Krzysztof „Critto” Sobolewski „Zero tolerancji dla cenzury”

często zadawane pytania (czp/faq)

Q. Co oznacza 'zero tolerancji dla cenzury’ ?

Oznacza to, iż nie toleruję i nie aprobuję cenzury ani w ułamku procenta. Uważam ją za najgorsze zło i przemoc wymierzoną przeciw słowom. Popieram wszelkie kampanie dążące do jej likwidacji.

Q. Pisząc 'cenzura’, co konkretnie masz na myśli ?

Wszelkie metody tłumienia wolności wypowiedzi – cenzurę prewencyjną, sądowy zakaz publikacji, pozywanie do sądu za określone wypowiedzi, i wszelkie inne metody kneblowania opinii i innych wyrażeń, oraz koncesjonowanie prasy, radia, telewizji, telekomunikacji, filmu i innych środków przekazu.

Q. Czy sędziowie powinni mieć prawo cenzurować wypowiedzi opinii publicznej na temat toczonych spraw, w imię ochrony rzetelności procesu ?

No daj spokój, co ty ?!? Absolutnie nie! W niektórych krajach, można np. nałożyć knebel prasie wtedy, gdy toczy się proces, na sprawy, które są w nim sądzone. Jest to jednak taka sama cenzura, jak każda inna.

Co gorsze, to cenzurowanie mediów w imię ochrony niezawisłości sądów STWARZA zagrożenie, że nie zostaną ujawnione jakieś ważne, choć czasem – niewygodne fakty, które są np. pominięte w czasie procesu. Prasa i inne media są czwartą władzą, i prowadzą swoje, niezależne śledztwa.

Jestem zwolennikiem niezawisłości sądów. To sędzia powinien mieć obowiązek bronić swojej niezawisłości jak twierdzy i być odpornym na wszelkie naciski – i być pociągnięty do odpowiedzialności, gdyby zawiódł w tym zadaniu.

Q. A co z procesami, w wyniku których oskarżony może zostać skazany na karę śmierci ?

Zacznijmy od tego, iż kary śmierci nie powinno być. W ogóle. Bo kara śmierci to po prostu legalne morderstwo, popełnione z wyrafinowaniem i czystą premedytacją.

Wiele krajów zlikwidowało karę śmierci. Te, w których ona nadal obowiązuje, powinny natychmiast ją znieść.

Prawo do życia nie jest ani mniej ważne ani ważniejsze niż prawo do wyrażania się. Oba prawa są równie istotne i żadne z nich nie może być przez nikogo łamane w wolnym społeczeństwie.

Q. A co z ochroną dzieci przed treściami takimi, jak pornografia, brutalne filmy czy brutalne gry komputerowe ?

Oczywiście, jest to zadanie rodziców, i tylko i wyłącznie ich. Oni są zobowiązani chronić dzieci przed tym, co uważają za szkodliwe, lub co uznać za szkodliwe może np. szkolny pedagog czy lubiany przez nich psycholog. Nie jest to rola państwa. Zakazywanie określonych treści w imię ochrony dzieci jest traktowaniem wszystkich dorosłych osób również jak dzieci.

Q. Wolność słowa v prawa autorskie – kto ma rację ?

Nie jestem przeciwnikiem praw autorskich. Przeciwnie – do momentu, w którym zapewniają one autorowi prawo do decydowania o swoim dziele i jego wykorzystaniu, wszystko jest okay. Prawa autorskie nie powinny powodować ograniczenia wolności słowa.

Jeśli jednak występuje konflikt typu 'prawo do informacji kontra prawa autorskie’ to prawo do informacji ZAWSZE powinno przeważyć. Dotyczy to np. dozwolonych przedruków w gazetach, niezbywalnego prawa do cytatu i krytyki, itd. Prawa autorskie nie powinny i nie mogą być wykorzystywane przeciw wolności słowa – gdyż wtedy stają się kolejnym narzędziem cenzury.

Q. A co z ochroną dóbr osobistych (czci, dobrego imienia, itd.) ?

Ochroną dóbr osobistych w ogóle nie powinny zajmować się sądy. Po prostu, pozwy związane z wypowiedziami nie powinny być przez nie przyjmowane.

Oczywiście, osoba, która czuje się obrażona powinna krytykować osobę obrażającą, a opinia publiczna – stosować wobec takiej osoby ostracyzm.

Nie popieram obrażania i innych niegodnych zachowań. Jednak karanie za nie jest jeszcze gorsze, niż one same, gdyż może prowadzić wielu ludzi do obawy przed wyrażaniem swoich opinii itd. Obraźliwe, obelżywe i zwyczajnie ohydne wypowiedzi świadczą źle o osobie, która je rozpowszechnia. Cenzurowanie ich świadczy źle o reszcie osób – w szczególności tych, które tym sterują i do tego dopuszczają.

Q. Czy usprawiedliwia to nękanie, prześladowanie itd. ?

Absolutnie nie! Nękanie, np. ciągłe 'złośliwe’ telefony, zalewanie (floodowanie) czyjejś skrzynki pocztowej, nękanie kogoś za pomocą złośliwej grupy osób itd. to NIE JEST korzystanie z wolności słowa, tak samo jak np. wolność poruszania się nie oznacza prawa do przewrócenia kogoś na ziemię i deptania po nim.

Jednak, to co powinno być w takiej sytuacji ścigane, to sam fakt nękania – niezależnie, czy słowami, czy innymi zachowaniami, np. ciągłym zachodzeniem drogi komuś, kto się śpieszy na pociąg.

Q: Co z ochroną 'dóbr wyższych’ ?

Nie ma dóbr wyższych niż wolność wyrażania się! Co może być lepszego lub 'wyższego’ niż podstawowe prawo człowieka, w którym biorą swój początek wszystkie inne, i w którym wszystkie inne mają oparcie ?

Q: A co z obroną moralności ?

No daj spokój! NIe znam większej obłudy niż obrona moralności przez coś, co jest skrajnie niemoralne – przez cenzurę. Cenzura to przemoc wymierzona przeciw słowom, czy może być coś bardziej niemoralnego ?

Tak przy okazji: obroną moralności niech zajmują się ci, którym zależy na jej zachowaniu (kościoły, związki wyznaniowe, komisje etyki itd.) Niech ją promują, propagują, a nawet stosują ostracyzm i potępienie wobec tych, którzy naruszają ich kodeks moralny.

Q: Czy nawoływanie do przemocy powinno być zakazane ?

Moim zdaniem tak – ale tylko wtedy, kiedy jest ryzyko wykonania tego nawoływania. Spójrzmy na to z tej strony – nawoływanie do przemocy może bezpośrednio spowodować zagrożenie dla innego człowieka. Właściwie jest kierowaniem w popełnieniu przestępstwa przeciw czyjemuś życiu czy zdrowiu. Dlatego też, wolność słowa nie może obejmować prawa do nawoływania do przemocy. Wszelkie oskarżenia jednak powinny być kierowane z tytułu narażania innej osoby na zagrożenie – niezależnie od tego, czy dotyczy to jednej osoby, czy np. grupy etnicznej.

Q: Czy pornografia powinna być legalna ?

Ależ oczywiście! Jeśli w jej tworzeniu biorą udział osoby dorosłe, wyrażające na to zgodę, lub też przy jej tworzeniu nie są zatrudniane osoby pozujące czy odbywające określone akty, tylko jest ona tworzona 'z wyobraźni’, np. rysowana na kartce, to jest ona po prostu jeszcze jedną dziedziną twórczości, która może się podobać, a może się nie podobać – podobnie, jak np. sceny batalistyczne.

Q: No dobra, cenzura jest zła, zgadzam się. Ale co z ochroną dzieci przed wykorzystaniem przy tworzeniu pornografii ?

Pornografia dowolnego rodzaju nie bierze się 'znikąd’. Jeśli obrazuje prawdziwe akty seksualne, jest zapisem rzeczywistości.

Jeśli więc pornografia przedstawia seks z udziałem dzieci, i dzieci brały udział w jej tworzeniu – to rozwiązanie jest proste. Seksualne wykorzystywanie dzieci jest czynem wyjątkowo ohydnym i odrażającym, który nie tylko zasługuje na potępienie, ale który powinien być surowo karany. Mając do wyboru: czy ukarać za wykorzystanie dziecka czy za rozpowszechnianie obrazu powstałego wskutek tego wykorzystania, co byś wybrał(a) ? Ja bym wybrał ściganie za wykorzystywanie.

Jednak, to co jest określane jako 'pornografia’ nie zawsze musi być obrazem rzeczywistości. Równie dobrze obraz określony jako 'pornograficzny’ może być namalowany, narysowany, lub – fotografią manekinów w określonych pozach. W takiej sytuacji, ludzie nie są w ogóle wykorzystywani ani zatrudniani przy produkcji takich obrazów.

W takim przypadku w ogóle nie widzę problemów. Czy artysta 'krzywdzi’ kartkę papieru, rysując na niej ołówkiem dowolny obrazek ? Czy krzywdzi płótno malując na nim cokolwiek farbami ? Odpowiedź na to pytanie chyba jest retoryczna: i kartka i płótno to martwe przedmioty, a więc nie można uczynić im krzywdy.

Można więc potępiać kogoś, kto „z głowy” rysuje dzieci uprawiające seks, i uważać jego dzieła za „zboczone”. Nie czyni on jednak nikomu w ten sposób krzywdy. Kogoś, kto rysuje powieszonego niemowlaka też można uważać za świra, ale czy należy wzywać policję „bo ktoś popełnia morderstwo” ?

Q: A co z cenzurą wojenną ?

Cenzura wojenna jest jedną z najgorszych rzeczy na świecie. Pozwala władzom na dowolne pranie mózgu obywateli, aby tylko wzbudzić w nich mordercze instynkty i kazać iść zabijać.

Jak pisze Ian Clarke: [cytat]

As Ian Clarke wrote it: „If we look back through history we can see repeated examples
where censorship and propaganda have been used to manipulate
people into permitting, and even participating in, the most
terrible acts of barbarism. In World War I millions of young
men marched to their deaths, often with the encouragement of
their families, who were unaware of the realities of war in the
new century, and kept unaware of those realities by their
government using censorship in the name of national security.
za „Philosophy”, filosofy.htm, freenet.sourceforge.net

Q: Czy władze powinny mieć prawo tłumienia w dowolny sposób treści, tyczących się ich działania w imię obrony skuteczności, wygody rządzenia lub jakiekolwiek inne ?

Absolutnie nie! Szczególnie władze nie powinny mieć prawa do tłumienia jakichkolwiek treści. Nie powinienem używać słowa 'szczególnie’, gdyż nie ma tu żadnych wyjątków, lecz czynię to, aby uzmysłowić istotę tej sprawy.

Szczególnie władze powinny być otwarte i odsłonięte na wszelką krytykę, niezależnie od jej formy, treści, słuszności, itd, ponieważ podejmują one wiążące decyzje ZA INNYCH – muszą być więc za te decyzje odpowiedzialne, na co jedyną metodą jest ich ROZLICZANIE z tych decyzji poprzez rozpowszechnianie informacji o nich i wyrażanie swoich opinii.

Ograniczanie prawa do krytykowania władz było i jest używane w krajach totalitarnych. W każdym natomiast wolnym społeczeństwie (np. w kraju demokratycznym) jest ono nie do przyjęcia.

Poza tym, iż – jako cenzura, jest niemoralne, ograniczanie wyrażania opinii na temat władz jest też zwyczajnie niebezpieczne dla społeczeństwa, gdyż pozbawia je kontroli nad tymi władzami. Wyobraźmy sobie zresztą taką sytuację: w jakimś kraju nazwanie prezydenta 'wariatem’ jest poważnym przestępstwem (niestety, jest tak i w Polsce), podobnie jak publiczne powątpiewanie w stan jego zdrowia psychicznego. Po pewnych wyborach do władzy dochodzi ktoś, kto rzeczywiście ma nie po kolei w głowie. Jaką metodę na obronę przed nim ma społeczeństwo, jeśli publiczne ujawnianie i krytykowanie jego wad jest zakazane ?

Q: Czy przepisy prawne powinny karać za kłamstwo, np. przekręcanie historii ?

Nikt z nas nie lubi kłamców; szczególnie, gdy ktoś przekręca fakty, które zostały udowodnione przez sądy międzynarodowe, i były aktami okrucieństwa i zbrodniami przeciw ludzkości – jak np. zbrodnie hitlerowskie.

Nie widzę jednak powodu, dla którego jakakolwiek władza – ustawodawcza, wykonawcza lub sądownicza miałaby przymusowo karać kogokolwiek za kłamstwo.

Thomas Jefferson stwierdził kiedyś, iż „Tylko kłamstwo potrzebuje być wspieranym przez rząd – prawda potrafi obronić się sama”.

Najlepszą karą dla kogoś, kto kłamie w żywe oczy, jest krytykowanie go, stosowanie wobec niego ostracyzmu, dyskryminacja towarzyska i inne tego rodzaju metody. A jeśli ta osoba np. pracuje na uniwersytecie – to władze tej uczelni mają pełne prawo wyrzucić go ze stanowiska, zdegradować lub w ogóle zakazać mu pełnienia funkcji akademickich i usunąć trwale z uczelni. Świat akademicki nie może być miejscem do propagowania kłamstwa, gdyż dąży ku prawdzie.

Władze szkolne (np. dyrekcja szkoły, kuratorium) mogą zakazać stosowania przez nauczycieli podręczników pisanych przez kogoś takiego, a wobec tych, którzy się nie dostosują, stosować sankcje.

Nie ma jednak żadnego powodu, dla którego taki człowiek miałby iść do więzienia, albo płacić grzywny czy odszkodowania. To, co pisze lub mówi, świadczy wyłącznie o nim. Prawda obroni się sama, choć zawsze będą ci, którzy będą otwarcie jej przeczyć.

Oczywiście, niesprawiedliwa jest sytuacja, gdy ktoś np. neguje zbrodnie hitleryzmu, a druga osoba, która ośmieli się oskarżyć ją o kłamstwo bądź publicznie posądzić o związki z faszyzmem jest pozywana do sądu o 'naruszenie dóbr osobistych’. Ta niesprawiedliwość wynika jednakże z braku wolności w drugim wypadku, a nie z jej 'nadmiaru’ w pierwszym.

Q: Jakie jest Twoje zdanie na temat tajemnicy służbowej ?

Każdy, kto dobrowolnie zobowiązał się do przestrzegania sekretu, powinien to czynić. Zawartych dobrowolnie kontraktów i umów nie należy łamać. Osoba łamiąca kontrakt może i powinna być pociągnięta do odpowiedzialności.

Oczywiście, dobrowolna umowa może być warunkiem np. do przyjęcia do pracy czy dopuszczenia do projektu technicznego, autorskiego itd. Jeśli ta praca lub udział w projekcie są dobrowolne – to osoba, która zobowiązała się przestrzegać tajemnicy, musi to robić.

Q: Co z tajemnicą wojskową ?

Zacznijmy od tego, czy wojsko jest dobrowolne. Nie jest ? No to przymusowa służba wojskowa jest niewolnictwem i pracą przymusową.

Oczywiście, żołnierz służby zasadniczej MUSI przestrzegać tajemnicy wojskowej pod groźbami różnych kar; są to jednak zobowiązania niesprawiedliwe, gdyż są wymuszone – tak, jak sama służba zasadnicza. I ja nie namawiam do naruszania takich tajemnic.

A może wojsko jest dobrowolne ? Jest ? No to w takim razie żołnierz jest tam dobrowolnie, i jest pracownikiem armii. Wtedy ma wszelkie moralne obowiązki do przestrzegania tajemnicy wojskowej, gdyż jest to w tym przypadku tajemnica służbowa, bądź zawodowa.

Q: Co z informacjami, które mogą posłużyć np. do wytworzenia bomby czy materiałów wybuchowych ?

No nie rozśmieszaj mnie! Naprawdę nie uczyłeś się chemii ? A może chciałbyś ją cenzurować ?

Znając choćby podstawy chemii możesz dowiedzieć się, jak stworzyć materiały wybuchowe i pirotechniczne. Ich skład można poznać nawet czytając encyklopedię!

Chyba nie myślisz, że cenzurowanie takich informacji powstrzyma realny terroryzm ?

Q: Co myślisz o 'politycznej poprawności’ ? Czy jest ona formą cenzury ?
„Polityczna poprawność” jest obca wyznawanym przeze mnie wartościom, gdyż jestem libertarianinem (wolnościowcem). Jednakże wiem, iż nie każdy przeciwnik cenzury musi być libertarianinem – może wyznawać dowolny inny światopogląd.

Czy 'polityczna poprawność’ jest cenzurą ? Rozwiązanie jest bardzo proste.

Jeżeli przyjęcie i uznawanie zasad i wytycznych politycznej poprawności jest dobrowolne – to nie jest ona cenzurą, tylko po prostu kolejnym zestawem wartości/idei, które ktoś jeden może uznać za słuszne, a ktoś inny – za niegodne uwagi. Jednak, jeżeli 'polityczna poprawność’ jest wymuszana przez rozmaite przepisy (np. państwowe, miejskie itd.) – wtedy nosi to znamiona narzucania światopoglądu, i ociera się o cenzurę.

Oczywiście, krytykowanie drugiej osoby za przyjęcie bądź nieprzyjęcie 'politycznej poprawności’ nie jest cenzurą – przeciwnie, jest to korzystanie z prawa do wyrażania się.

Q: Czy wolne kraje, bądź działające w nich instytucje, firmy i osoby powinny udzielać pomocy mieszkańcom krajów zniewolonych w docieraniu do informacji, prawdy i idei ?

Przez wiele lat zniewolenia Polski przez komunizm i Związek Radziecki, na terytorium byłego PRL dawało się złapać Radio Wolna Europa – radio należące do Radio Liberty, którego intencją było dostarczanie wolnych, nieocenzurowanych informacji, wiadomości, poglądów i idei zniewolonym narodom Bloku Wschodniego.

Obecnie na świecie istnieją inne radia tego rodzaju – na przykład, nadające z terytorium Polski Radio Racja, skierowane do Białorusinów; Radio B92, nadające z Budapesztu na teren Serbii; Radio Wolna Azja (prowadzone, wg mojej wiedzy, przez Radio Liberty), nadające z USA na teren Chin i innych krajów azjatyckich.

Nawet jeśli nie uznajesz 'wtrącania się’ rządu jakiegoś kraju w 'wewnętrzne sprawy’ innych państw nawet drogą medialną, powinieneś/powinnaś zaakceptować przeprowadzanie takiej interwencji przez fundację prywatną, organizację pozarządową lub osobę prywatną, oddanych szerzeniu wolności i wyzwalaniu ludzi zniewolonych.

Totalitaryzmy są też bardzo niebezpieczne dla ludzi żyjących w innych krajach. Większość z reżimów totalitarnych dąży do atakowania i podbijania innych krajów, wymyślając do tego jakiś powód. Wolne media, osłabiając podstawę totalitaryzmów, jaką jest cenzura, czynią te systemy mniej niebezpiecznymi.

Q. Czy język powinien być regulowany urzędowo ?

No co ty! Absolutnie nie.
Język jest tworem naturalnym, który służy ludziom do komunikacji. Tylko wtedy może się prawidłowo rozwijać, jeżeli nikt 'z góry’ nie wtrąca się w jego rozwój. Język żyje, gdy przyjmuje słowa z innych języków, tworzy nowe i wyrzuca te, które są nieużywane. Jest najprostszym przykładem działającego wolnego rynku idei. Wszelkie regulacje urzędowe godzą więc w jego naturę, szkodząc mu, niezależnie od intencji, dla których były wprowadzane.

Poza tym, wszelkie regulacje języka są zawsze formą cenzury, gdyż określają, jakie słowa są dopuszczalne w użyciu, jakie nie są, i jakie sankcje grożą za używanie tych 'niedopuszczalnych’. Będąc cenzurą, regulacje języka są niedopuszczalne w wolnym społeczeństwie.

Języki ludzkie rozwijały się przez tysiąclecia, wchłaniając nowe słowa i odrzucając te, których ludzie nie chcieli używać. W wieku XX niektórym politykom wydaje się, iż mogą go opanować. Im szybciej pożegnają się z tą mrzonką, tym lepiej będzie dla nas wszystkich.

Q. Czy dotyczy to również języka urzędowego ?

To zależy, jak rozumieć pojęcie 'języka urzędowego’. Jeśli jest to język sądowy – to niewątpliwie ustawy powinny być tak pisane, aby być zrozumiałymi dla każdego. To jednak możliwe jest tylko wtedy, gdy prawo jest proste i przejrzyste. Czy takie regulacje są dobre, czy złe – to w tym przypadku zależy od tego, jak petenci mogą zrozumieć urzędników.

Odgórne regulowanie tego, jakich słów mają używać urzędnicy państwowi jest dopuszczalne, jeżeli przychodzi od ich pracodawców. Wtedy jest tym samym, co regulowanie stylu wypowiedzi czy 'etykiety’ prawcowników dowolnej innej instytucji czy firmy.

Q: Co myślisz o regulowaniu lobbyingu ? Czy jest ono cenzurą ?

Jako wolnościowiec jestem zwolennikiem wywierania nacisku na władze, które są przecież służbą społeczeństwu, i muszą być kontrolowane. Wolność lobbyingu jest dla mnie prawie tym samym, co wolność słowa.

Jednak wiem, iż lobbying może być także używany przez przeciwników wolności i wolnego rynku, na przykład – w celu wprowadzania ceł, podnoszenia podatków, fundowania subsydiów, wprowadzania licencji zawodowych i koncesji, itd. A ponieważ umożliwia działania skryte, więc umożliwia tym osobom i grupom naruszanie naszej wolności, gdy nawet o tym nie wiemy.

Dlatego też, ujawnianie lobbyingu jest czymś, z czym mogę się pogodzić; powinnno ono jednak należeć do polityka, który jest lobbowany, i dotyczyć wyłącznie lobbyingu „cichego” – takiego, jaki istnieje tradycyjnie (ang. lobby – korytarz, przedsionek), polegającego na udziale „specjalistów” z danych firm w komisjach sejmowych, itd. Ujawniony lobbying powinien być podawany do publicznej wiadomości, aby ludzie wiedzieli, kto ma wpływ na ustawy (poza politykami of kors 🙂

Wszelki lobbying społeczny, odbywający się za pomocą gazet i innych mediów, lub Internetu, gdzie na witrynach są informacje w stylu „wyślij do swojego posła protest przeciw ustawie xxxx…” nie powinien podlegać żadnym regulacjom i ograniczeniom, tak samo, jak publiczne wypowiadanie się na temat ustaw (zarówno wprowadzanych, jak i obowiązujących), partii czy polityków. I wszelkie ograniczenia lobbyingu społecznego uważam za szczególnie drastyczny przejaw cenzury, nawet jeśli polegają one wyłącznie na obowiązku rejestrowania lub ujawniania swojej działalności – szczególnie, gdy za nieujawnienie lub brak rejestracji grożą jakieś kary.

Wiem również, iż w społeczeństwie wolnościowym znaczenie lobbyingu znacznie spadnie – gdyż nie będzie milionów regulacji, ani tym bardziej żadnych sposobów zniewalania wolnego rynku, w rodzaju koncesji, licencji, ceł itd. Ograniczy się on tam wyłącznie to pilnowania, aby władze ustawodawcze i administracja nie naruszały wolności obywatelskich, np. nie wprowadzały cenzury. Taki lobbying można prowadzić w sposób otwarty i jawny, i jest to właśnie „lobbying społeczny”, prowadzony np. przez organizacje antycenzorskie.

Q: Konwencja Europejska zawiera pewne uprawnienia cenzurowania dla władz. Co z KE?

Niestety, Konwencja Europejska powstała aż 50 lat temu, i jak na dzisiejsze czasy, jest MOCNO przestarzała i za słabo broni prawa człowieka.

W swoim czasie była wielkim postępem w dobrym kierunku, a jej wprowadzenie – wielkim sukcesem.

Ale były to czasy 5 lat po II wojnie światowej. Teraz mamy początek 21 wieku. Czas na nową KE, która będzie w pełni chronić prawa każdej jednostki – nie tylko do wyrażania się.

(c) Copyright by Krzysztof „Critto” Sobolewski 29.07.2000

Przedruk, kopiowanie, rozpowszechnianie i dystrybucja dozwolone bez żadnych ograniczeń w dowolnym celu. Modyfikacje dozwolone pod warunkiem ich wyraźnego zaznaczenia w tekście i poinformowania o tym, kto modyfikował, lub napisanie, iż modyfikacja jest anonimowa. W żadnym wypadku podpis autora, tj. wyrazy: Krzysztof „Critto” Sobolewski nie mogą być usunięte ani zmienione.

***

Tekst został wcześniej opublikowany na stronie autora http://liberter.webpark.pl/

One thought on “Krzysztof „Critto” Sobolewski „Zero tolerancji dla cenzury”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *