Powszechne również w naszym kraju znieważanie, obrażanie i chamskie pyskówki są czymś, czemu, jako człowiek szanujący swój i cudzy honor, jestem zdecydowanie przeciwny. Ponieważ sam nie zachowuję się po chamsku, więc również NIE TOLERUJĘ chamstwa ze strony innych osób — szczególnie, gdy dotyka ono członków mojej rodziny. W takich sytuacjach ZAWSZE stanowczo przeciwstawiam się osobie, która zachowuje się w taki sposób.
Tak samo jednak jak chamstwu, przeciwny jestem karaniu za nie, to znaczy: jestem przeciwny temu, aby PAŃSTWO walczyło z chamstwem, a jeśli już ma to robić — to poprzez krzewienie kultury (ale NIE za pieniądze z przymusowych podatków) a NIE przez karanie chamów. Dlaczego ? O tym pragnę opowiedzieć.
Gdzie tu sens, gdzie tu cel ???
Przede wszystkim, karanie za chamstwo jest POZBAWIONE SENSU. Dobrym i słusznym powiedzieniem jest, iż „cham karze się sam” — na przykład zachowujący się po chamsku wobec klientów sprzedawca straci ich i, o ile nie zmieni swoich zachowań, pójdzie z torbami. Ta zasada prowadzi do tego, iż na WOLNYM rynku obowiązuje prawo „nasz klient, nasz pan” choćby nie było ono nigdzie formalnie zapisane.
Z wolnościowego punktu widzenia równie ważne jest to, iż prawo NIE MOŻE karać za nic, co nie stwarza zagrożenia. Jeśli karze — to nie jest prawem, tylko lewem i służy gnębieniu ludzi. Jakim zagrożeniem może być typowa obelga ?? Żadnym. Jeśli w jej wyniku ktoś zostanie poszkodowany, to będzie to sam jej autor, który obnaży wtedy przed wszystkimi świadkami swój żenujący brak kultury, a dodatkowo może np. zostać wykluczony z grona znajomych, a nawet oberwać.
Dla osoby zelżonej obraźliwe słowa mogą być przykre, ale tak samo przykre może być np. odrzucenie, odwrócenie się plecami przez wszystkich lub jedną osobę, wyrażanie postawy w stylu „nie chcę ciebie znać, idź sobie” czy krzywe patrzenie z pogardą. NIE JEST to jednakże żadna realna szkoda na wolności, własności ani życiu danej osoby będącej przedmiotem ataku, więc i samo NIE MOŻE być przedmiotem ataku.
Ta zniewaga … KRWI wymaga ?!?
Takie podejście panowało w przeszłych wiekach i obecnie jest anachronizmem. W tamtych czasach, cham był wyzywany na pojedynek. Mógł go odmówić, tracąc jednocześnie wszelki honor, i stając się publicznym pośmiewiskiem. W dzisiejszych czasach tzw. „prawo” po prostu przejęło rolę sekundanta w pojedynkach. Jednakże, w przeciwieństwie do tamtych pojedynków, te obecne są znacznie bardziej przymusowe i intruzywne; ciężko się NIE STAWIĆ na rozprawę sądową, a czyjemuś niewyparzonemu językowi przeciwstawiany jest cały autorytet WYMIARU SPRAWIEDLIWOŚCI, a NIE osobisty sprzeciw osoby zaatakowanej.
Pracuje jak … kto ??
Pewnym szczególnie absurdalnym przypadkiem było rozpatrywanie przez sąd — przy udziale biegłych językoznawców — znaczenia słowa „fiut”. Na zebraniu w pewnej spółdzielni, jeden członek (sorry, nikogo nie obrażam 🙂 zarządu stwierdził, iż inny „pracuje jak fiut”. Gdy o tym usłyszałem od znajomego, myślałem, że spadnę z krzesła ze śmiechu.
Nie jest to jednak wcale takie śmieszne. Wszczęcie tego rodzaju sprawy było poważnym ograniczeniem wolności słowa; skrytykowanie czyjejś pracy powinno być prawem każdej innej osoby. Było to też wtrącanie się państwa w wewnętrzne sprawy niezależnej organizacji, jaką jest spółdzielnia. Ale przede wszystkim, było to marnowanie zarówno czasu sędziów, jak i pieniędzy podatników, z których są oni utrzymywani, na czyjeś osobiste porachunki. Nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby tych dwóch panów wynajęło sobie, za wzajemną zgodą, prywatny sąd, który mógłby roztrząsać cokolwiek, a ktoś później mógłby napisać rozprawę lignwistyczną pt. „Znaczenia słowa 'fiut’ dawniej i dziś w ujęciu społecznym, ekonomicznym, prawnym, seksualnym i poetyckim”. Wszelkie koszty działania takiego sądu pokryliby oni sami, i nie zajmowaliby swoją bzdurną sprawą czasu sądów powszechnych.
Cenzura niejedno ma imię
Przykład z wynajęciem biegłych lingwistów wskazuje na coś jeszcze: MOŻLIWOŚĆ pozywania w takich sytuacjach zagraża CENZUROWANIEM wypowiedzi. Dlaczego ? Bo wszelkie oceny takowych, ze swej natury, są i muszą być arbitralne. KTO i DLACZEGO ma prawo twierdzić autorytatywnie, CO jest zniewagą, a co nie jest ?? Czy jeżeli dla kogoś tytułowanie inne niż „proszę szanownego pana” albo odmowa wspólnego wychylenia jabola jest zniewagą, to czy też powinno to być uwzględniane przez sąd ?? Co dla jednego jest zniewagą, dla drugiego może być normalnym sposobem wyrażania się. Arbitralne regulowanie języka, przymusowy podział na „język normalny” i „język zniewag” przez jakichkolwiek specjalistów JEST naruszeniem wolności osobistej, i zagraża wolności wielu ludzi — w szczególności tzw. „rogatym duszom” — osobom, które ze szczerości, NIE ze złej woli lubią mówić to, co myślą, bez żadnych ogródek — i POWINNY mieć do tego PRAWO.
„Przyprawy” słowne
„Ostre” wypowiedzi również mogą być uznane za zniewagę, choć nie musza jej stanowić w rzeczywistości. Wystarczy odpowiednie nastawienie emocjonalne, ton głosu, SPOSÓB powiedzenia czegoś, aby ktoś poczuł się obrażony. „Ostrzejsze” wypowiedzi są jednak konieczne w wielu sytuacjach — zarówno, gdy zwracamy komuś uwagę na nieodpowiednie zachowanie (np. kierowcy nie zatrzymującemu się na przejściu dla pieszych), jak i w „gorących” debatach i dyskusjach, gdzie trzymanie nerwów na wodzy dla wielu ludzi jest niemożliwe. W takiej sytuacji, zakaz „znieważania” jest po prostu ingerencją w naturę sporu, w naturalne, konieczne i normalne zachowania w takiej sytuacji — co prowadzić może do wypaczenia dyskusji, „owijania w bawełnę” i różnych form „poprawności politycznej” (przepraszam za brzydkie słowo…)
Zniewagi a sprawy polskie
W Polsce przepisy o „ochronie dóbr osobistych” dotyczące zniewag NIE są przepisami martwymi; przeciwnie, sądy są zawalone sprawami toczącymi się w oparciu o nie. Przykład z „pracowaniem jak fiut” jest tylko jednym z wielu. W tym samym czasie, sprawy o odszkodowania za oszustwa kontraktowe, sprawy o odzyskanie mienia, sprawy karne wobec groźnych przestępców itd. mogą sobie poczekać. Pieniactwo — bo tak należy nazwać bieganie do sądu z każdą zniewagą — NISZCZY system sądowniczy, szkodzi mieszkańcom Polski, oraz obraża i ośmiesza władzę sądowniczą, z powodu wątpliwej powagi wnoszonych i rozpatrywanych spraw, którymi sędziowie MUSZĄ się zajmować.
Jeszcze większą niesprawiedliwością jest, iż pewna grupa ludzi — politycy będący u władzy oraz urzędnicy i tzw. „funkcjonariusze publiczni” mają zapewnioną — co przypomina apartheid w RPA — specjalną ochronę przed zniewagą (zainteresowanych odsyłam do eseju „Terror i tyrania kar za 'lżenie prezydenta'”), która wtedy ścigana jest z urzędu, przez prokuratora.
Zniewaga a pomówienie
Pomówienie jest czym innym. Podczas gdy zniewaga to obraźliwe i nieopanowane epitety pod czyimś adresem, pomówienie jest często formą szkodzenia drugiej osobie, gdyż polega na przypisywaniu jej fałszywie faktów, czynów lub cech. Również w przeciwieństwie do zniewagi, pomówienia są pisane tak, jakby były suchym przedstawieniem faktów, zwracają uwagę „czystym”, nieemocjonalnym językiem, pełnym powagi, a czasami wzywają do „zrobienia czegoś” z atakowaną osobą. Wobec tego, pomówienia są — przynajmniej w pewnych okolicznościach — formą oszustwa (fraudu) na szkodę drugiej osoby, i, w pewnych sytuacjach, MOGĄ być tępione, również przez prawo (ale wyłącznie na zasadzie odszkodowawczej, NIE karnej).
CO NALEŻY zrobić ???
Jeśli mamy odzyskać wolność wypowiedzi, oraz zdrowy rozsądek i tak potrzebną w naszym kraju sprawiedliwość, to MUSIMY doprowadzić do ZNIESIENIA tych przepisów — zarówno tych, którzy na opierających się na nierówności wobec prawa, apartheidowych normach karzą za „znieważanie organów państwowych” jak i tych, które — na zasadach równości — dają „zwykłym ludziom” możliwość gnębienia i tłumienia wypowiedzi innych, poprzez zarzuty karne lub procesy o znieważenie. „ta zniewaga” nie może już dalej „krwi wymagać” — rozlewanie krwi bez powodu jest bowiem poważnym nadużyciem, podobnie jak istniejące dla niego „środki zastępcze” w postaci tyranicznych przepisów.
W Imię Wolności !!!
Krzysztof „Critto” Sobolewski
(c) Copyright by Krzysztof „Critto” Sobolewski 10.II.2001
Przedruk, kopiowanie, rozpowszechnianie i dystrybucja dozwolone bez żadnych ograniczeń w dowolnym celu. Modyfikacje dozwolone pod warunkiem ich wyraźnego zaznaczenia w tekście i poinformowania o tym, kto modyfikował, lub napisanie, iż modyfikacja jest anonimowa. W żadnym wypadku podpis autora, tj. wyrazy: Krzysztof „Critto” Sobolewski nie mogą być usunięte ani zmienione.
***
Tekst był wcześniej opublikowany na stronie autora