artykułu prowadzi bloga Król Jest Nagi

 

 

 

7 thoughts on “Jaś Skoczowski “Uwaga na marginesie nr 2″

  1. Pod tak zdefiniowanym socjalizmem (wzajemne i dobrowolne zmniejszanie sobie nawzajem cierpienia) podpisuję się oburącz. Mi tylko mówili, że to się nazywa raczej niemodnym słowem miłosierdzie …..

    (materialne okazywanie empatii brzmi jeszcze gorzej!)

    Problem pożyczania na lichwę też w tym kontekście już historycznie występował tzn. było to zabronione właśnie z tego powodu, co napisałeś Jasiu.

  2. Tutaj masz wszystko wyjaśnione, względem tej preferencji czasowej: http://www.mises.pl/322/ na przykładzie pieniędzy, więc moim zdaniem na najbardziej abstrakcyjnym poziomie, najbardziej ogólnym.

  3. tyle, że to moje współczucie wpływa na np. sprzeciw wobec rozbijania strajków okupacyjnych czy usuwaniu ludzi siłą cudzych, a nie używanych budynków. tak samo jak sprzeciwiam się biciu czy zabijaniu łamistrajków.

  4. Tak bardzo ściśle rzecz biorąc, gdy ktoś pożycza to wcale nie musi oznaczać, że mniej tego potrzebuje.
    Jak A pożycza x pieniędzy B za y pieniędzy w przyszłości, dowiadujemy się tyle:
    A preferuje y pieniędzy w przyszłości niż x pieniędzy dziś; oraz
    B preferuje x pieniędzy dziś niż y pieniędzy w przyszłości

    A więc, że B ma większą stopę preferencji czasowej; z czysto prakseologicznego punktu widzenia to nam nic nie mówi, czy B pardziej potrzebuje x pieniędzy niż A.

    Natomiast patrząc na sprawę z punktu widzenia sposobu kształtowania się preferencji, większa stopa preferencji czasowej rzeczywiście często jest efektem większej biedy czy większych potrzeb generalnie.
    Ale to tylko taka bardzo techniczna uwaga. Przepraszam, jeśli już to wszystko wiesz i tylko głoszę kazanie do chóru, ale tak na wszelki wypadek wolałem wspomnieć…

    Natomiast głównym problemem, jaki mam z Twoim podejściem, Jasiu, to to, że traktujesz preferencję czasową jak jakąś zasadę etyczną. Tylko że ona takową nie jest. Jest jedynie obserwacją dotyczącą ludzkich zachowań. Natomiast zasadą, jaka w moim rozumieniu usprawiedliwia odsetki jest stara dobra zasada nieagresji i dobrowolność umowy. Jak sam powiedziałeś, powinni to ustalić między sobą ludzie i ja tam jestem jak najbardziej za tym. Preferencja czasowa ma jedynie za zadanie wyjaśnienie, DLACZEGO ludzie (zakadając, że nie są zainteresowani miłosierdziem) ustalają tak, a nie inaczej. Dlatego Twoja próba polemiki z nią na gruncie etyki wydaje mi się dość chybiona.

    Pożyczanie potrzebującym bez odsetek, podobnie jak każda inna pomoc bliźnim jest oczywiście znacznie bardziej godne pochwały niż taka bezosobowa wymiana rynkowa, ale to akurat leży poza sferą zainteresowania libertarianizmu, więc nie można też krytykować libertarianizmu za to że „popiera” odsetki – bo z czysto libertariańskiego punktu widzenia to jest egal czy ktoś pobiera odsetki, czy nie, dopóki obie strony się zgadzają.

    Chyba, że nie zamierzałeś krytykować ani SPC, ani libertarianizmu, tylko libertarian, którzy chcą wszystko urynkawiać i uważają, że skoro mamy SPC, to wszyscy powinni pożyczać za procent; jeśli o to chodziło, to zwracam honor i się z Tobą w 100% zgadzam 🙂

    >tyle, że to moje współczucie wpływa na np. sprzeciw
    >wobec rozbijania strajków okupacyjnych czy usuwaniu
    >ludzi siłą cudzych, a nie używanych budynków
    Akurat istnieją całkiem dobre libertariańskie powody, by mieć podobne do Twojego zdanie w tych konkretnych sprawach (stąd też uważam, że poprawnie pojęte libertarianizm i socjalizm się wzajemnie uzupełniają), ale nie uważasz, że Twoje podejście jest nieco zbyt, hm, jak to ująć, cząstkowe? Patrząc w ten sposób można, wydaje mi się, łatwo ominąć różne konsekwencje danych sytuacji i stracić z oczu szerszą perspektywę.

  5. chyba mnie nie zrozumiałeś jednak. ja po prostu uważam, że teoria preferencji czasowej nie usprawiedliwia w moim mniemaniu pożyczania na kredyt. ale też nie zniechęca mnie do niego. ot może być prawdziwą teorią tego, jak przebiega pożyczanie.

    natomiast zwyczajnie nie zgadzam się na egzekwowanie umów czy prawa własności za pomocą przemocy. nawet jeśli umowy i własność są słusznie nabyte/zawarte. czyli, gdyby ktoś kiedyś nie chciał np. wynieść się z domu, który wynajął, a jednocześnie miał taki warunek zawarty w umowie, to mógłbym albo popierać jego wygonienie, albo nie.

  6. Witajcie Drodzy Forumowicze!

    >Pod tak zdefiniowanym socjalizmem (wzajemne i >dobrowolne zmniejszanie sobie nawzajem cierpienia) >podpisuję się oburącz.

    Uff!! To mi ulżyło. Czasami jak słucham niektórych konserwatywnych liberałów to odnoszę wrażenie, że nawet ( na przykład! ) podarowanie bułki głodnemu murzyńskiemu dziecku to „kryptokomunizm”, „użyteczny idiotyzm” , „działalność antyamerykańska”, „obrażanie Boga” i diabli wiedzą co jeszcze.

    Oczywiście nie mam na myśli tych przypadków, kiedy ta bułka dla przysłowiowego murzyńskiego dziecka została wcześniej komuś innemu w jakikolwiek sposób zrabowana, bo wtedy sprawa jest oczywista.

    Tylko ciekawi mnie skąd KoLibrowie „wiedzą lepiej” że ta bułka jest ukradziona ZANIM sprawdzą fakty? Skąd w nich się bierze ta niezachwiana pewność na „dzien dobry”?
    Przecież są jeszcze na tym świecie filantropi, i są nawet tacy spośród nich co nigdy nie byli równoczesnie „bolszewickimi agentami”.

    >Mi tylko mówili, że to się nazywa raczej niemodnym >słowem miłosierdzie

    Z tym miłosierdziem sprawa jest bardziej skomplikowana.
    Nie zgadzam się że jest to słowo niemodne.
    Prawdą jest natomiast, że słowo to zostało zawłaszczone przez CHRZEŚCIJAN, zupełnie tak, jakby nie-chrześcijanie nie byli zupełnie do miłosierdzia zdolni.

    A zatem użycie słowa „miłosierdzie” przez ateistę, innowiercę czy też „wierzącego ale w nie dość egzaltowany sposób” z góry naraża stosującego to słowo na zarzut Obrazy Uczuć Religijnych.

    A zatem nie pozostaje nic innego, jak użycie sformuowań typu „wrażliwość społeczna” czy „wrażliwość na biedę i cierpienie”. Ale wtedy wszystkich znanych mi KoLibrów skręca bo kojarzy im się z marksizmem. Zresztą im z marksizmem czy nawet socjalizmem jako takim kojarzy się niemal WSZYSTKO! No może wszystko oprócz żeglarstwa, turniejów rycerskich, westernów i paru innych rzeczy.

    Zauważyliście może Drodzy Forumowicze jak wiele łączy KoLibrów ze stalinowskimi komunistami?
    Pytać KoLibra o Św Inkwizycję czy Torquemadę jest niemal tak samo niebezpiecznie jak stalinowca o Katyń.
    Nie ma też jakiejkolwiek możliwości dyskusji czy dowiedzenia się czegokolwiek od nich o ile oczywiscie nie ma się w 100% kompatybilnych z nimi poglądów.
    Gdy nazwą kogoś „komuchem” albo że coś im śmierdzi marksizmem nigdy nie uzasadniają dlaczego ktoś jest komuchem albo dlaczego coś im się z marksizmem kojarzy, bo „przecież to oczywiste”.
    Czy ktoś z Was Drodzy Forumowicze ma podobne przemyślenia i spostrzeżenia?

    A co do egzekwowania umów przy użyciu przemocy na przykładzie eksmisji z zajmowanego domu w obliczu niespłaconego kredytu…

    Byłbym za, gdyby policja i komornik Z TAKĄ SAMĄ gorliwością jak eksmituje nieszczęsnego dłużnika ścigała też prezesa Wielkiej Korporacji uchylającego się od wypłacania wynagrodzeń swoim pracownikom. Ale jak wiemy, ” w realu” jest niestety inaczej.

    Dla mnie osobiście generalną zasadą jest równość WSZYSTKICH wobec prawa. Czyjekolwiek uprzywilejowanie podparte na dodatek Państwową Przemocą ( bez względu na to w jakim kraju i w jakim ustroju ) budzi we mnie najwyższe obrzydzenie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *