Miałem sen, że pewnego dnia nawet ja zarobię pierwszy milion. W moim śnie nawet objawił mi się też sposób w jaki go zarobię. Ale sen prysł. Zniszczyła go Komisja Europejska.
Wybaczcie że zacząłem słowami pastora Kinga a skończyłem na czystym materializmie, ale co to jest milion w tych czasach? Zwykły dom w którym spokojnie można zamieszkać z rodziną. Kiedyś ludzie nie mieli takich marzeń. Wchodzili do lasu, ścinali kilka drzew, popracowali kilka miesięcy i już. W naszych wspaniałych czasach okazuje się, że pomieszkać na swoim jest nieco trudniej.
Ale do rzeczy.
Sen czyli biznesprojekt
Koncepcja zarobienia milionów opierała się na prostym pomyśle, rozwiązującym irytujący problem. Denerwują Cię przeloty za złotówkę, które naprawdę kosztują sto razy więcej? Komórki za zeta, przy kupnie których trzeba podpisać zobowiązanie do abonamentu przez kilkanaście miesięcy? Napisana wielkimi literami korzystna cena z malutką adnotacją pod spodem, że to tylko rata? Smsy, które obiecują wzięcie udziału w losowaniu nagrody, po czym okazuje się że musisz wysłać jeszcze kilka dodatkowych, droższych smsów. Wszelkie inne, podobne triki sprzedawców, na których rozpoznanie tracisz swój cenny czas?
No właśnie. Mnie też to męczy. Męczy też wielu, wielu innych. I trzeba coś z tym zrobić.
Pomysł jest prosty – opracowanie dla klientów sygnału, który jasno daje im do zrozumienia, że oferowana cena jest ceną rzeczywistą, a nie nieuczciwą zanętą.
Powiedzmy, że patentujemy zwrot „REALNA CENA” z jakimś rzucającym się w oczy logiem. Opracowujemy warunki jakie musi spełniać firma, która zechce go używać, żeby pokazać swoim potencjalnym klientom, że nie chce ich naciągnąć. Następnie promujemy to na rynku. Szczegóły, budżet i lata mozołu potrzebne do tego aby to chwyciło, zostawmy na boku. Po jakimś czasie klienci nie uwierzą żadnej promocji bez naszego loga. I prawie wszyscy są zadowoleni. I klienci, którzy mają informacyjną markę, której mogą zaufać i uczciwe firmy i ja liczący miliony 🙂
Marki, jak pewnie wiesz, są takim samym produktem jak każdy inny. Mają swój cykl życia i swoją wartość. Na przykład takie ISO. Kiedyś była to marka dość droga, teraz kupują ją nawet urzędy i szkoły. Niedługo prawo do jej używania będą dorzucać do chipsów. Ostatnia firma dla której pracowałem też miała ISO. Zbankrutowała kilka miesięcy temu. ISO to marka która właściwie nie ma właściciela, więc w konsekwencji nikt o nią się nie troszczy. Czy jest jeszcze ktoś kto jej ufa? Ale istnieją też marki o które się dba, jak na przykład brytyjski Kitemark. Istnieje od 1903 i ma się dobrze. Zresztą był to pierwowzór ISO.
Większość marek ma właściciela, więc nie dziwne, że te najlepsze sporo kosztują. Marki Coca Coli, IBMu i Microsoftu nie kupisz poniżej 50mld dolarów. Krótko mówiąc, zagospodarowywanie umysłów ludzi symbolami wygląda na niezły biznes.
Międzynarodówka Biurokratyczna – pogromca marzeń
Niestety sen został zmiażdżony przez wolny, lecz niemożliwy do powstrzymania, walec biurokracji przetaczający sie po naszym pięknym kontynencie.
Jak donoszą media, w całej Unii Europejskiej weszły w życie przepisy zwalczające nieuczciwą reklamę. Komisja Europejska postanowiła ukrócić stosowanie reklam wprowadzających w błąd i zakazać stosowania agresywnych praktyk sprzedaży. Komisja będzie zwalczać i ukrócać proceder. Zapewne powstaną nowe komórki z sutym budżetem. Nowe regulacje i nowe inspekcje.
Tylko po co skoro problem można rozwiązać pozytywnie, promując uczciwe reklamy. Na przykład tak jak to przedstawiłem powyżej. Po co walczyć z problemem na które wolny rynek znajduje doskonałe rozwiązania?
Sprzedawcy coraz częściej oferują zwrot pieniędzy za produkty z których nie jesteśmy zadowoleni. Prawdziwa konkurencja to poważny sprzymierzeniec klienta.
Nawet jeśli pomysł przedstawiony powyżej jest rozwiązaniem nietrafionym to i tak ludzie sobie poradzą. Poradzą sobie dlatego, że są istotami myślącymi. Dają sobie radę od tysiącleci. Nauczą się jak nie dawać się nabierać. Korzystać z prawa i adwokatów. Kupować u sprawdzonych dostawców. Myśleć, czytać, szukać, współdziałać. Nie uchronimy ich od wszystkich zagrożeń, więc pozwólmy im walczyć aby stawali się coraz silniejsi, sprytniejsi, mądrzejsi.
Dobra Nowina
No a na koniec dobra wiadomość. Oczywiście Unii nie uda się zapobiec sprytowi sprzedawców. Mają oni silną motywację – pieniądze. Co za tym idzie, pomysł jest cały czas do wzięcia. Nie zamierzam go wdrażać bo żaden inwestor mi w to nie uwierzy. Niemniej to bardzo dobry pomysł, przynajmniej na krótki artykuł 🙂
Krzysztof Kurpiecki
15.12.2007 r.
***
Artykuł pierwotnie zamieszczony w portalu SNUS.pl