Mateusz Machaj „Częściowe zniesienie belkowego”

Nazwisko Marka Belki póki co dość trwale wpisało się w historię gospodarczą najbliższych lat polskiej prowincji Unii Europejskiej. Nie dlatego, że jako minister dokonał wielkiej reformy finansów publicznych. Nie dlatego, że zmniejszył w Polsce fiskalizm, albo bezkarność urzędów skarbowych. Lecz dlatego, że wprowadził podatek od zysków kapitałowych pieszczotliwie zwany od jego nazwiska „belkowym”. Niedawno rozpętała się dyskusja na temat ewentualnego zniesienia tego podatku.

Platforma Obywatelska, podobnie jak Prawo i Sprawiedliwość, coś tam mówiła o zniesieniu tego podatku, lecz kiedy doszła już do władzy, to okazało się, że owe zniesienie nie jest aż tak pilne. Pojawiła się natomiast bańka medialna, która miała na celu rozpętanie sporu podatkowego, aby odwrócić uwagę od niespełnionej wyborczej obietnicy. Otóż ktoś coś powiedział o tym, że zniesione ma zostać belkowe tylko w przypadku lokat bankowych, a nie w przypadków zysków czerpanych z obrotu na giełdzie. Na efekt nie trzeba było długo czekać – od zaraz podniesiono larum, iż będzie to uderzanie w polską giełdę i przedsiębiorców z rynku kapitałowego, gdyż oszczędności odpłynęłyby od sektora akcji w stronę bezpieczniejszych lokat, które nie byłyby opodatkowane. Toteż należy nie dopuścić do „nieuczciwego”, zdaniem niektórych, przepływu kapitału, który faworyzowałby lokaty kosztem rynku akcji.

Samo belkowe jest podatkiem jak każdy inny. Nakładany jest oszczędności, które są źródłem rozwoju gospodarczego. Jeśli przejadamy dochód, to unikamy belkowego. Jeśli chcemy oszczędzać na przyszłość, wtedy państwo na nas podatek nakłada. W dodatku jest to o tyle wredny podatek, że nakładany jest nie na przyrost prawdziwej wartości kapitału, lecz na przyrost nominalny. Cóż to oznacza? Ano, przykładowo, jeśli inflacja cenowa w Polsce wynosi 4%, to lokata oprocentowana na taką samą wysokość, czyli 4%, nie przynosi mi wcale zysków, tylko ledwie rekompensuje stratę wynikającą z inflacji. Logika wskazywałaby na to, że podatek nie powinien zostać nałożony. A jednak państwo odciąga część z tych 4 procent na lokacie. Nie dość zatem, że zyskuje na inflacji, to jeszcze dodatkowo zabiera pieniądze z tego co już zostało zabrane. Typowy przykład podwójnego opodatkowania.

Tak więc jakiekolwiek uszczuplenie podatku Belki, w ogóle zniesienie go, czy zmniejszenie sposobu naliczania, albo zniesienie tylko na określone instrumenty, byłoby w interesie ludzi oszczędzających. Nawet jeśli byłoby to tylko zniesienie opodatkowania lokat bankowych. Tym, którzy oburzają się na sytuację promowania określonego rodzaju instrumentów, odpowiadam dwoma przykładami. Po pierwsze, kiedy wprowadzano belkowe na zyski kapitałowe, nie wprowadzono go jednocześnie. Giełda i rynek akcji były faworyzowane – przez jakiś czas istniał podatek od lokat, a zyski z akcji nie były opodatkowane. Jakoś nie pamiętam, aby wtedy podnoszono wielki krzyk z tego powodu.

Po drugie, w ogóle w polskim prawie możemy wymyślić mnóstwo takich sytuacji, w których jeden instrument jest w pewnym sensie faworyzowany. Przykładowo powiedzmy, że mam udziały w spółce jawnej. Jeśli zbywam te udziały, to zapłacę podatek zgodnie z trzystopniową skalą podatkową, czyli 19, 30, 40%. Jeśli natomiast przekształcę dokładnie te samą spółkę, z dokładnie tym samym majątkiem, w spółkę akcyjną i sprzedam udziały, to zapłacę stawkę liniową w wysokości 19%. Czy jednak ktoś podnosi krzyk, że opodatkowanie zysków z obrotów kapitałowych jest niższe niż zwykły PIT? Czy ktoś absurdalnie twierdzi, że powinno się zwiększyć podatek od sprzedaży akcji, żeby nie uderzać w tych, którzy sprzedają udziały w spółkach osobowych?

Oczywiście nie. Każdy podatek uderza w przedsiębiorczość i rozwój gospodarczy. Każde jego zmniejszenie będzie sprzyjało przedsiębiorczości i rozwojowi gospodarczemu. Błędna jest próba obrony podatków twierdzeniem, że inne miejsca są opodatkowane. To tak jakby twierdzić, że jak się tłucze młotkiem w obydwa kolana, to nie można przestać tłuc w lewe, bo prawe jakoś tak relatywnie będzie bardziej bolało.

***

7 kwietnia 2008

Tekst pochodzi ze strony Instytutu Misesa 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *