Ludwik R. Papaj „Szansa na zniesienie dyktatury związków zawodowych?”

Przedstawiciele rządu, związków oraz pracodawców pracują nad zmianami kodeksu pracy oraz ustawy o związkach i sporach zbiorowych. Będzie trochę trudniej strajkować. Będzie mniej związków zawodowych, a za nielegalnie  zorganizowane strajki pracodawca będzie miał prawo ubiegać się o odszkodowanie. Przeczytane w dzisiejszej Wyborczej: „Chcą związać ręce związkom zawodowym”.

Pomysł został zgłoszony w Komisji Trójstronnej przez pracodawców i zyskał poparcie dużych związków zawodowych min. „Solidarności”. Pomysły są jak następuje:

  • -poparcie połowy a nie jednej czwartej załogi legalizowałoby strajk,
  • -prawne ograniczenie liczby związków zawodowych uprawnionych do negocjacji z pracodawcą,
  • -organizatorzy nielegalnych strajków dostawaliby rachunek za straty jakie wynikły w wyniku strajku
  • -możliwość zrzeszania w związkach osób prowadzących działalność gospodarczą.

Gdzie leży problem?
Władza związków zawodowych jest bolączką współczesności. Wystarczy spojrzeć choćby na Francję, gdzie prawo dyskryminuje pracodawców. W wypadku zaś gdy pracodawcą jest szeroko pojęte państwo, co w kraju Napoleona zdarza się jeszcze częściej niż nad Wisłą, oznacza to co miesięczne strajki służb publicznych paraliżujące miasta i wioski. Dla Paryża szczególnie dotkliwa jest niesprawność metra.

Punktem odniesienia obecnie jest niedawny strajk ponad trzystu górników z Budryka, który Jastrzębska Spółka Węglowa wyceniła na 75 mln złotych. Przypomnijmy pewien postulat związków górniczych  – kiedy to chciały one, aby kopalnie dzieliły się z pracownikami swoimi zyskami „ bo to oni je wypracowali”. Nie muszę dodawać, że kierując się tą marksistowską zasadą każdy ze strajkujących w Budryku zostałby w tym momencie obciążony kosztem 250 tysięcy złotych, gdyż taki to ujemny zysk wypracował.

Obecna sytuacja jest chora, bo w dowolnych momencie może powstać kolejny związek zawodowy, tylko po to, by wywołać protesty w dowolnej firmie. Wielość związków zawodowych utrudnia negocjacje z pracodawcą. Pracownicy mogą także należeć do kilku związków naraz, dlatego np. w niektórych kopalniach przy 2 tys. zatrudnionych jest aż 3tys. związkowców.

W profesjonalnych prywatnych firmach, takich które zatrudniają wykwalifikowanych pracowników istnienie związków zawodowych należy do rzadkości. Strajkowanie jest natomiast częstą praktyką wywalczania podwyżek i przywilejów tam, gdzie istnieje kolektywny właściciel. I faktycznie jest to jedyna metoda aby uzyskać podwyżkę (która przy istniejącej inflacji jest konieczna), w momencie gdy nie ma możliwości weryfikacji efektów pracy instytucji i pracowników budżetówki.

Wątpliwości wokół zmian
Każdy człowiek ma prawo strajkować. Ponosi także odpowiedzialność, gdy zostanie w wyniku tego zwolniony. Obecnie ta prosta zasada nie obowiązuje.

Łatwo zauważyć, że lekkie przesunięcie siły ze strony związków pracowniczych na rzecz pracodawców będzie ze wszech miar dobre. Zmącę jednakże tę ekstazę radości – istnieje jednak jeden mały problem, którego większość nie zauważa. Związki zawodowe mogłyby nie być rejestrowane, podczas gdy obecnie są, zaś za posady związkowców muszą zapłacić pracodawcy. Postulowana zmiana ograniczy rolę małych związków. Dodajmy – będzie istniało silne i wiążące kryterium „legalności” związków…  Kochana postkomunistyczna „Solidarność” skorzysta!

Część związków zawodowych oczywiście  już zapowiada strajki.

Ludwik R. Papaj
18.05.08
***
Artykuł został wcześniej opublikowany na stronie autora.

2 thoughts on “Ludwik R. Papaj „Szansa na zniesienie dyktatury związków zawodowych?”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *