Jędrzej Kuskowski “Męczennicy z Haymarket”

Pierwszy dzień maja zwyczajowo nie kojarzy się dobrze ludziom w krajach postkomunistycznych, szczególnie tym, których jakoś strasznie nie ciągnie do organizacji typu SLD, UP czy OPZZ.

Ale zanim Święto Pracy stało się symbolem komuny i socjaldemokracji, było ono świadectwem radykalnego spadku. Służyło ono za pomnik pięciu ludziom, którzy poświęcili swe życie walce o lepszy byt szerokich mas społeczeństwa. Wiele ludzi zna tę historię. Niestety równie wiele jej nie zna. Tak czy inaczej warto ją opowiedzieć, choćby by odświeżyć korzenie walki robotniczej w kontekście politycznego kapitalizmu dziewiętnastego wieku.

Męczennicy z Haymarket

Rok 1886 miał być decydujący dla ruchu na rzecz skrócenia dnia pracy do ośmiu godzin. Próby ustanowienia prawa przeciw zatrudnianiu na więcej niż tyle nie odniosły żadnego skutku, więc robotnicy musieli zwrócić się ku innemu sposobowi: solidarnemu generalnemu strajkowi. Sprawa zyskiwała sobie zwolenników w oszałamiającym tempie i władze zaczęły obawiać się o „porządek publiczny.” W kwietniu ’86 już 250’000 robotników pisało się na zaprzestanie pracy z dniem pierwszego maja.

Dlaczego wybrano właśnie tę datę na strajk generalny? W wielu krajach, także wśród robotników, istniała pogańska tradycja święcenia przeobrażenia zimy w lato tego dnia. W ten dzień znikały wszelkie podziały społeczne i wszyscy jednoczyli się we współnej radości z nadchodzącego lata. Było to jedno z niewielu świąt pogańskich, których chrześcijaństwo nie próbowało zaadoptować. Zamiast tego próbowano je wymazać z pamięci. Mimo zakazów wiele ludzi nie przestało obchodzić Dnia Majowego i często opuszczano miejsce pracy bez zgody pracodawcy, aby móc uczestniczyć w obchodach. W taki sposób święto przetrwało do do XIX wieku.

Gdy dzień strajku wreszcie nadszedł, ponad 340’000 ludzi w Stanach Zjednoczonych wspólnie zawiesiło działalność. Z tego jedna czwarta pochodziła z Chicago, gdzie organizacją zajmowała się International Working People’s Association, anarchistyczny odłam Pierwszej Międzynarodówki. Wielu pracodawców wzięto z zaskoczenia i zostali zmuszeni, by skrócić dzień pracy dla 45’000 osób w mieście.

3. maja IWPA zorganizowała zjazd pod fabryką McCormick Harvester Works, na który przybyło 7,4 tysiąca ludzi. Policja otworzyła ogień w kierunku demonstrantów, zabijając czterech robotników.

W odpowiedzi na to, 4. maja odbył się protest na placu Haymarket, na który przybyły 3 tys. ludzi. Zebranie miało się już ku końcowi i zostało na placu jedynie paręset ludzi, gdy przybyła grupa 180 policjantów, żądających „natychmiastowego i pokojowego rozejścia się.” Ktoś z tłumu rzucił w stronę policji bombę, ta odpowiedziała ogniem. Po obu stronach zginęło po jednej osobie i wiele odniosło obrażenia.

Incydent wykorzystano jako pretekst do politycznej represji, przeszukań i innego rodzaju podłości, jakie Państwa mają zwyczaj czynić. Choć nie ustalono, kto rzucił bombę, oskarżono o zaplanowanie morderstwa ośmiu działaczy ruchu robotniczego. Nie znaleziono żadnych dowodów na ich powiązania z człowiekiem, który rzucił bombę. Oprócz jednego, który stał na mównicy, gdy zajście miało miejsce, nie byli oni nawet obecni na zebraniu. Mimo wszystko uznano ich za winnych. Pięciu skazano na śmierć, resztę na dożywocie – tych ostatnich później uniewinniono.

Jeden z anarchistów przeznaczonych stryczkowi popełnił samobójstwo w więzieniu. Pozostali zawisnęli 11 Listopada 1887.

Czyje Święto?

Od tego czasu zwykło się w zachodnich mediach przedstawiać Dzień Majowy jako święto komuchów. To jest jednak zniekształcenie historii, zarówno ze strony owych mediów, jak i ze strony komunistów. Ci ostatni, co pokazała choćby Solidarność w Polsce i kolejarze w Rosji, nie byli w najmniejszym stopniu przyjaźni związkom zawodowym i ruchom robotniczym – bo w końcu jeśli to Państwo jest pracodawcą, a Państwem kieruje proletariat, to proletariat nie może sam ze sobą się targować o warunki pracy, prawda?

Jeśli więc nie do komunistów, to do kogo należy Pierwszy Maja? Do socjaldemokratów? Cóż, w Polsce to są ci sami ludzie, którzy jeszcze niedawno budowali ten sam aparat, który walczył ze związkami zawodowymi. Na zachodzie esdecy lubią się z kolei tylko z tymi 'układnymi’ związkami, które nie zajmują się działalnością nieprzystającą damom i dżentelmenom, jak akcja bezpośrednia i bawią się jedynie w długie, przewidywalne i nieskuteczne strajki. Jakikolwiek radykalizm w stylu Industrial Workers of the World jest niewygodne dla poważanych salonów socjaldemokracji. Ruch robotniczy, który doprowadził do pierwszomajowego strajku generalnego można nazywać różnie, ale potulny i układny to on nie był.

Nie, Pierwszy Maja to święto anarchistów i radykałów. To święto wszystkich anarchistów, prawicowych i lewicowych, którzy walczą przeciw uciskowi Państwa i którzy zdają sobię sprawę z wagi zmagań robotników w XIX wieku o lepszy byt w kontekście walki z aparatem państwa i politycznego kapitalizmu.

Libertarianizm a Sprawa Robotnicza

Choć onegdaj wolnorynkowcy jak Benjamin Tucker czy Joseph Labadie nie mieli skrupułów przed brataniem się z robotnikami, to połączenie jakoś nie zdawało się mieć większej przyszłości ostatnimi czasy. Nie zamierzam się zajmować przyczynami takiego stanu rzeczy, to temat na znacznie dłuższą rozprawę. Natomiast tym, co chcę, to przedstawić powody, dla których libertarianizm i ruch robotniczy dwa bratanki, które dawno się nawzajem zgubiły.

Trzeba zrozumieć kontekst, w jakim wzrastały radykalne związki zawodowe 19. wieku. Oczywiście wiadomo, jakie były warunki pracy i płac w tym czasie, ale libertarianie mają skłonność stwierdzać, że wsztko było OK, bo przecież umowy te były dobrowolne.

Pozwólcie, moi Drodzy, że pozostanę co najmniej sceptyczny co do 'dobrowolności’ układów zawieranych przez robotników, którym najpierw przez wieki odbierano dobytek i ziemię, a na koniec im powiedziano „a teraz mamy liberalizm i respektujemy prawa własności.”

Warunki ekonomiczne? Siła robocza za pół darmo, dzięki ogromnemu wzrostowi podaży, zepchnięta w dziurę biedy. Płace i warunki, i owszem, polepszały się nieco z czasem, lecz tylko nieco – brak środków, przywiązanie do fabryki oraz państwowe regulacje znacząco usztywniły płace. Wolny rynek nie nadążał za podażą pracy i wzrostem produktywności, co doprowadziło do dużych różnic między płacami a faktyczną wartością pracy robotników. Dzięki temu pracodawcy mogli zachowywać dla siebie to, co socjaliści nazywają wartością dodaną, a co było po prostu wynikiem niedostatecznego dostosowania się rynku w czasie. Nikt chyba nie powie, że przez 12 godzin pracy przeciętny robotnik produkował jedynie równowartość dziennego utrzymania.

To pokazuje, dlaczego potępianie związkowców za „łamanie kontraktów” w takich warunkach to farsa. Wielu ówczesnych wolnorynkowców zdawało sobie z tego sprawę – jak przykładowo Herbert Spencer, który widział przyszłość w kooperatywach bez szefów czy Benjamin Tucker, który nawoływał do „fabryk dla robotników.”

Choć metody politycznego kapitalizmu są dziś zupełnie inne niż kiedyś, walka klasy robotniczej o lepszy byt wciąż jest aktualna, a esencja warunków ekonomicznego wyzysku pozostaje podobna.

Rolę sztywności cen jako czynnika utrzymującego płace na niskim poziomie przejęło i uzupełniło kilka nowych: rozwój technologii produkcji, zwiększający siłę ekonomiczną posiadaczy kapitału – subsydiowany przez Państwo w postaci R&D; wykorzystanie siły roboczej z krajów trzeciego świata i podział pracy – subsydiowane przez Państwo w postaci wydatków na transport i infrastrukturę; kapitałochłonny tryb produkcji – wspierany przez inflacyjne boomy; ostatecznie klin podatkowy, regulacje pracy i wywołana cyklami koniunkturalnymi niepewnośc na rynku pracy uzupełniają obraz o dalsze zmniejszenie mobilności pracy.

Wypadałoby też wspomnieć o inflacji erodującej oszczędności, i wywołującej opóźnienie w dostosowywaniu płac do warunków zwiększonej podaży pieniądza. W okresie boomu inflacyjnego robotnicy pracują dłużej, niż by to robili na wolnym rynku. Być może, gdyby nie obsesja na punkcie teoretycznego „pełnego zatrudnienia” i wzrostu za wszelką cenę, mielibyśmy faktyczne pełne zatrudnienie przy czterogodzinnym dniu pracy. A kiedy nadchodzi kryzys kto płaci za fanaberie bankierów? Robotnicy cierpiący bezrobocie.

A co robotnicy otrzymują w zamian? Przywileje dla związków, pod warunkiem, że są uległe i potulne. Ustawodawstwo socjalne, które zbankrutuje za paręnaście lat. Parę regulacji, które utrwalają coś, co i tak miałoby miejsce i co już zostało zdobyte akcją pozapolityczną albo które wpychają mniej wykwalifikowanych w bezrobocie.

Czy to jest uczciwy układ? Czy robotnicy dostają to, na co sobie zasłużyli swoją pracą? Z pewnością nie. Państwo nigdy nie było przyjacielem klasy robotniczej i wszelkie ustępstwa, na jakie poszło względem niej były jedynie tymczasowymi środkami propagandowymi mającymi przeciwdziałać wzrostowi socjalizmu.

Oferta libertarianizmu jest znacznie lepsza, choć robotnicy o tym nie wiedzą i nie dowiedzą się, póki będziemy udawać, że problem nie istnieje i że wszystkie związki zawodowe to państwowe sługusy. To, że socjaliści pierwsi zwrócili uwagę na los robotników nie oznacza, że możemy z góry odrzucić ich diagnozę, nawet jeśli nie musimy zgadzać się ze szczegółami procesu leczenia. Musimy zaakceptować fakt, że robotnicy przez co najmniej dwieście lat byli ofiarami kolejnych panujących systemów ekonomicznych i że są oni, na dłuższą metę, naszymi sojusznikami w walce z Państwem, kartelem, monopolem i korporacją.

Wtedy będziemy mogli wspólnie obchodzić Święto Majowe. Nasze święto.

8 thoughts on “Jędrzej Kuskowski “Męczennicy z Haymarket”

  1. Pytanie i uwaga:

    1) Dlaczego obchodzony jest 1 maja a nie 3 lub 4?

    2) 300 chińczyków odmówiło przystąpienia do strajku, zagrożono im linczem i w ich obronie padły pierwsze strzały (3 maja) ze strony policji (dwóch demonstrantów zabitych).

    Wiec czwartego maja (ten, kiedy rzucono granat w policjantów, zabijając oficera) został zorganizowany pod hasłem: „Zemsta! Zemsta! Robotnicy do broni! Policja – psy gończe kapitalizmu – gotowe są mordować”

  2. 1) Prawdopodobnie dla upamiętnienia dnia, na który zaplanowano strajk generalny

    2) To prawda; od paru tysięcy zebranych odłączyło się paręset, by grozić łamistrajkom, choć zdaje mi się, że byli to nowi pracownicy, sprowadzani przez policję specjalnie z tej okazji (i być może jako prowokacja)

    A w haśle nie widzę nic zdrożnego, choć trzeba zauważyć, że wiec 4 maja był bardzo pokojowy do czasu, gdy ktoś (nigdy nie ustalono kto) rzucił bombę – a policja wcześniej wyraźnie groziła robotnikom, mimo że zebranie było pokojowe

  3. Witam Drodzy Forumowicze!

    Ludzie! Czy Was już do reszty pogięło?
    Czy nie ma już poważniejszych problemów niż wypisywać po sto razy te same farmazony w stylu „do dwudziestego pokolenia niech Dzień 1 Maja wyklętym będzie”?

    Mnie uczono, że ! Maja to święto robotnicze, które komuniści zawłaszczyli.

    Czy na tej zasadzie ma się zakazać obchodzenia imienin tylko dlatego, że onegdaj komunistyczni notable też imieniny obchodzili?

    Może też wykląć do dwudziestego pokolenia także tych którzy w PRL-u puszczali wianki na wiśle w Noc Świętojańską? Jakby nie było to święto jako ludowe i prasłowiańskie było najhuczniej obchodzone za PRL.

    Oczywiście dzieci lubiące czekoladę też mają być wyklęte?
    To oczywiscie o 22 lipca, które przemianowano na Święto Czekolady. Fakt pomysł na dłuższą metę nie zaskoczył i nie przyjął się w ostatecznym rachunku.

    No i nie wspomnę o tym, że w PRL-owskiej reżymowej szkole podstawowej chodziliśmy topić Marzannę 21 marca.
    Jak rozumiem, aby nie urażać tych którym NIEMAL WSZYSTKO się kojarzy z socjalizmem należy zmienić kalendarz? Zaraz po 20 marca ma nastapić 22.03?

    Ech! Czy już nie ma powazniejszych problemów?
    Zajmijcie się może wszyscy WOLNOŚCIĄ zamiast udowadniać sobie nawzajem kto komuch a kto tylko „różowy”albo fioletowy w zielone kropki.

    A tak na marginesie. Mój najlepszy kolega obchodzi urodziny 20 kwietnia. Jak Hitler. Hitlera nie cierpię i mam ku temu więcej powodów niż większość z Was na tym forum. Ale nawet w żartach nie wypominam koledze jego daty urodzin. Bo w imie normalności uważam,że 20 kwietnia to taki dzień jak każdy inny.
    Czy nie możemy tak samo potraktować 1 maja? Czy nie dosyć sami nażyliśmy się w paranoi by jeszcze tą paranoją „uszczęsliwiać” przyszłę pokolenia?

    To na razie tyle

    Pozdrawiam

  4. @Timur

    Fajnie tylko nikt nie pisał nic o tym, że „1 Maja niech wyklęty będzie” – ja próbuję argumentować dokładnie odwrotnie (bo uważam, że jest to tradycja godna przestrzegania), a P. Radosław ma najwyraźniej pewne wątpliwości co do intencji robotników albo organizatorów strajku (co też ważne, nie można być zbyt bezkrytycznym).

    Powiedziałbym: przyganiał kocioł garnkowi, bo narzekasz na nadwrażliwość konserwatystów, którzy wszędzie widzą komunistyczny spisek, a sam szukasz konserwatywnych spisków tam, gdzie ich nie ma. Rozumiem, że możesz czuć się nieco sfrustrowany z powodu osobistych doświadczeń, ale nie wszyscy dookoła zamierzają powtarzać w nieskończoność idiotyczne prawicowe mantry. A już ode mnie tego na pewno nie oczekuj 🙂

  5. Witajcie Drodzy Forumowicze!

    Witaj i Ty Drogi Jędrzeju.
    Dawno już mnie na tym forum nie było bo niestety miałem istne „urwanie jaj” w pracy, przez co nie mogłem się nawet w wiadomą cześć ciała podrapać bo nie miałem czasu.

    Ale już jestem i wcale nie zamierzam uciekać od odpowiedzi.

    „Fajnie tylko nikt nie pisał nic o tym, że “1 Maja niech wyklęty będzie” – ”

    Mówię o całokształcie a nie o TYM poście. A napisałem to tutaj, ponieważ gdybym napisał o tym w innym poście, wszyscy ryczeliby jak zarzynane woły że nie na temat.
    I co gorsza formalnie rzec ujmując mieliby rację.

    „ja próbuję argumentować dokładnie odwrotnie ”

    Zauważyłem to, doceniam i chwała Ci za to Jędrzeju.
    A w wypowiedzi użyłem liczby MNOGIEJ celowo, by nikt mi nie zarzucał znowu, że na publicznym forum zajmuję się wątkami osobistymi.
    Tak poza tym, może zauważyłeś Jędrzeju jak BARDZO płynną i zmienną jest definicja wątku osobistego?

    „Radosław ma najwyraźniej pewne wątpliwości co do intencji robotników albo organizatorów strajku (co też ważne, nie można być zbyt bezkrytycznym).”

    Tu pozwól Drogi Jędrzeju że komentarza nie będzie.
    Nier wolno mi! Sam rozumiesz…

    „Powiedziałbym: przyganiał kocioł garnkowi, bo narzekasz na nadwrażliwość konserwatystów, którzy wszędzie widzą komunistyczny spisek, a sam szukasz konserwatywnych spisków tam, gdzie ich nie ma. ”

    Jędrzeju. Znajdź proszę gdzie użyłem słowa SPISEK?

    „Rozumiem, że możesz czuć się nieco sfrustrowany z powodu osobistych doświadczeń, ale nie wszyscy dookoła zamierzają powtarzać w nieskończoność idiotyczne prawicowe mantry. A już ode mnie tego na pewno nie oczekuj :)”

    A to mi niezmiernie miło Drogi Jędrzeju że od Ciebie tych przeklętych mantr nie usłyszę.
    Tak poza tym widziałem Twój blog. Świetny!
    Pod tytułem „rusz sumieniem”. Dobrze pamiętam?
    Jakże miło spotkać libertarianina który nie drepcze bezkrytycznie za USA jak ślepe dziecię za matką.

    Na tym kończę i pozdrawiam Was Drodzy Forumowicze

  6. Czy ktos mógłby wytłumaczyć, co lewica libertriańska ma do zaoferowania robotnikom??

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *