Maciej Bitner: „Prywatny chodnik”

„Czarna linia dzieli chodnik przed Domami Centrum przy Marszałkowskiej na część miejską i prywatną. Ochroniarze przepędzają z tej drugiej tych, którzy zatrzymują się na dłużej. Nie wolno tam rozdawać ulotek, sprzedawać gazet ani nawet rozstawiać aparatu fotograficznego”. Tak zaczyna się artykuł Macieja Zielińskiego ze strony tytułowej dodatku stołecznego do Gazety Wyborczej z dnia 5 sierpnia 2005. Tekst ten jest bezpardonowym atakiem na własność prywatną. Czas wziąć ją w obronę.

Dokończmy jednak opis przypadku. Część prywatna (właściciel to firma wynajmująca powierzchnie sklepowe), jest „szeroka, zadaszona i równa”. Natomiast „chodnik miejski to tor przeszkód: drzewa, plastikowe fotele, przystanki autobusowe, ludzie potykają się o krzywe płyty”. Co jest nie tak z prywatnym chodnikiem? Otóż nie wolno na nim pracować rozdawaczom ulotek i gazet, którzy przeganiani są przez ochroniarzy. Ci jednak nie są niczemu winni – „Takie mam polecenie z góry (…) inaczej stracę pracę” – mówi jeden z nich. Winien jest chciwy kapitalista, który z czystej chęci zysku przepędza biednych ludzi (w tym autora tekstu do GW, który chciał zrobić zdjęcie ze statywu), by nie zasłaniali wystaw przed jego klientelą.

Przy okazji warto zwrócić uwagę, jakie to przeszkody znajdujące się na miejskim chodniku wymienia autor tekstu. Zaczynając od nieobecnych, to nie wymienia dziur, jakby i dla niego było oczywiste, że dziura jest nieodłącznym elementem wszystkiego co publiczne. Natomiast przystanki autobusowe i drzewa to nieunikniona konsekwencja apeli (nie mówię, że niesłusznych) o zielone miasto bez spalin, w którym komunikacja publiczna wypiera samochody. Takie postulaty popiera przecież „Stołeczna”, a teraz wspomniane obiekty urosły do rangi przeszkód. Co do samych drzew to warto zadać sobie pytanie, co czyni je przeszkodą? Może są nią dlatego, że wyciągają gałęzie i wciskają przechodniom liście?

Artykuł uzupełniony jest komentarzem Tomasza Kwaśniewskiego: „Tak to się zaczyna. Na początku wystawy zasłaniają ci, którzy rozdają ulotki i robią zdjęcia. Później okaże się, że zasłaniają je również grubi, wysocy i ci w kapeluszach. A wreszcie wyjdzie, że do wspaniałych witryn nie pasują ludzie biedni i źle ubrani”. Zabrakło tu jeszcze wyjaśnienia, dlaczego ci ostatni są tacy biedni i jak można by zaradzić temu, że są źle ubrani, skoro tyle ubrań jest na wystawie…

Żaden z dwóch wymienionych autorów nie zrozumiał, o co naprawdę chodzi w sprawie. Po pierwsze, usuwani z prywatnego chodnika są ludzie, którzy przeszkadzają innym z niego korzystać. Zasłanianie wystawy nie ma tu nic do rzeczy. Zresztą „gruby, wysoki albo w kapeluszu” ma nikłą szansę zasłonić komuś widok na wystawę, gdy się porusza – wystarczy zwolnić i popatrzeć na ekspozycję. Gdy natomiast stoi, to znaczy to najpewniej, że to właśnie on ogląda wystawę! Fragment, w którym autor komentarza wyraża nadzieję, że firma-właściciel „pozwoli swobodnie poruszać się po chodniku grubym wysokim i tym w kapeluszach” świadczy o tym, że zatracona została granica między życiem a lewicującą wyobraźnią. Taki zakaz nie został wydany i nigdy nie zostanie. Pisanie więc, że ochroniarze przepędzają tych, którzy zatrzymują się na dłużej, to co najmniej daleko idące uproszczenie.

Po drugie, własność prywatna istnieje między innymi po to, by przedmioty najlepiej zaspokajały potrzeby ludzi. To prawda, że firma kieruje się „tylko własnym interesem”, pod nim jednak rozumiany jest zysk ze sprzedaży produktów z ekspozycji przy chodniku. By mógł on zostać zrealizowany, ludzie muszą mieć łatwy dostęp do witryn, a temu służy właśnie chodnik spełniający oczekiwania potencjalnych klientów. Większość ludzi:

a) lubi chodnik równy i bez przeszkód (jeśli ktoś nigdy nie był na Marszałkowskiej w godzinach szczytu, to zapewniam, że jest tam taki tłok, że nawet rozstawienie statywu powoduje poważne utrudnienia w ruchu)

b) nie lubi, gdy wciska im się do ręki na siłę śmiecie, nie lubi też po nich deptać

c) nie ma nic przeciwko kwestom charytatywnym, które, jak zaznacza autor artykułu, są na prywatnym chodniku dozwolone

d) lubi mieć nad głową dach, gdy pada.

Dodać należy, że za użytkowanie chodnika nie trzeba nic płacić. Własność prywatna to nic strasznego, po prostu tereny są zagospodarowane tak, by lepiej spełniały oczekiwania konsumentów. Obawy części ludzi, że prywatyzacja tzw. dóbr publicznych oznaczać będzie konieczność ponoszenia niewielkich opłat na każdym kroku („płacenia za każdą zerwaną jagodę”) są irracjonalne. Widać też, że w tej sprawie należy podjąć jeden zdecydowany krok – sprywatyzować drugą część chodnika. Cały problem to paraboliczna ilustracja dylematu liberalno-socjalistycznego – dosłownie obok siebie (parabole), biegną dwa chodniki mniej więcej tej samej szerokości. Jeden dziurawy i chyboczący się, a drugi równy i porządny.

Maciej Bitner
18 wrzesień 2005

Tekst pochodzi ze strony Instytutu Misesa

12 thoughts on “Maciej Bitner: „Prywatny chodnik”

  1. Fajny artykuł ale jak zwykle przesadystyczny.

    „Na początku wystawy zasłaniają ci, którzy rozdają ulotki i robią zdjęcia. Później okaże się, że zasłaniają je również grubi, wysocy i ci w kapeluszach. A wreszcie wyjdzie, że do wspaniałych witryn nie pasują ludzie biedni i źle ubrani”. Zabrakło tu jeszcze wyjaśnienia, dlaczego ci ostatni są tacy biedni i jak można by zaradzić temu, że są źle ubrani, skoro tyle ubrań jest na wystawie…”

    Nie wszystko jest wymysłem „lewackiego umysłu”.
    Prywatne chodniki zdają egzamin ale dopiero tam gdzie tradycja prywatnych chodników trwa co najmniej 2 pokolenia. Nic się nie dzieje automagicznie.
    U nas właścicielami są zwykle byli zrujnowani arystokraci albo byli cinkciarze i gastarbeiterzy pragnący odreagować upokorzenia sprzed lat.
    Poza tym wielu ludzi ma wciąż w pamięci, gdy przed założeniem getta Żydzi nie mogli iść trotuarem tylko poboczem. I stąd jeden krok do „przypomnienia starych dobrych tradycji”.

    „Zabrakło tu jeszcze wyjaśnienia, dlaczego ci ostatni są tacy biedni i jak można by zaradzić temu, że są źle ubrani, skoro tyle ubrań jest na wystawie”

    Typowa prawicowa dyrytymba!
    Jakbym słuchał pretensji „urażonych prawicowców” tym, że Gross w swej ksiązce pt „Strach” opisywał okrucieństwa Polaków wobec Żydów a nie wspomniał w niej nic o kolaboracji Francuzów z hitlerowskim okupantem i ich udzialu w Holocauście. A miał taki OBOWIĄZEK?
    Miałby tylko wtedy, gdyby jego ksiązka była zatytułowana „Holocaust w Europie”. A przecież ksiązka „Strach” opowiada o Polsce, więc niby z jakiej racji Gross miał tam napisać o Francuzach? Aczkolwiek nie zaprzeczam że ich udział w holocauście faktycznie był znaczący!

    Oczywiście WIEM dlaczego ci biedni są biedni i gorzej ubrani, ale to nie zmienia faktu, że powiało mi tu…. „starymi dobrymi czasami”, kiedy to Cenzura ( w przyszlości zwana może Świętymi Strażnikami Wolności Słowa ) nie dość że będzie zakazywać prewencyjnie „nieprawomyślnych” treści, ale ( zupełnie jak za Stalina ) będzie MÓWIĆ i ROZKAZYWAĆ jak Twórca ma pisać i myśleć, by bylo „po linii…”.

    Moim zdaniem Tomasz Kwaśniewski w swym artykule o prywatnych chodnikach NIE MIAŁ OBOWIĄZKU pisać dlaczego biedni są biedni. Co innego, gdyby ten artykuł był zatytułowany „Dlaczego biedni są biedni” a przecież tak zatytułowany nie był.

    Nazwanie tego artykułu „bezpardonowym atakiem na własność prywatną” to przegięcie rodem z minionej epoki.
    to co?

    Może nazwać artykuł niepochlebnie traktujący zachowanie niejakiej Dody-Elektrody „bezpardonowym atakiem na Świętą Aryjską Rasę”? A Doda jest blondynką. Fakt!

    Tym bardziej, gdyby artykuł ten nie wspomniał, że istnieją także mądre blondynki, zupełnie jakby autor takiego artykułu krytykując Dodę miał OBOWIĄZEK pisać też o mądrych blondynkach.

    A może artykuł niepochlebnie wyrażający się o Coca Coli i o jej szkodliwości dla zębów i żołądka ( zwłaszcza u wrzodowców ) nazwać „bezpardonowym atakiem na USA i wypocinami Wroga Wolności”?

    No niby można skoro w tym artykule nie byłoby napisane także ile pożytecznych rzeczy wynależli Amerykanie, a przecież „to obowiązek o tym pisać”.

    Pytam poważnie! Czy Własność Prywatna jest aż tak święta, że nie mozna jej krytykować i mieć wątpliwości czy obaw?
    Czy w Nowym Wolnym Świecie aby na pewno oprócz Wolności Słowa będzie też „Wolność PO wypowiedzi”?

    „Obawy części ludzi, że prywatyzacja tzw. dóbr publicznych oznaczać będzie konieczność ponoszenia niewielkich opłat na każdym kroku („płacenia za każdą zerwaną jagodę”) są irracjonalne.”

    Może wcale nie takie irracjonalne. W Średniowieczu tak właśnie było!

    A tak poza tym, żeby nie było niejasności jestem zwolennikiem własności prywatnej i prywatyzacji za czasj jakiś chodników.
    Ale nikt nie ma obowiązku całować Prywatnego Właściciela po rękach i gloryfikować co krok własności prywatnej. Jeśli jakiś Prywatny Właściciel potrzebuje takowej gloryfikacji, niech sobie wynajmie do tego celu panienkę z Agencji Towarzyskiej i jej za to ZAPŁACI. Tak będzie zdecydowanie uczcziwiej.

    To by było tyle

  2. „Pytam poważnie! Czy Własność Prywatna jest aż tak święta, że nie mozna jej krytykować i mieć wątpliwości czy obaw?”
    Oczywiście że można krytykować, ale można jej też bronić i jeżeli krytyka jest absurdalna to można jej bronić tak samo absurdalnymi argumentami. To chyba własnie miał na mysli autor domniemując że autor krytykowanego artykułu zapewne próbuje zwalić całe zło świata na własność prywatną. I tylko tyle. A ty jak zwykle wszędzie widzisz średniowiecze, arystokratów, żydów i cyklistów.

  3. Quatryk! Tylko nie Żydów! I cyklistów też nie bo na rowerze raczej lubiłem jeżdzić 🙂

    A tak poza tym ja po prostu pamiętam czasy kiedy niewinne skrytykowanie fałszującej śpiewaczki na festiwalu w Zielonej Górze nazywano „bezpardonowym atakiem na Związek Radziecki i osiągnięcia Ludu Pracującego”. Ja po prostu z przerażeniem zauważam, że niektórzy nazywajacy siebie libertarianami MENTALNIE prawie się nie różnią od totalitarnych komunistów. I dzielę się z Wami tą troską. Nie mogę?

  4. No dobra Timur ale nie jest tak że za wszystko łącznie z kokluszem i rzeżączką odpowiada szlachta i spadkobiercy średniowiecza. innymi słowy nie dopatruj się w każdym tu poście jakiegoś wszechświatowego spisku mentalnych komunistów.
    A jeszcze innymi słowami zwyczajnie lepiej jest stawiać jakieś pozytywistyczne tezy niż popadać w ciągłą skrajną negacje. Bo tak jak już ci kiedyś napisałem stajesz się lustrzanym odbiciem tego co krytykujesz. „Oni” też wszystko bez przerwy krytykują i co z tego wynika. Ano nic. Konliby sobie popadają w swoją frustracje i niech się duszą w tym swoim szlacheckim sosie pogardy dla ludu. Dla mnie to co robisz to jest jakieś szukanie wrogów, a dla mnie szukanie wrogów i dopatrywanie się w każdym twierdzeniu złych intencji, imputowani ludziom którzy nie mają najmniejszego związku z konserwatyzmem takich powiązań jest tym samym co robili hitlerowcy obwiniając za wszystko żydów i komuniści obwiniający za wszystko zaplute karły reakcji.

    Konkludując uważam że jednak w ideologicznych sporach lepiej się wychodzi na makiawelicznych twierdzeniach, gdzie podkreślasz to co jest pozytywnego w czyimś zdaniu a tylko nadmieniasz w pozornie neutralny sposób że stoi to w sprzeczności z innymi poglądami oponenta.

    No ale nie ma problemu. Pewnie że możesz inaczej. Zwyczajnie chce ci przekazać że męczysz. Nawet mnie który jest daleki od sympatii do konserwatystów.

  5. No dobra Quatryk. A pozytywne rozwiązania też już opisywałem na tym forum. Szkoda że nie zauważyleś. A propos kokluszu. Słyszałeś, że heroinę wynaleziono we wczesnym XIX wieku jako… środek przeciwkaszlowy i ratujący życie przy kokluszu właśnie?

    miłego wieczoru.

  6. Zauważyłem, zauważyłem. Tylko widzisz problem w tym że zakrywasz to tymi negatywnymi emocjami. Zwyczajnie chce ci powiedzieć że mądre rzeczy gadasz jak nie gadasz o tej szlachcie:D
    O tej heroinie nie słyszałem. Fajna ciekawostka.

  7. Że tylko o heroinie, to kolejną ciekawostką jest, że wprowadzono ją ponieważ… kodeina zbyt mocno uzależniała:)
    I o średniowieczu – wbrew pozorom była to jednak bardziej wolna epoka niż renesans, barok i oświecenie.
    Zastrzegam, że nie jestem zwolennikiem feudalizmu. Odnoszę średniowiecze do późniejszych epok:)
    Tak jeno na marginesie dodałem:) Artykuł wcale niezły i uwagi timura potrzebne (zdecydowanie).

  8. Dzięki za komentarz Filipie! :-))

    „Bardziej wolnościowa” niż to jednak inaczej brzmi jak „bardzo wolnościowa”.

  9. Timur – czekam na dyskusję z Twoim udziałem, w której nie pojawią bohaterowie negatywni Twojej imaginacji – konserwatywni liberałowie, korwinicy, arystokraci, antysemici, katolicy, księża, „niektórzy libertarianie”… ani jej postacie pozytywne – wiejskie dziewczyny, Biedny Człowiek, lewacy, Żydzi, zwykli ludzie, ludzie darzący nostalgią PRL – to byłoby coś nowego 😉

  10. Fear! Zagrałeś trochę nie fair! Mój wpis napisany i wysłany kilka minut temu na temat „prekarium” został sprowokowany przez Twoje konkretne pytanie, na które Ci udzieliłem odpowiedzi. A tam oczywiście występowali bohaterowie negatywni, aczkolwiek już „tylko” arystokraci i Kościół. Konlibów i antysemitów takoż korwinistów tym razem łaskawie oszczędziłem. A wyobraź sobie, że oszczędziłem nawet niektórych libertarian.

    Bohaterowie pozytywni?

    O Biednym Czlowieku ( a konkretnie chłopie ) było w „prekaryjnym” poście sprzed kilku minut.

    Wiejskie dziewczyny? Hm! Poezja! :-))
    Byłem z jedną taką i do dziś bardzo mile wspominam. Fakt że była nietypowa bo kruczoczarna brunetka a nie blondyna jak większość chłopek ale ja tak lubię i już.
    Ale czy to się nadaje na to forum? To jest forum wolnościowe a nie erotyczne.
    Piersi mojej Ukochanej sprzed lat do dziś uważam za najpiękniejsze jakie w życiu widziałem, ale… co to ma wspólnego z von Misesem, Rothbrandem czy innym Friedmanem?

    Żydzi? Wiem o nich sporo. Nie pytajcie skąd. Ale zaraz ktoś powie, że to przecież jest forum wolnościowe a nie etniczne. Poza tym opisując semicki ideał urody zaraz „urażę” jakiegoś wielbiciela blondynek.

    Mechanizmy „ostalgii” czyli nostalgii PRL. To też temat rzeka. Sporo już o tym pisałem ale na innych forach. Ale znowu ktoś będzie warczał że to nie na temat. To forum jest przecież wolnościowe a nie psychologiczno-socjologiczne i wtedy Fear będziesz miał pretensje, że to co piszę „nic nowego nie wnosi do wziosłych teorii wolnościowych”.

    Lewacy? Nigdy z nimi nie sympatyzowałem. Dlaczego używam tego określenia? Przeczytaj moje poprzednie posty.

    To i tyle.

    Mam też swoje własne przemyslenia na temat Wolności. Ale jak zwykle inne od powszechnie na tym forum przyjęte.

    Pozdro,

  11. Nie trafiłeś. Nie czytałem tamtego posta przed wysłaniem odpowiedzi 😉

    Chodzi o to, że w każdej dyskusji musisz choćby aluzją potępić któregoś z bohaterów negatywnych, czasem gloryfikując pozytywnych.

    U lewaków chodzi głównie o opowiadanie, jak to ich konlibowie dręczą, a sami nie są lepsi. Może i tak jest, ale uporczywe powracanie tego motywu staje się nużące. Tak samo z resztą. Oczywiście, to Twój styl i jeżeli chcesz możesz używać do opisywania spostrzeżeń przykładów ze swojego życia, ale jest to dość uporczywe 😉

  12. Fear. Nie chodziło mi o to, że konlibowie dręczą lewaków, tylko o to, że jak się ma poglądy na jakikolwiek temat choć na milimetr inne niż rzeczony konlib to się jest pomawianym o lewactwo. Nie mówię o RZECZYWISTYCH lewakach bo tacy oczywiście też istnieją.
    A uporczywe Fear to moga być biegunki względnie zaparcia 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *