inflacja czyli cichy podatek
Drogi Czytelnik sugerował niedawno włączenie się Dwugroszy w debatę inflacja-deflacja. To jakim kursem potoczą że dalej rzeczy może mieć ważne implikacje dla długoterminowej strategii każdego inwestora. Aby jednak dojść do jakiś sensownych konkluzji na zdrowy chłopski rozum musimy wziąść wpierw na klepisko i dobrze pomłócić parę rzeczy podstawowych. Dopiero gdy zdefiniujemy bliżej co jest grane, pokusić się będzie można o przewidywanie tego co grane będzie. Czyli w takt jakiej muzyki inwestująca publika będzie cienko śpiewać na zakończenie całego tego spektaklu.
Na pierwszy ogień poszedł fractional banking system, ponieważ jest to centralny punkt do zrozumienia pojeć takich jak “money” i “credit”, oraz jak bank centralny może utrzymywać ewidentny przekręt przez lata, multiplikując kredyt w nieskończoność. Klasyczna dyskusja tego na odpowiednim poziomie jest u Rothbarda, do którego przeczytania w ramach pracy domowej zachęcam. Natomiast w popularnym ujęciu dużym zainteresowaniem cieszy się filmik Money as Debt z niedawnego odcinka.
Adaptując przykład stamtąd na grunt rodzimy załóżmy że chłop A miał zł 1111 w portfelu, z czego pożyczył zł 111 chłopu B. Jeżeli był to cały majątek chłopa A to wynosi on dalej zł 1111, z tym że zł 1000 jest teraz “money”, czyli gotówką, a zł 111 jest jako pożyczka która musi zostać spłacona przez chłopa B, czyli jest “credit” wobec B. Całkowity “money and credit” chłopa A jest zatem nadal zł 1111. Majątek chłopa B wynosi przy tym zero: zł 111 w gotówce minus zł 111 w pożyczce (długu) którą B musi spłacić A. W przyrodzie więc nic nie ginie (choć na niektórych wsiach poj. Drawskiego bywają od tego wyjątki… ;-).
Jeżeli teraz chłop B miałby nieszczęście (szczęście?) zapić się na śmierć pożyczka udzielona mu przez chłopa A pozostałaby nie spłacona. W tej sytuacji dla chłopa A udzielona pożyczka stałaby się “bad debt” i jego “credit” stopniałby do zera. Jego “money and credit” zatem doznałby poważnego skórczenia (credit contraction). Zaraz zobaczymy że to łączne pojęcie jest ważne dla właściwego zdefiniowania inflacji i deflacji.
No a teraz hokus-pokus na wyższym poziomie, ilustrowany przykładem fractional banking z odcinka #2 wspomnianego Money as Debt. Załóżmy że chłop A w niezabezpieczone pożyczki dla innych chłopów się nie bawi bo wie że zaufanie można mieć tylko banku, najlepiej swojego. Idzie więc do miasta i sam zakłada tam swój własny bank! I czemu by nie? Nie wyrabiając się z dopłatami rolnymi EU aktywnie zachęca przecież chłopów do zmiany zawodu!
Jego kapitał założycielski wynosi zł 1111 [w filmiku dokładnie $1111.12, używając realiów amerykańskich] i staje się teraz wymaganym depozytem w banku centralnym (reserve deposit). Bank chłopa A (SKOK NA KASE S.A.) może teraz natychmiast na tej podstawie udzielić pożyczki klientowi B w wysokości zł 10000 po prostu przelewając elektronicznie na jego konto “pieniądz” z nikąd! B następnie “pieniądz” ten przelewa na rachunek gościa od którego kupił właśnie auto za te zł 10000. Czyli rachunek tego gościa w jakimś innym banku powiększa się o zł 10000. Jest to dodawane do “rezerw” tego banku który na tej podstawie może sam wyjść z kolejną pożyczką wysokości zł 9000. Gdy te “pieniądze” z kolei zostaną zdeponowane w jeszcze innym banku zostanie udzielona następna pożyczka, tym razem w wysokości zł 8100, itd, itd. W wyniku tego cudownego pączkowania fractional banking system na podstawie jednego reserve deposit w wysokości zł 1111 wygenerował z powietrza i puścił w obieg w sumie prawie zł 100000 “credit”! I to nawet bez fizycznego drukowania czegokolwiek na papierze! [Uwaga – amerykańskie uwarunkowania dotyczące rezerw mogą niezupełnie pokrywać się z polskimi, ale chodzi nam tu o zasadę, a nie o szczegóły. O polskich rezerwach nie wiemy prawie nic, czyli mniej więcej tyle co prezes NBP Skrzypek…:-D]
Okay, co by się teraz stało gdyby gość który sprzedał B auto nie zdeponował tego w swoim banku ale poszedł do banku chłopa A i zarządał tam zrealizowania czeku w gotówce? Oops, normalnie byłby problem. Bank chłopa A takiej sumy nie ma, nie mówiąc już o gotówce, a więc musiałby ogłosić regularne bankructwo. Przekręt się więc kończy, a chłop A maszeruje w dyby. Tak by było, i rzeczywiście tak się ten przekręt mniej więcej kończył, w starych dobrych czasach gdy nie było jeszcze banku centralnego.
Epokowy wynalazek banku centralnego polega na tym że przekręt powyższy może trwać, i trwać, i nikt do kryminału nie idzie. Jest tak dlatego że bank centralny w systemie fractional banking funkcjonuje jako “bank banków”. Bank SKOK NA KASE S.A. i inne banki członkowskie systemu nie potrzebują tak naprawdę żadnych rezerw w gotówce. Rolę “rezerw” pełni bowiem normalny rachunek bankowy jaki każdy z nich utrzymuje w banku centralnym. Tam są ich “rezerwy” w postaci zer i jedynek, takich samych jak na innych rachunkach. Jeżeli w takiej sytuacji do banku chłopa A przyszedłby czek na zł 10000 z poleceniem skasowania na gotówkę to nie ma problemu. Po prostu bank pożycza w banku centralnym tyle ile potrzebuje.
A skąd bank centralny ma pieniądze? Aha, i tu dochodzimy do sedna rzeczy – bank centralny generuje “credit” z czystego powietrza dokładnie tak samo jak czynią to banki członkowskie przy generowaniu pożyczek. Natomiast państwowe regulacje (legal tender laws) gwarantują wymienialność wygenerowanych przez prywatne banki (w tym FED, który jest również instytucją prywatną) jednostek “credit” w jednostki “money”. Czyli że państwo zobowiązuje się wydrukować tyle kolorowych papierków (legal tender) ile potrzeba. Biorąc pod uwagę przewagę transakcji bezgotówkowych technicznie biorąc nie potrzeba tego nawet tak wiele – tylko około 5% wszystkich pieniędzy w obiegu jest w formie papierowej “money”, reszta to elektroniczny “credit”.
Bonanza produkcji „fiat money” nie kończy się nawet na generacji kredytu z powietrza. Świeżo wygenerowany i wypożyczony “pieniądz” zarabia przecież też jeszcze odsetki. Cały system bankowy nie dość więc że generuje z powietrza 100X więcej “pieniądza” niż go rzeczywiście ma , ale także zarabia jeszcze odsetki od całej tej virtualnej masy pieniądza której nigdy nie miał. Wow! Masa ta musi w dodatku przez cały czas rosnąć ponieważ potrzeba jej nie tylko na spłacanie pożyczek ale i odsetek. Skumulowane odsetki zaś przy pożyczkach długoterminowych mogą i często przewyższają wielkością same pożyczki.
Konkluzja z tych dywagacji jest prosta. Mówiąc o masie “pieniądza” (money supply) na rynku i o odpowiadającej jej sumie wszystkich dostępnych dóbr i usług jest rzeczą konieczną wziąść pod uwagę łączną wartość obu komponentów: “money” i “credit”. Jeżeli teraz zdefiniujemy formalnie inflację jako przyrost “money and credit” jest rzeczą oczywistą że powyższy schemat jest wybitnie inflacyjny. Rozumiał to nawet kiedyś Alan Greenspan: „As the supply of money increases relative to the supply of tangible assets in the economy, prices must eventually rise…[Alan Greenspan, 1967]„. Szkoda że potem zapomniał…
No, będzie tego dobrego na dzisiaj. Na koń by…
cynik9
8 styczeń 2008 r.
***
Tekst był wcześniej opublikowany na blogu dwagrosze
Zezwolenie na przedruk dotyczy wyłącznie witryny liberalis.pl.
Ogólne zasady przedruku można odnaleźć bezpośrednio na blogu dwagrosze.