Z przykrością zauważam, że zwalniając ambasadora Zdzisława Jana Ryna, a ściślej zmuszając go siłą do rezygnacji, p. minister Sikorski strzelił sobie w stopy. Cóż bowiem uczynił? Zwolnił ze stanowiska jednego z najlepszych polskich ambasadorów, człowieka który powinien zostać zwolniony ze swego stanowiska jako ostatni! Jest to tym bardziej godne pożałowania, bo zwolnienie prof. Ryna stało się dla ministra Sikorskiego od początku jego urzędowania w Alei Szucha, swego rodzaju obsesją pozbawioną jakiegokolwiek racjonalnego uzasadnienia.
Prof. Zdzisław Jak Ryn jest nie tylko wybitną osobowością naukową, człowiekiem barwnym, ciepłym, koneserem Ameryki Pd. i postacią znaną na tamtym kontynencie 100 razy lepiej niż cała polska dyplomacja razem wzięta, jest także postacią pod Krzyżem Południa zasłużoną i szanowaną za zaangażowanie w budowę prawidłowych stosunków polsko-latynoskich, głównie polsko-chilijskich i polsko-argentyńskich. Jest to naukowiec specjalizujący się m.in. w tematyce andyjskiej, członek międzynarodowych towarzystw naukowych, znawca i piewca polsko -chilijskiego bohatera, Ignacego Domeyki, o którym Ryn napisał kilka książek tłumaczonych m.in. na język hiszpański. Ryn jest podróżnikiem, znawcą kultury ibero-amerykańskiej, andystą, działaczem tatrzańskiego pogotowia ratunkowego. Jego dorobek naukowy jest znany w całym świecie. Profesor Ryn ma opinię człowieka zacnego, uczciwego, pracowitego i lojalnego. Ma też praktykę i doświadczenie na stanowisku ambasadora Polski w Chile w latach 1990. Jego związki z O. Rydzykiem są jego prywatną sprawą. Dopóki Rydzyk działa legalnie nikt nie ma prawa karać innych za to, że się z nim znają. Poza tym prof. Ryn jest przecież lekarzem!
Jeśli zaś piętnuje się Ryna za ambasadorem Passentem za kontakty z Pinochetem, to należałoby piętnować wielu Polaków za kontakty z gen. Jaruzelskim, który Pinochetowi nie sięga do pięt. Obiegowa opinia n.t. Pinocheta wygłaszana przez jego wrogów ideowych nie może wpływać na ocenę polskiego dyplomaty, ponieważ Pinochet ma w swoim kraju znacznie lepsze notowania niż większość polskich polityków w Polsce. Opieranie się na pomówieniach światowego lewactwa spod znaku Che Guevarry, Castro czy innych oprawców to kpina z wolności.
Upokorzenie a następnie wymuszenie rezygnacji na prof. Rynie prędzej czy później odbije się temu rządowi czkawką. Nie ma ono bowiem nic wspólnego z liberalizmem, czy nawet demokracją. Ryn jest jednym z najbardziej kompetentnych i rzeczowych ludzi w tym kraju, a atakowanie go jest dowodem bezsilności i słabej kondycji moralnej atakujących. Powoływanie się na jego znajomość z Janem Kobylańskim jest śmieszne i równie nieprofesjonalne, co zarzucanie temu ostatniemu prześladowania Żydów. Jak na razie nikt tego zarzutu nie udowodnił, a rzucający oszczerstwa prokurator z rozdania SLD sam się z nich wycofał. N.b. Ryn jest w argentyńskim środowisku żydowskim szanowany i wyjątkowo lubiany. Za żadnego polskiego ambasadora, diaspora żydowska z Buenos Aires nie otrzymała tylu polskich obywatelstw, co właśnie za Ryna. I to ich cieszy. Nas też.
Gdyby pan Sikorski miał swoją prywatną firmę w Argentynie i chciał zatrudnić w niej najbardziej kompetentnego przedstawiciela, to niewątpliwie rozważyłby kandydaturę prof. Ryna. Ponieważ jednak reprezentuje on państwo, czyli siłę i nie ponosi z tego tytułu żadnych kosztów, z siły tej korzysta i rezygnuje z wysokiej klasy człowieka. Tymczasem argument siły jest marnym argumentem. Dlatego minister Sikorski może swej decyzji gorzko żałować. Ktoś, kto potrafi rządzić ludźmi siłą staje się z czasem zagrożeniem dla wszystkich.
Jan M Fijor
19.04.2008 r.
***
Tekst zostało wcześniej opublikowane na blogu autora
Witajcie Drodzy Forumowicze!
„Z przykrością zauważam, że zwalniając ambasadora Zdzisława Jana Ryna, a ściślej zmuszając go siłą do rezygnacji, p. minister Sikorski strzelił sobie w stopy. Cóż bowiem uczynił? Zwolnił ze stanowiska jednego z najlepszych polskich ambasadorów, człowieka który powinien zostać zwolniony ze swego stanowiska jako ostatni! Jest to tym bardziej godne pożałowania, bo zwolnienie prof. Ryna stało się dla ministra Sikorskiego od początku jego urzędowania w Alei Szucha, swego rodzaju obsesją pozbawioną jakiegokolwiek racjonalnego uzasadnienia.”
A kimże on jest? Gdyby był fachowcem tak wielkim że aż po jego dymisji Słońce by zgasło, piekło zamarzło a mucha zawisła w powietrzu bo nie ma rozkazu lecieć dalej, tobym o nim słyszał.
Ameryka Łacińska? Budzi moją osobistą sympatię aleć to przecież kraje biedne i rolnicze.
Co mamy stamtąd prócz kawy, bananów, niedrogiej wołowiny, odrobiny kauczuku naturalnego, egzotycznych rybek do akwarium, boksytów i mahoniu na meble dla bogaczy?
Jeszcze mamy trochę tapioki do potraw ze stajni Okrasy no i Yerba Mate której oprócz paru porąbanych „teistów” w rodzaju Wojciecha Cejrowskiego nikt nie pija.
Oczywiście nie lekceważę ubogich krajów rolniczych. Każdy kierunek enspansji jest ważny. Tym bardziej że Stany Zjednoczone ( ha ha! ) Brazylii są wschodzącym supermocarstwem podobnie jak Chiny. Lula da Silva może nie kocha Busha i socjalizuje zdziebko ale… potencjał to potencjał! Toby dopiero był obchach stulecia gdyby okazało się, że jak psy przy nodze Busha szczekaliśmy i zamiast kości dostaniemy kopa w d…
No bo i z Latynosami stosunki kiepskie i z Tarczy też może być kicha bo USA bankrutują.
Dziwi mnie jednek, że imć Jan M. Fijor tak bardzo rozpacza akurat po prof. Rynie choć tylu zacniejszych ludzi zdymisjonowano i w kraju i na placówkach bo się temu czy innemu politykowi czy biskupowi nie spodobali.
„Prof. Zdzisław Jak Ryn jest nie tylko wybitną osobowością naukową, człowiekiem barwnym, ciepłym, koneserem Ameryki Pd. i postacią znaną na tamtym kontynencie 100 razy lepiej niż cała polska dyplomacja razem wzięta, jest także postacią pod Krzyżem Południa zasłużoną i szanowaną za zaangażowanie w budowę prawidłowych stosunków polsko-latynoskich, głównie polsko-chilijskich i polsko-argentyńskich. Jest to naukowiec specjalizujący się m.in. w tematyce andyjskiej, członek międzynarodowych towarzystw naukowych, znawca i piewca polsko -chilijskiego bohatera, Ignacego Domeyki, o którym Ryn napisał kilka książek tłumaczonych m.in. na język hiszpański. ”
Moim zdaniem Ś.P. Ryszard Kapuściński ma ciekawszy dorobek i też był członkiem wielu międzynarodowych towarzystw naukowych a prawie wszyscy ( idący jak za Ojcem za JKM ) prześcigają się w inwektywach jaki to był agent.
„Ryn jest podróżnikiem, znawcą kultury ibero-amerykańskiej, andystą, działaczem tatrzańskiego pogotowia ratunkowego. Jego dorobek naukowy jest znany w całym świecie. Profesor Ryn ma opinię człowieka zacnego, uczciwego, pracowitego i lojalnego. Ma też praktykę i doświadczenie na stanowisku ambasadora Polski w Chile w latach 1990. Jego związki z O. Rydzykiem są jego prywatną sprawą. Dopóki Rydzyk działa legalnie nikt nie ma prawa karać innych za to, że się z nim znają. Poza tym prof. Ryn jest przecież lekarzem!”
Brakuje jeszcze Cara Wszechrusi i Pana Nieba i Ziemi do tej całej tytulatury. 😉
„Jeśli zaś piętnuje się Ryna za ambasadorem Passentem za kontakty z Pinochetem, to należałoby piętnować wielu Polaków za kontakty z gen. Jaruzelskim, który Pinochetowi nie sięga do pięt.”
Ano faktycznie!
Jaruzelski nie dorasta do pięt Pinochetowi.
Liczba zabitych i torturowanych w czas Stanu Wojennego to nędzny ułamek tego co nawywijał Pinochet.
„Obiegowa opinia n.t. Pinocheta wygłaszana przez jego wrogów ideowych nie może wpływać na ocenę polskiego dyplomaty, ponieważ Pinochet ma w swoim kraju znacznie lepsze notowania niż większość polskich polityków w Polsce.”
Ano ma notowania. Bo Chile jest jak NIEBO. To jest tak daleko i tak drogo, że mało kto tam był. Mój kuzyn z Francji właśnie wrócił z wycieczki po Ameryce Łacińskiej ale do Chile nie dotarł bo zatrzymała go jakaś katastrofa w Peru. Mój żal nie miał granic.
A pamiętacie? USA też miały kiedyś niezłe notowania. Wtedy gdy „jęczeliśmy ruski miesiąc przez czerwone lata”, gdy nie można było wyjeżdzać a nieliczni „szczuropolacy” którym się to udało przysyłali nam widokówki stamtąd pisząc listy z obleśnych i zatęchłych nor w Jackowie i Greenpoincie. A kto taką widokówkę wtedy dostał to dopiero był szpan przed całą klasą i szkołą….
Teraz już łatwiej wyjechać choć i dziś choć nie ma już kłopotów paszportowych nadal są ( zdecydowanie niewolnościowe ) wizy.
„Opieranie się na pomówieniach światowego lewactwa spod znaku Che Guevarry, Castro czy innych oprawców to kpina z wolności.”
Zgadzam się. Ale taką samą kpiną z Wolności jest opieranie się na pomówieniach i bełkocie „prawactwa” spod znaku Rafała Ziemkiewicza czy Janusza Korwin-Mikke.
Facetowi się wydaje, że jego tytuł szlachecki oraz Jedynie Słuszne Konserwatywno_liberalno-Monarchistyczne poglądy zastępują mu kwalifikacje ze WSZYSTKICH dziedzin życia. Wystarczy spojrzeć na jego blog.
Pycha zabrania mu ograniczyć się do tematów Wolności Gospodarczej, cybernetyki i brydża bo akurat na tym na pewno się zna.
„Upokorzenie a następnie wymuszenie rezygnacji na prof. Rynie prędzej czy później odbije się temu rządowi czkawką. Nie ma ono bowiem nic wspólnego z liberalizmem, czy nawet demokracją. Ryn jest jednym z najbardziej kompetentnych i rzeczowych ludzi w tym kraju, a atakowanie go jest dowodem bezsilności i słabej kondycji moralnej atakujących. Powoływanie się na jego znajomość z Janem Kobylańskim jest śmieszne i równie nieprofesjonalne, co zarzucanie temu ostatniemu prześladowania Żydów.”
O! Zaraz się okaże, że fakt iż Jan Kobylański był KAPO w obozie to też lewacka mistyfikacja?
Fakt. Kobylański tak bardzo nie prześladfował Żydów. Wszak w Ameryce Łacińskiej było ich niewielu.
Jak rozumiem fakt „cudownego” dorobienia się Kobylańskiego u boku demonicznego Stroessnera – dyktatora Paragwaju to też Che Guevara i sam diabeł wymyślili?
„Jak na razie nikt tego zarzutu nie udowodnił, a rzucający oszczerstwa prokurator z rozdania SLD sam się z nich wycofał. ”
Chodzi o antysemityzm Ryna czy Kobylańskiego? Bo już się pogubiłem?
„Za żadnego polskiego ambasadora, diaspora żydowska z Buenos Aires nie otrzymała tylu polskich obywatelstw, co właśnie za Ryna. I to ich cieszy. Nas też.”
Cholewcia! Mam trochę znajomych Żydów ale oni o Rynie nic nie słyszeli. Jak to wytłumaczyć?
O Kobylańskim słyszeli ale raczej na pewno nie to co chciałby usłyszeć imć Jan. M Fijor.
I to Was cieszy? Hm! Dziwne, bo jak czytam blog JKM odnosze wrażenie, że to jest ostatnia rzecz jaka by konlibów cieszyła.
A tak poza tym jedna ciekawostka z historii. Do samiuteńkiego Pearl Harbor USA i III Rzesza utrzymywały ze sobą serdeczne stosunki dyplomatyczne i jeszcze serdeczniejsze gospodarcze. Organizowano w Rzeszy liczne rauty i bale dla gości zza Wielkiej Wody. Gospodarzami często byli Głowni Sybaryci Rzeszy. Tacy jak Hans Frank czy Herman Goering.
Bardzo serdecznie podejmowali swoich gości z amerykańskiej finansjery. A przecież amerykańska finansjera nie składała się WYŁĄCZNIE z Aryjczyków.
A jednak gospodarze nie dali im odczuć „bycia rasą podludzi” i goście z Ameryki rozpływali się z zachwytach…
Czy na podstawie TAKICH autentycznych FAKTÓW można domniemać że Holocaustu wogóle nie było? Albo że zrobił to ktoś inny na przykłąd POLACY?
W USA to niestety działa bo wciąż w tamtejszych środowiskach żydowskich TWARDO trzyma się teza o „polskich obozach koncentracyjnych”. Wszak „kulturalni i cylwlizowani Niemcy” nie byliby przecież do tego zdolni. Ci sami co z takim SMAKIEM i takim ROZMACHEM organizowali przyjęcia których nie powstydziłaby się nawet Królowa Matka!
A dlaczego naziści inaczej traktowali Żydów z USA ( na przyjęciach ) a inaczej Żydów z Polski czy Rosji?. Wiadomo! Chodziło o PIENIADZE!
Dlatego argument o ogromnej ilości obywatelstw polskich dla Żydów nadanych przez prof. Ryna to cienki argument dopóki się tego DOKŁADNIE nie zbada.
A tak poza tym jest jeszcze jeden powód dla których trudno mi uwierzyć w ten panegiryk na cześć Prof. Ryna.
Nazwano go wybitnym fachowcem i zarazem „dusza człowiekiem”.
Wybaczcie, ale trudno mi uwierzyć, że ktoś kogo nazywa się „dusza człowiekiem” zna aż tylu łajdaków naraz. Jednego, dwóch można poznać, bo tak się życie ułożyło.
Ambasador to jednak polityk, a że „polityk musi gadać nawet z diabłem” to dla mnie oczywiste.
Ale Panie Janie M Fijorze. Proszę się zdecydować! Albo wybitny fachowiec i skuteczny ambasador albo „dusza człowiek”.
Chyba że mamy inną definicję „człowieka duszy”. Jak dla mnie to ktoś taki co nie zdzierżyłby psychicznie przy osobniku który co drugie zdanie zaczyna od „należy rozstrzelać/zlikwidować” albo przy osobniku mającym poważne kłopoty z empatią i chorym z nienawiści, a ( mówcie co chcecie ) o. Dyrektor to ewidentnie taki przypadek!
„Gdyby pan Sikorski miał swoją prywatną firmę w Argentynie i chciał zatrudnić w niej najbardziej kompetentnego przedstawiciela, to niewątpliwie rozważyłby kandydaturę prof. Ryna. Ponieważ jednak reprezentuje on państwo, czyli siłę i nie ponosi z tego tytułu żadnych kosztów, z siły tej korzysta i rezygnuje z wysokiej klasy człowieka. Tymczasem argument siły jest marnym argumentem. Dlatego minister Sikorski może swej decyzji gorzko żałować. Ktoś, kto potrafi rządzić ludźmi siłą staje się z czasem zagrożeniem dla wszystkich.”
To prawda! Tu się zgadzamy! Ale jest ( a raczej był ) też ktoś kto też rządził siłą i mawiał „Nawet liść nie drgnie w tym kraju bez mojej wiedzy!”. Czy normalny człowiek tak mówi?… Czy tak mówi ktoś kto kocha Wolność? Dla ułatwienia dodam że dali mu na chrzcie Augusto.
To i tyle na ten temat:
mate pijam a teista nie jestem:D
O! A ty Ty Quatryku!
Oczywiście nie potępiam picia Yerba Mate tylko mówię, że jest to bardzo ale to bardzo niszowy produkt. Jedyny znany gość co Mate popija a jest znany to Wojciech Cejrowski właśnie. Nieszczególnie gościa lubię, ale fakt faktem że ostatnimi czasy trochę się wyciszył.
A już myślałem patrząc że odpisałeś, że powtarzasz Dobre Rady Wuja Pluja.
A co do Mate. Cóż. Smacznego. Aczkolwiek próbowałem i trochę nie pasi mi ta goryczka.
Ale de gustibus…
To dobranoc.
to wszystko zależy jaka, z czego pita i jak zrobiona. Ja na razie rozpoczynam „koneserowanie” tego napitku bo stwierdziłem że picie litra coli dziennie raczej mi zdrowiu nie służy 😀
A WC jest jaki jest – jak mu sie lepiej przyjrzeć to to hedonista pełną gębą:D Tez go jakiś czas nie trawiłem ale jak poczytałem jego książki z podrózy to gościa pokochałem:D Choć pewnie jakbym go spotkał to bym się z nim pokłócił.
Ja z kolei Coli nie pijam bo stary już jestem i miewam refluksy. Cola dobra jest do odrdzewiania gwoździ. Jakąś jego ksiązkę czytałem bo zdarzylo mi się tym towarem handlować, ale hm. Bardziej mi leży Tony Halik i Arkady Fiedler. Może po prostu jestem z innego pokolenia.
Czy taki hedonista? Na swój sposób tak.
nie wiem czy pamiętasz Quatryku WC Kwadrans z dawnych lat. Było takie cóś w TV ale podejrzewam że miałeś wtedy 10 lat.
No to dobranoc.
Jeszcze jeden dzionek i jak dla mnie Długi Week-End.
A mnie jednak dużo bardziej razi, czego upust dałem już tutaj, próba wybielenia Pinocheta, bo zliberalizował gospodarkę. I jakoś zupełnie pomija pan Fijor i inni komentujący na S24, iluż to ludzi życia pozbawił skurwiel. I jakoś wcale nie przekonuje mnie argument, że pewnie przyszliby komuniści i zabili jeszcze więcej. Jak już tam pisałem, Wyznaję zasadę, że nie ma przestępstwa, bez ofiary. Jeżeli jeździsz bez pasów, to to nie jest przestępstwo. Jeżeli jeździsz 200km/h, to dopóki nikogo nie trafisz – to nie jest przestępstwo. Dlatego pieprzenie, że gdyby nie Pinochet to MOGLI BY przyjść komuniści i ZAPEWNE by zrujnowali kraj i na dodatek PRAWDOPODOBNIE zabiliby więcej ludzi, jest dla mnie kpiną.
Morderca zawsze pozostanie mordercą.
Witaj smootny!
Przeczytałem i zgadzam się z Tobą!
A wielbiącym Pinocheta konlibom składam propozycję.
Oddajcie mi na noc swoje żony. Zgwałcę je ale przecież nie jestem tak strasznie brutalny.
Zresztą. W życiu twardym trzeba być a co je nie zabije to je wzmocni. Tako rzecze Janusz Korwin Mikke! A to że gwałt odciska się piętnem na psychice kobiety to lewacki bełkot przecież.
Oddajcie swoje żony i bądźcie mi wdzięczni. Bo jeśli ja tego nie zrobię, to przyjdzie gwałciciel lewak i DOPIERO będzie brutalny. Kto wie! Może nie dość że zgwałci to jeszcze zabije i okradnie z biżuterii?
Ja z biżuterii ani z niczego nie okradam. Nie jestem przecież złodziejem.
Szokująca propozycja? Prawda? Ale za to zgodna z „pro-Pinochetowskim tokiem rozumowania”.
A tak na marginesie.
Kilka luźnych faktów.
– Czy wiecie że umundurowanie chilijskiej armii jest wzorowane na mundurach niemieckich z czasów II WŚ?
– Czy wiecie że nie spotkałem jeszcze w życiu żadnego konliba który by nie był CZYSTYM Aryjczykiem i się tym nie chełpił?
– Czy wiecie że nie spotkałem jeszcze w życiu żadnego konliba, który nie miałby domieszki krwi niemieckiej lub anglosaskiej?
– Czy wiecie że Stroessner – protektor Kobylańskiego był sympatykiem nazistów i przez dłuższy czas właśnie w Paragwaju ukrywał się Dr Mengele?
– Czy wiecie że nie spotkałem jeszcze ( w realu!! ) konliba który nie byłby z pochodzenia arystokratą?
– Czy wiecie że nie spotkałem jeszcze w życiu konliba który nie traktowałby jak obelgi określenia „moherowe berety” i nie groził konsekwencjami z tytułu Kodeksu Boziewicza?
Czy to są tylko luźne fakty i skojarzenia czy też należy te fakty połączyć w jakąś całość?
Nie jestem konlibem i nie narzucam innym swojej wizji świata.
Decyzję zostawiam Wam,
To na razie tyle,