Korupcja, jak powszechnie wiadomo, to „nieoficjalna” zapłata za pomyślny dla płacącego proces decyzyjny. Gdyby się jednak wgłębić… Korupcja to de facto wykorzystanie własnego stanowiska publicznego w celu uzyskanie własnych korzyści. [WAŻNE – publicznego!]. Jak nietrudno się domyślić, korupcja bardzo negatywnie wpływa na funkcjonowanie rynku, prawa, etc. Postarajmy się więc wyróżnić, co sprzyja korupcji i co ona powoduje.
Zacznijmy może od końca, czyli od skutków korupcji. Przede wszystkim powoduje ona deregulację naturalnego porządku rynkowego. I chodzi mi tutaj zarówno jako uszczuplenie potencjału ekonomicznego przedsiębiorstwa, nienaturalne przepływy gotówki, co powinno być oczywiste dla wszystkich, ale też zmniejszenie rentowności inwestycji publicznych (nigdzie bowiem tak nie kwitnie korupcja, jak w publicznym sektorze). Mało tego – korupcja prowadzi do zmniejszania przychodów budżetowych państwa – oczywiście poprzez nieewidencjonowany przepływ pieniędzy. Ma też korupcja swoje skutki na tyle wyraźne, że aż rzucające się w oczy. Możemy do nich zaliczyć sprzyjanie tworzenia się tzw. zorganizowanej przestępczości, czyli w główne mafii. Gdzie bowiem działa mafia, jak nie na styku polityki i biznesu? Korupcja ogranicza też wzrost gospodarczy, szczególnie ważny w przypadku nieustabilizowanych gospodarek, takich jak nasza. Zaznaczam tutaj, że to „nieustabilizowanie” nie oznacza braku jakiegjkolwiek „bazy” gospodarczej. Chodzi mi tu raczej o moment przejścia z gospodarki centralnie planowanej, do gospodarki – może nie kapitalistycznej – a trzeciodrogowej. Piję tutaj zarówno do Polski, jak i innych państw postsowieckich i postkomunistycznych. Innnym skutkiem korupcji jest odstraszanie zagranicznych inwestorów, którzy wolą obracać pieniędzmi, od obracania się wśród polityków. To tylko w tej postkomunistycznej mentalności uważa się, że tylko z politykiem można coś załatwić, jak pokazywał przykład pana Guzowatego, Kulczyka, czy kogo tam jeszcze. W rzeczywistości przedsiębiorcy jak najmniej chcą mieć z politykami do czynienia. Chcą tylko robić swoje. A jeśli w jakimś państwie szerzy się korupcja? To warto prezmyśleć, czy wchodzić na ten rynek warto…
Widać więc wyraźnie, że korupcja może mieć niezwykle negatywny wpływ nie tylko na tak abstrakcyjne rzeczy, jak zmniejszanie dochodów państwa, czy niższy wzrost gospodarczy. Może też powodować skutki, które będą wpływać na to, w jakim sklepie zrobimy zakupy, ile bedziemy stać w urzędzie do wydanie dowodu osobistego, czy nawet za którym podejściem zdamy kurs na prawo jazdy. W normalnych warunkach rynek na tyle dobrze reguluje te kwestie, że nie ma potrzeby zamartwiać się nimi. Wiadomo, że z nieuczciwą firmą nie będziemy chcieli robić interesów, bo i nasza reputacja na tym może ucierpieć. Nie chcemy mieć do czynienia z ludźmi nieuczciwymi (optymistycznie zakładam, że my do takich należymy, chociaż założę się, że niejeden raz daliście komuś w łapę: czy to przed operacją dziadka, który nie mógł dłużej czekać, choć lekarz uważał, że owszem, czy policjantowi, żeby się odczepił i nie wypisywał jakiegoś tam pliku. Czy kanarowi w autobusie, czy metrze…). Jeżeli raz natniemy się na człowieka, który dla załatwienia sprawy, zarząda zapłaty, następnym razem bedziemy go mijać szerokim łukiem. I jest to całkowicie naturalne. Co jednak, gdy jesteśmy skazani na jego pośrednictwo, pomoc, czy usługi?
W ten oto sposób przejdziemy do czynników sprzyjających korupcji. Głównym czynnikiem jest skupienie dużej władzy w urzędnikach – niekoniecznie władzy centralnej. Zasada jest taka, że im więcej władzy ma urzędnik/polityk, tym większa jest szansa, że będzie jej nadużywał. Jak mawiał Lord Acton: władza korumpuje, władza absolutna korumpuje absolutnie. Coś w tym jest, że w 2004 roku w Polsce pojawiły się koszulki z napisami „Nie kradnij – władza nie lubi konkurencji”. Czy odnosiło się ty tylko do defraudacji naszych pieniędzy, czy też może do łapownictwa?
Tu nastąpiła półgodzinna przerwa, gdyz właśnie kurier
dostarczył mi „Ludzkie działanie” i autor musiał się nim nasycić.
Jednak władza urzędnicza jest i tak bezsilna, gdy procedury są przejrzyste, jasne i zrozumiałe, a do tego mają tylko jedną prawnie obowiązującą interpretację. Tylko procedury niejasne, wieloznaczne są w stanie sprzyjać korupcji. I – co ciekawe – rządy właśnie tak robią. Warto zadac sobie pytanie, dlaczego co izba skarbowa, to inna wykładnia przepisów? Odpowiedzieć musicie sobie sami. Innym czynnikiem sprzyjającym korupcji jest nagromadzenie naszych pieniędzy (w formie tzw. „środków publicznych”) na jeden cel. Pomyślcie państwo, co to się będzie działo przy organizacji Euro 2012… (ot, choćby jeden z artykułów ustawy o organizacji Euro 2012 – nie pamiętam, jak się ustawa nazywa dokładnie, ale na stronie sejmu każdy bez problemu znajdzie i sprawdzi, jak chce: „Do umów zawartych przez spółkę celową przed dniem zakończenia finałowego turnieju Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej UEFA EURO 2012 stosuje się odpowiednio art. 5 ustawy z dnia 29 stycznia 2004 r. – Prawo zamówień publicznych, pod warunkiem, że termin wwygaśnięcia tych umów upłyine do dnia 31 grudnia 2012 r.” [podkreślenie moje – smootnyclown]. Niech każdy we własnym zakresie pomyśli ile jego kasy upłynni się w sposób niezbyt zgodny z prawem. Ale lećmy dalej. Do innych czynników sprzyjających korupcji, możemy zaliczyć niskie płace w sektorze państowym (każdy chyba doświadcza tego na przykładzie służby zdrowia, czy co tam jeszcze – ja na przykład miałem okazję przetestować to na przedszkolu), brak społecznej kontroli, czy raczej społecznego potępienia. Ciemny lud po prostu nie ogarnia, jak wiele traci na swojej niewiedzy. Ciemny lud kupi – daje się prowadzić za rączkę każdemu politykowi, który obiecuje zlikwidować korupcję. Ale polityk go nad przepaścią puści, a nawet – możecie być pewni, pomoże spaść. Bo i po co polityk ma likwidować swoje nieoficjalne źródło zarobków? I to niemałych.
Jednym słowem – na zakończenie już – WŁADZA sprzyja korupcji. POLITYKA sprzyja korupcji. Nie ma innej metody na skuteczne zwalczenie korupcji, jak pozbawienie władzy (w sensie instytucjonalnym) władzy (w sensie decyzyjnym). Sęk w tym, że nie da się zwalczyć korupcji za pomocą PAŃSTWOWYCH instytucji. One po prostu żyją z tego, że korupcja jest obecna. Owszem – organy państwa mogą pomóc w zwalczaniu korupcji, ale znacznie częściej mogą pomóc korupcji, jako takiej. Nie mam zamiaru wmawiać wam, że CBA to samo zło. Tłumaczę tylko, że RYNEK to dobro. I to trzeba przyjąć do wiadomości, bo inaczej będzie z nami kiepsko. Tutaj możecie sobie przejrzeć ranking wolności gospodarczej. Pozwoliłem sobie wybrać kilka państw, by ukazać cały sens powyższego wywodu. Państwa są ułożone pod względem wolności gospodarczej. Dane liczbowe oznaczają stopień wolności od korupcji (od 0 do 100, gdzie „0” oznacza korupcję wszędobylską, a „100” – brak korupcji):
1. Hong Kong – 83
2. Singapur – 94
3. Australia – 88
4. USA – 76
5. Nowa Zelandia – 96
6. Wielka Brytania – 86
7. Irlandia – 74
8. Luksemburg – 85
9. Szwajcaria – 91
10. Kanada – 84
11. Chile – 73
12. Estonia – 63 (zadziwiająco mało!)
13. Dania – 95
14. Holandia – 86
15. Islandia – 97 (!!!)
16. Finlandia – 96
——
87. Polska – 34 (wg. Transparency Interlational 42, względem 34 zeszłorocznych)
——
149. Angola – 20
150. Iran – 29
151. Kongo – 23
152. Turkmenistan – 18
153. Birma – 18
154. Zimbabwe – 26
155. Libia – 25
156. Kuba – 38 (!!! – więcej, niż Polska!)
157. Korea Północna – 10.
Więc – drodzy czytelnicy. Nie zaklinajmy rzeczywistości. RYNEK, RYNEK i jeszcze raz RYNEK. Oto recepta.
Filip Paszko
13 listopad 2007 r.
***
Tekst został wcześniej opublikowany na blogu Ostry, k…a, jak brzytwa
Autor artykułu prowadzi bloga Ostry, k…a, jak brzytwa
Znaczy się Twoim zdaniem, jeżeli ktoś dałby urzędnikowi łapówkę, żeby nie zwracano uwagi na to, że nie płaci ZUSu, byłby człowiekiem nieuczciwym?