Jacek Sierpiński: „Chiny, Unia Europejska i JKM”

Przy okazji dyskusji na temat Tybetu Janusz Korwin-Mikke porównał na swoim blogu Chiny z Unią Europejską, sugerując, że Chiny jako państwo są bardziej cywilizowane i wolnościowe. Oto cały cytat:
“Tybet jest obecnie pod okupacją państwa – zgoda: absolutnie nie idealnego – ale uznającego cywilizowane zasady, jak np. wolny rynek i kara śmierci dla morderców – podczas gdy Polska ma zostać połknięta przez państwo dopiero się tworzące, a już do cna zbiurokratyzowane, przyznające sobie prawo do kontrolowania całego handlu i produkcji, mojego pożywienia, nauczania, zabijania mnie (p/n “euthanazji”) – państwa, przy którym nawet III Rzesza jawi się jako państwo względnie liberalne”.
Z całym szacunkiem dla Pana Janusza, ale muszę stwierdzić, że pisze on po prostu bzdury. W Chińskiej Republice Ludowej nie ma żadnego wolnego rynku. Pomijając Hongkong (w którym mieszka mniej niż 1% mieszkańców ChRL), wolność gospodarcza jest tam – ogólnie rzecz biorąc – o wiele bardziej ograniczona niż w większości państw UE. Łatwo to sprawdzić choćby w powszechnie uznawanych rankingach wolności gospodarczej Fundacji Heritage i Instytutu Frasera – instytucji w żaden sposób nie kojarzonych z socjalizmem, lewactwem ani Unią Europejską.

Wg tegorocznego rankingu Heritage Chiny znajdują się na 126 miejscu na 157 sklasyfikowanych państw, za wszystkimi państwami członkowskimi UE, pod koniec grupy państw “w większości pozbawionych wolności” (Polska, najniżej niestety sklasyfikowane państwo należące do Unii, jest w tej samej grupie, ale jednak sporo wyżej – na miejscu 83). Dokładne dane, na podstawie których można porównać ChRL z innymi państwami wg rankingu Heritage, można znaleźć tutaj – okazuje się, że Chiny dobrze prezentują się na tle państw członkowskich UE jedynie pod względem mniejszych rozmiarów rządowej biurokracji (pod tym względem wyprzedzają wszystkie kraje Unii), większej wolności rynku pracy (wyprzedzają tu 15 państw Unii, w tym Polskę) oraz większej wolności fiskalnej (wyprzedzają tu 16 państw Unii, ale nie Polskę). Pod względem wolności rynku pieniężnego wyprzedzają jedynie Łotwę, Bułgarię i Rumunię, pod względem wolności od korupcji jedynie Rumunię, natomiast pod względem wolności prowadzenia biznesu, wolności handlu, wolności inwestowania, wolności rynku finansowego oraz poszanowania praw własności ustępują wszystkim państwom należącym do UE. Szczególnie ten ostatni element wygląda w ChRL źle, co jednak nie powinno dziwić w obliczu masowych wywłaszczeń chłopów, budzących zaniepokojenie nawet wśród doradców chińskiego rządu.
Z kolei wg rankingu Frasera za rok 2005 (najnowszego, opublikowanego w 2007 r.) Chiny znajdowały się na 86-90 miejscu (na 141 sklasyfikowanych państw), wyprzedzając sposród państw członkowskich UE jedynie Słowenię, która zajmowała miejsce 91-96 (Polska była na miejscu 56-58).
Tak więc okazuje się, że “uznające wolny rynek” państwo chińskie w większym stopniu kontroluje handel i produkcję niż Unia Europejska. Kontroluje również, podobnie jak rządy państw UE, nauczanie – w Chinach istnieje coś takiego, jak obowiązek szkolny, i dotyczy on dzieci i młodzieży od 7 do 17 roku życia. W dodatku te dzieci i młodzież (jak również dorośli) mają tam znacznie ograniczony dostęp do niezależnie zdobywanej wiedzy z uwagi na panującą w ChRL cenzurę środków masowego przekazu z internetem włącznie – nieporównywalną z ograniczeniami panującymi w UE. Mam wątpliwości, czy Pan Janusz mieszkając w Chinach mógł prowadzić tam blog, w którym regularnie krytykowałby chińskie wladze w podobny sposób, w jaki krytykuje tu władze UE i Polski…
W Chinach nie ma również wolności religijnej, a katolicy wierni Watykanowi, jak również i inne grupy religijne (np. Falun Gong) bywają prześladowani. No, ale tę kwestię akurat Pan Janusz w swoim porównaniu przemilczał…
Jeśli chodzi o obawy Pana Janusza przed zabiciem go przez Unię Europejską pod płaszczykiem “euthanazji”, to coś podobnego grozi mu jedynie na jego własne życzenie, w przypadku nieuleczalnej choroby i jedynie w niektórych krajach UE – mianowicie w Holandii, Belgii i Luksemburgu – bo nie ma unijnej dyrektywy nakazującej legalizację eutanazji w krajach członkowskich. Oczywiście, jeśli lekarza uznać za unijnego funkcjonariusza. Gdyby natomiast Pan Janusz mieszkał w Chinach… no cóż, mógłby zostać zabity z tak prozaicznego powodu, że ktoś potrzebowałby organów do przeszczepu. Teoretycznie wprawdzie tylko wówczas, gdyby popełnił przestępstwo zagrożone karą śmierci – jak już dawno przyznał chiński rząd, większość organów do przeszczepów pobiera się od skazańców. Ale kara śmierci w “uznających cywilizowane zasady” Chinach grozi nie tylko za morderstwo. Wymierzana jest za malwersacje finansowe i korupcję, przemyt narkotyków, zmuszanie do prostytucji, podkradanie ropy naftowej z rurociągu, grozi też m. in. za nielegalną produkcję lub kradzież broni, fałszowanie leków, rabunek, nauczanie metod popełniania przestępstw, zorganizowanie buntu w więzieniu, okradanie zabytków, sabotaż, dostarczanie niesprawnego sprzętu dla wojska, ucieczkę z pola walki, pracę dla wroga po poddaniu się, dezercję, szpiegostwo, a także cały szereg przestępstw “przeciwko bezpieczeństwu narodowemu”, czyli po prostu politycznych (takich jak “działanie lub spiskowanie w celu obalenia systemu socjalistycznego”), zgodnie z art. 113 chińskiego kodeksu karnego. Pan Janusz niewątpliwie działa na rzecz obalenia socjalizmu, więc gdyby mieszkał w Chinach, byłyby legalne podstawy, by przy “dobrej” woli sędziego skazać go za to na karę śmierci. I być może zrobiono by to, gdyby ktoś ważniejszy potrzebował akurat pilnie nowego serca, wątroby, trzustki czy nerek. Albo gdyby komuś ważniejszemu szczególnie podpadł.
Tak więc, Panie Januszu, mam prośbę. Rozumiem, że lubi Pan rządy autorytarne, a nie “d***kratyczne” (choć prawdę mówiąc, nie rozumiem, czemu w takim razie sprzeciwia się Pan temu, by Polska stała się niesuwerenną prowincją UE – wszak instytucje unijne są jednak mniej “d***kratyczne” od polskich), że prawdopodobnie tak samo jak Pana ideologiczny pobratymca Adam Wielomski lubi Pan, jak krótko trzyma się tę “całą hołotę, którą demoliberalne media nazywają opozycją demokratyczną” (a pewnie także i proli w fabrykach). Ale proszę nie pisać takich bzdur…

Jacek Sierpiński
30 marca 2008

16 thoughts on “Jacek Sierpiński: „Chiny, Unia Europejska i JKM”

  1. Jak zwykle się z Panem nie zgadzam, a moją niezgodę odzwierciedlają słowa przytoczonego we wpisie doktora Wielomskiego:

    Genialność liberalnej demokracji polega na tym, że udało jej się wmówić ludziom, że wolność = wysokopodatkowa demokracja. Demokraci sprytnie zasugerowali ludziom, że wolność = prawa polityczne, że wolnym jest ten, kto głosuje. Jest to tym bardziej absurdalne, że gdyby spytać suwerenny lud czy sprzedałby swój głos wyborczy po 50 PLN od łebka, to zapewne uczyniłoby tak 99% wyborców. Gdzie więc tkwi ten mechanizm powodujący, że ludzie wierzą, że wysokopodatkowa demokracja czyni ich wolnymi? Odpowiedź jest względnie prosta: to ludzka pycha. Demokracja zaspokaja tkwiącą w człowieku potrzebę docenienia, gdyż daje każdemu prawo głosu.

    I tak dalej. Problem sięga głębiej, bo jak widać demoliberalna mitologia przesiąknęła anarchistów, którzy miotają się przed teorią Hoppego jak piskorze.

  2. Ja nie wiem jak to co napisałeś ma się do tego co napisał Jacek.
    Gdzie ty tu widzisz zachwalanie demokracji podług tej skali jaką zaprezentowałeś. I jak to do kurwy nędzy ma się do Chin gdzie wolnym to możesz być jak liżesz dupe jakiemu politykierowi na stołku i dobrze mu posmarujesz, najlepiej swoją dupe coby se członka nie poobcierał jak cię będzie rżnął. A i tak nie masz gwarancji że nie skończysz najpierw przed sądem gdzie zgodnie z prawem dostaniesz wyroczek i wylądujesz na stole gdzie wytnie ci się nereczkę, wątrobe i inne elementy ciała za to że żeś polizał nie tam gdzie trzeba albo zrobił krzywą minę jak cie w dupsko jechali.
    Ech no ale widać że każdy ma swoją definicje wolności – więc jakby na to nie patrzeć jak wolisz tą Chińską to ta komunistyczna, faszystowska europa nie robi ci póki co problemu – możesz swobodnie sobie tam zamieszkać – ja dziękuje już wole ten europejski ucisk euroidiotów, zgorszenie homosiów i cały te eurokołchoz czy jak to tam se jeszcze bardziej obelżywie nazwiesz.

  3. Chiny mnie nie interesują zasadniczo, bo z tego co sobie przypominam to nie żyję w Chinach, tylko w Eurokołchozie. W Eurokołchozie, który europejską tradycję wolności niszczy, tradycję, do której jako Europejczyk jestem przywiązany. Jednym słowem Europa dla Europejczyków, Chiny dla Chińczyków. I tego dotyczy cytat z Doktora Wielomskiego. Nie przykładajmy demoliberalnej miary do tego co się dzieje w Chinach.

  4. Tia – a ziemia dla ziemniaków.
    Ale to chyba masz problem ze zrozumieniem tekstu – ja tu nigdzie nie widze żeby Jacek pisał coś o tych „demoliberalinych” kryteriach które wymieniłeś – no chyba że wolność gospodarcza, wolność umów itd. oraz wolność światopoglądu, religii itd to demoliberalne pleplania.
    Nie kombinuj jak JKM – to jest jakaś akrobacja cyrkowa próbować wmówić komukolwiek że w Chinach jest wolność i panują zasady.

  5. Prawa polityczne dla wszystkich jak najbardziej (bo nie jest to nawet wynalazek ateński). Natomiast „wolność słowa”, „wolność religii” itd., są obecne w Europie od oświecenia, ale ich znaczenie – i ewentualnie domaganie się ich – zależy od kontekstu sytuacyjnego, nie będę się tutaj nad tym rozpisywał. Chińczycy na to nie wpadli, więc nie wiem dlaczego mielibyśmy kogokolwiek zmuszać do przyjęcia naszych wątpliwej jakości wynalazków. To ma być wolność?

  6. Przepraszam że co? nazywasz wolność słowa i wolność religii wątpliwej jakości wynalazkami? Ja nie za bardzo wiem o czy ty do mnie rozmawiasz. Jak w ogóle wyobrażasz sobie prawa polityczne bez tych wolności?
    Ja tu nie chce wnikać w twój jakis paleocośtam światopogląd gdzie człowiek to zdaje się zwierz bez mózgu i dobrym jest to że kierują ludzmi instynkty a nie mózg, w związku z tym chciałbym nie zbaczać z wątku wpisu choć to nie uniknione – my tu mówimy o wolności a ty zdaje sie zupełnie jakoś tę wolnośc inaczej widzisz – dlatego wytłumacz mi w jaki sposób świat totalitarny zapewnia jednostce więcej wolności niż świat gdzie rządzą kolektywnie idioci?

  7. Jak w ogóle wyobrażasz sobie prawa polityczne bez tych wolności?

    No i to jest właśnie demoliberalne skażenie anarchistów. Kiedy napisałem, że wyobrażam sobie coś takiego jak prawa polityczne? Jak je niby uzasadnić?

    dlatego wytłumacz mi w jaki sposób świat totalitarny zapewnia jednostce więcej wolności niż świat gdzie rządzą kolektywnie idioci?

    Rządzą kolektywnie idioci? Ci, którzy nie wnikają w to, co się produkuje w zakładach amerykańskich koncernów i w stosunki pracownik-pracodawca? Strasznie kolektywni, aż się pochlastać idzie. I idioci też ogromni, że utrzymują wzrost na poziomie, który dla Eurokołchoźników jest niewyobrażalny.

    A poza tym – co mnie obchodzi wolność słowa w Chinach? Mnie tam blokują? Może i tak, ale tak czy inaczej ja po chińsku dość słabo mówię, więc mi to powiewa szczerze.

  8. akurat miałem totalityryzm chiński na mysli i kolektyw idiotów w brukseli.
    napisałeś: „Prawa polityczne dla wszystkich jak najbardziej ” więc z tego wnioskuje że ludzie jednak powinni mieć prawa polityczne.
    Widzisz dla mnie jest róznica czy władza wnika w stosunki pracodawca – pracownik na zasadzie tworzenia debilnych przepisów które i tak można obejśc czy wnika w ten sposób że pracownik nigdy nie zostanie pracodawcą a jak będzie miał takie zakusy to ta władza go zwyczajnie odstrzeli zgodnie nomen omen z prawem.

    Jak sąsiad napierdala żone to tez cie nie obchodzi?

  9. „Genialność liberalnej demokracji polega na tym, że udało jej się wmówić ludziom, że wolność = wysokopodatkowa demokracja. Demokraci sprytnie zasugerowali ludziom, że wolność = prawa polityczne, że wolnym jest ten, kto głosuje.”

    Co to ma wspólnego z moim tekstem? Nie porównywałem UE i Chin pod względem demokracji (tak naprawdę i instytucje chińskie, i unijne są mało demokratyczne, mimo ideologicznych odwołań), a pod względem tych kryteriów, jakie przytoczył sam JKM. Czyli – rzekomo wolny rynek w Chinach, państwo kontrolujące handel, produkcję i nauczanie jedynie w UE, zabijanie przez państwo w UE.
    Co do „wysokopodatkowości”, z danych Fundacji Heritage wynika, że ucisk fiskalny w Chinach jest mniej więcej na poziomie UE (Chiny wyprzedzają 16 państw UE, a są za 11 innymi, w tym Polską). Ogólnie etatyzm w Chinach, jak wynika z tych danych, jest jednak większy.

    „Nie przykładajmy demoliberalnej miary do tego co się dzieje w Chinach.”

    No cóż, JKM ją jednak przykłada – porównuje Chiny i UE pod względem wolności – gospodarczej, nauczania, do życia… Tylko, że porównując, pisze bzdury.

    „I tak dalej. Problem sięga głębiej, bo jak widać demoliberalna mitologia przesiąknęła anarchistów, którzy miotają się przed teorią Hoppego jak piskorze.”

    Co ma teoria Hoppego do mojego tekstu? Chyba tylko to, że wg niej Chiny powinny być, jako kraj bardziej autorytarny, a więc zbliżony do monarchii, mniej etatystyczne od np. Polski. Jednak jak widać tak nie jest. Co więcej, w czasach gdy Chiny były bardziej autorytarne (czasy Mao) etatyzm ten był jeszcze większy.
    W ogóle historia Chin pokazuje, że również przy klasycznej monarchii etatyzm może być bardzo duży (patrz np. rządy Qin Shi Huanga – http://pl.wikipedia.org/wiki/Qin_Shi_Huang).
    Ja tam się przed teorią Hoppego nie miotam. Widzę po prostu, że wnioski z niej wypływające nie odpowiadają doświadczeniu. A to najprawdopodobniej znaczy, że abstrahuje ona od istotnych czynników, prezentowany przez nią model jest nadmierną idealizacją, choć logicznie jest poprawna.

    „“wolność słowa”, “wolność religii” itd., są obecne w Europie od oświecenia, ale ich znaczenie – i ewentualnie domaganie się ich – zależy od kontekstu sytuacyjnego, nie będę się tutaj nad tym rozpisywał. Chińczycy na to nie wpadli, więc nie wiem dlaczego mielibyśmy kogokolwiek zmuszać do przyjęcia naszych wątpliwej jakości wynalazków.”

    JKM pisze z punktu widzenia człowieka wyznającego wartości z naszego kręgu kulturowego. Sugeruje, że Chiny są bardziej „cywilizowane” od Unii Europejskiej. Ja pokazuję, że używając naszych kryteriów – kryteriów, które i on uznaje – nie są. W szczególności nie są wolnorynkowe ani nie szanują prawa do życia, co JKM zarzuca UE (i nie mówię o karze śmierci dla morderców).

  10. „Nikt mi nie wmówi, że dyktatura komunistyczna jest podobna do monarchii. W takiej dyktaturze rządzi partia, a w niej jest tysiące spisków wobec przywódcy”

    A w klasycznych monarchiach takich spisków nie ma? Bądźmy poważni.

    „Tu chodzi o prawdziwie władzę jednego człowieka w tej chwili nie istnieje takie państwo.”

    Nigdy takie państwo nie istniało. Władca zawsze ma do pomocy aparat. W komuniźmie przybiera on postać partii, w klasycznej monarchii jest to arystokracja i/lub wysocy urzędnicy (mandaryni w Chinach, oprycznicy w państwie Iwana Groźnego).

    „Tylko dyktatury wojskowe przypominają monarchia i one potwierdzają twierdzenia HHH, ale tam nie było władzy partii ani u Pinocheta ani u Franko.”

    W jaki sposób twierdzenia HHH potwierdzają dyktatury Duvalierów na Haiti, Kadafiego w Libii, Assadów w Syrii, Sobhuzy II w Suazi, Gnassingbe Eyademy w Togo, Mobutu w Zairze, Bokassy w Afryce Środkowej, Maciasa Nguemy w Gwinei Równikowej?

  11. „Obecnie najbliższe monarchii są USA i Rosja. Tymczasem widzimy wyraźnie, że Rosja jest bardziej socjalna od USA.”

    To stwierdzenie nawet trudno komentować. USA powstały w opozycji do monarchii, konstytucja odwołuje się wyraźnie do „We the People”, sprawujący władzę są wybierani na wszystkich szczeblach (wybiera się nie tylko prezydenta, gubernatorów, senatorów, kongresmenów i burmistrzów, ale także prokuratorów, sędziów, szeryfów…), realnie zabiegają w wyborach o poparcie ludu, kadencja prezydenta ograniczona jest do maksymalnie 8 lat…
    Rosja w porównaniu z USA jest rzeczywiście bliższa monarchii, instytucje demokratyczne są tam obecnie parawanem. A że faktycznie jest bardziej „socjalna” (etatystyczna)? Ot, kolejny kamyczek do ogródka tych, którzy uważają, że to demokracja sprzyja bardziej etatyzmowi…

  12. @Jacek Sierpiński
    „Jeśli chodzi o obawy Pana Janusza przed zabiciem go przez Unię Europejską pod płaszczykiem “euthanazji”, to coś podobnego grozi mu jedynie na jego własne życzenie (…)”

    Ależ naturalnie, podobnie podatki płacimy wyłącznie na rzecz wspólnego dobra, a kto nie knuje przeciw bliźnim, ten nie powinien mieć przed władzą nic do ukrycia, itd., itp. – taki świat bajek.

    Wprost nr 13/2004
    „W anonimowej ankiecie przeprowadzonej wśród kilkuset holenderskich lekarzy, którym w latach 1990-1995 zmarło 6 tys. pacjentów, wyszło na jaw, że 1466 z nich po prostu uśmiercono, w tym co trzeciego bez jego woli i zgody. (…)

    dr Pieter Admiraal (powołujący się na rządowy raport z 2001 r.) informuje „Wprost”, że oficjalnie eutanazja kryje się za 3,4 proc. zgonów, a kolejne 12 proc. zgonów to tzw. sedacja terminalna. Polega ona na tym, że pacjentowi podaje się podwyższone dawki morfiny, a następnie przestaje się go karmić i poić. Po kilku dniach chory umiera z głodu lub odwodnienia, ale nie czuje tego odurzony morfiną. Według Admiraala, rocznie pozbawia się w ten sposób życia ponad 15 tys. osób – najczęściej bez ich wiedzy i zgody. „

  13. „W anonimowej ankiecie przeprowadzonej wśród kilkuset holenderskich lekarzy, którym w latach 1990-1995 zmarło 6 tys. pacjentów, wyszło na jaw, że 1466 z nich po prostu uśmiercono, w tym co trzeciego bez jego woli i zgody.”

    ;D
    Normalnie South Park.

    Swoją drogą, czy nie widzimy tu naprawdę zabawnego błędu w argumentacji?
    Eutanazja jest legalna (w Holandii).
    Eutanazja może być legalna tylko wtedy, gdy uśmierca się człowieka za jego zgodą.
    Więc jeżeli zabito człowieka bez jego zgody, to w żaden sposób nie wynika to z legalizacji eutanazji. No bo, kurde, niby jak wynika?
    Najwidoczniej w Polsce jest tak samo (a sądząc po stanie służby zdrowia, jeszcze gorzej). Lekarze mordują for fun.

    „Według Admiraala, rocznie pozbawia się w ten sposób życia ponad 15 tys. osób – najczęściej bez ich wiedzy i zgody.”

    Kolejne. Jaki to ma związek z legalizacją eutanazji? Eutanazja wymaga poświadczonej zgody pacjenta (ścisłe procedury obowiązują).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *