Patryk Bąkowski “Dzieci kapitana Drake’a”

Z piratami to ciekawa historia. Bo piraci są różni. Np taki Sir Francis Drake. No bo niby pirat, ale dla korony angielski żaden pirat ino korsarz. A u Niemców to i pomnik ma. Za kartofle, no ale ma. Za wikipedią tak napisali mu:
“Sir Francisowi Drake’owi, który rozpowszechnił ziemniaki w Europie. Miliony rolników całego świata błogosławią jego nieśmiertelną pamięć. To ulga dla biedaków, bezcenny dar Boży, łagodzący okrutną nędzę”.

Proszę mnie źle nie zrozumieć. Wcale nie uważam że ci co to pływali i piratowali to to były romantyczne chłopaki co to chcieli swobody. Żadne tam ubrązowianie. Ale legendy o tych ludziach były fajne. Tacy Janosikowie i Robin Hoodzi mórz i oceanów. No i zdarzali się tacy Drake’owie.
W sumie to pewnie większość to byli nie tam żadni piraci, ino najzwyklejsi korsarze. Tacy piraci na usługach tego czy tamtego króla. Taki np Drake to był honorowy gość. Brał sobie złoto z jakiego hiszpańskiego galeonu, “zapraszał” na pokład hiszpańskiego kapitana i se z nim balangował.
A taka hiszpańska flotylla to byli dopiero piraci. No jak to z armiami bywa. W dupie mają wioski, ludzi. A jak spotkają wroga to wymyślają mu jak najciekawszą śmierć.
Pic polega na tym że czy to był Drake, czy zwykły korsarz, czy to zwykły piracina wszyscy oni w jeden worek wpadali.

Dziś świat niby tak się ucywilizował ale skłonność do mieszania pojęć taka sama. Czy to hacker, czy to cracker, czy zwykły wirtualny złodziej jedną nazwę ma – pirat i basta.
Trudno jest polemizować z takim podejściem. Zresztą wcale nie najgorsza jest zwykła niewiedza i uległość wobec propagandy takich czy siakich korporacji. Bo takie podejście dość łatwo w merytorycznej dyskusji zbić (oczywiście o ile ktoś chce dyskutować i nie stawia się w pozycji wszystkowiedzącego mędrca).
Gorsze są niektóre argumenty pozornie popierające. Popierające jednak zwykły bandytyzm.
Dziś ukazała się informacja o zatrzymaniu autorów serwisu napisy.org. Oczywiście rozpętała się burza (choć mniejsza niż przypuszczałem) o czym za chwilę.
W komentarzu do jednego z wpisów o całej sprawie (linki na końcu) znalazłem coś takiego:

Biedni dystrybutorzy, zamiast willi z dwoma basenami, mają tylko z jednym, może teraz ta skandaliczna sytuacja ulegnie poprawie.

Kompletne pomieszanie z poplątaniem.
Otóż rzecz właśnie polega na tym że że ci biedni dystrybutorzy przez takie podejście jakie mają, mają te wille z jednym basenem zamiast dwóch. Co więcej gdyby wszystkie ich pomysły były realizowane właśnie z taka zawziętością jaką zaprezentowano dziś i kilka tygodni temu w pewnym akademiku okazałoby się że poszli by bardzo szybciutko na bruczek.
Walka z takim podejściem korporacji fonograficznych powinna zacząć się nie od tego że mówi się im że nas okradają. Trzeba jasno i wyraźnie na każdym kroku podkreślać, że w interesie właśnie wielkich firm fonograficznych jest traktowanie ludzi i ich inicjatyw takich jak ogólnie pojęte p2p czy zajmując się szczegółami – napisy.org, jako największe dobro. Oczywiście musi się to łączyć z wyzbyciem się starych przyzwyczajeń marketingowych. W dzisiejszej rzeczywistości rozpaczliwe naciskanie na rządy nic nie da, no chyba że przekona się je żeby wyjęły wtyczkę z gniazdka Internet. To jednak oczywiście spowodowałoby jeszcze większy spadek dochodów naszych pupili.
To właśnie sieć i nieskrępowana wymiana informacji pozwala zaistnieć nowym artystom a starym przypominać o sobie. To dzięki obejrzeniu pirackiego filmu wiele osób decyduje się na wybranie się na niego do kina, a jeżeli nie na niego to na następny którego twórców już poznali i byli nimi oczarowani i zachwyceni. Co więcej wielu młodych ludzi których dziś nie stać na kupienie oryginalnej płyty, kupi ją za kilka lat. Jest to zwykła inwestycja długoterminowa. Dziś tej płyty i tak by nie kupili, a nie usłyszawszy jej za parę lat w ogóle by o niej nie pamiętali.
Wolność informacji i dzieł kultury nie oznacza w żaden sposób robie czegokolwiek dla czystej idei. Są oczywiście tacy ludzie i te idee są naprawdę piękne. Nikt jednak nie mówi że niemoralne jest zarabianie na wolności. Co więcej na wolności zarabia się lepiej niż na zniewalaniu. I wszystko jedno czy zniewalanym jest sam człowiek czy wytwory kultury.
Obrona praw autorskich w dużej mierze polega też na strachu. Na strachu że marne produkty się nie sprzedadzą a marni artyści nie będą mieli za co żyć. Tylko czy to nie byłoby o wiele korzystniejsze dla nas wszystkich?
Gdyby w świecie Michała Anioła obowiązywały dzisiejsze zwyczaje, mielibyśmy dziś może kilka jego pomniejszych dziełek, a resztę zastąpiłoby barachło którego nikt nie miałby ochoty oglądać.
Kultura przez wieki istniała dzięki wolności. Najdonośniejsze dzieła powstawały nie dzięki prawom autorskim a właśnie dzięki temu że artyści którzy je tworzyli byli wolni, nawet gdy czasy były jak dziś niezbyt sprzyjające. Co więcej ci którzy zasługiwali na miano artysty chcąc zarobić na swojej sztuce zarabiali na niej. Ci którzy tworzyli dla idei jak Mozart mieli przed oczami tylko swoje dzieła i nie przeszkadzała im nędza.
Dzisiejszy świat stwarza niebywała okazje aby ci którzy tworzą dla czystej sztuki czerpali z tego korzyści jakich nie mogliby oczekiwać w dawnych czasach.

Współcześni piraci to tak naprawdę korsarze na morzu patentów i własności intelektualnej. Rzadko kiedy walczą dla zysku. Motywacją jest jedynie pragnienie poznania i wiedzy. Co więcej bitwy które toczą z niewspółmiernie silniejszym wrogiem wygrywają i będą wygrywać coraz częściej. Nikt i nic tego nie powstrzyma. Opór jest bezskuteczny (:>).

Chciałem napisać o tym jak oceniam to co się stało z napisy.org ale jakoś nie potrafię podejść do tego bez emocji. Bez rzucenia kilkoma kurwami i wyzwiskami. Bez powiedzenia o bandytach chodzących po ulicach podczas gdy ludzi robiących coś dobrego dla innych są szykanowani. O wątpliwej współpracy lobby fonograficznego z policja opłacana z moich pieniędzy. itd.
Lepiej to zrobiło kilka innych osób. Tzn. może nie lepiej ale wylało te same frustracje na system które i mi po łbie się przetaczają, a których nie potrafię ujarzmić i przedstawić w suchy i racjonalny sposób. Dlatego zapraszam do przejrzenia:
największe wykopalisko
info na gazeta.pl
info w Dzienniku Internautów
siódmy strażnik
Lipszyc
Rafi
wuzetes
netto
xiocpb łowca komuchów
siedem łowca komuchów
Room 303
nieoceniony Vagla

A jak komuś się będzie chciało to proszę trochę podręczyć tych komentujących mędrków co by kilkaset milionów ludzi na świecie najchętniej do więźnia wsadziło. Można im np zasugerować że sami są bandytami słuchając radia u kolegi który nie płaci abonamentu, słuchając radia w pracy gdzie też pewni grosza nie wydali, opowiadając znajomym fabułę filmu lub książki, opracowując materiały z wykładów i pożyczając je innym studentom itd itp Wiele rzeczy można wymyślić, a na każdą z nich jak na Józefa K. paragraf się znajdzie.

A na koniec jeszcze małe przypomnienie tego co pisałem w temacie poprzednio:
Grawitacja dotyczy tylko Newtona
Skopiuj i zostań złodziejem

A jak ktoś już przeczyta wszystko to właściwie na początek powinien przeczytać sobie Stallmana.:>

Patryk Bąkowski

17 maj 2007 r.

***

Tekst został wcześniej opublikowany na blogu Qatrykowe boje

Autor artykułu prowadzi bloga Qatrykowe boje

One thought on “Patryk Bąkowski “Dzieci kapitana Drake’a”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *