– Jak Pan myśli, który kraj na świecie jest najbardziej wolny?
– To bardzo trudne pytanie, ponieważ istnieje wiele czynników, na jakie należy zwrócić uwagę. Niskie podatki, mały poziom regulacji, wolność transferu pieniędzy z i do kraju, waluta, tak więc należy brać pod uwagę wiele kryteriów. W tym rankingu na najwyższych poziomach wskazałbym Szwajcarię, Lichtenstein, Hongkong czy USA.
– Dlaczego koncepcje Miltona Friedmana nie są dobrym rozwiązaniem?
– Po pierwsze Milton Friedman przez całe życie był adwokatem papierowego pieniądza. Przyczynił się w znacznej mierze do upadku wcześniej obowiązującego standardu złota. Jeśli państwo ma papierowy pieniądz, to konieczny jest bank centralny, któremu rząd nakazuje trzymać inflację w ryzach, co jest niewystarczające, by mieć stabilną walutę, bo bank centralny ma władzę drukowania pieniądza, z czego korzysta. Po drugie, zła jest propozycja negatywnego podatku dochodowego, zgodnie z którą ludzie poniżej pewnego poziomu dochodu otrzymują dodatkowe fundusze od państwa. Oczywiście powoduje to zwiększenie się liczby ludzi, którzy korzystają z takiego systemu, ponieważ łatwiej jest żyć z zasiłku. Ludziom powinno się utrudniać pozyskiwanie zasiłków, a nie ułatwiać, jak proponuje Friedman w koncepcji negatywnego podatku dochodowego. Ponadto nie ma kryterium, które wskazałoby, na jakim poziomie to minimalne wsparcie powinno być. Jeśli ustali się na 100 euro, to dlaczego nie 150 euro, dlaczego nie 200 euro czy 300 euro? Po trzecie, nie wytrzymuje krytyki koncepcja Friedmana tzw. „pozytywnych efektów sąsiedztwa”. Na przykład uważa on, że ludzie wykształceni mają pozytywny wpływ na innych ludzi, którzy żyją w sąsiedztwie. I uważa, że usługi edukacyjne nie zostałyby dostarczone przez rynek w odpowiedniej jakości. Co prawda, Friedman jest zdania, że niewiele jest takich usług czy produktów, ale poddaje tą myśl różnym interwencjonistom, którzy mogą listę uczynić nieskończenie długą. W edukacji Friedman wymyślił ponadto koncepcję bonu oświatowego, który byłby przekazywany różnym instytucjom. Jednak tu pojawia się wiele problemów: dlaczego to rząd miałby decydować, ile pieniędzy ma zostać przekazanych na edukację? Poza tym bony nie mogą być przekazywane każdemu. Aby móc je otrzymywać, instytucja musi mieć państwowy certyfikat. Tak więc szkoły tracą niezależność poprzez fakt, że muszą starać się o licencję. Dlaczego tylko edukacja? Może należałoby wprowadzić także bony na żywność, na korzystanie ze środków transportu, bony urlopowe? Wydaje się na pierwszy rzut oka, że zwiększa się wolność, ale w rzeczywistości tak nie jest. Friedman nie skrytykował państwa opiekuńczego jako takiego.
– Czy da się żyć w społeczeństwie bez rządu?
– Przez długą historię ludzkości w ogóle nie istniało państwo. Nie widzę żadnych trudności w tej idei. Ludzie zdają sobie sprawę, że większość dóbr rynek może dostarczać lepiej niż rząd. Kontrowersje dotyczą niewielu dziedzin, takich jak policja czy wymiar sprawiedliwości. Jeśli monopolistyczna policja opłacana jest z pieniędzy podatników, to występuje identyczny problem, jak w przypadku innych dób wytwarzanych przez państwo. Wydatki na taką dziedzinę cały czas rosną i rosną, a dóbr dostarczanych jest coraz mniej. Podobna tendencja występuje w przypadku, gdy sędziowie są monopolistami. Nie wiedzę żadnych problemów, aby te dobra były dostarczane również przez siły rynkowe, tak jak dostarczane są wszelkie inne towary i usługi.
– W jaki sposób można zmienić dzisiejsze społeczeństwo w społeczeństwo kapitalistyczne?
– Należy ludzi utwierdzać w przekonaniu, że koncepcja państwa jest zła. Każde państwo opiera się o opinię publiczną. Nie mogą przeforsować swojego stanowiska siłą, gdyż władzę dzierży znakomita mniejszość. W systemie podległości w wojsku czy policji całość opiera się o decyzje indywidualne. Każdy w hierarchii może sprzeciwić się wykonaniu rozkazu, ale dopóki wierzy w słuszność decyzji, wykonuje ją. Bez własnej woli nikt by nie wykonał rozkazu i decyzji. Państwo właśnie dlatego potrzebuje legitymizacji. Dochodzimy do definicji państwa, czym jest państwo. Ludzie akceptują naturę tej bestii, gdyż państwo na danym terytorium ma monopol podejmowania decyzji. Urzędnicy państwowi są ostateczną instancją decydującą o tym, kto ma rację. Nawet jeśli samo państwo jest wplątane w konflikt. Jeśli zostaniesz zraniony przez policjanta, to Twoją skargę rozpatruje sędzia, który jest agentem państwa, zatrudnionym przez ten sam rząd co policjant. To tak jakby ktoś cię uderzył, a potem karę temu komuś miał wyznaczyć twój przyjaciel. Taka sytuacja jest niewyobrażalna, kto by się na takie coś zgodził? Mimo to 99,9% ludzi uważa, że państwo jest konieczne.
– Proszę o podanie praktycznych rozwiązań dotyczących państwa.
– Idea, że jeśli chcesz być bogaty, to musisz pracować, a nie czekać na wsparcie od innych osób. Ekonomia mówi o tym, że jeśli coś dotujesz, to będziesz miał tego więcej, a jeśli coś karzesz, to będziesz miał tego mniej. Jeśli nagradzasz ludzi za nicnierobienie albo za robienie rzeczy nieproduktywnych czy za posiadanie nieślubnych dzieci, to takich sytuacji będzie coraz więcej. Jeśli karałbyś ich za to, to problem byłby mniejszy. Bieda czy problem nieślubnych dzieci nie może zostać wyeliminowany poprzez nagradzanie ludzi w ten sposób czyniących. Biedni ludzie, którzy dostają zasiłki, będą robili wszystko, by nadal być biednymi, aby nadal otrzymywać te zasiłki. Wszystkie programy socjalne są antyproduktywne. Właśnie w praktyce widać, że to działa w ten sposób.
– Dlaczego według Pana demokracja jest niemoralna?
– Demokracja pozwala użyć głosu, by odebrać własność innym ludziom. Jest niemoralna, ponieważ pozwala kraść. Podam przykład. Zbiorą się dwie osoby i powiedzą, że ty jesteś jeden i większość zdecydowała, że zabieramy ci twoje pieniądze. Proszę zwrócić uwagę, że w większości dziedzin życia nie ma demokracji. W rodzinie nie ma demokracji. Jeśli ktoś miałby trójkę dzieci, to mogłyby one przegłosować rodziców. To absurd. Nie ma demokracji w kościele. Wszyscy katolicy nie wybierają papieża ani mu nie mówią, co ma robić. Także żadni fachowcy, tacy jak właściciel sklepu spożywczego, hydraulik czy elektryk nie są wybierani poprzez demokratyczne głosowanie.
– Dlaczego uważa Pan, że monarchia jest lepsza niż demokracja, a król jest lepszy niż prezydent?
– Obie instytucje są instytucjami z piekła rodem. Jest to wybór pomiędzy dwoma złymi alternatywami. Proszę zwrócić uwagę na instytucję niewolnictwa. Istnieją dwa typy niewolnictwa. Stary typ niewolnictwa, w którym jeden człowiek prywatnie jest właścicielem drugiego człowieka. Właściciel niewolnika może go sprzedać, wynająć i posiada wszystkie dobra wyprodukowane przez niewolnika. Drugi typ niewolnictwa to takie, jakie istniało w krajach dawnego bloku wschodniego. Na przykład nie można było opuszczać kraju, bo można było zostać zastrzelonym. Ponadto władze mogły zmusić ludzi do wykonywania różnego rodzaju prac. Różnica pomiędzy tymi dwoma typami niewolnictwa była taka, że w tym drugim typie, ludzie nie byli przedmiotem własności prywatnej, nie można było ich kupić, wynająć, a wyniki pracy były własnością publiczną. W którym z tych systemów niewolnik był lepiej traktowany? Każdy wolałby być prywatnym niewolnikiem, gdyż prywatny właściciel poniósł pewne inwestycje w swojego niewolnika i dlatego nigdy by go nie zabił, bo z zabitego niewolnika jego właściciel zysku by nie miał i zależało by mu raczej na tym, by był zdrowy, by mógł efektywnie pracować na rzecz swojego pana. Natomiast jeśli niewolnik jest dobrem publicznym, to nikomu nie zależy, by był on przy życiu, wystarczy spojrzeć na statystyki, ile system Stalina zabił ludzi z samej przyjemności zabijania. Poprzez analogię król zawsze lepiej dba o swoich poddanych niż politycy w demokracji.
– Jaka według Pana czeka przyszłość Unię Europejską?
– Chciałbym być optymistą, że Unia Europejska wkrótce upadnie. Niektóre państwa dojdą do wniosku, że są ciągłymi płatnikami i nie będą nadal chciały wspierać pozostałych krajów. Kraje lepiej sobie radzące są karane tym, że zabiera się im pieniądze na rzecz krajów, które prowadzą mniej rozsądną politykę. Tymczasem wszystkie państwa opiekuńcze zbankrutują tak, jak zbankrutowały państwa komunistyczne. Może to tylko zabrać więcej czasu. Systemy socjalne w większości krajów są na granicy upadku. Wkrótce nie da się już spełniać obietnic i niektóre bogatsze regiony po prostu będą chciały się odłączyć. Ponadto ludzie mogą obserwować inne kraje poza UE, które osiągnęły większy sukces, takie jak Szwajcaria czy Norwegia. Ludzie w Estonii, na Łotwie i Litwie zaczną się zastanawiać, dlaczego nie mogą naśladować modelu szwajcarskiego zamiast unijnego. Niestety podobnie jak w Unii Europejskiej jest w USA, które na szczęście pod tym względem są jakieś 15 lat do tyłu.
– Dziękuję za wywiad.
Wywiad został przeprowadzony podczas wizyty Hansa-Hermanna Hoppego, który został zaproszony do Polski przez Instytut Ludwiga von Misesa na konferencję zorganizowaną w związku z wydaniem polskiej edycji Ludzkiego działania Ludwiga von Misesa.
* Wywiad z prof. Hansem-Hermannem Hoppe z Uniwersytetu Nevada w Las Vegas, autorem książki Demokracja – bóg, który zawiódł, przeprowadził Tomasz Cukiernik
* Niniejszy wywiad został opublikowany w 44-45 numerze „Najwyższego CZASu!” z 2007 r.
„Jak Pan myśli, który kraj na świecie jest najbardziej wolny?”
„W tym rankingu na najwyższych poziomach wskazałbym Szwajcarię, Lichtenstein, Hongkong czy USA.”
„Poprzez analogię król zawsze lepiej dba o swoich poddanych niż politycy w demokracji.”
W takim razie chyba pomyłka z tą Szwajcarią i USA?
A gdzie Arabia Saudyjska, Suazi, Tonga, Brunei?
„Proszę zwrócić uwagę, że w większości dziedzin życia nie ma demokracji. W rodzinie nie ma demokracji. Jeśli ktoś miałby trójkę dzieci, to mogłyby one przegłosować rodziców. To absurd. Nie ma demokracji w kościele. Wszyscy katolicy nie wybierają papieża ani mu nie mówią, co ma robić. Także żadni fachowcy, tacy jak właściciel sklepu spożywczego, hydraulik czy elektryk nie są wybierani poprzez demokratyczne głosowanie.”
„wystarczy spojrzeć na statystyki, ile system Stalina zabił ludzi z samej przyjemności zabijania”
No cóż, Stalin też nie został wybrany przez demokratyczne głosowanie. Jego pozycja była bliższa pozycji króla niż demokratycznych polityków. Dlaczego więc gorzej od nich dbał o swoich poddanych?
A, jeszcze jedno:
„Ludzie w Estonii, na Łotwie i Litwie zaczną się zastanawiać, dlaczego nie mogą naśladować modelu szwajcarskiego zamiast unijnego.”
Szwajcaria jest bardziej demokratyczna od Unii Europejskiej. Dlaczego więc model szwajcarski jest lepszy?
Myli się pan wewnątrz partii komunistycznej panowała demokracja. Stalin kreował się na męża stanu i większość bolszewików mu uwierzyła. A po jego własnych czystkach sprawa była w gruncie rzeczy przesądzona. Co jeszcze bardziej znamienne odbywały się wybory! Patrząc na współczesnych posłów, to od 18 lat są to te same osoby. Demokracja liberalna różni się jedynie od demokracji komunistyczną liczbą partii, czyli tak naprawdę oligarchii. A jako, że partie to wspólnoty plemienne władzę w nich utrzymuje się poprzez trybalizm i ostracyzm. Jedynie jednostki bezwzględne i bezideowe mogą władać partię, czego efekty widzimy, na co dzień.
Szwajcaria nie przeszła rewolucji i jej oligarchie są ludowo-konserwatywne idealizujące rolnictwo małe miasteczka itp. tymczasem UE na elity ukształtowane przez trockizm, maoizm i gramscizm. W USA natomiast istnieje spór między imperialistami a, fabianistami, więc o lata na prawo od UE. Niech pan nie zapomina, że nie liczy się tylko sposób legitymizowania swojej władzy, ale również tabu plemienne w postaci jedynej słusznej ideologii.
Wewnątrz partii komunistycznej ani w ZSRR, ani w innych krajach nie panowała demokracja, zwłaszcza za Stalina. Panował hierarchiczny system, z wodzem na czele, ścisłym gronem kierownictwa, aparatem i zwykłymi członkami. Poniżej była reszta społeczeństwa. Na zjazdach partyjnych przyklepywano gotowe listy kandydatów ustalone wcześniej w kuluarach przez wierchuszkę. W wyborach parlamentarnych było tak samo.
Stalin rządził dożywotnio (obawiał się jedynie zamachu) i mógł się zupełnie nie liczyć zarówno z ludem, jak i z szeregowymi członkami partii – kto w partii mu się sprzeciwiał, był likwidowany albo zsyłany do obozu. Musiał liczyć się jedynie z wąskim kręgiem partyjnych oligarchów, których przeciwko sobie rozgrywał – podobnie jak większość absolutnych władców.
Jego pozycja była z pewnością bliższa pozycji monarchy absolutnego niż polityka wybieranego w demokratycznych wyborach.
Odwrotnie – w Szwajcarii demokracja posunięta jest bardzo daleko, lud może bezpośrednio decydować w referendach o prawodawstwie. W UE lud ma do gadania mało – najważniejsze decyzje zapadają w Komisji i Radzie, które nie pochodzą z wyborów.
Skoro pierwszy system sprzyja większej wolności i dominacji elit ludowo-konserwatywnych, a drugi mniejszej wolności i dominacji elit lewackich – to wskazuje, że demokracja jest tu czynnikiem pozytywnym.
Ależ demokracja nie sprzyja wymianie elit. Ona ich nie wymienia. Istnieją 2 – 3 obozy, które się kłócą przed kamerami a potem obściskują, gdy nie ma mediów. Ludzie głosują raz na jednych a raz na drugich. Oczywiście znajdzie się kilku idealistów, ale gdy tylko zbliżą się do posiadania władzy natychmiast wewnętrzny opór plemienny wobec indywidualizmu i nieumoczeniu zepchnie go na stare miejsce. To, że wewnątrzpartyjna demokracja nie spełnia standardów, a wybory powszechne były fikcją nie zmienia formy legitymizmu. Większość ludzi popierała Stalina i wierzyła, że działa z mandatu ludu dla ludu i poprzez lud. W innych krajach partie komunistyczne głosując na wybranego przez Stalina przywódcę wyrażali poparcie dla Moskwy, która ich opłacała, co nie zmienia, że wybory były. Powinien pan oddzielić trzy elementy wpływające na szkodliwość władzy:
I. Ile osób sprawuje faktyczną władzę i jak podzielone są kompetencje;
II. W jaki sposób władza jest legitymowana;
III. Kim są członkowie elity utrzymującej władzę, jakie mają poglądy w jakim środowisku się wychowywali.
Apfelbaum – ale ty mówisz Jackowi o tym o czym on sam mówi. Opisujesz mu jak działa demokracja w unii i on się z toba zgadza, jednoczesnie mówiąc że to żadna demokracja, bo o demokracji to mozna mówić w Szwajcarii.
Więc wyjasnij dlaczego ta Szwajcarska demokracja jest zła, albo dlaczego to co jest w Szwajcarii nie mozemy nazywac demokracją….
Qatryk nie ma większego znaczenia czy są czy nie ma referendów. I tak klasa rządząca się nie zmienia bez wojny, rewolucji czy innego przewrotu społecznego. Szwajcaria ma wolność wbrew ustrojowi i legitymizmowi ze względu na klasę polityczną. Nawet, jeśli wszystkie ustawy wymagałyby referendum, to dyskurs polityczny narzucają elity uczestniczące i utrzymujące władzę. Legitymizm UE, ZSRR, ChRL i Szwajcarii jest taki sam. W odróżnieniu od monarchii i innych tradycyjnych ustrojach.
Ouatryk! Miło mi Cię znów widzieć. A ten post wymaga dłuższego komentarza. Jak się zmóżdzę to napiszę coś więcej.
Apfelbaum: to dowodzi, że najważniejsza jest postawa elit, a nie sposób legitymizacji przez nie władzy.
Obecność króla nie oznacza zawsze obrony tradycyjnego porządku i niechęci do lewicy. Przywołam tu przykład Norodoma Sihanouka. Był absolutnym władcą Kambodży a w obliczu konfliktu zbliżył się do środowisk komunistycznych. Między innymi przez niego Czerwoni Khmerzy objęli władzę. Mimo ich ogromnych zbrodni potem wielokrotnie szukał z nimi porozumienia i tworzył rządy koalicyjne. Ponadto najbardziej związany jest z elitami Chińskiej Republiki Ludowej i Korei Północnej, w których to krajach bardzo często bywa i jest dobrze przyjmowany.
I to wszystko pomimo tego, że był prawowitym dziedzicem kambodżańskiej dynastii, miał za sobą lata tradycji, wsparcie starych elit i koronę na głowie!
„Większość ludzi popierała Stalina i wierzyła, że działa z mandatu ludu dla ludu i poprzez lud.”
Mam wrażenie, że dyskutuję tutaj z czyimiś wierzeniami religijnymi.
Twierdzić tak, to taka sama bzdura (a nawet większa), jak twierdzić, że większość ludzi w PRL popierała rządzących komunistów… mimo iż wtedy, gdy pozwolono im się pierwszy raz wypowiedzieć, komunistyczni kandydaci do sejmu i senatu w 1989 r. ponieśli miażdżącą klęskę.
Pewnie na Węgrzech też ci ludzie, którzy obalili Erno Gero w 1956 r., też go popierali, a wcześniej Rakosiego?
„W jaki sposób władza jest legitymowana”
To jest nieistotne. W rzeczywistości władza państwowa (w odróżnieniu od tej opartej na „ładzie naturalnym”) i tak opiera się na sile – „lufie karabinu”.
Można dodatkowo mamić lud ideologią (w przypadku komunistów ich główna bajeczka brzmiała raczej, że ich prawo do władzy wynika z „obiektywnych” praw historii objawionych przez Marksa), ale rządzący raczej w tę ideologię sami nie wierzą. Innymi słowy, nawet jeśli Stalin prezentował się jako superdemokrata, to w rzeczywistości dobrze wiedział, że lud ma g…. do gadania i nie dbał o to, by mu się podlizywać. Więc działał faktycznie jak autokrata, a nie demokratyczny polityk.
„Można dodatkowo mamić lud ideologią (w przypadku komunistów ich główna bajeczka brzmiała raczej, że ich prawo do władzy wynika z “obiektywnych” praw historii objawionych przez Marksa), ale rządzący raczej w tę ideologię sami nie wierzą. ”
Nie zgodziłbym się. Myślę, że Lenin, Trocki i cała „stara gwardia” szczerze wierzyła w idee Marksa (co nie przeszkadzało im być równie zbrodniczymi co Stalin).
Obie kwestie są równie ważne. Jeśli legitymuje władzę tradycja władza nie może jej zmieniać nie podważając własnej władzy. Jeśli siła nie może okazać słabości. Jeśli lud to musi wmówić ludowi, że wszelkie wprowadzone zmiany są w interesie ludu. Powoduje, to potrzebę formowania celów tak by były zgodne z legitymizacją. Gdyż ona jednocześnie chroniąc władzę ją ogranicza. W osiągnięciu celów krótkoterminowych lepsza jest legitymizacja mniej ograniczająca władzę, a w utrzymaniu długo swojej władzy ta bardziej ją ograniczająca. Nie tylko obecność króla nie jest gwarantem podtrzymania, lecz jej przeszkadza. Wynika to z tego, że obecni władcy utracili już dawny legitymizm i nie mogą się na niego ani powoływać tym bardziej ani wierzyć. Po drugiej wojnie zachował go tylko Franko.
W „Imperium” Kapuściński przypomina pewną scenę. Pociągi z Polakami i Rosjanami jadącymi na śmierć w Gułagu. Naglę się zatrzymały. Wszyscy są zdumieni przecież taki pociąg nie staje. I nagle ogłaszana jest informacja o śmierci Stalina. Nagle Rosjanie zaczynają płakać i krzyczeć: Jak mamy żyć bez Ojca Narodu!!! Ludzie idący na śmierć!!! Taka jest siła propagandy i prania mózgu. Ja osobiście nie widzę by zmiana ustroju w Polsce zmieniła faktyczny wpływ mojej rodziny na władzę niech pan mi powie, w jaki sposób.
Tito, Mao i Stalin mieli poparcie w ludzie. Po aferze z Tito Stalin wolałby władza w innych krajach była nielubiana. Natomiast następcy Stalina krytykując go podważyli legitymizm partii komunistycznej jednocześnie nie dając alternatywy i poparcie dla komunistów stale spadało. Każdy karabin ktoś nosi i tysiące usprawiedliwiają go, bo władza opiera się na opinii, czyli legitymizmie. Oczywiście, że dobrze wiedział, że lud nic nie ma do gadania, bo sam mu wmawia, co ma sądzić tak samo jest i z Tuskiem i Kaczyńskim i Marcinkiewiczem i Milerem. Nie mówiąc już o Brukseli.
Od zawsze mnie zastanawiało dlaczego wśród libertarian tak wiele obsesji na punkcie niewolnictwa. Czyżby posiadanie latyfundiów z niewolnikami było niespełnionym marzeniem co poniektórych?
Kiedys w liceum jak się bliżej przyjrzało pacyfistom to okazywało się, że są to niespełnieni kandydaci na generałów, którzy z racji marnych koligacji rodzinnych na generalskie lampasy nie mieli najmniejszych szans.
Ale do rzeczy.
Czy lepiej być niewolnikiem prywatnym czy państwowym?
Wg mnie lepiej nie być ŻADNYM niewolnikiem.
Ale gdybym już Z DWOJGA ZŁEGO był ZMUSZONY wybierać to niniejszym uznaję że lepiej być niewolnikiem państwowym.
A dlaczego?
Chociażby dlatego, że niewolnik państwowy to niewolnik gorzej pilnowany.
Może i bardziej zaniedbany od tego prywatnego ale przez gorsze pilnowanie bardziej wolny.
Porównajmy:
Murzynowi z południowej plantacji nie wolno było nauczyć się czytać i pisać ani pływać.
Niewolnikowi Państwa pt PRL nie wolno było czytać literatury z drugiego obiegu.
PRAKTYKA pokazywała że dużo łatwiej było się „obywatelowi” PRL dowiedzieć o Katyniu niż niewolnikowi z Południa nauczyć się czytać i pisać.
Działo się tak dlatego, że Prywatny Pan to Jednoosobowy Zakapior o bardzo dużej skuteczności działania.
A Państwo to Pan Bezosobowy, obdarzony niewyobrażalną siłą ale na skutek swojej bezosobowości bardzo rozlazły i nieskuteczny.
Gdy Pan Prywatny wymyśli sobie, że wszystkie niewolnice w jego majątku mają mieć ogolone łona i głowy, to tak się stanie bo co rzecze Pan to święte.
Gdyby na identyczny pomysł wpadł Tow I Sekretarz to ilość ogolonych głów i łon nie sięgnęłaby nawet 5% „pogłowia państwowych niewolnic”.
Działoby się tak dlatego, że aparat biurokratyczny cechuje się dużą bezwładnością. Duża ilość urzędników z tego aparatu ( niższt szczebel ) nie byłaby spokrewniona z I Sekretarzem a zatem nie podzielająca kanonu estetycznego tegoż hipotetycznego I Sekretarza.
A poza tym urzędnicy to takie zwierzęta co chcą się nie narobić a zarobić. A dla szefa zawsze się znajdzie 1001 historyjek o Trudnościach Obiektywnych.
Los niewolnika państwowego był lepszy też z innego powodu.
Choć trudno było wyjechać, to jednak się dawało.
Gdy jakiś gostek z Zachodu chciał ożenić się z „państwową niewolnicą” z PRL to problemy były niewielkie. Jak jeden urzędnik nie wziął łapówki by popchnąć sprawę do przodu, to się wydeptywało inną ścieżkę. Albo się dało łapówkę innemu urzędnikowi albo rozgrywało się jednego urzędnika przeciw drugiemu i szanse powodzenia były naprawdę spore.
A jak Prywatny Pan się uparł że niewolnika/niewolnicy nie sprzeda, to święty Boże nie pomoże.
A zatem nieprzeliczalna na cyferki Wolność Osobista to wartość sama w sobie.
Pewnie jeden z drugim zawyje że Timur to komuch, lewak i ( a co?! ) kosmita z czerwonej planety, ale stwierdzam, że w PRL Wolność Osobista była bez porównania większa niż Wolność Osobista chłopa pańszczyźnianego czy niewolnika z Południa.
Chłop w folwarku karbowego sobie nie wybierał, a niewolnik państwowy w PRL mógł zmieniać pracę ile razy chciał ( choć wielu hadko to słuchać to nie było wtedy bezrobocia ) a zatem, choć pracodawca był JEDEN ( oczywiście Państwo ) to jednak głosując nogami mozna było zmienić sobie „karbowego” i wielu osobom to się udawało.
Oczywiście mój opis sytuacji dotyczy późnego i schyłkowego PRL. W czasach staloniwskich z pewnością było inaczej ( opresyjniej ) ale ja w tamtych czasach nie żyłem na szczeście.
A zatem, ( w czasach późnego feudalizmu ) aby chłop mógł iść do lasu na grzyby albo chrust to zwykle nie mógł bo albo las był pański albo Pan wyznaczył mu na ten dzień inną robotę.
Musiał się zatem bardzo spodobać Panu aby mógł go ten zaszczyt spotkać.
A ja będąc onegdaj „państwowym niewolnikiem” z PRL chodziłem do państwowego lasu i zbierałem co chciałem i co mi było potrzeba. JA decydowałem o tym o której rano wstaję i którą drogą dziś pójdę do lasu. I nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek musiał pytać o pozwolenie pójścia do lasu Jaruzejskiego czy choćby milicjanta.
Żeby nie było niejasności. Napisałem wyraźnie Z DWOJGA ZŁEGO. A tak poza tym ciesze się że PRL upadł i wcale za nim nie tęsknię.
Z przykrością jestem zmuszony uznać ten artykuł HHH jak bełkot racjonalisty.
Racjonaliści mieliby w 100 procentach rację w społeczeństwach złożonych z robotów.
Gdybym był robotem z pewnością przyznalbym rację HHH bo wtedy faktycznie Prywatny Pan byłby dla mnie dobry. dostałbym lepszy akumulator i ładowarkę, lepszy gatunek oleju no i byłbym wdzięczny za kolejne warstwy farby Hammerite był nie zardzewiał.
Faktycznie! U prywatnego Pana miałbym bez porównania wyższe przebiegi międzynaprawcze niż u Pana Państwowego.
Ale do jasnej ciasnej! Nie jestem robotem tylko CZŁOWIEKIEM!!!
Czasem mam ochotę na grzybki albo na winko choć to takie „nieracjonalne” i „nielogiczne”.
Tak na marginesie totalitarni komuniści też uważali siebie za 100 procentowych racjonalistów brzydzącymi się przesądami i zabobonami. Czy faktycznie nimi byli to ińsza ińszość.
A osobnym tematem jest legitymizacja władzy. Dla mnie nie jest ona najistotniejszym wątkiem w tym poście ale jak się zmóżdżę to może parę słów skrobnę.
Pozdro,
Co do niewolnika prywatnego czy publicznego to ja niespecjalnie widzę różnicę? Jeśli państewko ma np. 500 obywateli i wszyscy prócz I sekretarza są niewolnikami i z drugiej strony latyfundysta ma 499 kupionych niewolników. I tak i jeden i drugi będą wykorzystywać jednych niewolników, by kontrolować drugich. Kwestią istotną jest, co jest rzeczą pana, a co jest rzeczą niewolnika. Gdzie leżą granice niewoli i wolności czy umowa jest stała czy pan może ją zmieniać powołując się na dobro niewolników? Czy wszyscy niewolnicy wiedzą, że są niewolnikami a pan jest panem czy też wmawia się im, że są wolni i równi i każdy teoretycznie może być panem? Czyli istotą jest to czy znają swoje położenie. Czy żyją w prawdziwym świecie czy iluzji? Uważam, że to nie publiczność lub prywatność niewolników wpływa na ich byt, ale system ich kontroli i to, jakim człowiekiem jest pan.
Pana teza o słabszej kontroli publicznych niewolników nad prywatnymi jest w gruncie rzeczy tezą propaństwową. Ja tej kwestii oczywiście nie rozstrzygam bez potwierdzenia historycznego. Ale wracając do kwestii. Jeśli w państwowy niewolnik jest bardziej wolny od publicznego (gorzej pilnowany) to są dwie możliwości uzasadnienia tego:
1. Publicznych niewolników raczej jest więcej niż jeden prywatny właściciel mógłby posiadać.
2. Publiczny niewolnik należy do monopolisty prawa do posiadania niewolników, a monopole są z natury mniej sprawne w zapewnianiu usług.
Pierwsza teza wymagałaby raczej odcięcia się od podziału na niewolników prywatnych i publicznych, więc ją odrzucam. I jeśli teraz zapytam się, jaka zorganizowana przemoc jest najlepsza to będę musiał odpowiedzieć, że ta najmniej sprawna, czyli zmonopolizowana. Takie myślenie nakazuje powołanie państwa.
Ten sam tekst przez pomyłkę pod artykułem pana Jasia Skoczowskiego pt. “Dlaczego cenię niektórych libertarian (czy anarchokapitalistów)?”. Proszę o usunięcie go z stamtąd
A tak na marginesie uważam za wierutną bzdurę dogmat, że prywatny właściciel jest ZAWSZE racjonalny.
Gdy się ma niewiele to wtedy jest się bardziej racjonalnym. Nie katuje się swojego jedynego konia, bo mozna go wtedy zakatować i nie będzie potem czym orać.
Oczywiście i od tej reguły są wyjątki, bo ludzka głupota jak miłość nie zna granic.
A gdy się jest bogaczem, to nie musi się walczyć o podstawy egzystencji co MOŻE spowodować oderwanie się od Ziemi czyli od realiów.
A gdy się jest Królem wtedy jest jeszcze gorzej. Władza deprawuje. Władza absolutna deprawuje absolutnie.
To że w tak umiłowanym przez coponiektórych Średniowieczu zamordowano mniej osób często wynika z niedokładnych i niepełnych obliczeń a także z nieuwzględniania ( z uporem maniaka i do ostatniej kropli krwi ) Wskaźnika Demograficznego. A przecież inna była gęstość zaludnienia i zaludnienie jako takie w Średniowieczu a zupełnie inne jest dzisiaj.
Niedawno przeczytałem ciekawe artykuły dotyczące „Constitutio Criminalis Carolina”. Mediewiści obliczając liczbę ofiar ( ciekawe po co? Przecież to już Odrodzenie a nie Średniowiecze ) nie biorą pod uwagę wskaźników demograficznych.
A gdyby zamiast liczyć liczbe egzekucji zamiast w „bezwzględnych” cyferkach zastosować metodę liczenia egzekucji/10000 mieszkańców, okazałoby się, że wtedy wykonywało się więcej egzekucji niż… w dzisiejszych Ludowych Chinach tak ściganych i zwalczanych za łamanie praw człowieka co z pewnością ma rodowód komunistyczny, wszak „tylko lewactwo zdolne jest do czynów tak strasznych”.
Fakt. Liczba egzekucji w Chinach szokuje, ale co ja Wam poradzę, że Chiny mają ponad MILIARD ludności?
Co ciekawe, w czasach „Dobrej Władzy bo Prywatnej” miały miejsce wspomniane rzeczy z majestatu „Caroliny” Carolina obowiązywała 2 i pół ( SŁOWNIE DWA I PÓŁ ) stulecia co daje ponad 3 razy więcej niż czas „trwania” Zwiazku Radzieckiego i więcej gdyby ( robiąc przyjemność konlibom ) zsumować „czasy trwania” ZSRR, CHRL, PRL, NRD, KRLD i komunistycznej Kuby a także dodając czas trwania reżimu Alliende w Chile na dokładkę.
Ale wracając do tematu.
Gdyby dogmat o racjonalności prywatnego przedsiębiorcy był ZAWSZE prawdziwy to:
– nigdy nie zdarzałyby się wypadki drogowe gdzie wszystkie uczestniczące w nim pojazdy są prywatne.
– nigdy nie dochodziłoby do tąpnięć w prywatnych kopalniach
– nigdy nie dochodziłoby do wypadków w zakłądach przemysłowych ze znacznymi stratami materialnymi.
– nigdy nie byłoby szalonych władców ( monarchów )
– nigdy by się nie zdarzało by właściciel w ataku delirium czy nawet „zwykłego” wkurzenia demolował własny dom, mieszkanie czy samochód.
A z praktyki wiemy że jest inaczej.
A tym którzy uważają że lepiej by było być niewolnikiem Prywatnego Pana przedstawiam postać La Quintrali czyli Cataliny de los Ríos y Lísperguer.
Niewiele jest w netcie linków i jeszcze mniej po polsku. Kiedyś coś o niej bąknęło czasopismo Mówią Wieki 2 albo 3 lata temu.
Postać ta była właścicielką rozległych włości w Chile. Tak jak wielu haciendados dopuszczała się licznych okrucieństw ( co jest przecież nieracjonalne bo to osłabia siłę robocza w hacjendzie ) a wpadła i stała się „sławna” tylko dlatego, że jeden z jej postępków z krucyfiksem podciągnięto… pod Obrazę Uczuć Religijnych. A zatem gdyby nie kazała wyrzucić postaci Chrystusa bo jej zdaniem „niewłaściwie na nią parzył” toby robiła to co robiła po kres swoich dni a jej hacjenda jak i wiele innych hacjend raczej by prosperowała.
Moim zdaniem działo się tak dlatego, że gdy wszyscy lub prawie wszyscy hacjendado są okrutni ( bo taka tradycja ) i panujący ustrój znacząco utrudniał przeskok z jednej klasy społęcznej do drugiej ( przez co właścicielami byli WYŁĄCZNIE wyznawcy okrutnego traktowania słabszych ) to między konkurencja między hacjendami była znikoma.
Okrutne traktowanie niewolników wynika z samej nieludzkości ex definitione ustroju niewolniczego, i nie ma tu większego znaczenia czy niewolnicy są państwowi czy prywatni.
Znacie mnie już i wiecie że nadziei na lepszy świat upatrują w DWÓCH rzeczach.
– uznaniu WSZELKICH form niewolnictwa za zło samo w sobie
– maksymalnej „bioróżnorodności” w obrębie kasty bogaczy.
To ostatnie spowoduje, że pracodawcy i mozni Dnia Jutrzejszego będa zróżnicowani. Będą wśród nich tacy co preferują brunetki a także tacy co preferują blondynki.
Ale co tam brunetki i blondynki.
Wśród tych przyszłych Możnych będą wciąz tacy, którzy wciąż chcą kontynuować tradycje średniowiecznego ( lub innego ) okrucieństwa, ale będą też tacy, którym tradycje te są OBCE i WSTRĘTNE.
Uf! Wiem że Timura cięzko się czyta. Prawda? Ale mam nadzieję że wyraziłem się jasno.
Pozdro,
O! Witam Panie Apfelbaum. Znowu się mijamy z postami o parę minut.
No to pokrótce bom zmęczony maksymalnie
„Pana teza o słabszej kontroli publicznych niewolników nad prywatnymi jest w gruncie rzeczy tezą propaństwową. ”
Teza propaństwowa?
He he! A nie przyszło Panu do glowy że to po prostu STWIERDZENIE FAKTU?
To tak samo jakby uznać za „tezę germanofilską lub/i nazistowską” stwierdzenie faktu, ze Mercedes jest samochodem bardziej bezpiecznym niż Maluch.
A kto uważa za bezpieczniejsze auto Toyotę znaczy że jest fanatycznym zwolennikiem Cesarza Hiro-Hito? Tak Panie Apfelbaum?
Omija pan całą moją argumentację. Jeśli jest to fakt to wynikają z niego konsekwencje i albo jest to zależne od liczby niewolników, albo również od statusu. Jeśli zmonopolizowana przemoc jest lepsza jest od działającej konkurencyjnie to wniosek jest taki, że państwo jest lepsze od konkurujących ze sobą mafii i w obronie przed nimi należy założyć państwo. Osobiście też nie lubię nadbudowanego racjonalizmu jestem całkowicie za wyciąganiem z historii sądów a posteriori. Proszę, więc wrócić do mojego poprzedniego postu.
„Omija pan całą moją argumentację.”
A Pan z uporem maniaka omija moją argumentację. Czemu Panu wolno a mi nie?
A tak poza tym nie omijam, tylko nasze posty się minęły o parę minut. Pisząc poprzedni post nie widziałem Pańskiego. Ujrzałem go dopiero wtedy, gdy kliknąłem na „wyślij”
„Jeśli jest to fakt to wynikają z niego konsekwencje i albo jest to zależne od liczby niewolników, albo również od statusu. Jeśli zmonopolizowana przemoc jest lepsza jest od działającej konkurencyjnie to wniosek jest taki, że państwo jest lepsze od konkurujących ze sobą mafii i w obronie przed nimi należy założyć państwo. ”
No i widocznie tak całkiem bez Państwa się nie da. Skoro tak Pan uważa.
„Osobiście też nie lubię nadbudowanego racjonalizmu jestem całkowicie za wyciąganiem z historii sądów a posteriori. ”
Jakoś tego nie widać w Pańskich postach. W każdym razie ja tego W Pańskich postach nie zauważam
Im dłużej jestem na tym forum tym smutniejsze myśli mnie nachodzą.
Czy naprawdę to forum składa się wyłącznie z osób na pograniczu psychopatii i osób całkowicie wyzutych z empatii? Owszem! Cyferki są ważne. Ważne są te wasze „tezy i Arystotelesy” ale na nich świat się nie kończy! Jesteśmy ludżmi a nie robotami. Mamy emocje i taka nasza natura! Mieć emocje to jak dla mnie oznaka człowieczeństwa a nie lewactwa jak twierdzi ( tak mniemam ) większość na tym forum.
Czy na tym forum tylko jeden z Was umie ruszyć sumieniem?
Czym się różnicie mentalnie ( przynajmniej niektórzy z Was ) od El Che tylekroć opluwanego na tym forum?! Jedną z „armat” wytoczonych przeciwko Che była scena jak w Chinach zaproponowano mu ekskluzywne danie z mózgu małpiszona po uprzednim odrąbaniu tejże małpce wierzchołka czaszki. Che waliło totalnie cierpienie małpki za to zachwycał się precyzją cięcia. No i dał tym samym dowód zerowej empatii i wątpliwego człowieczeństwa. Zgadzam się z tym.
Ale czy przypadkiem niektórzy z Was nie są do niego podobni? Ciągle rzucacie mądrymi tezami dostajecie niemal orgazmu od celnych dyrytymb i bawicie się w logikę, a tymczasem ZUPEŁNIE umyka Wam Człowiecze Cierpienie.
No dobrze Ouatryku! Ty umiesz się ładnie unieść emocjami aczkolwiek nie zawsze się ze sobą zgadzamy. I różne rzeczy różnie interpretujemy. Oczywiście nie traktuj tego jak zarzut.
A po co wogóle jest Wolność? Czy nie po to aby w tym przyszłym lepszym świecie tego człowieczego cierpienia było mniej. Lub przynajmniej po to, by ludzie w JAK NAJWIĘKSZYM stopniu mieli WPŁYW na swój los i mogli go zmienić w miarę skromnych ale wolnościowych możliwości.
Emocje to lewactwo? Też coś! No to kim jest Oriana Falaci, tak często cytowana na wolnościowych forach i tak przez niektóyrch proamerykańskich i chrześcijańskich libertarian uwielbiana? Jej emocjonalność przy mojej jest jak Góra Synaj przy Wiatrakowej Górce w Surażu!
A Lenin wcale taki emocjonalny nie był choć miał niezgorsze talenty aktorskie i umiał emocje grać. Wielu co go znało osobiście uważało go za bezduszną maszynę do zabijania. A raczej za mózg tej maszyny.
Jakże wiele osób przewijających się na forach wolnościowych jest mentalnie ( a raczej emocjonalnie ) podobnych do osób takich jak Che czy Lenin.
Im głębiej drążę wolnościowe fora i linki tym czarnej widzę nasza wyśnioną Wolność. :-(((
Im bardziej wczytuje się w argumenty fora i blogi tym bardziej „bije po oczach” mnie straszna myśl.
„Jak ja wielki koliber/czy też inny być psychopata to dobrze, a jak Che być psychopata, to źle. ;-((
„Proszę, więc wrócić do mojego poprzedniego postu.”
Panie Apfelbaum. Z kontekstu mniemam że jest to zdanie rozkazujące. Prawda to czy się mylę?
Myli się pan, bo ja jestem potulny jak baranek i agresji i władczości we mnie nie ma. Rzeczywiście jest we mnie trochę sceptycyzmu i zimnej logiki, ale to nie znaczy, że nie ma empatii. Faktem jest istnienie agresji i zła, oraz szlachetności i poczciwości. Ja po prostu uważam społeczeństwo osób poczciwych i szlachetnych za lepsze od tych agresywnych. Wiedząc jednak, że raj może być albo po śmierci albo na ziemi. Wierzę w ten pośmiertny. Oddaję się jednak myśli politycznej, by pielgrzymka następnych pokoleń po tym padole była mniej bolesna, czyli by znaleźć odpowiedź, jakie społeczeństwo wytworzy ludzi poczciwych.
Na tej dla mnie obcej ziemi (jaką jest to forum) przyjmuję częściowo metody tubylców (postscholastyki Austriaków) co nie znaczy, że traktuję je jako prawidłowe i zawsze prowadzące do prawdy. Ba uważam je za pod wieloma względami za błędne, ale do pewnego stopnia mogę krytykować zaistniałe tutaj tezy.
I inni się mylą co do mnie. Jestem słynnym sarkastykiem i gdziekolwiek wdepnę jestem osobą kontrowersyjną. Słynę z soczystych powiedzonek, ale naprawdę rzadko bywam agresywny fizycznie.
Postscholastyka Austriaków jest potrzebna ale smutno mi że to forum zostało zmonopolizowane przez scholastyczny i wyzuty z empatii tok rozumowania.
Powiedziałeś „tubylców”. A ja tylko ubolewam, że jest tak mało różnorodności w tym „plemieniu”. Nie chcę i nigdy nie chciałem eksterminować ani postscholastyków ani nawet wyznawców Św Augustyna. Mnie tylko przeraża brak różnorodności, bo z życia wiem do czego to prowadzi.
Wierzy Pan w lepsze życie po śmierci? Twoja sprawa. Ja nie wierzę i chyba już Pan wie dlaczego.
No to dobranoc wszystkim. Kiedyś trzeba pospać 🙂
Też uważam społeczeństwo poczciwych za lepsze. Ale tych agresywnych nie da się całkiem wyelimonować. Zdziwi się Pan ale gdyby ich ( agresywnych ) wyrżnięto świat stałby się mniej bioróżnorodny co jak Pan się domyśla nie jest miłe mojemu sercu.
Nie miałem nigdy planować utopii i likwidować ludzi agresywnych i cierpienie. Przecież to cukierkowe utopie są najbardziej straszne i przerażające. Cierpienie, agresja to niezbędne elementy ludzkiej egzystencji. Osłabienie powolne poskromienie i ujarzmienie, a nie wyeliminowanie. Totalizm taki byłby nie do zniesienia nawet jeśliby był to totalizm dobra miłości i wolności stałby się mdły i mydlany, a więc zupełnie niczego nie warty a może nawet niepożądany. Pragnąłbym by i całe społeczności dojrzewały i odnajdywały dobroduszność i poczciwość. By ustroje krajów (bo niekoniecznie w dzisiejszym rozumieniu państw) były jak dobrze zaopatrzona galeria pełna dzieł w wszystkich epokach i kierunkach i by ludzie mogli znaleźć ojczyznę swojego ducha, jeśli ta przodków byłaby z tym duchem skłócona.
O! A to Ci dopiero Panie Apfelbaum. Dyskutujemy na tym wątku tylko my dwaj.
A już myślałem że wywołam wybuch na miarę Krakatau z 1883 roku.
„Nie miałem nigdy planować utopii i likwidować ludzi agresywnych i cierpienie.”
Ależ ja nie pisałem tego do Pana tylko ogólnie.
Po prostu przeraził mnie jeden motyw.
Przeświadczenie o własnej nieomylności logiczności racjonalności połączone z Syndromem Misji i podparte cytatami z Filozofów przy równoczesnym całkowitym braku empatii.
Nazwał ich Pan „postscholastykami”. Bardzo celne określenie.
Żeby było śmieszniej podobnie zachowywali się totalitarni komuniści a to że imiona innych Filozofów mieli na ustach jest jak dla mnie sprawą trzeciorzędną.
Ale OK. Niech już sobie „postscholastycy” będą na tym świecie i na tym forum.
Nie wadziliby mi ZUPEŁNIE gdyby nie to, że opanowali niemal całkowicie i to forum i brać libertariańską w ogólności. Brak bioróżnorodności ( a nie jakieś tam lewactwo ) w obrębie partii czy ugrupowania prowadzi do totalitaryzmu.
Choć to zabrzmi jak obelga i szarganie świętości uważam, że głosząc z uporem poglądy wolnościowe i nawracając na siłę TAKŻE można wygenerować totalitaryzm.
Bo totalitaryzm to:
– traktowanie jak wrogów ( czy ludu czy wolności to już szczegół ) wszystkich co mają choć na milimetr odmienne zdanie
– podporządkowanie WSZYSTKICH dzidzin życia Ideologii. Zaznaczam że zjawisko dotyczy tu WSZYSTKICH ideologii a zatem także tej wolnościowej.
Wiecie o co mi chodzi? Np wolnościowe/wrogie samochody albo wolnościowe/wrogie techniki seksualne. A jak już wchodzimy z ideologią do alkowy, to wtedy mamy totalitaryzm MUROWANY.
„Przecież to cukierkowe utopie są najbardziej straszne i przerażające.”
Oj tak! A czyż wynurzenia na temat jak wspaniełe będą monarchie ( JKM by daleko nie szukać ) nie zalicza się przypadkiem do cukierkowych utopii.
„Cierpienie, agresja to niezbędne elementy ludzkiej egzystencji.”
Byleby przez kulturowe i twardzielskie dyrytymby i przesądy tego cierpienia sztucznie nie powiększać. Kiedyś jak się zmóżdzę napisze esej o tranie, który ostatnio przyszło mi zażywać.
A kto jest głownym generatorem takowych dyrytymb odpowiedzcie sobie sami Drodzy Forumowicze.
„Osłabienie powolne poskromienie i ujarzmienie, a nie wyeliminowanie. ”
Tu się zgadzam Panie Apfelbaum.
Wbrew pozorom wcale nie pragnę eksterminować sadystów i okrutników.
To mało wykonalne w praktyce. Zresztą popatrzmy na to PRAKTYCZNIE jak wiejscy chłopcy.
Kto miałby tych egzekucyj dokonywać?
Inni sadyści? To ja chromolę takie mydło!
W grę jeszcze wchodzą psychopaci. Ale ja dziękuję, postoję.
Ja tylko marzę by w przyszłości nie było żadnego realnego niewolnictwa i by La Quintrale Przyszłości albo zaspokajały się w BDSM-owych agencjach albo szukały swoich ofiar/ofiarnic w trybie dobrowolności. Więcej mi do szczęścia nie potrzeba.
„Totalizm taki byłby nie do zniesienia nawet jeśliby był to totalizm dobra miłości i wolności stałby się mdły i mydlany, a więc zupełnie niczego nie warty a może nawet niepożądany.”
No właśnie.
„Pragnąłbym by i całe społeczności dojrzewały i odnajdywały dobroduszność i poczciwość. ”
Ja też bym tego pragnął. Dlatego mam powyżej uszu arystokratów i konlibów którzy epatują okrucieństwem swoim osobistym i przodków. Że epatują to pies ich trącał ( wolno im ) ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że kto nie podziela ich zachwytów nad okrucieństwem, tego z miejsca nazywają lewakiem i kwalifikują do rozstrzelania jako wroga wolności.
Napawa mnie głębokim smutkiem to, że większość libertariańskiej braci ten konlibowo-jaśniepański „kit” łyka.
A tak na marginesie. Nie jestem za zakazywaniem turniejów rycerskich i średniowiecznych festynów. Nie jestem i nigdy nie byłem. Za to obowiązku zachwycania się takim Jaśnie Panem zdecydowanie należy zakazać.
„By ustroje krajów (bo niekoniecznie w dzisiejszym rozumieniu państw) były jak dobrze zaopatrzona galeria pełna dzieł w wszystkich epokach i kierunkach i by ludzie mogli znaleźć ojczyznę swojego ducha, jeśli ta przodków byłaby z tym duchem skłócona.”
Ładnie to Pan ujął Panie Apfelbaum 🙂
Dobrze zaopatrzona galeria a także dobrze zaopatrzone kino.
Bo teraz mamy wybór jak jasna cholera. Do wyboru do koloru Hollywood, albo też Hollywood ewentualnie jeszcze Hollywood.
…By ludzie mogli odnaleźć ojczyznę swojego ducha.
Powiem więcej, by ludzie NAPRAWDĘ mogli ją odnależć i czynili to całkowicie bezkarnie.
I oby nasze dzieci i wnuki nie musiały pisać na maturze, jaka pieśń ci się najbardziej podoba i dlaczego akurat Pieśń o Rolandzie.
Tym marzycielskim akcentem kończę i pozdrawiam 🙂
Jak widzę więcej nas łączy niż dzieli. Dzieli nas głównie ocena demokracji. Rzeczywiście muszę przyznać, że totalizm (który uważam za wynik pychy i brak rozwagi, roztropności) własności mnie przeraża, głównie ze względu na założoną w nim wyższość 'prawa własności’ nad 'prawem do swobodnego poruszania się’, czyli prawa do ucieczki. Nie mam dzisiaj dużo czasu, więc już kończę. Podkreślam jednak, że pański list bardzo mnie ucieszył.
List czy wpis? Bo czegoś tu nie rozumiem.
Ale OK. Może innym razem.
Ja was tak czytam i czytam i się już zastanawiam czy po prostu nie masz się do czego przyczepić i żeby mieć się do czego przyczepić to szukasz dziury w całym.
Zapominasz że HHH jest przeciwnikiem monarchii i zwolennikiem ładu naturalnego, i pewnie jest świadomy wszystkieto tego o czym tu piszecie.
Ale zacznijmy od początku:
„Czy lepiej być niewolnikiem prywatnym czy państwowym?
Wg mnie lepiej nie być ŻADNYM niewolnikiem.”
No ekhem – dokładnie to robi HHH – woli nie być niczyim niewolnikiem więc ameryki tu nie odkrywasz ;p z tą różnicą że jakby był zmuszony to wolałby być niewolnikiem prywatnym.
„Chociażby dlatego, że niewolnik państwowy to niewolnik gorzej pilnowany.
Może i bardziej zaniedbany od tego prywatnego ale przez gorsze pilnowanie bardziej wolny.”
Tutaj oczywiście opierasz się na tym, że własność publiczna jest gorzej zarządzana od własności prywatnej. Naturalnie austriacy zawsze mówili że nie zależy im na tym aby obozy koncentracyjne były bardziej efektywne, zawsze zwracali uwagę na moralność. Dlaczego mamy tutaj w takim razie różnicę zdań? Wydaje mi się że przyczyna jest jedna – HHH ma na myśli oświeconego monarchę który nie wchodzi w interesy swoich poddanych kontra demokratyczne państwo opiekuńcze, w tym momencie lepiej wybrać monarchie. Natomiast jeśli mamy do czynienia z despotami – monarchą absolutnym lub Stalinem czy Leninem, to żeczywiście nasz interes jest w tym aby byli jak najmniej efektywni a więc zarządzali publiczną własnością a nie prywatną.
Wszystko może się wtedy obrócić o 180 stopni.
„Żeby nie było niejasności. Napisałem wyraźnie Z DWOJGA ZŁEGO.”
HHH chyba napisał to zbyt mało razy i zbyt mało wyraźnie.
„Z przykrością jestem zmuszony uznać ten artykuł HHH jak bełkot racjonalisty.”
No doskonale! Jak austriacy bełkoczą to ja nie wiem kto potrafi się wypowiadać, akurat dyscypliny wypowiedzi to można im pozazdrościć choć oczywiście wywiad to nie praca naukowa (jak jego książka).
„Racjonaliści mieliby w 100 procentach rację w społeczeństwach złożonych z robotów.”
To właśnie austriacy zwracają najczęściej uwagę że społeczeństwo nie jest złożone z robotów a ich działanie może być nieprzewidywalne, nieracjonalnie, że mogą popełniać błędy nawet jak tego nie chcą.
Apfelbaum:
„I jeśli teraz zapytam się, jaka zorganizowana przemoc jest najlepsza to będę musiał odpowiedzieć, że ta najmniej sprawna, czyli zmonopolizowana. Takie myślenie nakazuje powołanie państwa.”
Nie w kontekście Ładu Naturalnego
I znomu do Timura ;p :
„A tak na marginesie uważam za wierutną bzdurę dogmat, że prywatny właściciel jest ZAWSZE racjonalny.”
Nikt tak nie uważa – nie ma o co kruszyć kopii
„To że w tak umiłowanym przez coponiektórych Średniowieczu zamordowano mniej osób często wynika z niedokładnych i niepełnych obliczeń a także z nieuwzględniania ( z uporem maniaka i do ostatniej kropli krwi ) Wskaźnika Demograficznego. A przecież inna była gęstość zaludnienia i zaludnienie jako takie w Średniowieczu a zupełnie inne jest dzisiaj.”
Kto miłuje średniowiecze? Ale wiem o co ci chodzi – po prostu błędnie stawiasz znak równości między monarchią a feudalizmem.
„Gdyby dogmat o racjonalności prywatnego przedsiębiorcy był ZAWSZE prawdziwy to:”
No, o co kruszymy kopie? :>
„A tym którzy uważają że lepiej by było być niewolnikiem Prywatnego Pana przedstawiam postać La Quintrali czyli Cataliny de los Ríos y Lísperguer.”
A co w tym dziwnego że ktos może chcieć byc bardziej niewolnikiem prywatnego pana? A może ktoś ma na myśli władce Monako a nie postać La Quintrali? Przecież nie każdy musi być okrutny. Zabawne bo najpierw udowadniasz że nie wszyscy muszą być racjonalni a potem sam dajesz znak równości miedzy prywatnym panem a okrutnym (a potem znowu piszesz że ludzie różnie się zachowują). Niektórzy nawet zwracali wolność swym niewolnikom. Czy jeśli niewolnik jest publiczną własnością to jakiś jego zarządca może mu zwrócić wolność? Musiałby pewnie pisać podanie do partii…
„- uznaniu WSZELKICH form niewolnictwa za zło samo w sobie”
Popieram, popieram
„O! A to Ci dopiero Panie Apfelbaum. Dyskutujemy na tym wątku tylko my dwaj.
A już myślałem że wywołam wybuch na miarę Krakatau z 1883 roku.”
Dajcie odetchnąć to pogadamy ;p
P.S.
„Jak ja wielki koliber/czy też inny być psychopata to dobrze, a jak Che być psychopata, to źle. ;-((”
„Dlatego mam powyżej uszu arystokratów i konlibów którzy epatują okrucieństwem swoim osobistym i przodków.”
Dlaczego generalizujesz i wszystkich kolibrow wrzucasz do jednego wora?
Ależ Przemolu.
Nawet jeśli HHH nie kocha mocno monarchii to bardzo ją kochają konlibowie wywodzący się ze szlachty. Ich jest więcej a zatem HHH budując przyszłą Wolność będzie musiał się z nimi liczyć i pójść na kompromis bo bez tego nici.
Światły Monarcha? Raz na kilkaset trafi się taki. Na przykład Tamerlan czy Ludwik XIV. Napoleona i Aleksandra Macedońskiego nie biorę pod uwagę, bo dali ludziom tylko krew i zgliszcza a ich Wspaniałe Imperia rozlatywały się zaraz po ich śmierci ( Aleksander ) czy nawet jeszcze za ich życia ( Napoleon ) Nie wiem dlaczego różni „racjonaliści” tak się podniecają tymi postaciami choć to byli Genialni Misterowie Przeciwskuteczności.
Jeszcze do listy tych lepszych dołożę Aleksandra II Romanowa. Dlaczego? dobre pytanie.
Ponieważ monarchia musi być dziedziczna ( ten warunek konlibowie wymuszą ) no to będziemy w przyszłości skazani na POTOMKÓW wielkiego monarchy.
A ci prawie zawsze byli albo ciency albo zwyrodniali.
Zestawmy:
Piotr I Romanow ( Wielki ) i jego syn Aleksy Romanow.
Ludwik XV i jego syn Ludwik XVI
Aleksander II Romanow i Mikołaj II Romanow
I tu wali się w gruzy teza JKM że królewski syn ZAWSZE będzie „dobrze wytresowany” do rządzenia państwem.
To że trafiali się zwyrodniacy nie byłoby takie straszne gdyby nie to, że tacy z „boskim namaszczeniem” sprawowali potem władzę. I ciężko było takiego „władcę” obalić.
Czasem dworzanie likwidowali takiego króla ale częsciej się nie udawało niż udawało.
Dlatego vivat demokracja.
Choć w sytuacji arcykryzysowej potrafi wynieść do władzy kogoś takiego jak Hitler ( który jednak stworzył Socjalizm Właścicieli a nie komunizm ) to jednak w demokracji nawet ktoś taki jak George W Bush w końcu pożegna się z urzędem. A jego syn może zostać prezydentem, ale wcale nie musi.
Tak przy okazji chciałem się rozprawić z mitem „wysokich standardów moralnych”.
Mit ten oczywiście wkładają do naszych głow arystokraci i konlibowie.
Po prostu. Kiedyś nie było mass-mediów a jedynym żródłem informacji o świecie była kościelna ambona ze wszystkimi tego faktu konsekwencjami.
Niedawno była afera z potomkiem króla Sabaudii z handlem żywym towarem w tle. W Aferę tą był umoczony Symeon II były car Bułgarii a aktualnie premier tego kraju.
Sprawa wypłynęła za sprawą mediów. Ale tak samo działo się w i Średniowieczu z tym że wtedy nie było mediów i o sprawie wiedziało tylko paręnaście osób. Które łatwo było jakby co wyrżnąć.
Teraz władza hadką ma twarz także za sprawą mediów. I dobrze bo dzięki temu naztępuje „desakralizacja władzy” tak wstrętna konlibom i arystokratom. Tak bardzo wstrętna że media co takie sprawy nagłaśniają nazywa się lewackimi nawet jeśli koło lewaków nie leżały.
I zaznaczmy że obecni władcy choć kradną więcej ( bo i więcej jest do ukradzenia ) to jednak nie mordują swoich byłych kochanek. Mam pewne wątpliwości w tej materii co do USA.
Osądźcie sami co jest bardsziej moralne. Miewać kochanki i raz na kiedy wywoływać skandale, czy paradować w chwale jako Pomazaniec Boży wśród wytresowanego wiwatującego tłumu a swoje kochanki mordować by się nikt nigdy o tym nie dowiedział.
Ach te media. Niektóre kłamliwe inne gonią ze sansacją ale jedno jest pewne. Nic się przed nimi nie ukryje. No chyba że w dyktaturach. Współcześni dyktatorzy mordują więcej niż średniowieczni królowie, gdyż w dobie mediów i powszechnej dostępności DRUKU wiecej się trzeba „nagimnastykować” aby ciemne sprawki ukryć.
„austriacy zawsze mówili że nie zależy im na tym aby obozy koncentracyjne były bardziej efektywne, zawsze zwracali uwagę na moralność.”
Obozy koncentracyjne choć państwowe były zadziwiająco skuteczne i efektywne. Ale być może dlatego, że Niemcy mają we krwi służbe dla Państwa. Pruska tresura nie poszła w las.
W gułagach za to efektywność byłaby niska gdyby nie Generał Mróz.
A o moralności i „wysokich standardach moralnych” już napisałem.
„Kto miłuje średniowiecze?”
Poczytaj sobie inne posty i blogi.
„To właśnie austriacy zwracają najczęściej uwagę że społeczeństwo nie jest złożone z robotów a ich działanie może być nieprzewidywalne, nieracjonalnie, że mogą popełniać błędy nawet jak tego nie chcą.”
Może nie eksponują tego poglądu.
„A co w tym dziwnego że ktos może chcieć byc bardziej niewolnikiem prywatnego pana? A może ktoś ma na myśli władce Monako a nie postać La Quintrali? ”
Jak chce to niech sobie chce. Czy ja tu komukolwiek na tym forum groziłem rozstrzelaniem?
„Przecież nie każdy musi być okrutny. ”
W warunkach bioróżnorodności w obrębie kasty bogaczy faktycznie nie musi być okrutny.
„Czy jeśli niewolnik jest publiczną własnością to jakiś jego zarządca może mu zwrócić wolność? Musiałby pewnie pisać podanie do partii…”
Pewnie by musiał. Ale też źle pilnowany państwowy niewolnik ma większe szanse na ucieczkę.
„Dlaczego generalizujesz i wszystkich kolibrow wrzucasz do jednego wora?”
Bo tkaowych konlibów znam. Jak poznam innych to zmienię zdanie. już to kiedyś na forum obiecywałem.
I to by było tyle,
„Nie w kontekście Ładu Naturalnego”
Dlaczego nie!!! Co może w ładzie naturalnym nie będzie przemocy? Według mnie nie możemy tego założyć. Państwo, jako aparat przemocy musi mieć wpływ na agresję ludzi tylko nie wiemy czy hamującą czy wzmagającą. Tworząc utopię nie powinien pan zakładać optymistycznych założeń tak ad hop. Dlatego sprawdźmy scenariusz pesymistyczny.
W ludziach zanikają mechanizmy hamujące agresję. Powstają liczne hulaj bandy walczące z właścicielami i sprzedawcami. Obie strony się zbroją. Jedni właściciele nasyłają ich na swoich konkurentów lub zatrudniają do ochrony. Żyjąc w wolnej konkurencji mają dostęp do coraz liczniejszej grupy usługodawców kupują, więc coraz lepszą broń za coraz mniejsze pieniądze. Właściciele mogą tylko odpędzać jednych drugimi lub sami organizować nowe bandy (ochronę). Uzależnieni od nich jednocześnie się zaczynają czuć niebezpiecznie. Cały czas spada preferencja czasowa, więc bandy są coraz lepsze w straszeniu i prowokowaniu jest ich wiele i każda może nagle zaatakować. Właściciele są sfrustrowani i muszą wyładować stres. Wynajmują chłopców do bicia i torturowania, dziewczynki do gwałtów, nie mówiąc już o zwierzętach. W przyszłości to wykorzystywane pokolenie będzie często pragnęło tylko zemsty lub zapomnienia w używkach. Takie usługi też ulegają ciągłemu rozwojowi. Również złodzieje i skrytobójcy są coraz lepsi. Jest to oczywiście naturalne zawsze ochrona jest trudniejsza od ataku. A ceny ich usług stale maleją. Jednocześnie ludzie mają coraz więcej oszczędności, więc dostępność do usług wzrasta. Pokazuje to przyroda. Wystarczy porównać koszty producentów na ochronę – roślin i ich konsumentów na jej przeciwdziałanie. Ład naturalny będzie pełen krwiożerczych drapieżników (mafie, bandy, stowarzyszenia zabójców i zrzeszeń złodziejów), które zastąpią starego pasożyta (państwo).
Apfelbaum! Chyba nas dzieli jeszcze mniej niż myślałem.
Austriaka trzeba po austriacku.
Przeczytałem uważnie Pańską wizję P Apfelbaum.
I tak sobie myslę jak Ben Akiba że wszystko już było.
Pozwoli Pan że będę kontynuował Pańską ponurą baśń.
Minęły trzy pokolenia a ludzie zatęsknili za stabilizacją. Lecz hulaj-bandy nadal szaleją.
Najgorsi i najsilniejsi psychopaci wyginęli zanim spłodzili potomstwo.
Zostali przy życiu pragmatyczni bandyci oraz… potomkowie chłopców do bicia i dziewczynek do gwałcenia i torturowania. Nadal jest niebezpiecznie i właściciele dużo dużo więcej wydają na ochronę niż na surowce materiały i płace dla pracowników. Na dodatek interesy idą źle bo gdy drogi są pełne zbójców, to nie idzie handlować. A przecież włąściciel winnicy chciałby czasem zjeść rybę a zatem dokonać dobrowolnej wymiany czy to na zasadzie wymiennej czy to za pośrednictwem pieniądza. Ponieważ „ochroniarze” często zdradzają, ci właściciele co mają superkrzepkich synów zaczynają kombinować. Synowie ci od małego ćwiczą się w boju i nie muszą robić nic innego bo tatuś bogaty. Zaufany ochroniarz szkoli ich i szkoli. Oczywiście szkolenie to odbywa się w tajemnicy i uczestnicza w nim synowie dobrze znających się wzajem i ufających sobie właścicieli.
I nim się spostrzeżemy, powstają superwojownicy zwani w Antyku nie inaczej jak tylko Aristos. Czyli najlepsi.
Tworzą małe ale bardzo bardzo zgrane oddziały. Są super wyszkoleni i są jak bracia.
Tak się składa, że wszyscy wychowywali się w tej samej tradycji. Tradycji wina, oliwek i torturowania dziewczynek przez przypiekanie. To dzięki temu rozumieją się wpół słowa i wpół gestu. To WAŻNE na polu bitwy.
Ich hasłem jest jeden przeciw stu, i…. jak się okazuje nie jest to tak do końca gołosłowne.
Ich zgrane i lotne oddziały stopniowo wyrzynają w pień hulaj bandy i… świat oddycha z ulgą.
Na moment.
Nie ma już hulaj-band , jest względnie spokojnie , można handlować ale…
Ale nagle okazuje się, ze do nich, do Aristos należy ten świat. Spośród nich jeden superdowódca dogaduje się z „szamanami” którzy klną się na groby przodków, że pochodzenie tegoż superdowódcy jest boskie.
Aristos w to wierzą, niektórzy nie wierzą, ale inni aristos nie bez strat ich wyrzynają.
Tak powstaje monarchia.
I dwór złożony z aristos a przynajmniej przez nich zarządzany.
Dwór i monarcha mają coraz większe potrzeby. Nakładają więc podatki. Z początku niewielkie i płacą je tylko aristos i kupcy. Jest to monarchia „wolnościowa” czyli patrymonialna.
Aristos biorą do niewoli wszystkich drobnych właścicieli może z wyjątkiem kupców.
Powstają wielkie latyfundia i sieci latyfundiów typu willowego. buduje się dużo pałaców więc jest wrażenie że cywilizacja się rozwija. No i dużo świątyń.
Monarcha miłosiernie ściąga od nich podatki. jakieś parę procent. Od kupców ciut więcej.
Jak bardzo niedopłacani i uciemiężeni są niewolnicy i poddani każdego aristo możemy sobie tylko wyobrażać. Ale spuśćmy kurtynę milczenia bo zaraz ktoś nas oskarży o lewactwo.
Rodzą się następne pokolenia aristos. Oczywiście żenią się między sobą, więc mamy zerową bioróżronodność. Trochę świeżej krwi przynoszą aristos z sąsiednich krajów, ale to niewiele.
Szerzy się kazirodztwo, hemofilia, bielactwo i co tam tylko chcecie. Ale Aristos trwają. Przecież rządzą i stać ich na najlepszych lekarzy. Co do chłopców do bicia i dziewczynek do gwałcenia to już nie są one/oni wynajmowane. Teraz bierze się niewolników/ce ze swojego majątku. A „szamani” wmawiają im że taki jest świat, tak musi być, a kto się temu sprzeciwia będzie smażył się w ogniu piekielnym.
A aristos dobrze sie bawią. Jak tradycja to tradycja. Jakaś dziewczynka zemrze wśród tortur, ale Monarcha nie będzie interweniował. Niechby spróbował! Przecież mamy WOLNOŚĆ.
Ktoś kiedyś powie że róznie to z wolnością bywa, ale czy warto wierzyć „lewakom”?
Potem Monarcha jako superaristo będzie się coraz mniej się ze „zwykłymi” aristos liczył. Czyli poszerzał władzę królewską. A „szamani”. Aby uzasadnić i obronić swego monarchę, no i przy okazji skorzystać samemu i obłowić się niewąsko wymyślają takie stowarzyszenie. Jak mu było? Stowarzyszenie d/s Czystości Wiary? coś jakoś tak.
Likwidują przeciwników króla i swoich , a jak nic się nie da udowodnić, to w odwodzie jeszcze są przecież „czary”. Likwidują „szamanów schizmatyków” no i niektóre bractwa szamańskie gdy za bardzo się wzbogacą, a złoto zawsze się przyda. Z „czarami” też ciężka sprawa, bo jak to udowodnić? No ale od czego są tortury!
Te procesy o czary to w sumie okazuje się uniwersalny wynalazek. Jak wytłumaczyć ludziom że muszą głodować i umierać gdy jest nieurodzaj albo długotrwała wojna? I jak wytłumaczyć motłochowi gradobicie czy trzęsienie ziemi które pochłania TYLE ofiar? Skoro Monarcha pochodzi od Boga to czemuż nie ustrzegł swych wiernych poddanych
No przecież! W odwodzie są czarownice. Spali się taką na stosie lub straci w inny spektakularny sposób, i będą „igrzyska zamiast chleba”.
A wiara w boskość Monarchy i „lepszość” Aristos się utrzyma. No i O TO CHODZIŁO!!!
Na tym już kończę ponurą baśń. Zechce ktoś z Drogich Forumowiczów ją kontynuować?
Nie mam zdolności literackich, ale…
Ale nikt nie wiedział, kto jest ważniejszy król, kapłan czy ziemianin. Dlatego walczyli o wpływy między sobą i przynajmniej stan ludności się nie pogarszał. Monarchia, bowiem była jeszcze patrymonialna. Jednak nagle kapłani się podzielili. Walczył zakon z zakonem. Biskup z biskupem. I nikt nie wiedział, który kardynał został namiestnikiem Boga. Król chcąc dokopać ziemiaństwu posłuchał się włoskich filozofów, którzy przedkładali skuteczność nad uczciwość, by „godził” biskupów. Więc, przejął władzę nad org. zakonnymi i biskupami. Efektem tego było, że nim zauważyli ziemianie władzę stracili. Byli źli, więc król część z nich zatrudnił do pisania słów na kartkach za wielkie pieniądze by w razie, czego służyli mu podczas rebelii ziemiaństwa. Kosztowało to wiele, więc król cały czas prowadził wojny. Biurokraci stali się strasznie przydatni w znajdywaniu oszustów podatkowych i kreowaniu oskarżeń oraz kontrolowaniu ziemiaństwa. Ziemiaństwo ubożało, bo nigdy uczciwie nie płaciło podatków stan ludności się pogorszył. W tym czasie kapłani się pozbierali i król miał problem, bo kapłani i ziemianie chcieli skrócić króla mniej więcej o głowę. Więc król poprosił o pomoc pedagoga znienawidzonego wśród dzieci w Szwajcarii o pomoc. Rada się królowi spodobała. Zdecydował się zmienić swoją własność prywatną własnością publiczną a siebie suwerenem uosabiającym wolę ludu. Od tego czasu mówił, że on sam jest państwem. Inni też chcieli takiej władzy, więc zabili króla i stali się parlamentarzystami. Po pierwszych wyborach nie wszyscy odzyskali miejsca w parlamencie, więc zaczęli udawać, że się kłócą jednocześnie zwiększając podatki i kłamiąc tak często, że sami już nie pamiętają, co to jest prawda i czy ona jest. Tymczasem podatki rosną i rosną i nikt nie kończy tego szaleństwa.
Mi się jednak kontynuacja nie udała. Za późno nie myślę nie mówiąc o zjadaniu całych słów. Na dodatek to nie mój gatunek. Pocieszam się, że przynajmniej moja analiza jest taka, jaka miała być. Panie Timur naprawdę fajny tekst.
PS: Nie lubię słowa 'post’ i dlatego czasami go zastępuję słowem 'list’ lub 'wpis’. Takie zboczenie.
To już koniec bajeczki?
Ten włoski filozof to oczywiscie Niccolò di Bernardo dei Machiavelli?
A kim jest ten Szwajcar?
Czyli z naszej bajeczki wynika że historia zatoczyła koło.
I tak będzie bez końca. :-((
No i dzięki za wysoką ocenę moich umiejętności literackich.
Troszkę mnie ino dziwi że jak ja się odezwę to dyskutujemy tylko my dwaj?
O! I znowu się minęliśmy o minutę. Niemal równocześnie nacisnęliśmy „wyślij”.
Za wyjaśnienie/post/lost serdeczne dzięki :-))
Jean-Jacques Rousseau.
Timur i Apfelbaum – wymiatacie Panowie! Kocham Was!
Czy mogę zekranizować Waszą opowieść?
„2012, Odyseja niewolnicza: Zemsta ZAIKSu”.
Ja się chętnie zgodziłbym Drogi FatBantha!
Niestety nie mam upowaznienia do wypowiadania się w imieniu Apfelbauma.
Pozdro,
Nie przeszkadzałoby mi to.
Timur, jesteś moim idolem. ;]
Bez zażenowania, bez zawiści, pobiłeś mnie. Ja mam mnóstwo koncepcji, za którymi moje umiejętności literackie nie nadażają.
Nie pochlebiaj mi aż tak Kamil!
Jestem samorodnym talentem. Nigdzie się tego nie uczyłem.
A czytaliście może książkę „Dekadencja” autorstwa JKM?
Nie czytałem. Nie miałem, od kogo pożyczyć. W księgarniach też nie mogę przejrzeć, bo jego książek nie ma. Tymczasem kupić to już wolę jakiegoś konserwatystę lub wolnorynkowego ekonomistę niż taki Misz marz.
Ale on właśnie zdaje się pisał o pewnej swojej teorii podobnej do tej z waszej baśni. Tak a propos, czy to, że „Cały czas spada preferencja czasowa, więc bandy są coraz lepsze w straszeniu i prowokowaniu jest ich wiele i każda może nagle zaatakować.” to jakieś poważne rozumowanie? Bo jeśli tak, to nie rozumiem, o co chodzi.
Baśń wymysliłem SAM. Nie czytałem dzieł JKM-a pomijając jego bloga.
Apfelbaum tylko kontynuował baśn bo go poprosiłem.
A chodzi o podstawową tezę HHH, iż wraz z spadkiem preferencji czasowej rośnie efektywność.
Więc dlaczego nie efektywność kradzieży? Morderstw? Mafii?
No tak, ale preferencja czasowa dotyczy całego społeczeństwa, a kradzieże i morderstwa by raczej nie sprzyjały jej spadkowi, bo nikt nie byłby pewien, czy dożyje jutra, by cieszyć się z owoców swojej inwestycji. Spadłaby preferencja samych bandytów, tak więc na tyle byliby efektywniejsi, na ile czuliby się bezpieczniej. Ale inni o wiele mniej bezpiecznie, również producenci broni. Co więcej, wzrósłby popyt na urządzenia obronne: alarmy, pułapki jakieś, pojawiliby się na ulicach ochroniarze.
Ależ Karollu, nie rozmumiesz konwencji… Tu chodzi o komedię katastroficzną o ludzkiej niedoskonałości, pesymistyczne spojrzenie na każdy z możliwych sposobów organizacji człowieczego żywota, oparte na prawie Murphy’ego: jeśli coś może pójść źle, to pewnie pójdzie, a jak może jeszcze gorzej, to też tak trzeba zakładać.
I tak, przez wieki człowiek próbując ulepszać i budować coś nowego, co ma mu dać szczęście i uchronić od niepoządanych konsekwencji jego własnych działań, pakuje się w coraz to większe kłopoty.
Piękny koncept. Sarkastyczne i cyniczne spojrzenie na pojęcie postępu i różnorodność wszelakich doktryn społecznych jakie możemy mieć. Granie na nosie naszej ambicji doskonalenia, wygody i lenistwa. Z tego punktu widzenia, wszyscy, bez względu kim jesteśmy, czy jesteśmy konserwatystami, libertarianami bądź nawet komuchami, bez względu czego pragniemy jesteśmy równie śmieszni, bo nasze projekty są skazane na upadek i porzucenie.
Trochę postmodernistyczne, ale ujdzie. Arcydzieło. Brawa.
„Człowiek bez marzeń, idei i wiary nie jest wart funta kłaków. Jego życie jest nudne, tantende i głupie” Stachu S. ;]