Istnieją dwa sposoby definiowania „libertarianizmu”: filozoficzny i polityczny. Filozoficzna definicja nawiązuje do teorii prawa naturalnego, które utrzymuje ze jest złem nie do uniknięcia wtrącanie się siłowo w dobrowolne wymiany i prywatne czynności. (Istnieje inna filozoficzna definicja odnosząca się do wiary w wolną wolę, do której nie będęsię tutaj odnosił). Polityczna definicja nawiązuje do ideologii małego rządu,wolnego rynku, indywidualnej wolności, pokoju, tolerancji, i decentralizacji.
Polityczni Libertarianie nie muszą być filozoficznymi Libertarianami; na przykład, Milton Friedman jest utylitarystą zgadzającym się w zasadzie, że duży rząd może być uzasadniony jeśli zwiększa powszechny dobrobyt, ale zauważa ze w praktyce wolny rynek daje najlepsze rezultaty.
Istnieje powszechnie błędne zrozumienie odnośnie obu pojęć libertarianizmu – politycznego i filozoficznego. Żaden z konceptów nie wymaga by poszanowanie praw innych było sumą moralności. Libertarianie mogą i zazwyczaj istotnie utrzymują, że ludzie mają obowiązek dobroczynności wobec innych, aczkolwiek pewne z tych zobowiązań nie powinny być legalnie wymuszone. Libertarianizm także nie wymaga się by traktować dzieci i dorosłych tak samo. Libertarianin może łatwo utrzymywać, że dorośli nie posiadają pozytywnego prawa zaopatrzenia i mają prawo do pozostawienia ich w spokoju, nawet jeśli ich postępowanie jest samo-niszczące, ale dzieci mają zarówno więcej jak i mniej praw niż dorośli – więcej do pozytywnego zaopatrzenia (mieszkanie, żywność, edukacja), i mniej praw do pozostawienia ich w spokoju (na przykład nie maja prawa kupowania i zażywania narkotyków). Libertarianizm nie zajmuje żadnego stanowiska w sprawie aborcji; podobnie jak większość Amerykanów, Libertarianie są podzieleni na temat aborcji ponieważ są oni podzieleni w kwestii czy i kiedy płód ma prawa.
Wedle moich doświadczeń, wielu „pro-life” konserwatystów było by gotowych określać siebie jako „libertarianie” jeśli by nie chodziło o sprawę aborcji. Jak tylko dowiedzą się że są „pro-life” Libertarianie, nie mają oni dłużej problemu z nazywaniem siebie Libertarianami i wolą raczej tą nazwę niż nazwę „Konserwatyści”. Wielu Konserwatystów zauważa, że istnieją poważne problemy z ich ideologią, nie zauważając ze istnieje alternatywa.
Pierwszy kłopot z nowoczesnym Konserwatyzmem jest taki, że jest on hipokratyczny kiedy jest przy władzy. Pod kontrolą rządu federalnego kierowanego przez Republikanów, wydatki federalne na cele nie obronne, rosły szybciej, niż za rządów Clintona (a te wydatki faktycznie się zmniejszały za czasów Reagana). Przytaczając parę posunięć Busha i jego sprzymierzeńców w Kongresie widzimy, że:
1) Pomogli unieważnić federalizm stanów poprzez zalecenie „No Child Left Behind” (żadne dziecko nie może zostać pozostawione w tyle);
2) Narzucili taryfy na stal;
3) Przedsięwzięli budowanie kraju – Iraku;
4) Stworzyli nowy program świadczeń (Medicare prescription drugs – ubezpieczenie emerytalne kryjące dodatkowo koszty lekarstw na recepty);
5) Pomogli zabezpieczyć osoby na stanowiskach politycznych i administracyjnych oraz ograniczyli wolność wypowiedzi w wyniku kampanii „finace reform” (reforma finansowania kampanii wyborczych);
6) Zwiekszyli subsydia dla rolników;
7) Rozszerzyli uprawnienia FCC (Urząd regulujący środki masowego przekazu) w sprawach regulowania „przyzwoitości”;
8) Zatwierdzili „Patriot Act”, który kończy przewód prawny unieważniając prawny przegląd w pewnych federalnych stawiennictwach do sądu i czyni przestępstwem wypowiedz na temat takich wezwań.
Jeśli ktoś rzeczywiście wierzy w konserwatywne zasady, taki ktoś prawdopodobnie powinien głosować na Demokratów (a jeszcze lepiej na Libertarian) w federalnych wyborach.
Drugim problemem nowoczesnego Konserwatyzmu jest, że jest on wewnętrznie niespójny. Nowoczesny Konserwatyzm rozwinął się w 1950-tych latach z antykomunistycznego ruchu. Z jednej strony proklamuje on przestrzeganie Konstytucji i systemu ograniczonego rządu, obmyślonego przez twórców Stanów Zjednoczonych, z drugiej strony celebruje agresywną amerykańska polisę w polityce zagranicznej i potężną biurokrację dającą rządowi federalnemu
środki do interwencji, poprzez wsparcie lub pomoc w inwazji, we wszystkich częściach świata. Użycie kongresowej „autoryzacji siły” zamiast „deklaracji wojny”, w okresie po II Wojnie Światowej jest nowatorstwem nie przewidzianym w Konstytucji. Konstytucja również nie sankcjonuje jawnie kontrybucji dla międzynarodowych agencji pożyczkowych jak na przykład IMF (Międzynarodowy Fundusz Walutowy) i „pomoc zagraniczną” i użycie pożyczek IMF lub pomocy zagranicznej w celach zmuszenia krajów do akceptowania polisy USA, ani tez nie autoryzuje tajnych akcji czy to by wesprzeć czy to obalić liderów rożnych krajów. Inna w kwintesencji konserwatywna polisa, „wojna z narkotykami” nie jest usankcjonowana w Konstytucji. Jeśli prohibicja alkoholu wymagała poprawki konstytucyjnej, również prohibicja narkotyków powinna wymagać takiej poprawki.
Z czysto konstrukcjonistycznego punktu widzenia, Konstytucja nie autoryzuje innych konserwatywnych zapędów jak federalna pomoc dla „bazujących na wierze” organizacji. Myślę ze widzicie o co mi chodzi.
Konserwatyści mają dwa wyjścia. Albo przyznają, że podobnie jak ich adwersarze po lewej stronie są w gruncie rzeczy rewolucjonistami chcącymi użyć rząd federalny jako narzędzie do projektowania społeczeństwa wedle ich specyfikacji, albo stwierdzą, że nie chcą zmuszać społeczeństwa do konformizmu z jakimkolwiek prądem, i że biorą konstytucyjną strukturę
poważnie i że ich wiodąca zasada brzmi poszanowanie praw indywidualnych. Jeśli by oni wybrali to drugie wyjście, byliby oni w istocie Libertarianami raczej niż Konserwatystami – zgodnie z tym jak ten termin jest dzisiaj rozumiany.
***
Tłumaczenie: Tony Stelik
Tekst zostało wcześniej opublikowane w serwisie Liberator
„ wolą raczej *tą* nazwę niż nazwę >>Konserwatyści<<”.
Nie „tą”, lecz TĘ. 🙂