Pewnego dnia, a było to wczoraj – przychodzę na uczelnię i zastaję coś niesamowitego. Cały instytut zaśmiecony jest ulotkami i naklejonymi gdzie popadnie (drzwi, ściany, tablice, piece, krzesła itd.) plakatami. Za niniejszy syf możemy podziękować „Inicjatywie przeciwko płatnym studiom„.
Aby uświadomić czytelnikom, że owa akcja społeczna była czymś więcej niż zwykłą reklamą konferencji, spotkania, koła naukowych, imprez i podobnych inicjatyw, których na uczelni można spotkać co nie miara – pokażę przykłady:
Ot – pierwszy lepszy. Na korytarzu są ławki i krzesła. Na ławce naklejony jest plakat z napisem „SPRYWATYZOWANE„. Na każdym z krzeseł leży rzucona ulotka reklamująca ową akcję, z podaną stroną internetową itp. Kontynuujemy naszą podróż. Aby przejść do dalszej część korytarza musimy otworzyć drzwi. A na nich zaś widzimy naklejony napis „WEJŚĆIE PŁATNE„. Przechodzimy i natykamy się na tablice ogłoszeniowe. Tu atakuje nas napis „ OGŁOSZENIA PŁATNE. OPŁATA W SEKRETARIACIE„. Nawet na tablicy oficjalnych ogłoszeń sekretariatu (gdzie notabene nie wolno przylepiać czego popadnie) oczywiście wisi podobna „informacja”. I tak dalej. Uniwersytet przypomina cyrk licealistów.
Winni całego bajzlu są rzecz jasna młodzi socjolodzy, ten pomysł oblepienia terenu instytutu filozofii UJ należy do nich (Choć tyle dobrego, że to nie moi koledzy po fachu, bo było by mi wstyd). Jest to z gruntu podobne do nauki jaką studiują – socjologia to nauka przypominająca filozofie społeczną lecz jawiąca się jako szanowana społecznie wiedza, ważna i obiektywna – w opozycji do mętliku racjonalnych wywodów filozoficznych opartych na autorytetach sprzed ery Augusta Comta. Wszystko byłoby zaiste prawdziwe, gdyby nie to, ze owi mędrcy socjologiczni traktują wybór źródeł jako swoistą zabawę, której reguły polegają na tym, aby pokazywać teksty i badania popierające ich tezę a chować „nieprawomyślne”. Jeśli te ostatnie zostaną cudem dostrzeżone przez ludzi intelektualnie sprawniejszych należy wyśmiać zarówno ich, jak i owe źródła. Wywody, nie będąc napędzane logiką argumentacji przypominają raz po raz dialektykę marksistowską, która opiera się przede wszystkim na przeświadczeniu, że to, co ma nadejść i tak się ziści zatem nie ma potrzeby udowadniać oczywistych tez.
O co może chodzić tak naprawdę zacnym organizatorom owej akcji? Myślę, że łatwo jest mi wynieść pewne wnioski, gdyż bywałem swojego czasu na Kole Socjologii Krytycznej, które to jest współorganizatorem „Inicjatywy przeciwko płatnym studiom”. Pod szczytnymi ideałami nauki dostępnej dla wszystkich i walki z przywilejami (dodajmy – bogatych) kryją się mniej przyjemne rzeczy.
Chcą oni nauki łatwej i przyjemnej, w której ma się bezpośredni wpływ na wiedzą jaką się uczy i kontakt z wykładowcami jest bardzo bezpośredni. Chcą nauki, w której będą mogli uczyć się dowolnych zagadnień, bez trudnych egzaminów jednoznacznie przesądzając czy się umie, czy też nie. Przecież ich zdaniem, nie ma czegoś takiego jak prawdziwa wiedza lub jej brak – każdy jest ignorantem w jakichś dziedzinach, ale – i to ciekawe – i tak ma takie samo prawo głosu jak ci, co dany fragment nauki badali. Socjologia uczy jak się odnaleźć w życiu.
Ta umiejętność przystosowania, a także wiedza, przekazywana jest młodym adeptom socjologii (przynajmniej w tym wypadku) razem ze stertą światopoglądów promowanych przez edukujących ich naukowców. W tym wypadku są to głównie feminizm, egalitaryzm, i zapateryzm (tak, dokładnie tak), no i oczywiście coś jeszcze – silna, wręcz orgiastyczno-religijna wiara w to, że państwo pomoże, że państwo da. Faktycznie państwo stoi dzielnie na straży praw tej grupy do głoszenia swoich nonsensownych haseł. Tutaj przyznaję im rację i biję się w pierś – mają świętą rację.
Jeszcze złośliwe pytanie na koniec: Czy istnieje w ogóle coś takiego jak bezpłatne studia?
Ludwik R. Papaj
12.03.2008 r.
***
Tekst zostało wcześniej opublikowane na blogu autora
Może mi ktoś objaśnić termin „zapateryzm”? Z góry dziękuje.
Oczywiście – nawet sam autor 🙂
José Luis Rodríguez Zapatero to polityk hiszpański, lider socjaldemokratycznej PSOE premier Hiszpanii. Zatem zapateryzm = polityka owego jegomościa. W googlach powinny ci wyskoczyć na górze artykuły zapateryzm vs fransizm i vs. blairyzm. To może na porównać z resztą kolektywu XXwiecznego : )
Terminu użyłem ponieważ jedno ze spotkań owego koła socjologii krytycznej dotyczyło właśnie afirmacji zapateryzmu ( a inne min. demokracji bezpośredniej i punka jako ideologiii emancypacji)
Dzięki