Zwykłem zabierając głos wyrażać się zwykle bardzo rozwlekle i szczegółowo. Dziś postanowiłem to trochę zmienić i w sposób zwięzły w punktach przedstawić pewne tezy które mam nadzieje będą wyjściem do dalszej dyskusji.
1. Anarchokapitalizm to filozofia a nie doktryna polityczna. Chodzi o to że doktryna jest pojęciem węższym od filozofii.
2. Minarchizm jest doktryną polityczną która czerpie z różnych filozofii przez co jest wewnętrznie sprzeczny.
3. Biorąc pod uwagę powyższe spór anarchokapitalizm vs. minarchizm jest zwyczajnie głupi. Anarchokapitalista będzie zawsze mówił o szerszej perspektywie, będzie dostrzegał pusty żołądek albo złamane serce podczas gdy minarchista będzie starał się być inżynierem dusz.
4. Główny zarzut do minarchizmu – zamordyzm a przynajmniej pozostawienie takowemu otwartych drzwi w dłuższym okresie – patrz historia USA.
5. Główny zarzut w stosunku do anarchokapitalizmu – słabość fizyczna a przez to utopijność. Kontrargument: anarchokapitalizm dostrzega szanse w tworzeniu się silnych społeczności. A silna społeczność jest jak włoska mafia. Nikt jej nie powstrzyma.
6. Anarchokapitalizm dopuszcza istnienie społeczności minarchistycznych – w odwrotną stronę to nie działa. Ergo podstawowe wolnościowe postulaty w minarchizmie są łamane.
7. Minarchizm musi zakładać że większość ludzi będzie wierzyła w państwo minarchistyczne – czyli że wszyscy będą myśleli w tych samych minarchistycznych kategoriach. Na tym polegają utopie.
No i na tym poprzestaniemy bo siedem to ładna liczba.
ps.
8. Minarchizm zakłada odgórną hierarchizacje (powstającą być może w sposób dobrowolny ale poprzez wytyczne inżynierów dusz a przynajmniej jakiś autorytetów) – anarchokapitalizm oddolną (powstającą w sposób dobrowolny na życzenie społeczności).
Piękny artykuł Quatryku!
Ja też jestem ” w rozkroku”. Jestem libertarian-left ( chyba ) a jednak miniarchista.
Nie wiem czy warunkiem wystarczającym dla mojej „leftowości” jest bycie przeciwko karze śmierci oraz obsesyjna antyekstablishmentowość. Czyli wstręt do arystokracji wszelakich, takoż tych Krwi jak i Czerwonych a takoż innych, jawnych tajnych i dwupłciowych.
Moja wizja Wolności niestety nie dojrzała na papierze do terminu 18 lutego.
Zresztą to i tak nie do końca by pasowało do tematu „miniarchizm vs anarchokapitalizm”.
Anarchokapitalistów bardzo lubię tak samo jak agorystów.
W innych postach już wspomniałem o mojej wizji przyszłości i Wolności, prowadzący przez postępujący rozkład Państwa i towarzyszący temu Powszechny ( bioróżnorodny ) Agoryzm.
Miniarchizm nie toleruje anarchokapitalizmu? Ciekawe czy „leftowy” miniarchizm by tolerował.
Moim marzeniem ( nie wiem na ile realnym ) byłoby by w ramach miniarchizmu istniały autonomiczne okręgi anarchokapitalistów. Ludzkość powinna wypróbować WSZYSTKIEGO i moim pragnieniem jest by nasza Moralność była Naszą Wewnętrzną a nie wsiekaną batem czy to przez Religię czy też wreszcie przez Państwo.
A miniarchizmu ( leftowego ) bez Ducha Religii i Arystokracji w tle ludzkość jeszcze nie wypróbowała, więc może jeszcze wszystko przed nami.
Czy miniarchista ma pretensje do bycia inżynierem dusz? Ja nie wiem. Ja na przykład nie mam takich pretensji. Jestem ateusz, to prawda, ale jakoś nie mam odruchu sięgania po pistolet gdy mi wiejska dziewucha zamiast Dzieńdobry mówi Szczęść Boże. No! Może to zależy od tego CO następuje po tym „Szczęść Boże”.
Jakbyś wczytał się Quatryku uważnie w moje posty ( masz rację, może za bardzo „doprawione” negatywnymi emocjami ) tobys zauważył że nie jestem ( na przykład ) przeciwko religii jako takiej ale przeciwko Wszechwładzy Kleru zwłaszcza w małych społecznośniach.
Pragnę Wolności i szybkiego rozwoju gospodarczego aby ludzie mieli WYBÓR. I to nie tylko teoretycznie ale PRAKTYCZNIE.
Dynamiczny rozwój spowoduje że praca znajdzie się dla prawie KAŻDEGO. Także dla tego ze wsi, która to wieś jest od XIX wieku po dzien dzisiejszy przeludniona.
Pragnę by nie tylko jednostki wybitne ( i mające „szczęście” ) ale wszyscy lub przynajmniej prawie wszyscy mogli kształtować swój los. Chcę by ten komu nie odpowiada quasi-totalitaryzm małej społeczności mógł się bez przeszkód przeprowadzić do miasta, zaś tym którym ominipotencja Proboszcza ( na przykład ) czy Innego Autoryteta odpowiada nie zabraniam przecież żyć tak jak chcą. Chcę mieć tylko pewność, że jest to AUTENTYCZNIE Wolna Wola tych ludzi, a nie zostało to wymuszone przez realia ekonomiczne. Wszak płąca początkowa w mieście nie starcza nawet na czynsz a nie każdy ma Możnego Wujka w mieście.
Sercem jestem za anarchokapitalizmem ale rozumem za miniarchizmem.
Miniarchizm ma charakter miejski, anarchokapitaliści są zbyt nieliczni i zwykle tworzyliby wspólnoty o charakterze wiejskim lub małomiasteczkowym co NIEUCHRONNIE ewoluuje w kierunku quasitotalitaryzmu lub przynajmniej autokratyzmu Toksycznego Lidera co spotkało wiele komun czy to hippisów czy to rastafarian na przykład w przeszłości. Choć oczywiście wiem, że anarchokapitaliści to nie to samo co anarchokomuniści, ale z doświadczenia wiem, że Małe Społeczności tak już mają i nic się na to nie poradzi. ;-((
Miniarchizm miejski, choć dopuszcza istnienia Państwa byłby moim zdaniem „najdzdrowszy” o ile obowiązywałoby Powszechne Prawo ( ale nie obowiązek ) do posiadania broni.
Duża społeczność to społeczność niskokontekstowa. Sąsiedzi nie znają się zbyt dobrze i nie wiedzą „kto był Żydem 5 pokoleń wstecz” ani „czyja prababka się puszczała” a zatem spacyfikowanie ewentualnego buntu za pomocą Ksiąg Parafialnych jest niemal niemożliwe.
Choć Państwo to zniewolenie, Miasto to zaprzeczenie zniewolenia. Kto zna historię wojen ten wie jak łatwo jest spacyfikować wieś, a jak trudno walczyć z miejską partyzantką znającą każdą dziurę w płocie.
Zaś moja wysniona miniarchia „leftowa” z pewnością będzie mniejszym zniewoleniem niż „rightowa” bo nie podparta Religią ani Duchem Militaryzmu który niesie arystokracja.
Taka Miniarchia będzie umiała sobie ułożyć stosunki a anarchokapitalistami, tak jak istnienie ssaków wcale nie wyklucza istnienia gadów czy płazów. Choć gady już nie takie potężne jak onegdaj to przecież istnieją i mają się nienajgorzej. Nawet menu mają bardzoej urozmaicone niż w Jurze.
Oczywiście nie traktuj tego Quatryku jako zawoalowaną obelgę. Te „gady” nie miały wydżwięku obelzywego. Po prostu ( z tego co wiem ) anarchokapitalizm jest trochę starszym pomysłem niż miniarchia. A ja jestem umiarkowanym ewolucjonistą. Nie patrzę na ewolucję w sposób ZERO-JEDYNKOWY. Wierzę w świat bioróżnorodny. Era Ssaków nie wyklucza istnienia gadów ani nawet rozgwiazd czy małży albo superstarych ewolucyjnie koralowców. Choć ssaki panują to i inne zwierzęce gromady mogą istnieć i znajdować w swoich niszach gdzie żyje się im nie najgorzej. Totalitaryzmem jest zaś sztuczne likwidowanie bioróżnorodności. Gdyby ssaki dowiedziawszy się, że świat istnieje DLA NICH postanowiły eksterminować wszelkie inne istoty to w końcu podkopałyby swoją własną egzystencję.
Wiem. Troche to bez ładu i składu ( jak zwykle u Timura ) ale mam nadzieję że rozumiecie o co mi chodzi.
Quatryku. Jeszcze jedna prośba. Czy mógłbyś kiedyś utworzyć post „Prekarium II” bo tam już zupełnie nie idzie pisać. Mam nadzieję, że za wierszyk się nie obraziłeś? 😉
To i tyle na razie.
Timurze w skrócie – jak dla mnie to co piszesz to jest własnie anarchokapitalizm. Ja uważam że ład minarchistyczny jest tym ładem który jest w stanie utrzymać się najdłużej i jeżeli kiedyś mi by przyszło uczestniczyć w społeczeństwie wolnorynkowym to pewnie „zapisałbym” sie do czegos na kształt minarchizmu. Tylko że widzisz ja to widze tak: minarchizm zakłada na wstępie że tak jak masz dzisiejsze państwo to robimy państwo minimum i nie pozwalamy na nic więcej. Tu jest główny zarzut. Bo jak ktoś będzie chciał tworzyć konkurencyjne społeczeństwo to państwo minarchistyczne mu na to z samego swego załorzenia nie pozwoli.
Co innego jest zgoda na to że na danym obszarze jest obowiązek płacenia na wojsko bo upraszcza to w jakis sposób całą procedure a co innego gdy 20 sąsiadów stwierdza że pierniczy i sobie sami poradzą. Ja uważam że jeżeli zbierze się 20 sąsiadów i stwierdzą że nie chca łożyć na to wojsko czy policje to ich sprawa. Zwyczajnie jezeli mają taką siłę i wiedzą że nie narażą się w jakiś sposób na ostracyzm innych to nie ma problemu dla mnie aby to uczynili. Minarchizm na to nie pozwala – a z tego moim zdaniem znacznie częściej rodziłyby się w wolnosciowym społeczeństwie konflikty niz z przyzwolenia na tworzenie odrębnych społeczności.
Ogólnie wiesz entropia społeczna dąży zawsze do maksimum – jezeli w jednym miejscu uporządkujesz coś to w innym zawsze powstaje wiekszy chaos. Tak jak dziś tam gdzie wchodzą regulacje zaraz pojawia się szara strefa. A tam gdzie te regulacje są coraz mocniejsze tam powstaje czarny rynek. Czarny rynek wiąże się natomiast zawsze z bezwzględnością i brakiem człowieczeństwa. Dlatego zdecydowanie lepiej jak jakieś lokalne porządki będą się rodzić same a nie z prikazu.
Nie wiem czy udaje mi się to uchwycić ale póty co kończe.
ps co do prekarium postaram się cos z tym zrobić.
„Quatryku. Jeszcze jedna prośba. Czy mógłbyś kiedyś utworzyć post “Prekarium II” bo tam już zupełnie nie idzie pisać. Mam nadzieję, że za wierszyk się nie obraziłeś? ”
dodałem wtyczke która dzieli komentarze na strony więc może to cos pomoże.
Znów muszę się powtarzać:/
„4. Główny zarzut do minarchizmu – zamordyzm a przynajmniej pozostawienie takowemu otwartych drzwi w dłuższym okresie – patrz historia USA.
5. Główny zarzut w stosunku do anarchokapitalizmu – słabość fizyczna a przez to utopijność. Kontrargument: anarchokapitalizm dostrzega szanse w tworzeniu się silnych społeczności. A silna społeczność jest jak włoska mafia. Nikt jej nie powstrzyma.”
Zdarzają się takie sytuacje jak wszędzie. Przecież tak samo jest z anarchokapitalizmem. Powstawały wolne społeczności tylko dziwnym trafem w końcu ten silniejszy wprowadzał zamordyzm.
Dominiku ja mniej więcej kumam o co ci chodzi tylko nie rozumiem czemu niby uważasz że państwo minimum lepiej przeciwdziała totalniactwu niż @kap. No nie wiem z czego to wnioskujesz.
Ty tu odnosisz się do tego że nieważne jaki system a i tak zawsze jest tak jak to wśród zwierząt najsilniejszy zwycięża. Najsilniejszy w stadzie rządzi. No i ogólnie najsilniejszym jest najlepiej. I ja w zasadzie nie wiem jak z takim poglądem polemizować. Tzn nie wiem jak ci wytłumaczyć że siłe dają jednostki jednostce i tak samo mogą tę siłe tej jednostce odebrać. I nie wiem jak ci tłumaczyć też to że właśnie @kap daje najefektywniejszy spsób aby tak się działo. No zwyczajnie nie wiem jak to opisać – sam faktycznie jeszcze do końca tego nie rozkminiłem i w tym sensie opieram sie jedynie na jakiejś intuicji i doświadczeniach życiowych. No a intuicji za bardzo słowami opisac nie potrafię.
„Zdarzają się takie sytuacje jak wszędzie. Przecież tak samo jest z anarchokapitalizmem. Powstawały wolne społeczności tylko dziwnym trafem w końcu ten silniejszy wprowadzał zamordyzm.”
Zgoda. Tylko że wolnościowy ład na Islandii przetrwał 300 lat (w Irlandii jeszcze dłużej), a ukochane przez minarchistów USA zdegenerowały się w niecałe 100 lat. Zresztą, okres istnienia państw to krótki epizod w dziejach ludzkości. Pierwsze państwa powstały na Bliskim Wschodzie 6-5 tys. lat temu, podczas gdy Homo sapiens sapiens pojawił się ok. 200-150 tys. lat temu.
Skoro przez taki szmat czasu ludzie doskonale obywali się bez monopolu na przymus (państwa), to niewykluczone, że za X lat, w wyniku np. jakiś trudnych do przewidzenia zmian technologicznych, w stylu życia itp. człowiek porzuci tę formę organizacji. Zresztą, państwa przestały nadążać nad rozwojem technologii, więc można domniemywać, że ten proces już się zaczął…
no właśnie, celne argumenty.
Timur – ja też jestem przeciwko karze śmierci, co jakoś bardzo mi leży w anarchokapitalizmie:)
Patryk – wybierasz się na KNASE?
Nie ma idealnych modeli. Minarchizm oczywiście może przekształcić się w zamordyzm, ale można starać się temu zapobiegać. Przy pełnej jawności jest na to szansa. A świat anarchokapitalistyczny szybciej może przekształcić się w zamordyzm bo zaraz może przybyć silniejszy.
smootny – nie dam rady dziś choć już sie wybieram od paru tygodni…moze przyszlym razem mi sie uda…
postaw jakas teze – nie wiem cokolwiek bo napisanie: „świat anarchokapitalistyczny szybciej może przekształcić się w zamordyzm bo zaraz może przybyć silniejszy.” to nie za bardzo jest teza z którą można polemizować (jak ci napisałem jest to argument na zasadzie „nie bo nie”)
@qatryk
Hyh, właśnie miałem napisać coś podobnego, ale mnie uprzedziłeś :> Więc może rozwinę…
Dominik, terminujesz u jasnowidza? Jeśli nie, to za China Ludowe nie mogę pojąć, jak wykoncypowałeś, że „świat anarchokapitalistyczny szybciej może przekształcić się w zamordyzm bo zaraz może przybyć silniejszy”. Znasz technologie, rodzaje strategii, sposoby obrony czy choćby nastawienie ( – pokojowe/agresywne?) członków wolnych społeczności (nie wspominając o milionach innych czynników), że stawiasz tak śmiałe tezy?
Bez kitu, czepianie się dla samego czepiania, „nie bo nie”. No i odniesiesz się w końcu do przywołanych przeze mnie faktów historycznych? Jakoś Islandia dłużej cieszyła się swoim bezpaństwowym porządkiem, niż USA „nocnym stróżem” (w zasadzie to można by dyskutować, czy takie cuś kiedykolwiek w Juesej istniało)…
To nie jest samo czepianie. Po prostu faktem jest, że wolne społeczeństwa kończyły się na przymusie. Oczywiście państwo moich marzeń też może skończyć inaczej, ale ja w przeciwieństwie do was nie okłamuje się, że tak nie będzie. Poza tym w państwie można narzucić prawa, które trudno obalić. I to w jakiś sposób blokuje ciągoty totalitarne. U was tego nie ma. Dlatego wasz system powinien szybciej upadać.
„Oczywiście państwo moich marzeń też może skończyć inaczej”,
Nie tylko może, ale – jak sugeruje historia i teoria – tak właśnie kończy. Państwo jest jak rak i rośnie, tej immanentnej cechy jego natury nie przeskoczysz.
„ale ja w przeciwieństwie do was nie okłamuje się, że tak nie będzie”
Nie wkładaj z łaski swojej w moje usta poglądów, których nie podzielam, ok? Do tej pory ani razu nie rzuciłem tezy, że wolne społeczności pozostaną takie po wsze czasy (inni chyba też nie). Twierdzę jedynie, podpierając się historycznymi przykładami i własną refleksją, że w warunkach pełnej dobrowolności można łatwiej i dłużej wolność utrzymać, niż z rządem nad sobą – choćby ograniczonym w swoich kompetencjach wyłącznie do zapewniania bezpieczeństwa i rozstrzygania sporów (nie musi to być regułą, ale sprawdziło się w sytuacjach, gdy wolnościowe społeczności mogły rozwijać się na relatywnie dużych – obejmujących obszar równy obszarom wielu współczesnych państw – terytoriach). W zasadzie to trudno w przypadku Twojej i innych liberalnych państwowców wizji w ogóle mówić o jakiejkolwiek wolności, skoro na dzień dobry proponujesz zniewolenie podatkowe (tzn. niektórzy pewnie uważaliby to za wolność, ale ja na pewno nie)…
„w państwie można narzucić prawa, które trudno obalić. I to w jakiś sposób blokuje ciągoty totalitarne”
Jaś Skoczowski gdzieś napisał (nie pamiętam gdzie, ale całkiem trafnie IMHO), że prawa to tylko słowa i same w sobie nie mają mocy sprawczej. To ostatnie wymaga „żywej masy” ludzkiej, która ZECHCE SIĘ do nich stosować. Jeśli nie zechce, to wierzaj mi, że nawet Twoje wymarzone państwo-minimum będzie miało poważne problemy z ich egzekwowaniem, choćby się jego minarchistyczni apologeci, za przeproszeniem, cali obesrali ze złości…
Państwo ze swoimi narzędziami represji to, w istocie, w dużej mierze iluzja. „Jedzie” przede wszystkim na bierności, uległości i „nikłej świadomości klasowej” (że się wyrażę po agorystycznemu) wyzyskiwanych mas. Samo w sobie nie posiada nawet drobnego ułamka sił, niezbędnego do czuwania z przysłowiową pałą nad wszystkimi niewolnikami – nie musi zresztą, gdyż ci sami się nawzajem doglądają i pilnują, mniej lub bardziej gorliwie wierząc w mit o „dziejowej konieczności istnienia państwa”. „Najpotężniejszą bronią uciskających jest umysł uciskanych” (Stephen Biko)!
Islandia jest idealnym przykladem minarchizmu raczej – w koncu MIALA cenralna instytucje (althing, regionalne zgromadzenia, sedziowie itd). To nie byl anarchokapitalizm, tylko dosc typowy dla barbarzynskiej europy ustroj.