Filip Paszko “Pierwszy wśród równych – rzecz o egalitaryzmie”

Najwspanialszą szansę, przed którą kiedykolwiek stanął świat, odrzucono, gdyż namiętność do równości uczyniła płonną nadzieję na wolność.
Lord Acton

Wszelkiej maści ludzie, często niezależnie od wyznawanych poglądów domagają się, by wszystkich ludzi równo. Słowo „równość” – od czasów rewolucji francuskiej – zrobiło niesamowitą karierę. Warto zastanowić się, na czym ta równość ma polegać, do czego dążyć i jakie cele osiągać. Chyba każdy zgodzi się, z równością pojmowaną stricte politycznie – kobiety i mężczyźni powinni mieć takie same prawa polityczne, takie same możliwości ubiegania się o stanowiska publiczne itd… Nie będę się z tym kłócić. Ostrzegam jednak, by nie używać do tych przykładów zwrotu „równouprawnienie polityczne”. Czy to nie paradoks – swoją drogą – że często słyszę, jakim to super demokratycznym krajem jest Szwajcaria, że tam to tylko równość, braterstwo itp. Ale nikt nie wspomina, że Szwajcaria dopiero w 1971 roku wprowadziła prawa polityczne kobiet (dla porównania: Finlandia w 1906).

Równouprawnienie polityczne bowiem musi też wiązać się z równością wobec prawa – z czym też nie zamierzam się kłócić; sam zresztą uważam, że prawo nie powinno patrzeć na portfele, czy pozycję społeczną konkretnych ludzi. W Polsce jednak równouprawnienia politycznego nie ma. Ot, weźmy przykład pierwszy z brzegu: monopol Poczty Polskiej na obsługę przesyłek poniżej 50 gram. Czy tutaj widzimy prawną równość wszystkich przedsiębiorstw z tej branży? Nie. [Notabene przypominam sobie ankietę, jaką przeprowadził na swojej stronie internetowej jeden z prywatnych przewoźników; wyniki – ponad 2500 oddanych głosów – ukazały, że 80% uczestników nie chce zdjęcia tego monopolu – bo takie było pytanie; przewoźnik postanowił sprawdzić te dane i okazało się, że blisko półtora tysiąca głosów oddano z tego samego komputera, który mieścił się we… wrocławskiej siedzibie Poczty Polskiej]. Przykład wziąłem pierwszy z brzegu. A inny? Niedawno weszła ustawa, utrudniająca budowę sklepów wielkopowierzchniowych, oczywiście – by wspomóc małe sklepy. Kolejna nierówność. Nie zastanawiajmy się nad tym, czy jest to danie większych szans słabszym – do tego dojdziemy później. Ważny jest sam fakt – w Polsce nie ma równości wobec prawa. Jakby ktoś jeszcze miał jakieś wątpliwości, to proszę porównać swoje prawa i prawa posłów, ministrów, czy sędziów.

Możemy więc odrzucić twierdzenie, jakoby w Polsce istniała równość wobec prawa. Weźmy się więc za inny rodzaj równości: egalitaryzm poziomy, czyli wyrównywanie szans wszystkim ludziom. Warto zastanowić się, czy ten rodzaj równości jest możliwy jako taki, a nie tylko w Polsce. Do równości szans możemy zaliczyć prawo do jednakowej edukacji dzieci z różnych środowisk, jednakową dostępność do różnych zawodów, jednakowe zarobki na podobnych stanowiskach itp… Mam jednak takie pytanie, czy możemy do tego zaliczyć także równe szanse dzieci bogaczy i biedaków? Czy jest to „równie sprawiedliwe”, że dziecko bogacza odziedzicza fortunę, a dziecko biedaka co najwyżej ziemię (której i tak nie będzie potrafiło uprawiać, bo pójdzie na studia ekonomiczne dajmy na to). Czy sprawiedliwym i bardziej równym będzie, gdy zabierzemy dzieciom bogaczy prawa do „uwłaszczania się” poprzez testamenty rodziców? Jeśli tak, to mam pytanie, czy to nie będzie dyskryminacja właśnie tych dzieci, które nie odziedziczą nawet ziemi? Czy – by było wszystkim równo – nie powinniśmy teraz zabrać biednym możliwości do dziedziczenia ziemi? Wszak gdy nikt nie będzie miał czego dziedziczyć, wszyscy będą mieć równe szanse. To jest tylko jeden z problemów równości poziomej. A co z tym, że dzieci biedaków nie stać na pewne książki do szkoły? Bogatych stać. Może więc obniżymy ceny podręczników – obowiązkowo każdy podręcznik będzie po 20 złotych (pytanie za 100 punktów – kto miał taki pomysł?). Ale to przecież jest również nieegalitarne. Wystarczy zapytać, czemu producent podręczników ma na nich ponosić straty, a już producent książek fantastycznych może sobie sprzedawać za jaką cenę chce. Może niech wszyscy stracą? A dlaczego dzieci bogaczy stać na kupienie sobie mp4, a dzieci biedaków – nie? Albo dlaczego bardziej zdolni uczniowie dostają piątki i mają większe szanse dostania się na studia, niż dzieci mniej zdolne? Dlaczego tutaj też nie damy im równych szans? Proszę tylko nie tłumaczyć, że co innego równość szans, a co innego równość możliwości. Bo przecież stosowany przeze mnie podział na dzieci biednych i bogatych również może być uznany za MOŻLIWOŚCI, a nie szanse. W ten sposób możecie obalić cały system równości, który przecież propagujecie. „Żeby ludziom było równo, trzeba wszystkich wdeptać w g***o”.

Możemy jeszcze rozpatrzyć równość pionową, rozumianą jako różne traktowanie ludzi, po to, by zniwelować różnice szans, spowodowane różnicami w wykształceniu, miejscu pochodzenia, etc. Nie będę się już rozpisywał w tej kwestii, zauważę tylko, że różne traktowanie ludzi samo w sobie powoduje nierówność szans i brak równości wobec prawa. No bo niby dlaczego ludzie słabiej wykształceni, ze wsi, biedni, mają mieć większe zarobki na tym samym stanowisku, co wykształceni, bogaci i z metropolii? Na jakiej podstawie, pytam się. Albo dlaczego bogaci mają mieć większe zdolności kredytowe, od biednych? To jeszcze a propos równości poziomej. W przypadku egalitaryzmu pionowego byłoby pewnie na odwrót – ponieważ biedni musza być traktowani lepiej, musimy dawać im lepsze kredyty, tańsze, dłuższe. Czy to ma być ta równość?

Często słyszę, że równość posiada pewne sprzeczności z wolnością. Co prawda nie wspomniałem o tym w tym wpisie, ale chyba dla każdego jasne jest, że próbowanie dorównania wszystkich ludzi spowoduje z jednej strony – wspomaganie, a z drugiej – dyskryminację, a nawet kontrolę. Równość zawsze jest sprzeczna z wolnością. Jedyna równość, która może z wolnością współgrać – a nawet MUSI – jest równość wszystkich wobec prawa. Wszystkich – bez wyjątku. Każda inna równość jest przeciwieństwem wolności. Mało tego – równość jest sprzeczna sama w sobie, czego nie dostrzegają (niestety) wszelkiej maści egalitaryści.

Filip Paszko

09 grudzień 2007 r.

***

Tekst został wcześniej opublikowany na blogu Ostry, k…a, jak brzytwa

Autor artykułu prowadzi bloga Ostry, k…a, jak brzytwa

5 thoughts on “Filip Paszko “Pierwszy wśród równych – rzecz o egalitaryzmie”

  1. Jak o równości, to ja obszerny, śpiewany cytat o wolności, bo jakoś mi się skojarzyło…

    Klasówka z fragmentu wolności – Krzysztof Daukszewicz

    Nie pomni dziś filozof pan
    Historyk i teolog
    Kto pierwszy krzyknął – Wolność dam!
    Czy tyran, czy też prorok?
    I co na myśli człek ów miał
    Też nikt z nas nie pamięta
    Czy łańcuch, co dwie ręce skuł
    Czy rozerwane pęta?

    Lecz:
    Wolność!
    Wolny!
    Jak pięknie się odmienia
    Wolność!
    Wolny!
    Przez wieki bez wytchnienia
    Wolny!
    Wolność!
    I nikt jej nie rozbudził
    Bo wolność, ludzie
    To tylko lep na ludzi

    Bo ten, co wisiał w cieniu drzew
    Przed śmiercią się pocieszał
    Że to za wolność
    Chociaż też tak myślał ten, co wieszał
    A ten, co wydał rozkaz: śmierć
    Szampanem się uraczył
    Bo wyrok brzmiał: za wolność!
    Więc pan sędzia mu wybaczył

    Więc…

    I trwa to już tysiące lat
    I nic się tu nie zmienia
    Krzyczymy przede wszystkim tak
    By spały nam sumienia
    Choć każdy wiek przykłady dał
    Te przypłacone głową
    By wierzyć, że ta wolność
    To nie tylko piękne słowo

    Więc lały się przez cały czas
    Krwi purpurowe strugi
    Bo zawsze jednym była śmierć
    By wolność była drugim
    I zawsze jakiś człowiek był
    Co w czasach niespokojnych
    Zarzucał sobie pętlę, bo
    Nareszcie chciał być wolnym

    Więc:
    Wolność!
    Wolny!

  2. OxO! Bombastyczny wierszyk! Naprawdę! 🙂

    Szukałem w netcie fajnego wiersza Tuwima. Pasowałby. ale nie znalałem niestety. O „wolności słowa”
    Poszukam innym razem 🙂

    Nara,

  3. 🙂 szkoda że nie moj.

    A Tuwima to pewnie ten:

    O film, panie ministrze,
    Obrazili się wachmistrze;
    O wiersz, panie generale,
    Obrazili się kaprale;
    O artykuł w tygodniku –
    Ordynansi, panie pułkowniku;
    O piosenkę, panie majorze,
    Żony sierżantów w Samborze;
    W radio była audycja:
    Obraziła się policja.
    Dalej – studenci
    Są do żywego dotknięci;
    Dalej, księża z Płockiego
    Dotknięci są do żywego.
    Następnie – związek akuszerek
    Ma ciężkich zarzutów szereg:
    Że to swawolność, frywolność,
    Bezczelność, moralna trucizna,
    Że w ten sposób ginie ojczyzna!…
    …A po za tym – jest w Polsce wolność.

    A z numerow o wolności bardzo podoba mi się końcówka Freedom, Rejdżów (wokalistą jest taki skaczący, dredowaty gość – często na tle czerwonej gwiazdy).
    Dosłownie sama ekspresja, z super gitarą

    Freedom…yea…
    Freedom…yea right…
    Freedom…yeeeaaahhh!
    Freedom!
    Yea!
    Freedom!
    Yea right!
    Freedom!
    Yea!
    Freedom!
    Yea!
    Right!

  4. Dzięki OXO!

    O ten wiersz Tuwima mi chodziło. Tylko nie pamiętałem tytułu dlatego nie znalałem w netcie :-(((

    ale dzięki. :-))

    A co do piosenki Freedom czy to nie ten kawałek reklamuję usługę internetową Orange Freedom?

  5. Nie ma Cię OxO? Pewnie zajęty przygotowaniem do świąt. Wiesz? Ja tak sobie trawię anglosaską kulturę, prędzej preferuję włoską. Oczywiscie bez urazy.

    Właśnie słucham kawałka pt „liberta” w wykonaniu Albano i Rominy Power. Pewnie nie pamiętasz. Dawno dawno temu „latało” to na festiwalu w San Remo.

    Ale oczywiscie to kwestia gustu. Moża mam „inaczej wyskalowaną emocjonalność” niż większość na tym forum.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *