Robert Gwiazdowski ”Jelenie na rykowisku”

Usłyszałem niedawno, od jednego z obrońców podatku dochodowego (nota bene liniowego) że „bez kontroli dochodów państwo byłoby rzucone na żer międzynarodowym grupom przestępczym”! Ale międzynarodowe grupy przestępcze raczej nie ujawniają w ogóle swoich przychodów, ani tym bardziej dochodów (czyli różnicy między przychodem, a poniesionym kosztem w celu uzyskania tego przychodu – nota bene znaczne „koszty” ich działalności to łapówki umożliwiające uzyskiwanie przychodów).

I kto jest tym przestępcą? Terroryści? Zgoda! I kto jeszcze? Może handlarze bronią? A poza tym? Handlarze narkotyków? Przecież oni żyją z tego, że państwa z nimi walczą – to jest jedyne uzasadnienie wysokości marż detalicznych w „przemyśle” narkotykowym. A może przemytnicy? Przecież jeszcze w czasie drugiej wojny światowej uchodzili oni za bohaterów. Podstawa ich działania to dostarczanie ludziom towaru tańszego, od tego, który dostępny jest „legalnie” po opłaceniu haraczu podatkowego na rzecz państwa.

Kontrola „dochodów” służy państwu do inwigilowania Bogu ducha winnych podatników – a nie terrorystów. Ci pozostają poza kontrolą państwa. Zorganizowane międzynarodowe grupy przestępcze rozwijały się w najlepsze, mimo, że obowiązuje „kontrola dochodów”. Czy to oznacza, że gdyby nie było „kontroli dochodów”, to terroryzm byłby większy??? Jak nie było podatku dochodowego to terrorystów w o ogóle nie było. A więc terroryzm nie pozostaje w żadnych funkcjonalnych związkach z podatkiem dochodowym.

Przestępczość pozostaje w ścisłym związku z cłami. Jak przemyt kontenera alkoholu lub papierosów na początku lat dziewięćdziesiątych przynosił niebotyczne zyski, to zwykli przemytnicy z uzyskanych zysków zaczęli się zbroić. To polityka celna w dużym stopniu przyczyniła się do rozwoju mafii w Polsce – a może wręcz ją wygenerowała. Słabe państwo, a takim była Polska 18 lat temu, nie może wprowadzać wysokich ceł, jeśli jego służby nie potrafią zapobiegać przemytowi, a często z przemytnikami wręcz współpracują. Kreatorzy transformacji gospodarczej nie mieli może wpływu na działalność tajnych służb, policji, czy służb celnych, ale za to mieli wpływ na wysokość stawek celnych. I swoją działalnością przysłużyli się przemytnikom!

Zniesienie kontroli „dochodów” nie oznacza zniesienia kontroli przychodów. Ale przychody są bardzo zróżnicowane. Po co w ogóle kontrolować przychody z pracy najemnej??? Można zrezygnować nawet z kontroli przychodów mikro przedsiębiorstw. A już na pewno z kontroli emerytów i rencistów.

Jeżeli ktoś ma tylko emeryturę i rentę, otrzymuje ją na konto i na tym kończy się jego przygoda z fiskusem. Żeby jednak mogło tak być trzeba najpierw progresję – bo przecież emeryt może poza emeryturą mieć inne źródła przychodu. Jak progresja ma być elementem „spłaszczania” dochodów, to emeryci muszą też być „inwigilowani”. Zacznijmy więc od jej likwidacji. Potem zlikwidujmy podatek dochodowy w diabły.

To co rząd Platformy robi z podatkami, a właściwie to czego nie robi, jest chyba ostatecznym dowodem na to, że walka o władzę nie odbywa się po to, żeby realizować jakiś program, w który się wierzy, lecz tylko po to, żeby zdobyć tę cholerną władzę.

Zamiast koniecznej, radykalnej zmiany systemu podatkowego mamy kolejne zabiegi kosmetyczne. Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że, jak pisał Roman Rybarski już u zarania II Rzeczpospolitej, zagadnienia podatkowe są par excellence zagadnieniami polityczno-społecznymi, nie każdy rozważa je więc z pełnym spokojem i obiektywizmem. „Po jednej stronie jest często krótkowzroczny egoizm, po drugiej demagogia skarbowa, sprzeczna z wiekowym doświadczeniem”, a dla niektórych ludzi podatek jest po prostu „sposobem załatwiania porachunków społecznych.” Za każdym razem przy okazji debat podatkowych politycy zabiegający o podatników – wyborców odprawiają „tańce godowe” niczym jelenie na rykowisku, starając się pokazać łaniom – podatnikom, że im „zrobią dobrze”. Z góry wiadomo co zrobią łanie. Oddadzą się jeleniom, którzy w kolejnym sezonie godowo – wyborczym, znowu będą ryczeć na tej samej polanie.

Robert Gwiazdowski
23.06.2008 r.
***
Tekst był wcześniej opublikowany na blogu Roberta Gwiazdowskiego

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *