Mariusz Waszak: „Inwigilacja totalna”

Jak bydło, albo i gorzej…
To, że jesteśmy inwigilowani przez różne ciemne siły nie jest dla Czytelników niczym nowym. Śledzą nas kamery na ulicach, lotniskach, bankach, dworcach, w sklepach, urzędach biurach, szkołach i Bóg jeden wie gdzie jeszcze. Operatorzy Internetu wiedzą, jakie przeglądamy strony, do kogo wysyłamy i od kogo otrzymujemy pocztę elektroniczną itd. Jeżeli posługujemy się kartą kredytową lub płatniczą można łatwo sprawdzić gdzie i co kupujemy, gdzie jadamy, ile wydajemy. Na ulicach czyhają na nas automatyczne fotoradary.

Do tego już przywykamy, choć wiemy, że jest źle – zakres naszej wolności i prywatności znacznie się uszczuplił.
Jest źle, a niestety, będzie jeszcze gorzej. I to o wiele!
Już dziś są pomysły wbudowywania w samochodach elektronicznych tachografów, czy raczej „czarnych skrzynek” zapisujących „grzechy” kierowców, na podstawie, których policja będzie mogła wlepić nam mandat za wykroczenie, które popełniliśmy np. pół roku wcześniej. Ale na tym nie koniec. Już dziś są techniczne możliwości, które nie pozwolą przekroczyć dozwolonej prędkości choćbyśmy jechali Ferrari i wciskali pedał gazu do przysłowiowej dechy. Są i inne – takie, które pobiorą nam automatycznie mandat z konta, kiedy taką prędkość przekroczymy. Dzięki automatyzacji, która wymyka się już spod kontroli, można będzie montować w samochodach urządzenia, które nie pozwolą uruchomić samochodu, jeżeli nie opłacimy w porę przymusowego ubezpieczenia lub skończy nam się badanie techniczne samochodu.
Dzięki systemom identyfikacji będzie można za pomocą zwykłej (niewidocznej) ulicznej kamery zidentyfikować nas bez trudu – na podstawie owalu twarzy, siatkówki oka itp. Już dziś na brytyjskich lotniskach testowane są urządzenia za pomocą, których jesteśmy prześwietleni tak sprytnie, że obserwujący widzą nas na… golasa. Już dziś, jeżeli mamy w kieszeni telefon komórkowy można zlokalizować nas z dokładnością do kilku metrów.
Coraz większa jest tendencja do korzystania z „plastikowego pieniądza” – wkrótce, zapewne, gotówka przejdzie do historii wraz z cząstką naszej wolności. Dzięki temu, np. urzędy skarbowe będą mogły sprawdzić ile pieniędzy zarabiamy, a ile wydajemy i czy przypadkiem nie mamy dochodów, o których oni nic nie wiedzą. W naszych dowodach osobistych lub, co bardziej prawdopodobne, we wszczepianych przymusowo chipach znajdą się nasze dane telemetryczne możliwe do odczytania przez, stosunkowo proste, urządzenia wbudowane na przykład w… reklamy uliczne. Wyobrażacie sobie? Reklama będzie znała płeć, wiek, nazwisko, miejsce zamieszkania swojej ofiary i swoją zindywidualizowaną ofertę właśnie do niej zwróci! Trudno będzie się oprzeć takiej perswazji. Kierować nami mogą już… lodówki i kubły do śmieci. Czytniki wbudowane w lodówkę mogą kazać zjeść nam na śniadanie np. parówki, a nie wymarzoną jajecznicę, bo inteligentny czytnik „wie”, że zbliża się do końca termin przydatności do spożycia tychże parówek; natomiast inny czytnik, wbudowany w kubeł na śmieci, zamówi nam automatycznie, np. śmietanę, bo będzie „wiedział”, że opakowanie po poprzedniej trafiło do śmietnika; pobierze nam też za to pieniądze z konta, a cała transakcja może odbyć się bez naszej wiedzy. Środki techniczne ku temu już istnieją! Może być zresztą gorzej – np. człowiek, który płaci często za alkohol, w barach, sklepach itd. może być automatycznie skierowany na leczenie odwykowe. Inny, będący już na takiej kuracji, swoją kartą, nie będzie mógł płacić za alkohol. To już, zresztą, funkcjonuje w USA gdzie pozostający na zasiłku Murzynowie dostają karty płatnicze, którymi mogą płacić za jedzenia, ale nie mogą za alkohol i używki. Można iść dalej – karty ludzi chorych na cukrzycę lub otyłych można zablokować tak, aby nie mogli zafundować sobie słodyczy itd.
Życie udogadniają przeróżne karty, od których puchną nam portfele. O kartach płatniczych, kredytowych już wspomniałem. Taką kartą jest też dziwaczny, a zupełnie zbędny dokument pt. „dowód osobisty”. Właśnie trwa ogólnopolska akcja zbierania haraczu od Polaków o nazwie: wymiana dowodów (za nowe, zresztą zupełnie zbędne) dowody trzeba płacić i to sporo. Ale to pestka! Już zapowiedziano, że w najbliższych latach będziemy musieli wymienić dowód osobisty i to… dwa razy !!! Oczywiście za pieniądze. Ten ostatni dowód będzie zawierał nasze dane biometryczne, czyli odciski palców, owal twarzy, a zapewne też wzór tęczówki oka i kod DNA.
Inwentaryzują nas jak bydło, a ludziska się jeszcze z tego cieszą. Jak nowocześnie! Jak postępowo! Jak bezpiecznie! Ah, ah, ah… Ach, niech ich jasna cholera!

Mariusz Waszak
05.01.2008 r.

2 thoughts on “Mariusz Waszak: „Inwigilacja totalna”

  1. Z grubsza sie zgadzam. Tylko z drugiej strony może zamiast krytykować powinniśmy się zastanawiać jak wykorzystywać jednak bądź co bądź ułatwienia któe idą za razwojem techniki w sposób godny człowieka. Bo krytykowanie tego wszystkiego jest może i słusznie no ale co mamy się zamknąć w szałasie w lesie bo technika się rozwija.
    Może warto rzucać i propagować alternatywne rozwiązania albo choć pomysły jak hackować system…
    Nie wiem. Postęp niesie za sobą konsekwencje. Sedno w tym że te konsekwencje nie są ani dobre ani złe dla wolności człowieka. To ludzie nadają im te cechy wykorzystując postęp w ten czy inny sposób.
    Dlatego wydaje mi sie że walka w formie krytykowania jest walką z wiatrakami. Trzeba ludziom pokazać coś w zamian co tak samo ułatwi im zycie natomiast nie będzie odbierąło im wolności.
    Chcemy wolnego rynku to konkurujmy pomysłami a nie sprowadzajmy sie wyłacznie do krytyki totalniackich rozwiązań (jakby słuszna ta krytyka nie była).

  2. Witaj Quatryk. Tylko że w Seksmisji to się nazywało „permanentna inwigilacja” o ile dobrze pamiętam.

    Też zauważyłem że najnowsze technologie służą do inwigilacji w większym stopniu niż to miało miejsce w PRL który bardziej opierał się na psychozie zastraszenia i wszechwładzy Państwa niż na rzeczywistej inwigilacji której było niewiele z tytułu słabej dostepności nowoczesnych technologii podsłuchowych co zaobserwował nawet JKM.

    Oczywiscie zgadzam się z tobą Quatryku że nie warto obrażać się na nowoczesność.
    Aby permanentna inwigilacja nie stała się faktem wystarczy bronić paru „przeżytków” i nie mam tu na mysli szałąsu w lesie, aczkolwiek bardzo lubię las i chatki w lesie też.

    Brońmy obrotu gotówkowego. niech istnieje równolegle do kart kredytowych. Karty kredytowe niech sobie istnieją, byleby człowiek miał WYBÓR i nie miał OBOWIĄZKU płacić plastikiem.

    Uważnie patrzmy na „zalecenia ekologiczne” by opróćz „inteligentnych” lodówek mozna było produkować i obracać lodówkami tradycyjnymi.

    Popierajmy miłośnikow starych samochodów i utrzymujmy ich przy życiu jak najwięcej. Nie tylko mogą być napędzane paliwami agorystycznymi ale na dodatek nie są wyposażone w GPS elektroniczny zapłon ani inne świństwa a zatem są wolnościowe niezależnie od tego czy ustrój w jakim je wyprodukowano był w pełni wolnościowy czy też nie.

    To nie wina techniki tylko ludzi.
    Trzeba wypośrodkować między technofobią a bałwochwalczym zachwytem nad nowoczesnością a będzie dobrze.

    Mariuszu. nowoczesna technologia ma mimo minusów jeden plus. Powoduje szum informacyjny w tak wielkiej obfitości, że utrudnia to permenentną inwigilację. Im więcej nas jest aktywnych w netcie i im więcej nas ma podobne zainteresowania tym trudniej będzie nas namierzyć.
    Aha! I dzięki za artykuł. Naprawdę niezły 🙂

    Pozdro,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *