Wendy McElroy “Libertariańska teoria wojny sprawiedliwej”

Libertarianizm jako filozofia polityczna oparta na nieagresji i indywidualizmie, wydaje się odrzucać jakąkolwiek przemoc ze strony państwa, tym bardziej masową przemoc, jaka rodzi się podczas wojny. Mimo to symbolem ruchu libertariańskiego jest Amerykańska Wojna o Niepodległość, znana także jako Rewolucja Amerykańska. Wojna ta postrzegana jest inaczej niż wszystkie inne konflikty zbrojne i to nie tylko z powodu nieoficjalnego charakteru Kongresu Kontynentalnego, który zebrał się w roku 1774. Kongres ten, w trakcie działań wojennych, rychło przekształcił się w rząd. Na przykład, w celu finansowania armii wypuścił około 226 milionów dolarów w banknotach, które następnie (1780) zostały poddane dewaluacji w stosunku 40:1. To z kolei zaowocowało amerykańską wersją powiedzenia „nie wart złamanego grosza” (tu: continentala). Co więcej, Kongres Kontynentalny siłą narzucił swoją zwierzchność znacznej liczbie kolonistów – w tym także lojalistom, którzy popierali rządy brytyjskie.

Mimo to libertarianie postrzegają Amerykańską Wojnę o Niepodległość jako szlachetną walkę, toczoną w imię naturalnych praw i zasady mówiącej, że żaden rząd nie może działać bez zgody rządzonych. Słowem była to wojna sprawiedliwa.

Idea wojny sprawiedliwej nie jest niczym nowym. Pastor Allen Isbel, w swej książce War and Conscience, otwiera rozdział „Doktryna wojny usprawiedliwionej” [tłum. własne] pytaniem „kiedy i jak państwo może się angażować w słuszną wojnę?”, by dalej kontynuować, „pytanie to, od szesnastu wieków, stanowi jeden z podstawowych problemów w debacie nad etyką chrześcijańską. Owocem tej debaty jest pojęcie wojny usprawiedliwionej” .

Allen wyszczególnia osiem warunków, które muszą zostać spełnione, by działania wojenne były usprawiedliwione z punktu widzenia etyki chrześcijańskiej. Wojna musi stanowić ostateczność, jako że tylko jedna strona konfliktu może stać po stronie sprawiedliwości – należy znajdować się właśnie po tej stronie, wojna musi mieć wystarczająco ważny powód, musi mieć zasadny cel, musi być toczona w odpowiednim duchu, musi być toczona przez odpowiednie władze, musi być toczona sprawiedliwie i musi mieć w perspektywie zbawienne zwycięstwo.(77-78)

Zatem czy libertarianizm zgadza się z teorią według, której Amerykańska Wojna o Niepodległość może być postrzegana jako sprawiedliwa u podstaw, mimo pewnych, mało istotnych i nie zgodnych z teorią aspektów? I jeśli tak jest, to czym musi się cechować libertariańska wojna sprawiedliwa?

Pojęcie libertariańskiej wojny nie jest wcale absurdalne. Wszak, libertarianizm dopuszcza przemoc, nawet jeśli miałoby to oznaczać zabicie drugiego człowieka, w poprawnie rozumianej obronie koniecznej. Nic w doktrynie nie wyklucza możliwości zbiorowego wykorzystanie prawa do samoobrony. W rzeczywistości wielu libertarian, pod wpływem poglądów filozof Ayn Rand, uważa, że jest to jedna z niewielu funkcji jakie winno spełniać państwo 'nocny stróż’.ii Jeśli jednostki dobrowolnie zgłaszają potrzebę bycia bronionymi przez państwo, lub prywatną agencję ochrony, to wtedy państwo ma prawo zbiorowo występować przeciwko agresorom. Co więcej gdyby państwo występowało jedynie przeciw faktycznym agresorom, samoczynnie rozwiązałby się problem ofiar wśród niewinnych cywili np. ofiar bombardowanych miast.

Libertarianizm wydaje się akceptować możliwość sprawiedliwej wojny jedynie w teorii. Oczywiście taka możliwość nie usprawiedliwia żadnej z wojen toczonych w przeszłości, ale pozostawia możliwość usprawiedliwienia wojny w przyszłości. Zapytajmy zatem, raz jeszcze czym musiałaby się charakteryzować taka wojna?

By odpowiedzieć na to pytanie, należy cofnąć się do dyskusji na temat poglądów libertariańskich w szerszym ujęciu. Libertarianizm to filozofia koncentrująca się na środkach, w przeciwieństwie do teorii poświęcających całą uwagę celom. Libertarianizm nie przedstawia gotowych celów, takich jak na przykład sprawiedliwość społeczna, która miałaby być wynikiem redukcji ubóstwa. Zamiast tego libertarianizm poszukuje środków działania mogących pomóc osiągnąć sprawiedliwość społeczną. Środki te zostały już opisane wielokrotnie, wyszczególniano m.in. pokojowe działania, prawa jednostki, umowę społeczną czy nie stosowanie siły.

Libertarianizm akceptuje wszystko to, co jest wynikiem pokojowych działań. Rozważmy, jako przykład, wolność słowa. Teorie koncentrujące się na środkach pytają jedynie czy słowo jest wolne i czy nie narusza praw własności. Jeśli tak jest, wszystko co zostanie powiedziane uznawane jest za legalne. Teorie oparte na celach badają czy to, co jest mówione, jest właściwe i pod tym kątem dokonują oceny legalności danej wypowiedzi.

Libertariańska wojna sprawiedliwa musiałaby się opierać na libertariańskich środkach. Musiałaby być wypowiedziana i toczona zgodnie z regułą nakazującą używanie pokojowych środków obrony koniecznej oraz nie mogłaby gwałcić praw jednostek. Te zasady określiłyby czy rzeczywiście można użyć przydawki 'sprawiedliwa’ w terminie 'wojna sprawiedliwa’.

Znaczenie rzeczownika 'wojna’

Wojną nazywamy ogłoszenie wrogości jednego państwa wobec drugiego. Państwo, w ten sposób, obliguje wszystkich swoich obywateli oraz wykorzystuje wszystkie swoje zasoby do wrogich działań wobec obywateli i zasobów innego państwa.iii Jeffrey Rogers Hummel, libertariański teoretyk i historyk zajmujący się tematyką wojenną, wskazał na konsekwencje tak pojmowanej definicji. Państwo, wykorzystując swoich obywateli i zasoby do wrogich działań, prowadzi wojnę na trzech frontach. Po pierwsze, jest w stanie wojny z wrogim państwem, po drugie jest w stanie wojny z obywatelami wrogiego państwa i wreszcie, po trzecie jest w stanie wojny z własnymi obywatelami, którzy podnoszą sprzeciw wobec wymagań państwa dotyczących zasobów ludzkich i naturalnych.

Przy tak sformułowanej definicji, libertariańska wojna winna spełniać następujące wymogi: musi mieć sprawiedliwy powód, czyli musi stanowić odpowiedź na agresję, musi odpowiadać adekwatnym stopniem agresji, musi być wypowiedziana przez właściwą władzę właściwemu wrogowi oraz musi być toczona sprawiedliwie, czyli bez świadomego narażania życia niewinnych jednostek.

Rozważmy te cztery wymogi bardziej szczegółowo.

I. Wojna musi mieć sprawiedliwy powód

Dla libertarian jedynym sprawiedliwym powodem dla użycia przemocy jest obrona przed pogwałceniem praw. Mówimy tu jedynie o prawach jednostek, a nie o prawach, których pogwałcenie stanowi tradycyjne przyczyny podejmowania działań wojennych, jak na przykład pogwałcenie suwerenności danego państwa. Mimo to, jednak można sobie wyobrazić wybuch tak pojmowanej wojny sprawiedliwej.

W praktyce jednak pojawia się problem. Rzadko kiedy mamy wszystkie potrzebne dane by móc jasno ocenić zasadność wojny w momencie jej wybuchu. W roztrząsającej przystępowanie niemieckich chrześcijan do nazistowskich sił zbrojnych broszurze napisano:

„Naukowy osąd źródła i powodów obecnej wojny jest niemożliwy na skutek braku niezbędnych informacji. Z oceną należy poczekać, aż racje wszystkich stron będą powszechnie znane.”iv
Zatem, nawet jeśli daną wojnę zinterpretujemy jako sprawiedliwą, to najpewniej dopiero po fakcie.

II. Wojna musi być adekwatną odpowiedzią na naruszenie praw

Libertarianie zdecydowanie odrzucają możliwość strzelania do 'agresorów’, którzy przypadkiem, lub nawet z rozmysłem, pukną ich samochód. Stopień użytej siły przeciw agresorowi musi odpowiadać stopniowi siły użytej przez niego. Celem zaś, może być jedynie obrona własna lub rekompensata. Zatem, nawet wojna o sprawiedliwej przyczynie powinna być prowadzona mniejszym nakładem środków, niż ten wymagany do osiągnięcia celów.

W tym miejscu warto się przyjrzeć umowie, jaką państwo miałoby zawrzeć z obywatelami życzącymi sobie korzystać z jego obrony. Czy deklaracja wojny automatycznie stawia wszystkich obywateli na wrogich pozycjach, nawet jeśli obiektem agresji jest mały ich odsetek? Jeżeli tak jest, to umowa taka zdaję się raczej zwiększać stopień przemocy każdego konfliktu, niż zapewniać obronę czy rekompensatę.

Mimo to nadal jesteśmy w stanie wyobrazić sobie wojnę będącą adekwatną odpowiedzią na pogwałcenie praw.

III. Wojna musi być wypowiedziana odpowiednim wrogom przez odpowiednie władze

Według libertarian odpowiednią władzą, mogącą korzystać z prawa do samoobrony jest jednostka, której prawa zostały naruszone, bądź wyznaczony przez nią pełnomocnik. Jeśli państwo występuje jedynie w imieniu jednostek, które sobie tego życzą, to jest odpowiednim przedstawicielem. By ułatwić argumentację przyjmijmy, że wojna jest wypowiadana państwu, które jest odpowiednim wrogiem.

Libertarianizm jasno zakazuje wypowiadania wojny pokojowym jednostkom, które sobie tego nie życzą. Państwo nie ma także prawa zamykać im ust, więzić za odmowę służby lub konfiskować ich mienie.

W trakcie wojny, takie działania państwa usprawiedliwia się argumentując, że głupich ludzi należy bronić wbrew ich woli. Uzurpowanie przez państwo prawa do samoobrony jednak, nigdy nie może być uzasadnione. Jest to wręcz zaprzeczenie tego prawa. Państwo rości sobie pretensje do decydowania kiedy i jak przeciwnik wojny ma być broniony. Przeciwnik wojny może mieć inne zdania co do konieczności obrony, lub może chcieć zastosować, na przykład, bierny opór wobec czołgu przejeżdżającego przez jego podwórko. Państwo, poprzez 'obronę’ przeciwników wojny wbrew ich własnej woli, de facto pozbawia ich jakiegokolwiek prawa do obrony.

Jeżeli zaś chodzi o obywateli wrogiego państwa to libertarianizm głosi, że każde bombardowanie czy użycie innej broni, które nie rozróżnia winnych od niewinnych jest agresją. Sprawiedliwa wojna powinna być toczona według standardów XIX wiecznych, kiedy to między polami bitwy spokojnie piknikowano. Ludzie bowiem, byli pewni, że wojsko stojące po obu stronach uszanuje różnicę między cywilami a wojskowymi.

IV Wojna musi być toczona sprawiedliwie – tak by nie naruszać praw niewinnych jednostek

Czwarty wymóg jednocześnie jest ostatnim punktem rozważań. Często podnosi się argument o konieczności działań inwazyjnych, we współczesnej sztuce wojennej, takich jak bombardowanie celów w miastach. Gdy bombardowanie wymierzone jest w konkretne cele, i dokłada się starań by zapobiegać szkodom wyrządzanym ludności, uważa się je za słuszne.

Co by nie mówić o tym argumencie, nie jest on do przyjęcia dla libertarian. Mimo, że śmierć cywilów nie jest zamierzona to jednak łatwo ją przewidzieć. Będzie ona więc nie przypadkiem lecz przewidywalną konsekwencją. Należałoby wyjść poza ramy libertarianizmu by usprawiedliwić wyrządzanie szkód niewinnym jednostkom, przy posiadanej o tym wiedzy.

W tym miejscu, niektórzy libertarianie zmieniają stanowisko występując z pozycji utylitarnych i przyjmują argument świadomości społecznej. Jeśli jedno państwo używa broni masowej zagłady, drugie musi albo odpowiedzieć w ten sam sposób albo ulegnie zniszczeniu. Jeśli faktycznie tak jest, to pozostaje nam albo wystrzegać się wojny, albo libertarianizmu. Libertarianizm to nie filozofia odpowiedniej świadomości społecznej. Jest to filozofia koncentrująca się na pokojowych metodach działania. Granice libertarianizmu nie są na tyle elastyczne by pomieścić w sobie świadome mordowanie niewinnych.

Dla wielu takie stanowisko będzie wyrazem puryzmem, lub nawet zamykaniem się w wieży z kości słoniowej. Podniosą się głosy, że w przypadku bezpośredniego zagrożenia życia mamy prawo odpowiedzieć atakiem. Nawet jeżeli będzie to oznaczało strzelanie do tłumu i zranianie bądź zabicie niewinnych, to odpowiedzialność i tak spada na agresora.

Jeżeli rzeczywiście tak jest, zapytajmy o matematykę. Ilu gapiów mam prawo zastrzelić podczas eliminowania napastnika usiłującego mnie zabić? Jeśli odrzucę zakaz krzywdzenia niewinnych to jakimi standardami mam się posługiwać, przy ustalaniu liczby dopuszczalnych ofiar. Dwie ofiary? Dwadzieścia? A może tysiąc? A co, jeśli wiem, że morderca znajduję się w konkretnym kinie? Czy mam prawo wysadzić je w powietrze? A jeśli nie, to dlaczego? Jeśli odrzucę zakaz krzywdzenia niewinnych, to jakimi regułami miałyby się rządzić moje rachunki?

Podsumowując, libertariańska wojna sprawiedliwa powinna być odpowiedzią na akt agresji, której nie można odeprzeć w inny sposób. Musiałaby być wypowiedziana w imieniu jednostek upoważniających państwo do ich obrony i toczona jedynie w ich imieniu. Jednostki zgłaszające sprzeciw nie mogłyby być objęte działaniami wojennymi i należałoby pozostawić decyzje o podjęciu obrony, lub też nie, w ich gestii. Wojnę taką można by było wypowiedzieć jedynie wrogiemu państwu a nie jego obywatelom. I wreszcie należałoby wojnę toczyć środkami, których użycie, nie wyrządzałoby, świadomie, szkód niewinnym cywilom.

Przy tak sformułowanych wymogach, libertariańska wojna sprawiedliwa to zjawisko, którego nie da sie nawet wyobrazić.

—-
i Allen C. Isbell, War and Conscience (Abilene, Texas: Biblical Research Press, 1966).
ii Tacy libertarianie chętniej posługują sie terminem 'rząd’ gdyż jest on mniej obciążony przymiotami tyranii niż termin 'państwo’. Na potrzeby tego artykułu terminy te są stosowane wymiennie, zaś termin państwo został użyty w jego najbardziej neutralnym odcieniu.

iii Spór między dwoma jednostkami, lub małymi grupkami to awantura lub zatarg, a nie wojna

iv Cyt. za Allen C. Isbell, War and Conscience (Abilene, Texas: Biblical Research Press, 1966).

***

(Tekst przetłumaczony i opublikowany za zgodą autorki. Tłum. B. Rumieńczyk (brumienczyk@wp.pl). Oryginał w języku angielskim znajduje się pod adresem http://www.wendymcelroy.com/articles/justwar.html. Przedruk tłumaczenia w jakiejkolwiek formie bez wiedzy tłumacza zabroniony.)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *