Wczoraj drugi po Sierakowskim naczelny komunista RP Łukasz Foltyn dał wyraz jak bardzo jest oderwany od rzeczywistości.
Otóż stwierdził on że niemoralnym jest dawanie ludziom wyboru na co ma pójść ich 1% podatków. Bo klasyfikujemy komu dać. Klasyfikujemy ludzkie nieszczęścia. Oczywiście jak wiadomo najlepszą metodą pomagania potrzebującym jest państwo. Państwo podzieli równo i sprawiedliwie. To że państwo zabierze wszystkim (oczywiście nie po równo ale za to sprawiedliwie – tym co maja więcej więcej) żeby potem klasyfikować już niemoralne nie jest. Nie chce wchodzić tu w szczegóły bo do dzisiaj gdy sobie przypomnę jak przeczytałem te brednie to mam ochotę… no nieważne na co mam ochotę.
Chciałbym się skupić na genezie jaka wyłania mi się z wszelkich takich lewicowych pomysłów. To są takie trzy magiczne słowa: moralność, odpowiedzialność i lenistwo. Mówiąc wprost mi się wydaje że z każdym socjalistą jest tak że chce pozbyć się odpowiedzialności. Biorąc pod uwagę lewicowe hasła które ci ludzie głoszą, o tym że biedni, że potrzebujący i ich trzeba brać w opiekę wydaje mi się że lewica po prostu nie potrafi odpowiedzialnie nieść moralnego bagażu tych haseł. Wychodzi na to że ich to przerasta i muszą za wszelką cenę tę odpowiedzialność przerzucać na wszystkich ludzi.
Przecież nie od dziś wiadomo że lewica jest najbardziej moralnym z systemów, przez co może rościć sobie prawo aby przymuszać do moralności innych. Co więcej wiadomo również że lewica jest odpowiedzialna jak nikt inny, co w prosty sposób prowadzi nas do tego że reszta ludzi nie jest tak odpowiedzialna jak oni a biorąc pod uwagę poprzednie, czyli ich nad wyraz ogromną moralność również i do odpowiedzialności trzeba zmusić resztę.
Ja mam skrupuły aby zapytać wprost czy Łukasz Foltyn kiedykolwiek komukolwiek pomógł. Z jego wpisów wyłania mi się jedynie obraz że śmiem wątpić. Zdaje się kiedyś napisał on że przecież do tego jest państwo. Przypomina mi się od razu Urban który przynajmniej szczerze powiedział że nie pomaga bo jakby pomógł raz zaraz miałby na karku kolejnych biedaków i musiałby pomagać znów. Foltyn próbuje to ubrać w piękne słówka i jedynie gdzieś tam resztki człowieczej moralności nakazują mu twierdzić że wydajniejsze jest gdy odpowiedzialność za pomoc przekażę państwu. Będzie rozgrzeszony. Dał zapomogę w podatku dobroczynność nie musi go obchodzić. Głód moralny zaspokojony. Można się zając sobą.
Ciekawym jest to że lewica często wypomina kapitalizmowi że uważa że działania ludzkie oparte są na egoizmie. Ale czyż nie większym egoizmem jest przerzucanie odpowiedzialności za to co dzieje się wokół nas, na jakiegoś absurdalnego lewiatana? Czyż nie jest to właśnie kwintesencją egoizmu gdy przedkładamy wygodę życia, oddalamy problemy innych ludzi od najbliższych poczynając, poprzez sąsiadów a na (jaby to pompatycznie nie brzmiało) afrykańskich dzieciach kończąc? Czyż nie jest egoizmem wołanie na puszczy: ludzie pomagajcie innym i usprawiedliwianie tym samym swojej moralności, zamiast podejmowanie działania?
Czyż lewica nie cierpi na zwyczajne lenistwo w sferze ducha i serca? Lenistwo które w połączeniu z doktryną uwiera i wymaga usprawiedliwienia. Wymaga zapewnienia sobie spokoju. Spokoju leniuchowania w sferach zauważania nieszczęść innych ludzi poprzez przerzucenie pod przymusem odpowiedzialności i wyciszenie w ten sposób własnej moralności.
Czyż nie jest tak że lewicy nie podoba się bieda nie dlatego że ludzie cierpią tylko dlatego że te ludzkie cierpienia zakłócają jej spokój i uciechę z życia?
***
Patryk Bąkowski
16 grudzień 2007
Tekst pochodzi z bloga autora Qatrykowe boje