Czasem sobie poczytam to i owo o ekonomii. Ostatnio częściej bo trudno byłoby mi polemizować z takim jednym panem co to go co 2 tygodnie spotykam a on prawi jaki to Keynes był genialny. No a ja jako ignorant nie za bardzo mu ufam. No ale żem też nie za bardzo biegły to jedynie od czasu do czasu zadam jakieś pytanie – mine.
Nad panem Keynesem poznęcam się w szczegółach jak przebrnę przez meandry jego “genialnej” myśli i będę w stanie polemizować z większą mocą z tym panem co to go co 2 tygodnie widuje.
Tymczasem zacznę od ogółów. Pan Keynes to był faktycznie ciekawy człowiek. Cham, egocentryk, zwolennik autorytaryzmu a przede wszystkim “ulepszacz” kapitalizmu (czyli po prostu socjalista – przy czym chodzi tu bynajmniej o socjalistę ideowego). Keynes wprowadził jednak do socjalizmu nową jakość. Po pierwsze zamiast brnąć w gówno jakie tworzyły związek sowiecki i rzesza niemiecka, on sobie postanowił pomieszać troszkę w Hameryce. Że niby tu on jest kapitalista, ale kapitalizm to tak nie do końca działa więc on mu pomoże. Głównym założeniem Keynesa oczywiście był zatem interwencjonizm. Jednak w przeciwieństwie do sowietów maskował się on całkiem nieźle, i doszedł do wniosku że interwencjonizm to trzeba subtelnie i dyskretnie, a co za tym idzie jak najbardziej zagmatwanie bo ludzie się kapną że coś nie gra i będzie po jego wdrażaniu idei w wolnym świecie. Zatem np. tolerował taki przebrzydły twór jak własność prywatna. Socjalizm zakładał że jak państwo będzie zarządzało gospodarką od warzywniaka po fabrykę czołgów to będzie piknie. Że można sobie np. zaplanować że guzik będzie kosztował 10 gr a czołg bańkę. Keynes wiedział że chcąc ulepszyć kapitalizm tak daleko zabrnąć nie może. Co więcej socjaliści pięknie cały czas zakładali że ustalenie popytu i ciągłe sterowanie podażą pieniądza doprowadzi do państwa mlekiem i miodem płynącego. Keynes miał to w dupie. Jasno powiedział że to co będzie jutro jego nie interesuje. Żyć ma nam się pięknie teraz a nie jutro, bo jutro to możemy nie żyć. Piękne prawda?
Socjalizm do ery Keynesa opierał się mniej więcej na mechanizmie: budujemy dom z kiepskich materiałów. Dom się oczywiście już w trakcie budowy zaczyna rozsypywać. Kapitalizm miałby na to jedyne rozwiązanie zrównać dom z ziemią i wybudować go zgodnie z zasadami sztuki. Socjalizm jednak mówił: budujemy dalej, tam gdzie farba odpada, pomalujemy jeszcze raz tą samą farbą, tam gdzie ściana pęka zrobi się zaprawkę i będzie oki. Za jakiś czas wybudujemy nowy dom. Keynes poszedł dalej. On nie tylko zamalowywał grzyb na ścianach. Tam gdzie widział pęknięcia wtykał watę a potem pacnął kawałkiem zaprawy i ściana była śliczna. Czy później się posypie, czy będziemy budować kolejny dom (i za co?) to go zupełnie nie interesowało.
W rzeczywistości rzecz polegała na tym: Keynes zaczął swą karierę gdy podczas kryzysu w Stanach stał się doradcą prezydenta. Wpadał na takie ciekawe pomysły jak wydrukowanie pieniędzy i wyrzucanie ich przez okno. Albo organizowanie robót publicznych, czyli jeden bezrobotny kopie dołek przychodzi drugi zakopuje dołek. Kasa oczywiście w jednym i drugim wypadku pochodzi od państwa które to państwo po prostu sobie ją drukuje.
Czyli inflacja miała pobudzać gospodarkę, bo jak ktoś będzie miał kasę to pójdzie coś kupi, ktoś zarobi i machina ruszy z kopyta. W dupie miał to że siła nabywcza pieniądza przez takie kombinowanie spada na łeb. To że po wyjściu z kryzysu pieniądz będzie główno wart załatwi się stopniowym wycofaniem pieniędzy z rynku. Oczywiście to jedna wielka mrzonka bo państwo nigdy nie przestanie dodrukowywać pieniędzy bo zawsze będzie mu ich brakowało niezależnie czy będzie to kryzys czy boom.
Konsekwencje idei Keynesa choć dawno ona okazała się teorią która ni jak ma się do rzeczywistości i przynosi więcej porażek niż sukcesów odbiły piętno na naszej rzeczywistości. Nikt sobie nie może dziś juz za bardzo wyobrazić państwa bez banku centralnego który w swej wszechwiedzy interweniuje i steruje podażą pieniądza. To że wczoraj podwyższono (a wcześniej obniżono) stopy jest bezpośrednim następstwem keynesowskiej myśli. Gospodarka za dobrze sobie radzi ale przez to powstaje inflacja która fajna jest ino jak mamy kryzys. itd
Trudno się z takim rozumowanie spierać z prostego powodu. Jest ono prostackie i płytkie. Zakłada kupe nieprawdziwych rzeczy. Doszukuje się przyczyn w skutkach a skutków w przyczynach.
Każdy element keynesowskiej ekonomi trzeba długo i żmudnie odkręcać, co jest trudnym zadaniem.
Pozostając przy ogółach, a pozostawiając sobie resztę tych kosmicznych bzdur na odkręcanie w przyszłości, na jednym się skupie. Do czego prowadzi myślenie egocentryczne Keynesa że ważne jest dziś a nie jutro? Że podczas kryzysu trzeba robić wszystko by z tego kryzysu wyjść za wszelką cenę?
Filozofia Keynesa którą on jedynie spopularyzował i dał jej pozór naukowych podstaw, zaczęła się dużo wcześniej. Stopniowo gospodarki światowe wchodziły w coraz większe wahania cykli koniunkturalnych. Wpływ na to miało wiele czynników wśród których jednym z zasadniczych było zmonopolizowanie przez państwo drukowania kwitów szumnie nazywanych pieniędzmi. Cykle które do tamtej pory były uwarunkowane jedynie przez nastroje społeczne, zaczęły się pogłębiać i odwracać całą machinę do góry nogami. Odkąd państwo zaczęło dyktować niczym nieuzasadnioną podaż pieniądza nastroje społeczne zaczęły być kształtowane właśnie tą podażą.
I w ten oto sposób dajemy sobą sterować, bo naturalnym jest że każdemu się wydaje że pieniędzy to niby tyle samo jest na rynku, że to czy od kogoś pożyczamy na taki czy siaki procent jest tylko i wyłącznie podyktowane jego kalkulacją zysków i strat. I choć każdy wie że jakiś tam bank centralny podnosi sobie stopy i że niby kredyty będą droższe a oszczędności bardziej opłacalne to w żaden sposób w tej całej machinie nie potrafimy dostrzec że opiera się to na jednym wielkim oszustwie.
Gdyby tak każdy człowiek miał myśleć jak Keynes to okazałoby się że jutra nie będzie. Że być może przeżyjemy fajnie parę latek ale nasze dzieci będą szwędać się po śmietnisku aby zapewnić nam godną starość. Zresztą co ja gadam, zgodnie z myślą Keynesa nasze dzieci miałyby nas głęboko w dupie. W końcu trzeba żyć dniem dzisiejszym.
Na całe szczęście ludzie są różni. Jedni lubią wydawać, inni inwestować a jeszcze inni oszczędzać. W naturalny sposób wolny rynek zapewniałby wszystkim tym grupom warunki symbiozy. Ponadto każdy wie o tym że przyszłości nie można mieć w dupie, bo to się nie opłaca. Że to co ma dziś wartość w przyszłości też dobrze by było żeby wartość tę miało. O tym że sztywne ustalanie wartości prowadzi jedynie do tego że to co posiadamy w przyszłości wartości żadnej nie będzie miało przekonaliśmy się w 91 r. Dlatego odpowiedzialności za wartość posiadanej własności nie możemy przerzucać na państwo które zawsze nas oszuka.
Jak dbać o przyszłość każdy wie najlepiej, wystarczy spojrzeć na dzisiejszy system gospodarczy oparty na tych dyrdymałach Keynesa aby przekonać się że pieniądze dziś tak naprawdę mają wartość jakąkolwiek dzięki ludziom wbrew tej całej machinie a nie dzięki niej. Do czego prowadzi permanentne wpajanie idei Keynesa, widać natomiast doskonale po stanach. Kto dociekliwy ten wie jakie Hamerykańce mają zadłużenie, ile dołek spadł w ciągu ostatnich lat i że tak naprawdę stoją jak ślepcy na krawędzi bankructwa.
Źródłem kryzysów jest zawsze mieszanie się kogokolwiek w naturalne mechanizmy gospodarcze. Czy będzie to monopol gnębiący zalążki konkurentów, czy będzie to wszechwładne państwo które ma w dupie ludzi.
A kryzys? Kryzys nie jest przyczyną, kryzys jest skutkiem. Zwalczanie skutków to walka z wiatrakami i prędzej czy później oberwiemy tak jak Keynes (do czego się jednak jakoś jego „dzieci” nie przyznają do dziś) oberwał – prosto w mordę z rozpędzonego wiatrakowego ramienia. Powód to cały ten chory system oszustw, i jeżeli nie pozbędziemy się jego to rychłość upadku cywilizacji będzie zależała jedynie od tego czy da radę jeszcze głupszych polityków powybierać.
Konkluzja jest taka. Bądźmy egoistami ale egoistami mającymi na względzie że ten nasz egoizm fajnie by było gdyby przetrwał próbę czasu. Bo myślenie o dniu dzisiejszym jest tylko i wyłącznie debilizmem jeżeli jutro mamy cierpieć głód i chłód.
Patryk Bąkowski
***
Tekst został wcześniej opublikowany na blogu Qatrykowe boje
Autor artykułu prowadzi bloga Qatrykowe boje