Wciąż rozszerzający się świat, w którym przypadkowo przyszło nam żyć, to rzeczywistość obalonych autorytetów, zdekonspirowanych uprzedzeń, stawianych na głowie przyzwyczajeń i odrzucanych mitów. Czyli w gruncie rzeczy nic nadzwyczajnego. Ciągle to samo – od starogreckich sceptyków zaczynając. Epoka jak każda inna. A jednak niezupełnie. Współczesny sceptycyzm dokonał dziwnej woltyżerki logicznej od zakwestionowania starych autorytetów i idei do podważenia instytucji autorytetu, idei – czy wręcz prawdy – w ogóle.
Zupełnie inaczej (choć do pewnego stopnia bliźniaczo podobnie) widzą to „Austriacy”. Ich wywodząca się jeszcze ze scholastyki subiektywna koncepcja wartości jest na swój sposób do głębi postmodernistyczna, relatywistyczna i sceptyczna. Mimo to udało się jej zachować nienaruszone takie kategorie, jak prawda czy hierarchia wartości.
Wedle koncepcji „austriackiej” wartość jest pojęciem z gruntu subiektywnym, ale mimo to najzupełniej realnym. Każda osoba na swój sposób ocenia rzeczywistość, kierując się przy tym własną hierarchią wartości, normami etycznymi czy jakimikolwiek innymi przekonaniami. Oczywiście może przy tym wykorzystać jakiś istniejący już światopogląd (np. religię, filozofię czy ideoloię).
W żadnym wypadku nie oznacza to jednak, że każde dwa światopoglądy, kultury czy systemy wartości są tak samo dobre. Nic bardziej mylnego. Takie postawienie sprawy w gruncie rzeczy zaprzeczyłoby samej idei wartości. Jeżeli coś preferuję, to dlatego, iż z jakiegoś powodu uważam, że jest lepsze niż alternatywa. Być może jest to dla mnie bardziej użyteczne, wygodniejsze, albo po prostu prawdziwsze. Kryteria mogą być różne, co wynika oczywiście z różnej hierarchi wartości. Aczkolwiek mogą prowadzić do tożsamych efektów (np. ludzie odchodzą od katolicyzmu, gdyż uważają, iż jest dalszy od prawdy, niż któraś z alternatyw; jest mniej wygodny niż alternatywa; jest mniej praktyczny od alternatywy…)
Takie postawienie sprawy uderza w relatywizm. Praktycznie nie do pogodzenia jest na przykład z postmodernizmem kulturowym. Nie jest prawdą, że wszystkie kultury są tak samo dobre. Jedne są lepsze, inne gorsze, choć kwalifikacja która jest która to już sprawa indywidualnego osądu. I tak kultura konfucjańska nie jest w żadnym wypadku równa, dajmy na to, kulturze ludów Songhaju. Kultura konfucjańska jest lepsza – oczywiście dla kogoś kto preferuje dane wartości! – ze względu na przykład na większą efektywnośc. Zaś songhajska może być lepsza dzięki większemu wyczuciu metafizyki, naturalności itp. Co oznacza, iż w ten czy inny sposób jedna jest lepsza od drugiej.
Co również istotne austriacki subiektywizm jest jak najdalszy od podkopywania idei prawdy. Sam fakt, iż podstawą metodologii autriackiej są niepodważalne (graniczące z truizmem) twierdzenia aprioryczne i logiczne, oznacza głębokie poczucie istnienia jakiejś prawdy, do której człowiek może dotrzeć w drodze skrupulatnie przeprowadzonego procesu rozumowania.
Ostatecznym efektem subiektywnej teorii wartości jest podejście do życia, które należałoby nazwać raczej pokornym, niż relatywistycznym. Istnieje jakaś prawda. Jednak, ze względu na mocno ograniczone zdolności poznawcze i mniej czy bardziej świadome przyzwyczajenia, nasza wiedza o niej z konieczności jest niepełna i jednostronna. Dążymy do tego, by nasza ocena była najlepsza, na jaką możemy się zdobyć, jednak zawsze będzie ona inna, niż oceny naszych współbraci. I należałoby to uszanować. Jednakże zasięg naszej akceptacji siłą rzeczy jest ograniczony. Jedyne na co możemy (i powinniśmy) się zdobyć do akceptacja prawa drugiego człowieka do odmiennej wizji rzeczywistości. Nie oznacza to jednak akceptacji samej wizji.
Paweł Witecki
15 maj 2007 r.
***
Tekst został wcześniej opublikowany na blogu Konserwatywny blog anarcho-kapitalistyczny
Autor artykułu prowadzi bloga Konserwatywny blog anarcho-kapitalistyczny
austriacka optyka umożliwia poczucie istnienia jakiejś prawdy. kiedyś tampony dawały poczucie bezpieczeństwa. wesoło :).