Filip Paszko “Dlaczego wybrałem anarchokapitalizm”

Art. 1
„Ludzie rodzą się i pozostają wolnymi i równymi w prawach […]”

Art. 2
„Celem wszelkiego zrzeszenia politycznego jest utrzymanie przyrodzonych i niezbywalnych praw człowieka. Prawa te to: wolność, własność, bezpieczeństwo i opór przeciw uciskowi.”

Art. 4
„Wolność polega na tym, że wolno każdemu czynić wszystko, co tylko nie jest ze szkodą drugiego, korzystanie zatem z przyrodzonych praw każdego człowieka nie napotyka innych granic, jak te, które zapewniają korzystanie z tych samych praw innych członków społeczeństwa.”

Art. 11
„Wolna wymiana myśli i poglądów jest jednym z najcenniejszych praw człowieka; każdemu obywatelowi zatem wolno przemawiać, pisać i drukować swobodnie […]”

Art. 17
„Ponieważ własność jest prawem nietykalnym i świętym, przeto nikt jej pozbawionym być nie może […]”

Skąd pochodzą te słowa? 26 sierpnia 1789 roku francuski stan trzeci, obradujący jako Konstytuanta, uchwalił Deklarację Praw Człowieka i Obywatela. Stąd też pochodzą powyższe artykuły. Jak widać, dokument potwierdzał (a w zasadzie przyznawał) niezbywalne prawa ludzkie. Właśnie niezbywalność i przyrodzoność tychże praw leży u podstaw filozofii libertariańskiej.

Dla mnie – libertarianina (niezaawansowanego, ale jednak w pełni identyfikującego się z poglądami anarchokapitalistycznymi) – te właśnie prawa stanowią podstawę rdzeń poglądów politycznych. Uważam, że prawo do życia w wolności, prawo do równości wszystkich obywateli wobec prawa, prawo do bezpieczeństwa i obrony przeciwko uciskowi stanowią clou. Prawo naturalne, wynikające nie z samego faktu istnienia, nie może być podporządkowane jakiemukolwiek innemu prawu. Jest niezależne od wszelkiej władzy państwowej i nie może być przez nią zepchnięte na dalszy plan. Mało tego – prawo naturalne jest dużo ważniejsze niż, tworzone przez kogokolwiek, prawo pozytywne. Prawo naturalne bowiem jest zbiorem praw absolutnych. Tyle o prawie naturalnym, jako o wstępie do wstępu libertarianizmu.

Nie będę ukrywał, że jedną z kluczowych kwestii jest mój stosunek do władzy państwowej. Proszę bowiem nie zarzucać mi, że jestem „antypaństwowy”, że dążę do likwidacji Polski. Wręcz przeciwnie – dążę do likwidacji władzy, która tą Polskę niszczy. Czym bowiem jest państwo, jak nie nami wszystkimi? Obywatelami. Obywatelami, nad którymi pieczę chcą sprawować jednostki – czy to pod formą demokracji, czy to autorytaryzmu. Nieliczna grupa ludzi – za poparciem równie nielicznej grupy ludzi zdobywa monopol na stosowanie środków przemocy. Uważa, że ma prawo do decydowania o tym, w którą stronę będziemy się poruszać, co będziemy kupować, oglądać, gdzie i jak będziemy mieszkać. Dowody? Proszę bardzo – gdy jakiś człowiek zabije drugiego człowieka – zostaje aresztowany i skazany. Gdy jednak to policjanci zabiją jakiegoś człowieka – przy aresztowaniu – zaraz usłyszymy o tym, że wymagał tego interes publiczny. Inny przykład: władza zabrania mi produkować, kupować, sprzedawać i zażywać narkotyki. Czemu? Bo uzależniają? Bo są środkami odużającymi? Ale przecież papierosy też uzależniają. Mało tego – są dużo bardziej toksyczne, od narkotyków. Albo alkohol – czyż nie uzależnia, nie zabija i nie jest przypadkiem substancją odużającą? Jest. A jednak władza zabrania mi spożywać narkotyków. Zauważmy, że przecież brak zakazu nie jest równoznaczny, z NAKAZEM. Brak zakazu jest pozostawieniem ludziom wolnej drogi. To człowiek powinien decydować, czy chce się truć, czy chce wcinać korzonki i pić co rano tran. Na jakiej podstawie to władza decyduje, co człowiek może spożywać, a co nie? Na takiej samej, co może mordować – bo tego wymaga dobr publiczne. Czyż nie to próbują nam wmówić wszyscy teoretycy władzy? Równie ważna jest kontrola władzy nad ziemią, ukryta pod nazwą „właność publiczna”. W klasycznej definicji państwa możem wyczytać, że jest ono organizacją, opartą na 3 elementach – terytorium, społeczeńswie i władzy. Czyż jednak bez władzy państwo by nie istniało? W pewnym sensie nie, ale nie o tym będę teraz pisał. Chodzi mi o sosunek terytorium – władza. Gdy bowiem uznamy, że terytorium jest „wlaśnością publiczną”, to pieczę nad nim sprawuje władza. Tym sposobem dochodzimy do niebezpiecznych wniosków: skoro to władza jest właścicielem terytorium, to tak naprawdę my nie możemy kupić danej ziemi – my ją możemy dzierżawić. W rzeczywistości bowiem państwo – oczywiście ze względu na „interes publiczny” może nas tej ziemi pozbawić w każdej chwili.

Ktoś zaraz powie, że przecież istnieje coś takiego, jak legitymizacja władzy. I rzeczywiście – Max Webber opisał trzy typy tejże legitymizacji:
1. Legalny (racjonalny)
2. Tradycyjny
3. Charyzmatyczny
Rozpatrzmy więc, czy rzeczywiście liegitymizacja powoduje uznanie władzy i zgodę na wyżej opisane sytuacje. Typ racjonalny polega na uznaniu władzy i podporządkowaniu się jej, ponieważ powstała ona i działa na podstawie obowiązującego prawa. Łatwo podważyć taką legitymizację jednym zdaniem: przecież władza ustaliła sobie monopol na uchwalanie prawa. Sama więc tworzy prawo, które ma ją legitymizować. Tak się tworzy jeden, wielki szwindel. Typ tradycyjny mówi, że uznajemy daną władzę, ponieważ jest ona uświęcona wolą tradycji. Weźmy pod lupę przykład demokracji. Tradycją jest, że to obywatele wybierają swoją władzę. Można by więc powiedzieć, że skoro to obywatele wybierają władzę, to automatycznie jest ona legalna i uznana przez wszystkich. Nic bardziej mylnego – wystarczy, że w państwie żyje chociaż jeden anarchokapitalista, lub anarchista i już tradycyjny typ legitymizacji władzy legnie w gruzach. Pozostaje więc typ charyzmatyczny, polegający na tym, że to cechy przywódce wpływają na legitymizację jego władzy. Jak absurdalny jest to argument, chyba nie muszę mówić.

Wrócę jeszcze na moment do monopolu na środki przymusu. Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, w jaki sposób państwo posiada monopol na stosowanie przemocy – policja, służby specjalne, sądy i wiele innych. Czemu one mają służyć? Łatwo można zauważyć, że głównie utrzymaniu dochodów przez władzę. Nie chcesz płacić podatków? Władza siłą ci zabierze. Dalej stawiasz opór? Aresztują cię i skażą, albo – przy braku szczęścia – zastrzelą. Oczywiście „interes publiczny” tego wymagał. Jak słusznie zauważył Murray N. Rothbard: Wszyscy inni ludzie czy grupy społeczeństwa (poza zatwardziałymi i notorycznymi kryminalistami jak złodzieje czy rabusie napadający na banki) nabywają swoje dochody bez użycia przemocy, przez dobrowolną wymianę: bądź sprzedając dobra lub usługi społeczeństwu, bądź przed czyjś dobrowolny dar (np. członkostwo w klubie lub stowarzyszeniu, dziedziczenie). Tylko państwo uzyskuje swoje dochody przemocą, grożąc surowymi karami w razie braku zapłaty. Ten przymus nazywany jest „opodatkowaniem”, chociaż w mniej zbiurokratyzowanych czasach nazywano je „daniną”. Opodatkowanie jest niczym innym jak złodziejstwem, chociaż złodziejstwem na wielką i kolosalną skalę, do którego nijak może się porównywać nawet zatwardziały kryminalista. Jest przymusowym przejęciem własności obywateli państwa. Oto jest cała natura władzy państwowej. Czy da się to obronić? Nie, nie da się, mimo, że wielu już próbowało.

Filip Paszko
23 lipca 2007 r.

***

 

Tekst został wcześniej opublikowany w blogu Ostry, k…a, jak brzytwa

Autor tekstu prowadzi bloga Ostry, k…a, jak brzytwa

4 thoughts on “Filip Paszko “Dlaczego wybrałem anarchokapitalizm”

  1. „Rozpatrzmy więc, czy rzeczywiście liegitymizacja powoduje uznanie władzy i zgodę na wyżej opisane sytuacje. Typ racjonalny polega na uznaniu władzy i podporządkowaniu się jej, ponieważ powstała ona i działa na podstawie obowiązującego prawa. Łatwo podważyć taką legitymizację jednym zdaniem: przecież władza ustaliła sobie monopol na uchwalanie prawa. Sama więc tworzy prawo, które ma ją legitymizować.”

    Jeśli się uzna, że istnieje prawo naturalne to można legitymizować władzę wg. pierwszego typu tak długo jak ta władza się w działaniu z tym prawem naturalnym zgadza.

  2. Cóż, wydaje mi się, że podałem, jak to władza sama w sobie sprzeciwia się prawu naturalnemu…

  3. Nie istnieją a prioryczne zasady postępowania. Nie będzie a priorycznego prawa. Nie istnieję bowiem zdania a priori mówiące coś o świecie. Kto ustali Kodeks Karny anarchokapitalistycznej utopi? Czy prawo będzie polegało na gromadzeniu się precedensów? Czy jeśli tak to czy nie będzie to tyrania sądów? Gdzie będzie można apelować od niesprawiedliwego wyroku? Anarchoutopisto podaj odpowiedzi na te pytania, bo mnie nie przekonujesz.

  4. Rozumiem, że masz na myśli fragment:

    „Prawo naturalne, wynikające nie z samego faktu istnienia, nie może być podporządkowane jakiemukolwiek innemu prawu. Jest niezależne od wszelkiej władzy państwowej i nie może być przez nią zepchnięte na dalszy plan. Mało tego – prawo naturalne jest dużo ważniejsze niż, tworzone przez kogokolwiek, prawo pozytywne. Prawo naturalne bowiem jest zbiorem praw absolutnych. Tyle o prawie naturalnym, jako o wstępie do wstępu libertarianizmu.”

    Z tego nie wynika, że władza sama w sobie sprzeciwia się prawu naturalnemu. Z tego nie wynika nawet, że władza nie może wynikać z prawa naturalnego. Z tego wynika jedynie, że prawo stanowione (szczególnie pozytywne) nie może być sprzeczne z prawem naturalnym. „Nie może” – rozumiem tu jako „byłoby to niewłaściwe”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *