Mateusz Machaj “Rodzina zastępcza plus libertarianizm”

Z dużą przyjemnością obejrzałem właśnie po raz kolejny odcinek Rodziny zastępczej plus pt. Sława i polityka. Film dostarczył mi dużo radości i śmiechu nie tylko dlatego, że jest to jeden z nielicznych seriali o dość wysokim poziomie, lecz przede wszystkim dlatego, że jeden z chłopców z rodziny zastępczej postanawia zaangażować się w działalność polityczną. Nie chce jednakże zapisywać się do partii walczącej o zwiększenie budżetu państwa, lub takiej jego zmiany, która pozwoliłaby przekazywać więcej środków na wybranych beneficjentów redystrybucji. Nie interesuje go rzecz jasna ujawnianie teczek, ani próba przechwycenia całego aparatu państwowego tak, aby wprowadzić wszędzie swoich ludzi (do Trybunału, NBP, ministerstw etc.). Jego cel jest jasno sprecyzowany i ma charakter idealistyczny: należy wprowadzić w Polsce klasyczny liberalizm. Nasz bohater zapisuje się do „Ligii Wolności”.

Pozostałym członkom rodziny niezbyt to się podoba. Próbują skłonić chłopca do zmiany poglądów. I tu niespodzianka: nikt nie jest w stanie obalić jego argumentów. Naturalnie, ponieważ Rodzina zastępcza jest serialem rozrywkowym, bohaterowie nie prowadzą zaawansowanych dyskusji na tematy ideologiczne (chociaż jeden z nich odgrażał się żartobliwie, że sięgnie po „Das Kapital” Marksa). Niemniej jednak debata prowadzona przez członków rodziny jest jak na dyskusję przeciętnych obywateli dość inspirująca, a pasja i idealizm małego bohatera wprost zaskakujące. Bez problemów bowiem odpiera argumenty na rzecz interwencjonizmu, odwołując się do jednego z najważniejszych twierdzeń tradycji wolnościowej, zgodnie z którym podatki są w dużej mierze konsumowane przez polityków. Konsumpcja ta powoduje, że zmniejsza się dobrobyt, zahamowany zostaje wzrost gospodarczy i maleje zatrudnienie, a potrzeby społeczeństwa są niezaspokojone.

Nasz młody bohater używa nie tylko argumentów czysto utylitarystycznych. Często w jego rozumowaniu przejawia się umiłowanie wolności i swobody wyboru. Każdy powinien decydować o sobie i mieć możliwość wyboru takiego sposobu życia, jaki mu odpowiada. Kiedy mąż jego przybranej siostry próbuje przywoływać hasła socjaldemokratyczne, zgodnie z którymi bogaci powinni dzielić się cząstką swojego majątku z biednymi, otrzymuje odpowiedź, że przecież nikt nikomu tego nie broni, a jeśli ktoś chce się dzielić z innymi, jest to godne pochwały. Zupełnie inne skutki ma zastosowanie państwowego przymusu. Podatki skutkują przejadaniem pieniędzy, a pomoc wcale nie dociera do potrzebujących.

Chociaż chłopak ma bardzo wolnościowe poglądy i domaga się zdecydowanie niskich podatków (4%), to jednak uważa, że powinno się wzmocnić państwo, by mogło ono solidnie wykonywać ograniczony zakres obowiązków, związanych bezpośrednio z koncepcją państwa minimum, sformułowaną przez klasycznych liberałów. Próbuje nawet tymi argumentami przekonać policjanta, tłumacząc mu, że dzięki niższym podatkom policjanci będą więcej zarabiać, ponieważ wszystkie środki otrzymają sektory siłowe, a płace funkcjonariuszy nie będą opodatkowane z tytułu innych świadczeń. Ponadto realne zarobki policjanta będą większe, bo niższe podatki oznaczają większy wzrost.

Entuzjazm bohatera maleje dopiero po spotkaniu z bogatym panem Jędrulą, którego prosi o wsparcie finansowe. Wydaje mu się, że Jędrula powinien być zainteresowany obniżką podatków – do tego jednak trzeba przejąć władzę w Polsce, a wcześniej przekonać odpowiednią propagandą wyborców. Niestety trzeźwe spojrzenie doświadczonego biznesmena studzi zapał chłopca. O sukcesie wyborczym decyduje zasada, że kłamstwo powtarzane tysiąc razy uważa się za prawdę. Jedynym sposobem przejęcia władzy jest okłamywanie ludzi, wmawianie im, że dostaną minimum socjalne i gruszki na wierzbie. Dlatego też Jędrula odmawia wsparcia Ligii Wolności. Demokracja niestety zdaje się być zbyt dużą przeszkodą do wprowadzenia wolnego rynku. Czyżby scenarzysta zaczytywał się w de Jouvenelu?

Mogło by się wydawać, że młody, ambitny idealista założy ręce i zupełnie się podda, zwłaszcza że jego smutek jest widoczny w rozmowie z ojcem po spotkaniu z Jędrulą. Chwilę później jednak podejmuje przerwaną pracę nad transparentem „Precz z podatkami!”, a spytany przez ojca, dlaczego się jednak nie poddaje, odpowiada z iście Kuhnowskim zacięciem „Razem z Jędrulą jesteście straconym pokoleniem”. To, że nie jest w stanie odnaleźć sojuszników wśród przedstawicieli starszego pokolenia, wcale nie zniechęca chłopca. Bohater rozumie, że prawdziwa rewolucja w myśleniu wymaga nowych ludzi. Skąd ten dzieciak wyłapał takie mądrości?

Po przygotowaniu transparentu udaje się na organizowaną pod urzędem skarbowym pikietę przeciwko podatkom, gdzie wraz z innymi uczestnikami zostaje zatrzymany i zaatakowany przez policję (ponieważ utrudniał pracę urzędnikom skarbowym…). Wraca do domu z siniakiem na ręce i opowiada ojcu jak bardzo zawiódł się na służbach porządkowych. Próbował tłumaczyć policjantom, że działa w ich interesie, a tymczasem potraktowali go jak zwykłego chuligana, bijąc pałką i na dodatek wlepiając mu grzywnę. I tym razem dzięki Monteskiuszowskiej intuicji dochodzi do wniosku, że zasadniczym problemem jest instytucją państwa. Być może doszedł do tego wniosku po przeczytaniu lektury uzupełniającej (Władcy pierścieni). Projekt liberalny, powiada bohater, okazuje się skazany na niepowodzenie, ponieważ mimo że chce zmniejszać zakres działań państwa, to jednak niektóre z nich chce zdecydowanie wzmocnić. A tymczasem, gdy tylko jakaś grupa jest w stanie uzyskać w państwie przewagę nad innymi, to pojawia się niebezpieczeństwo tyranii, która właśnie przez to nie zniknie w państwie minimum (uprzedzając pytanie, ten odcinek nie był sponsorowany przez Acton Pictures). Dlatego, konkludując swój wywód, nasz mały bohater postanawia przystąpić do ruchów anarchistycznych, które chcą zlikwidować zło w samym zarodku przez uniemożliwienie zaistnienia zalegalizowanej tyrani w postaci prawa stanowionego. A może chłopak ma na imię Molinariusz?

Seriale telewizyjne i inne programy rozrywkowe nigdy nie były i nie będą miejscem prowadzenia wyrafinowanych debat polityczno-ideologicznych. Często jednak stają się propagandową areną dla popierania interwencjonistycznych projektów i egalitarnej retoryki. Tym większą otuchą i radością napawa możliwość obejrzenia filmu będącego przeciwwagą dla tego typu programów, zwłaszcza że Rodzina zastępcza to dzieło znacznie inteligentniejsze niż prymitywna socjalistyczna propaganda.

Mateusz Machaj

***

11 luty 2007

***

Tekst ukazał się pierwotnie na stronie Instytutu Misesa

6 thoughts on “Mateusz Machaj “Rodzina zastępcza plus libertarianizm”

  1. A że seriale i sitcomy są nieskobudżetowe więc otwiera się nowa perspektywa szerzenia wolnościowej propagandy.
    Byle jeszcze dokręcić scenę z gospodynią domową dzielącą domowy budżet po znaczącej obniżce podatków. Choć sama musi teraz opłacić za siebie i dzieci ubezpieczenie a także raty-przedpłaty na edukację dla dzieci obecnych i przyszłych a także ubezpieczenie emerytalne to jednak w portfelu zostanie jej więcej niż onegdaj a i modna kiecka ( z innego sitcomu ) będzie tańsza bo bez VAT-ów akcyz i podatków od luksusu. Biżuteria stanieje tak, że w cenie będzie oryginalność na przykład broszka z krzemienia pasiastego. Super bo sąsiadka takiej nie ma. Wbijajmy lud w dumę, bo lud UMIE być odpowiedzialny. Umie bo MUSI a utracjuszostwo to przywilej dobrze urodzonych i wygrańców totkowych ale takowych jest garstka. Oto sposób by Zwykły Człowiek przestał się bać Wolności.

  2. Nie otwiera się – tylko właśnie ktoś ją wykorzystał, szok.
    Nie oglądam tego sitcomu, na youtube już go nie widze a ten odcinek bym sobie obejrzał. Swoją drogą niezły numer – tak ni z gruchy ni z pietruchy ktoś się przebił.

  3. Widząc gdzieś tego lata ten odcinek, poszukałem w Googlach by zobaczyć czy libertarianie to już znają. Znalazłem ten artykuł i mnie rozpieprzył xD

    Przecież tam pod koniec wyśmiano poglądy Filipa, gdy Fronczewski odebrał go z komendy i powiedział, że koszty, nie pamiętam czego, leczenia czy pokrycia szkód jakie wyrządził, to opłaci ze swojego kieszonkowego no bo przecież wolny rynek i każdy sam za siebie odpowiada.

  4. No ale dzięki temu możesz sobie pogadać o serialach. Fajnie, nie? A co do wyśmiewania, to sam odbiór już zależy od interpretacji oglądającego.

    Słyszałem, bo sam nie widziałem, że Maciuś z Klanu chciał wykupić swoją kobietę, żeby mogła zostać jego żoną. To było dopiero propertariański motywem w polskiej kinematografii! Czujesz tę moc?

  5. Wyjdź do ludzi zamiast gadać z jakimiś anarchokomunistami o jeszcze bardziej egzotycznych ideologiach!!!

    W Kiepskich jeden odcinek sparodiował akap, jak dostali od Ministerstwa Własności Prywatnej ( :D)papiery, i Ferdek miał korytarz, Paździoch toaletę a Boczek klatkę schodową.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *