Dziwna to sprawa z tymi wartościami i wolnością. No, ale temat nie błahy i mocno się zastanawiałem, co mogę do niego od siebie wnieść.
Bo jakbym nie patrzył, to zawsze mi wychodzi, że nie mam żadnego prawa oceniać tego w jakim stopniu wiara ludzi w tę czy inną ideę, postępowanie według tych czy innych zasad, sprzyja wolności, a w jakim jej zaprzecza. Oczywiście, nie mówię tu o systemach wartości, które wprost mówią o zniewalaniu innych, choć dziś kto mówi o tym wprost? Nawet faszyści i komuniści mają na ustach frazesy o wolności (jak zresztą zawsze mieli).
Nie potrafię ocenić, zdefiniować w społeczeństwie zbudowanym na jakich wartościach wolność w libertariańskiej formie miałaby większe szanse zaistnieć.
Nie wydaje mi się abym jako libertyn, w całej mojej subiektywnej definicji pojmowania tego słowa, miał prawo do wyrokowania na ten temat. W każdym potrafię dostrzec wiele zalet i wiele cech, które w dużej mierze sprzyjają wolności.
Zaczynając od religii i jej braku, gdzie zarówno chrześcijańscy libertarianie dają nad wyraz piękne świadectwo tego, że religia wyzwala i prowadzi do wolności zbudowanej na zasadach tak naprawdę prawa naturalnego i nie istotne jest przy tym dla mnie to, że nazywają to boskimi przykazaniami, jak i ateiści, którzy do świata podchodzą z czysto racjonalistycznymi założeniami, które przecież też prowadzą ich do podobnych wniosków.
Poprzez indywidualizm, który ceni autonomiczność jednostek i jego odwrotność – kolektywizm, czyli w moim przekonaniu pogląd twierdzący, iż wspólnota jest podstawą rozwoju jednostki.
Kończąc na egalitaryzmie, który zakłada, że każdy jest równy i każdy ma te same prawa, jak i elitaryzmie w pozytywnym znaczeniu oznaczającym hierarchizację wedle autorytetów, który z pewnej perspektywy sprzyja zachowaniu i wzmacnianiu wolności, bo kto jak nie elity mogą oddziaływać na zwykłych ludzi i budować ich wolnościową świadomość.
Rzecz w tym, że te wszystkie wartości kulturowe mogą prowadzić w dwie różne strony w zależności od wartości de facto zupełnie niezależnych od tych, które leżą u podstaw każdej kultury.
Nie wiem, czemu tak się niestety składa, że każda z kultur w swej drodze przeważnie wybiera tą złą drogę, gdzie pomija się kompletnie wartości same w sobie, niezależne od żadnej formy stosunków międzyludzkich, wartości, jakimi są własność i rezygnacja z przymusu, nieagresja.
Bo każda, ale to każda wizja świata, niezależnie od przyjmowanego światopoglądu, od wrażliwości wyznawców, od podejścia do życia, czy to całkowicie konserwatywnego, czy przeciwnie – libertyńskiego, może za swą drogę obrać dwa przeciwstawne kierunki – totalitaryzmu bądź wolności. Nie ma trzeciej drogi.
Jedynie czasami ktoś chce skończyć podróż wcześniej, ktoś chce trochę zawrócić, w perspektywie jednak zawsze pozbywając się i ignorując wartości, które powinny być podstawą, które zawsze winny stać na pierwszym miejscu, czyli własność i nieagresję, prędzej czy później docieramy do celu, jakim jest zwyczajny totalitaryzm.
I wtedy bez znaczenia są jakiekolwiek wartości kulturowe….
Super artykuł! Naprawdę udany!
„Oczywiście, nie mówię tu o systemach wartości, które wprost mówią o zniewalaniu innych, choć dziś kto mówi o tym wprost? Nawet faszyści i komuniści mają na ustach frazesy o wolności (jak zresztą zawsze mieli).”
Bardzo celne spostrzerzenie Quatryku!
I dlatego im ktoś głośniej „ryczy” o Wolności tym bardziej się go boję.
„Nie wydaje mi się abym jako libertyn, w całej mojej subiektywnej definicji pojmowania tego słowa, miał prawo do wyrokowania na ten temat. ”
A mógłbym poprosić o Twoją definicję libertyna?
„Zaczynając od religii i jej braku, gdzie zarówno chrześcijańscy libertarianie dają nad wyraz piękne świadectwo tego, że religia wyzwala i prowadzi do wolności zbudowanej na zasadach tak naprawdę prawa naturalnego i nie istotne jest przy tym dla mnie to, że nazywają to boskimi przykazaniami, jak i ateiści, którzy do świata podchodzą z czysto racjonalistycznymi założeniami, które przecież też prowadzą ich do podobnych wniosków.”
Chciałbym takiego chrześcijańskiego libertarianina poznać bliżej w realu i nie zawieźć się na nim. Naprawdę.
Świadectwo na piśmie i na forum to dla mnie troszkę za mało. Sorki ale takie są moje osobiste doświadczenia.
„Rzecz w tym, że te wszystkie wartości kulturowe mogą prowadzić w dwie różne strony w zależności od wartości de facto zupełnie niezależnych od tych, które leżą u podstaw każdej kultury.”
Zwykle dzieje się tak dlatego, że ruchy polityczne dziwnym trafem dają się omamić róznym „naznaczonym przez Boga na lepszych”. Że już nie wspomnę o tym że to całkiem miła rzecz stanąć ponad prawem i ponad zasadami. A taka już jest natura ludzka.
„Nie wiem, czemu tak się niestety składa, że każda z kultur w swej drodze przeważnie wybiera tą złą drogę, gdzie pomija się kompletnie wartości same w sobie, niezależne od żadnej formy stosunków międzyludzkich, wartości, jakimi są własność i rezygnacja z przymusu, nieagresja.”
Już napisałem czemu. Chęć stanięcia ponad prawem a poza tym niektórzy ludzie nigdy nie wyrastają ( mentalnie ) z wieku przedszkolnego.
wiecie o co chodzi. „Nie wolno ci mnie bić a ja ciebie mogę, bo mnie to boli”
Albo „własność to święta rzecz ale przecież nie przeczytałeś Arystotelesa i nie wiesz głąbie że jest własność niższego i wyższego znaczenia”
Gdybym nie był antyrasistą nazwałbym to „Moralnością Kalego”. A to bardzo częste zjawisko i wcale nie tylko u Kalego tak oto opisanego przez Sienkiewicza.
„Bo każda, ale to każda wizja świata, niezależnie od przyjmowanego światopoglądu, od wrażliwości wyznawców, od podejścia do życia, czy to całkowicie konserwatywnego, czy przeciwnie – libertyńskiego, może za swą drogę obrać dwa przeciwstawne kierunki – totalitaryzmu bądź wolności. Nie ma trzeciej drogi.”
Z tym się z grubsza zgadzam więc tu komentarza nie będzie.
„Jedynie czasami ktoś chce skończyć podróż wcześniej, ktoś chce trochę zawrócić, w perspektywie jednak zawsze pozbywając się i ignorując wartości, które powinny być podstawą, które zawsze winny stać na pierwszym miejscu, czyli własność i nieagresję, prędzej czy później docieramy do celu, jakim jest zwyczajny totalitaryzm.
I wtedy bez znaczenia są jakiekolwiek wartości kulturowe….”
Ano! Nie mają znaczenia niestety.
Pozdro dla wszystkich forumowiczów,
z tym libertynizmem to jest tak że lepiej nie gadać o tym jak się go definiuje. Lepiej coby był całym złem świata, bo jak ktoś sie nim zachwyci nie kumając jakiś bardziej transcendentnych że tak to nazwe rzeczy to nic tylko to o czym pisał Sade.
Zresztą wiesz ja mam taką opinię że przy całej tej filozofii Sada najważniejsze było aby ludzie traktowali libertynizm jako coś co jest najgorszą z możliwych dróg. Cała powierzchowność w libertynizmie jest tym faktycznie i co gorsza drzemie w każdym człowieku. Wiec lepiej nie definiować tego o co tak naprawdę chodzi. 😀
„Chciałbym takiego chrześcijańskiego libertarianina poznać bliżej w realu i nie zawieźć się na nim. Naprawdę.”
Zawiodłeś się kiedyś na mnie, drogi Timurze?
Jeremi! Ale ja Ciebie nie znam z REALA! Mówię o REALU i o znajomości bezpośredniej. Powiem więcej o dłuższej znajomości.
No OK, a jakie masz zastrzeżenia do chrześcijan?
Timur utożsamia chrześcijan z konlibami, arystokracją i takimi tam…:D
Przynajmniej ci których w swoim życiu spotykałem byli STRASZLIWIE nietolerancyjni, straszliwie narzucający się ze swoją religią no i o ciągotach totalitarnych ze skłonnością do pakowania się z brudnymi buciorami w cudze życie co w połączeniu z pruderią daje efekt zgaszenia wszelkiej radości życia. Może dlatego to tak odbieram że urodziłem się jako wiejski chłopak i tam spędziłem parę latek życia.
Zapewniam Was że wiejscy proboszczowie ( ci któych znam ) są bardziej totalitarni niż komuniści któych spotykałem w swoim „miastowym życiu”. W mieście zdarzało mi się spotykać tolerancyjnych chrześcijan ale oni raczej byli chrześcijanami tylko formalnie. Zresztą i ja nim jestem tylko formalnie bo nikt mnie nie pytał gdy byłem niemowlęciem czy chcę być ochrzczony.
A jeśli już ktoś ( miastowy ) okazywał się już chrześcijaninem to po bliższym poznaniu… no cóż. Ale to jest temat na potężny elaborat. Idę spać bo jutro rano do pracki.
W każdym razie cytuję z pamięci ks. Tischnera „nie znam nikogo ktoby stracił wiarę po przeczytaniu Marksa ale znam dużo takich co stracili ją pod wpływem swojego proboszcza”
Ja do proboszcza dorzuciłbym jego wierne „owieczki”.
A tak poza tym mam zupełnie inną wizję kobiety na przykłąd niż model chrześcijański a szczególnie model Św Augustyna. Ale to też temat na dłuuuuugi elaborat i raczej nie na to forum, bo będą jęczeć że nie na temat. Formalnie rzecz ujmując słusznie.
Czy wyjaśniłem z grubsza o co chodzi?
O! Quatryk się odezwał.
Temat Arystokracji i konlibów też ma pewien związek z chrześcijaństwem aczkolwiek to raczej temat wtórny a nie pierwotny. No i też na długi elaborat,
Dobranoc Wam.
Jutro ostatni dzień harówy.
spoko spoko wszyscy kochamy twoje paranoje:D
a o kobitach niedługo będzie kilka smakowitych kawałków.
pozdr
Aj nie przesadzaj Quatryk. Wiem że macie mnie dosyć. Ale uważam, że mam prawo się wypowiadać jak wszyscy inni na tym forum. A moje „paranoje” nie są wydumane w jajczejkach filozofów bo w takowych nie bywam. To są moje OSOBISTE doświadczenia.
Co do kobit chętnie przeczytam jak coś napiszesz ale moja wizja kobiety i moje podejście pewnie by Ci się nie spodobało. Ale posmotrim uwidim.
ty no przestań ja naprawde lubie te twoje podejście, chociaz często moim zdaniem jest przejaskrawione – wiesz te odbicie i tak dalej.
O kobitach ja juz kilka razy pisałem więc trzeba by szukać u mnie na blogu. Teksty będą – libertariańskiej feministki – ale na to trza poczekać więc narazie cicho sza.
Cicho dzieci cicho sza!
Na talerzu leży wsza.
Kto pierwszy krzyknie ten ją łyknie 😀
Twoje starsze teksty na blogu czytałem. Ale pozwól że nie będę ich komentował. Nie mam zamiaru narzucać nikomu swoich kanonów seksualności ale też nie znoszę jak ktoś mi narzuca swoje. I niechaj tak zostanie.
Timurze ależ choćbys mnie siła zmuszał to nic mi i tak nie narzucisz, a wymiana pogladów w tej sferze akurat jest moim jeszcze większym konikiem niż idea wolności. Wiesz kiedyś Zappa powiedział: bez odchyleń od normy nie ma postepu 😀
Dobra Quatryk. Pogadamy kiedy indziej. Oczki mi się kleją. A Jeremi jakoś „zacichł” Ale pewnie się jeszcze odezwie.
Według mnie temat karnawału nie jest należycie sformułowany. Powinno być raczej „przy zachowaniu zasady maksymalnej wolności bez ograniczania wolności innych, jakie wartości są najlepsze”, czy jakoś tak.
Generalnie, czy dobrze jest jak społeczeństwo jest konserwatywne, że za samo wymienieni słowa „stosunek” ludzie przestają kontynuować rozmowę, czy jak uprawiają ten stosunek w miejscach publicznych, czy jeszcze inaczej 😉
Według mnie na takie tematy jak najbardziej można się wypowiadać, bo istnieją jak najbardziej nieprzymusowe i wyznawane indywidualnie przez poszczególne jednostki bez narzucania innym wartości, które gdyby wyznawała większa liczba ludzi calkowicie rozwaliłyby życie. I odwrotnie, wartości, które ulatwiają, uprzyjemniają i uwznioślają życie. W części spraw zapewne zgadzałbym się z konserwatystami, a w części z postępowcami.
O tym warto by porozmawiać i według mnie wwalanie się z tradycyjną libertariańską gadką: „niech każdy wyznaje jakie chce, nie wolno nikomu narzucać!” jest co prawda słuszne ale bezsensowne, bo to się zakłada na samym początku, a rozmowa o wyższości jednym wartości nad drugimi z pewnością nie oznacza automatycznie chęci narzucenia ich innym.
Timur, jasne że masz prawo, ale każdy inny ma również prawo uważać Twoje wpisy za histeryczne. Wydaje mi się, że ciągłe powtarzanie „mam prawo! mam prawo!” „a niektórzy chcą ZABRONIĆ”, „tak, ale są” ludzie którzy chcą mi to KAZAĆ ZROBIĆ”, „STRASZLIWIE nietolerancyjni, o ciągotach totalitarnych” świadczy co prawda o wolnościowej czujności, ale powtarzane zbyt często także o paranoi. Zresztą pisząc, że chcesz tolerancji i otwartości mówisz także o wyższości pewnej postawy życiowej nad inną (zresztą w dużej części się z Tobą zgadzam!), bo z pewnością nie wynika to z przesłanek czysto nie-agresyjnych bo proboszcz zachęcający z ambony do niezadawania się z niewiernymi, przez co jego owieczki przestaną się komunikować i pomagać sąsiadom z pewnością nie narusza niczyjej wolności w sposób bezpośredni i na pewno (wierzę!) nie chciałbyś go zmusić do zaprzestania tego przy użyciu siły.
Po prostu uważasz, że zarówno dla Ciebie jak i dla społeczeństwa lepszy jest określony typ postaw. I to normalne. Wszyscy chrześcijańscy, konserwatywni etc. libertarianie mają ta samo, tylko że stawiają na inny typ poglądów. Łączy Cię z nimi jedno: nikomu tych poglądów nie zamierzacie narzucać siłą (cóż, wierzę).
A różni jedno: mimo wszystko, oni nie maja aż takich obsesji.
To bardziej złożone Fear. Nie miałem na myśli nie kontaktowania się z niewiernymi. I chodzi też o rozdźwięk między deklaracjami ideowymi i realem. Tego doświadczyłem w realu ale to znowu temat na dłuuugi elaborat.
A co do braku obsesji, to chyba nie wiesz co mówisz. Dla mnie konlibowie są pełni obsesji jak sagan dobrej kaszy.
Nie wspominając o tym, że teksty w stylu „Chciałbym takiego chrześcijańskiego libertarianina poznać bliżej w realu i nie zawieźć się na nim. Naprawdę”, są bardzo nieuprzejme.
(na kolibów jeszcze można wrzucać, ale na ludzi ze środowiska? ;P )
Nie jestem chrześcijaninem, żeby nie było 😉
Chciałem też dodać, że „niepowstrzymany Rothbard” nie powstrzymywał się od komentarzy pewnych postaw i obyczajowości. Umiał dyskutować o wyższości etyki katolickiej nad protestancką i wieloma innymi sprawami, przy których niektórzy zapewne skończyliby rozmowę uznając ją za wyraz fanatyzmu religijnego i chęci narzucenia swoich pogladów innym, stanięcia ponad prawem itd.
Przepraszam za chaos w tej i poprzedniej notce. Ja tak przeglądam, to myślę, że powinienem napisać zupełnie od nowa. Jeżeli jakaś wiadomość brzmi absurdalnie, najwyraźniej miałem coś innego na myśli 😉
Feare – masz trochę racji, to miedzy innymi chciałem przekazac tym co napisałem. Z jednym sie nie zgodzę i taka teze postawiłem gdzies tam miedzy wierszami: nie jest tak że okreslone poglady sa lepsze dla idei wolności a inne gorsze. Moim zdaniem niezaleznie od tego jakie by te poglady nie były, trza zachowac jakoś równowagę. W różnorodnosci siła. Wiesz to tak jak z dobrem i złem – jedno bez drugiego nie da rady.
Rzecz w tym że poglądy, wartosci powinny sie spierać na temat tego czy mozna mówic „stosunek” czy pykac sie na ulicy, ale to co najwazniejsze to szacunek do własnosci i nieagresja. I w każdej doktrynie, każdym pogladzie wartosci te nie musza stać w sprzeczności. Wręcz nie powinny. I na tym nalezałoby sie skupić a nie na tym czy ktoś jest pruderyjny czy radykalnym rozpustnikiem.
Ale ta wolność poglądów dla każdego libertarianina i nie tylko jest jasna, a karnawał powinien być o czymś nieco innym niż ciągłe mówienie „cokolwiek, byle tylko nikomu nic nie narzucać” przez każdego autora tekstów, bo (przepraszam jeżeli uraziłem) to nudne i monotematyczne 🙂 .
Może i kolibowie mają obsesję, ale nie o nich pisałem lecz o konserwatywnych libertarianach/paleolibertarianach etc. a to coś troszkę innego. Zresztą nawet u kolibów wątki w stylu „pieprzone lewaki rozwalają jedyny słuszny model rodziny” nie pojawiają się tak często jak Twe schizy.
Powiem jeszcze coś: lubię Rona Paula chociaż uważa się za konsekwentnego konserwatystę i jest ortodoksyjnym chrześcijaninem 🙂
no ale nie wiem jaki to ma związek z tym co napisałem? 🙂 chyba że to nie było do mnie?
A jak do mnie to daj mi przykład moich schiz to sie postaram poprawić.
Też lubie Rona choć zupełnie mi nie pasuje jego konserwatyzm, ale widzisz tu dochodzimy do tego o czym mówiłem.
Co do karnawału – chętnie wysłuchamy propozycji.
Generalnie dwa poprzednie teksty karnawału były odpowiednie. W tym tekście glówną tezą, z którą się nie zgadzam jest właśnie to podejście „cokolwiek, byle tylko nikomu nic nie narzucać”.
Co do schiz to mówiłem o Timurze. Spoko, nie jest tak źle 😉 Na tym przykładzie widać, że pisząc tamtoż nie byłem w najlepszej formie. Kurde, musze nad tym popracować, chyba już drugi raz myślisz, że to co kieruję do Timura jest skierowane do Ciebie…
Mi konserwatyzm Rona nie przeszkadza i wolałbym, żeby przywiązana do tradycyjnych wartości część społeczeństwa wyznawała taki system wartości jak on, a nie zdeformowany przez polityków neokonserwatyzm, militaryzm, rasizm etc. będąc przekonanymi, że to właśnie są Wartości. Może nie czułbym się zupełnie swobodnie we wspólnocie zbudowanej na wartościach Rona Paula, ale z pewnością ceniłbym ją za wiele rzeczy za które cenić nie mogę społeczności współczesnej.
Fear! Schizy pochodzą od schizofrenii. A schizofrenia to rozdwojenie jaźni. Aby ten warunek był spełniony musiałbym mieć dwie dusze. Wolnościową i totalitarną. A chyba tak nie mam.
A co do paranoi to jestem kontrparanoikiem!
Ja się nie czepiam gdy ktoś lubi pizzę ( sam też lubię ) i nie kazę mu udowadniać że nie jest włoskim faszystą a przeintelektualizowanym konlibom zdarza się to nader często.
A o Ronie Paulu się nigdy nie wypowiadałem. O jego istnieniu wiem od Jędrzeja Kuskowskiego ale nadal wiem o nim niewiele więc się nie wypowiadam o tym panu.
A z tym że w różnorodności sila zgadzam się jak najbardziej.
A co do nieagresji ze strony chrześcijan opisanych przez Ciebie Fear to albo nie wiesz co mówisz, albo miałeś szczęście trafić na tolerancyjnych chrześcijan albo też nigdy nie mieszkałeś na wsi. Jakbyś pomieszkał tobyś wiedział o czym mówię. I nie chodzi mi tu o proboszczowaty zakaz kontaktowania się „owieczek” z niewiernymi tylko o znacznie poważniejsze sprawy.
Schizofrenia nie ma nic wspólnego z rozdwojeniem jaźni.
Nie czepiasz się gdy ktoś lubi pizzę, ale czepiasz się gdy ktoś lubi Boga i każesz mu udowadniać, że nie jest religijnym fanatykiem gotowym zabijać na skinienie proboszcza!
Rzeczywiście, moje doświadczenia są inne ponieważ nigdy nie mieszkałem na stałe na wsi. Z 5 lat miałem na wsi tylko domek letni i wyjeżdżałem tam na wakacje. Niestety chyba ani razu nie usłyszałem z ust ich mieszkańców słowa „religia” czy „Bóg” więc trudno mi rozmawiać o ich nastawieniu do tych spraw.
Jeżeli rzeczywiście były poważniejsze sprawy to z pewnością są godne potępienia. Co nie znaczy, że na podstawie paru szczególnych doświadczeń można uogólniać. Ja jestem w życiu otoczony chrześcijanami i są wśród nich tak różne typy, że trudno mówić o jakimkolwiek uogólnieniu. Chrześcijanie, jak cała ludzkość, gromadzą w swoim obrębie ogromną różnorodność typów.
Uf! Wreszcie zasiadłem do kompa. Choć mamy niby gosdpodarkę rynkową to kolejki jak za nieboszczki komuny.
ale kupiłem wszystko co trzeba i mogę się odprężyć.
„Nie czepiasz się gdy ktoś lubi pizzę, ale czepiasz się gdy ktoś lubi Boga i każesz mu udowadniać, że nie jest religijnym fanatykiem gotowym zabijać na skinienie proboszcza!”
A komu kazałem to udowadniać?
„Rzeczywiście, moje doświadczenia są inne ponieważ nigdy nie mieszkałem na stałe na wsi. Z 5 lat miałem na wsi tylko domek letni i wyjeżdżałem tam na wakacje. Niestety chyba ani razu nie usłyszałem z ust ich mieszkańców słowa “religia” czy “Bóg” więc trudno mi rozmawiać o ich nastawieniu do tych spraw.”
Nawet nie mówili „szczęść Boże” zamiast dziendobry?
To musiała być jakaś agroturystyczna wieś.
„Jeżeli rzeczywiście były poważniejsze sprawy to z pewnością są godne potępienia. Co nie znaczy, że na podstawie paru szczególnych doświadczeń można uogólniać. Ja jestem w życiu otoczony chrześcijanami i są wśród nich tak różne typy, że trudno mówić o jakimkolwiek uogólnieniu. Chrześcijanie, jak cała ludzkość, gromadzą w swoim obrębie ogromną różnorodność typów.”
Zwróć uwagę, że bardziej tolerancyjni są w Polsce… wyznawcy Islamu. Może problem bierze się stąd, że akurat Islam NIE jest w Polsce religią panującą?
Może TU należy szukać klucza do tych specyficznych sytuacji?
„Nie wspominając o tym, że teksty w stylu “Chciałbym takiego chrześcijańskiego libertarianina poznać bliżej w realu i nie zawieźć się na nim. Naprawdę”, są bardzo nieuprzejme.”
Hm! Czyli jak rozumiem za obelżywe i nieuprzejme zdanie uznałbyś też „chciałbym kiedyś spróbować w realu astrachańskiego kawioru ale jeszcze mi się nie zdarzyło”?
Bo to jest zdanie analogiczne do tego które za nieuprzejme uznałeś.
Quatryku! A o co Ci chodziło z tym „odbiciem”?
To na razie tyle!
Pozdro,