Ludwik R. Papaj ”Polityczny matrix”

Właśnie mija sto dni nowego rządu, co skłania do podsumowań i komentarzy. Staje się standardem, iż aby przekonać opinię publiczną należy zamiast argumentów merytorycznych podać i wielokrotnie powtórzyć dowolną fikcję. Ta metoda działania znakomicie odpowiada Prawu i Sprawiedliwości – na konferencji prasowej poświęconej stu dniom rządu pokazano prezentację „polityczny matrix” w której Julia Pitera, Donald Tusk i Zbigniew Ćwiąkalski zostali przedstawieni jako bohaterowie słynnego filmu braci Wachowskich. Porównanie jest co najmniej dziwne, ponieważ bohaterowie filmu w rzeczywistości walczyli ze złowrogim matrixem – nie to jednak stanowi problem, który chcę poruszyć.

Sama prezentacja na konferencji prasowej znakomicie wkomponowuje się w krajobraz świata jaki tworzy nam PiS. Nie chodzi tylko o ubarwienie przekazu, ale o coś więcej. Warto tutaj przypomnieć najnowszą reklamówkę PiS – słynną bajkę o Tusku– wilku. W tej animacji przedstawiono wilka, który symbolizuje Donalda Tuska i stara się dostać do domu babci, aby ją zjeść. Ma on stanowić przenośnię wyborczych obiecanek premiera. Rolę gajowego przejmuje oczywiście Jarosław Kaczyński. Prawo i sprawiedliwość wyraźnie uczy się na błędach wie, że nie trafi do ludzi „skomplikowanym” przekazem za jaki można uznać „Mordo ty moja”. Przekaz trzeba uprościć, a obiegowe opinie budujące przekonania wyborców muszą być jednolite i bazować najlepiej na uprzedzeniach bądź na poczuciu zagrożenia. W tym samym spocie można zauważyć, jak spece od Public Relations sprytnie modelują końcówkę – gdyż Kaczyński uratuje nie tylko babcię, ale i wnuczka. Elektoratem PiSu nie są przecież jedynie tzw. „mohery”…

Osobiście zastanawia mnie, dlaczego prekursorem takiej metody walki politycznej jest ugrupowanie mieniące się konserwatywnym – przecież konserwatyzm oznacza wiarę w to co niezmienne i wieczne. Mniej dziwiłbym się, gdyby takie metody PR stosowała lewica, ugruntowałoby to jedynie obiegową (i nieprawdziwą) opinię, że lewica przedstawia sobą jedynie relatywizm moralny i pragmatyzm. Jednak dzieje się inaczej, bo to właśnie prawicowe PiS kroczy tą drogą. Warto przypomnieć , że właśnie wcześniejsza partia braci Kaczyńskich uwłaszczyła się na majątku państwowym (mowa o aferze z budynkiem Porozumienia Centrum). To PiS najwięcej zyskało na ustawie dające subwencje partiom które przekroczyły 3 procentowy próg wyborczy – w przeciwieństwie do Platformy, która początkowo była utrzymywana jedynie z pieniędzy członków i wpłat zwolenników.

Nowością jaką partia Donalda Tuska zaprezentowała ostatnio jest propozycja, aby zakazać finansowania partii politycznych z budżetu państwa. Dopuszczone byłoby przekazanie 1% podatku na rzecz dowolnie wybranej partii politycznej. Zaproponowane zmiany są bardziej obszerne i mogą nie być łatwe do zaakceptowania dla koalicjanta PSL lecz, nie możemy zapominać – nie są bezpośrednio w interesie PO, gdyż to właśnie Platforma ma obecnie największe dotacje z budżetu jako największa partia w parlamencie. Choć nie można i nie da się zabronić z korzystania z usług socjotechników, naturalnym ograniczeniem może stać się zasobność budżetów partii i w tym względzie propozycja Platformy jest wartościowa. Ustawa skutecznie zakazująca ogłupiania społeczeństwa za jego własne pieniądze jest konieczna, by móc mówić o racjonalnym wyborze, a nie wszechogarniającym politycznym matrixie.

Ludwik R. Papaj
22.02.2008 r.
***
Tekst zostało wcześniej opublikowane na blogu autora

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *