Rafał Lorent „Libertarianizm – lekcja czwarta”

Ostatnio zajmowaliśmy się historią wolnej myśli w pigułce. Została zarysowana perspektywa historyczna wolnościowej filozofii od starożytnych Chin aż po świat współczesny, ze szczególnym uwypukleniem najważniejszych nazwisk i dzieł. Tym razem zajmiemy się moralnością libertarianizmu, które to pojęcie – choć pozornie wygląda na wewnętrznie sprzeczne – jest istotne w zrozumieniu czym tak naprawdę jest libertarianizm. Ciężko bowiem powiedzieć o kimś, kto nie przestrzega moralności opartej na trzech podstawowych zasadach (patrz: lekcja pierwsza), że jest libertarianinem.

Kali nie bić..

Zagadnieniem wokół którego ogniskuje się etyka libertariańska jest agresja. Definiowana jako naruszenie wolności (=własności) drugiej osoby jest podstawowym wyznacznikiem tego, co dobra a co złe z libertariańskiego punktu widzenia. Najkrócej mówiąc: każde inicjowanie agresji jest złe, niezależnie od ilości jednostek inicjujących agresję, ich wartości i argumentacji. Spektrum zachowań agresywnych jest bardzo szerokie, od potrącenia kogoś na ulicy aż po wypowiedzenie wojny ale ocena moralna jest taka sama.

..ale Kali bronić

Tym niemniej, agresja nie jest zakazana – zakazane jest jej inicjowanie. Używanie agresji w celu odparcia agresji nieprzyjaciela jest jak najbardziej usankcjonowane moralnie. Innymi słowy, nie wolno nam np.: ukraść komuś portfela ale wolno się przed złodziejem bronić.

Stąd można określić postawę moralną libertarianina jako uzbrojonego pacyfisty, stosującego się do zasady qui desiderat pacem, praeparet bellum.

Znaj proporcje, mocium panie

Oczywiste jest, że za popchnięcie w autobusie nie zastrzelimy agresora a za rozpoczęcie inwazji przez wrogie państwo nie zażądamy przeprosin. Choć sytuacje graniczne są niedookreślone (jak w każdej moralności) i słusznie byłoby każdą sytuację rozważyć oddzielnie, to najbardziej praktycznym wyjściem jest przyjęcie zasady proporcjonalności – kara za naruszenie wolności/własności powinna być współmierna do winy.

Agresor, agresja

Kim jest agresor? Kimś kto narusza naszą wolność. A co jest naruszeniem naszej wolności? Każde skorzystanie z własności bez zgody posiadacza. Zważywszy na fakt samoposiadania, agresją jest zarówno kradzież telewizora jak i zmuszenie kogoś do głosowania. Jedyną istotą władną rozporządzać swoim ciałem, umysłem i uzyskaną dzięki nim własnością jest ich posiadacz – stąd każdy, kto rości sobie do tego prawo jest agresorem. Socjotechnika jest agresją. Manipulacja jest agresją. Propaganda jest agresją. Także kłamstwo jest agresją, ponieważ jego celem jest manipulacja daną osobą bądź osobami dla swoich korzyści – w perspektywie ekonomicznej prowadzi do utraty pewnej własności i nie różni się niczym od oszustwa (np: celowe podanie złych danych o wartości akcji firmy X). Kradzież jest agresją, wymuszenie jest agresją, destrukcja (czyjejś) własności jest agresją. Lista jest długa ale każdy rodzaj agresji polega na roszczeniu sobie praw do własności osoby trzeciej, co poprzez samoposiadanie się oznacza także uzurpowanie sobie praw do czyjejś wolności. Agresją ostateczną jest zabójstwo – absolutne i nie odwoływalne pozbawienie jednostki całej jej wolności i własności. Stąd jasno wynika, że złem największym jest wojna.

Co agresją nie jest

Najprościej mówiąc: korzystanie ze swojej własności tak, by nie naruszać wolności innych. Innymi słowy, stosowanie się do zasad volenti non fit iniuria i nie ma przestępstwa bez ofiary. Należy zauważyć, że istniejący w większości krajów porządek prawny stoi w sprzeczności z filozofią libertariańską: szerszą analizę zagadnienia kar za przestępstwo bez ofiary przedstawił Ludwik Papaj. Według libertarian, wszystko co jest rezultatem dobrowolnie zawartej umowy nie może być złe. Zatem żadne dobrowolne zachowanie seksualne, dobrowolnie ustalony stosunek pracy, dobrowolne przekazanie własności czy w ogóle jakakolwiek dobrowolna interakcja między ludźmi nie jest zła. Jak widać, zdecydowana większość relacji międzyludzkich jest moralnie dobra – trafnie i lapidarnie ujmuje to Stefan Molyneux:

Pomyśl nad tym przez chwilę. Pomyśl o najbliższej i dalszej rodzinie, o wszystkich w pracy, o menadżerach, pracownikach i klientach. Pomyśl o mężczyźnie, który pilotuje twój samolot, o kobiecie, która naprawia twój samochód, o nastolatku, który dostarcza twoją gazetę. Pomyśl o tysiącach ludzi, których spotkałeś w całym swoim życiu. Ilu spośród ludzi, których spotkałeś w dorosłym życiu, kiedykolwiek użyło przeciw tobie przemocy?

Założę się, że żaden.

To faktycznie nadzwyczajne, kiedy się nad tym zastanowić. Patrząc na swoje własne życie, widzisz liczącą setki czy tysiące ludzi społeczność złożoną wyłącznie z pacyfistów. Społeczność złożoną z ludzi, którzy rozstrzygają wszystkie spory bez wyciągania noży albo pistoletów.

Trzeba podkreślić, że w związku z kontraktowo-woluntarystyczną koncepcją dobra libertarianizm stoi w sprzeczności do niemal wszystkich innych ideologii, moralności i religii. Nie da się na gruncie filozofii wolności stwierdzić, że nie picie alkoholu w okresie Ramadan, nie jedzenie mięsa w piątki czy nie praktykowanie homoseksualizmu jest obiektywnie dobre. Nie oznacza to, że libertarianin nie może być wyznawcą dowolnej religii – oznacza to tylko, że nie twierdzi co jest obiektywnie dobre lub złe dla innych zgodnie ze swoją wewnętrzną (nie-libertariańską) moralnością. Kwestia ta porusza następny niezwykle ważny temat:

Cnoty wolności

Wiemy już, że libertarianin nie może inicjować agresji, może używać jej tylko w samoobronie. Jest to swoiste „pierwsze przykazanie” libertarianizmu – ale jakie są inne główne postawy moralne filozofii wolności?

1. Odpowiedzialność
Z zasad indywidualizmu i wolności ogółem wypływa prosta zasada: odpowiedzialność za swoje czyny. Libertarianin włada swoim życiem, ma prawo zrobić z nim co zechce ale musi mieć świadomość konsekwencji. W wolnym społeczeństwie nikt nie zakaże ci brać twardych narkotyków czy bawić się w piwnicy materiałami wybuchowymi – pamiętaj tylko o konsekwencjach.

2. Odwaga
Głoszenie idei wolności w świecie zdominowanym przez mentalność niewolnika wymaga odwagi cywilnej. Przyjęcie do świadomości pełnej odpowiedzialności za swoje życie wymaga odwagi egzystencjalnej. Gotowość do funkcjonowania na wolnym rynku oznacza gotowość do poniesienia ryzyka.

3. Tolerancja
Tolerancja rozumiana jako cierpliwe znoszenie poglądów innych jest prostą konsekwencją uznania indywidualizmu i wolności innych. Każdy ma „prawo” głosić swoje poglądy, niezależnie od tego jak głupie nam się wydają – o ile postępowanie osoby trzeciej nie narusza naszej wolności, nie możemy ingerować w jego życie.

4. Skromność
Tak, skromność. Uznanie prostego faktu niemożności ingerowania w życie innych prowadzi do swoistej skromności epistemologicznej. Nie można obiektywnie stwierdzić o niesłuszności postępowania innych (o ile nie narusza naszej własności) – ergo, każdemu przyznaje się możliwość osiągnięcia prawdy

5. Prawdomówność
Kłamstwo jest agresją, zatem prawdomówność jest logiczną konsekwencją zakazu inicjacji przemocy.

Takie są główne założenia, konsekwencje i postawy libertariańskiej filozofii. Tym razem to wszystko, czekam na wszelakie komentarze i konstruktywną krytykę.

Rafał Lorent

Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.

23 thoughts on “Rafał Lorent „Libertarianizm – lekcja czwarta”

  1. a czy kłamstwo rozumiane w tym tekście jako agresja nie koliduje w pewien sposób z promowaniem całkowitej wolności słowa przez libertarian ???

  2. Nie do końca. Każdy oczywiście może kłamać, podobnie jak może inicjować agresję – ale postępuje wtedy niemoralnie i powinien liczyć się z konsekwencjami. Wolność słowa, czyli brak przymusu w dziedzinie wyrażania swoich opinii, nie koliduje z moralną naganą kłamstwa.

  3. Nie do końca. Każdy MOŻE kłamać, podobnie jak i MOŻE inicjować agresję, acz musi liczyć się z konsekwencjami; wolność słowa, czyli brak przymusu i pełna możność wyrażania swojej opinii, nie koliduje z negatywną oceną moralną kłamstwa.

  4. czyli wsadzenie do więzienia osoby kwestionującej np. Holocaust jest dobre czy nie ???

  5. Oczywiście, że złe 🙂 Przecież prowadzenie badań historycznych to nie kłamstwo. Tak samo opracowywanie nowej teorii fizycznej, choćby miała być fałszywa, nie jest kłamaniem. Przed Kopernikiem ludzie nie kłamali na temat budowy Układu Słonecznego, bo nikt nie wiedział że jest inaczej. Kłamstwo jest tam, gdzie jest wybór miedzy prawdą a nieprawdą i dla własnych korzyści wybieramy nieprawdę.

  6. Nie rozumiem tego kłamania i agresi a w komentarzu autor myli pojęcia modalne (móc – mieć możność, potrafić, umieć) i tetyczne (mieć prawo, nie być zabronionym). Kłamstwo nie moze być karane, bo dojdziemy do sytuacji absurdalnych, ze gdy skłamię żonie, gdzie byłem, to mam grzywnępłacić. Wolność Słowa to takze wolność kłamania.

    Autor głównie miał na myśli całą machinę propagandową państwa. Jednakze jej niemoralność bazuje na czymś innym-> jest finansowana z kradzieży. W tym tkwi jej niemoralność.

  7. Autor wie, co miał na myśli – Autor miał na myśli to samo, o czym pisał von Hayek w „Konstytucji wolności”:

    „To fałszerstwo i oszustwo… przy bliższym zbadaniu okazuje się, że powody, dla których staramy się im zapobiegać, są takie same jak w przypadku przymusu. Oszustwo, podobnie jak przymus, jest formą manipulowania danymi, na których człowiek polega, aby skłonić go do zrobienia tego, czego chce oszust. Gdy się to udaje, oszukany staje się tak samo bezwolnym narzędziem, służąc celom innego człowieka i nie realizując swoich. Chociaż nie dysponujemy jednym słowem, które objęłoby obie te sytuacje, wszystko, co powiedzieliśmy o przymusie, odnosi się tak samo do fałszerstwa i oszustwa.”

    Autor uważa, że tym słowem jest kłamstwo.

  8. ale przecież jeżeli ktoś neguje holocaust to kłamie ! przecież prawda historyczna jest zupełnie inna – wiec taki człowiek powinien być ukarany ???

  9. Historia nie jest mierzalna ani wymierna. Widzisz różnicę między twierdzeniem „wg moich badań Jezus był narkomanem” a „baryłka ropy kosztuje już 300 dolarów, kup ode mnie okazyjnie za 200$” ?

  10. ale ja podałem przykład wydarzenia z niedawnej historii !!! a nie ze starożytności , gdzie faktycznie prawda jest bardziej zatarta , ponawiam pytanie : czy osoba która neguje Holocaust mimo przytłaczającej ilości dowodów , powinna być ukarana za szerzenie kłamstwa ???

  11. to jest dość ciekawy temat i z zasady że kłamstwo jest czynem takim jak oszustwo się zgodzę. Sedno w tym że musza być poszkodowani i to w sensie nie jakimś tam urażonej dumy ale ponosić bezpośrednio na skutek kłamstwa jakieś szkody meterialne (of kors to może byc bardziej skomplikowane ale od tego aby to rozstrzygać są sądy a nie ja). Nie wyobrażam sobie żeby żona oskarżyła męża i żądała od niego odszkodowania za to że powiedział jej że siedzi w pracy a de facto poszedł sie schlać z kumplami – kara za kłamstwo (i nieposłuszeństwo:D) będą prawdopodobnie ciche dni:D Co innego przecież gdy ktos zdradza – kłamstwo bezpośrednio łamie umowe jaką zawierał mąż z żoną i ona jak najbardziej ma prawo go ciągać po sądach – no chyba że oboje lubią takie zabawy:D.
    Co do holocaustu i historii ogólnie – to chyba jednak kwestia posiadanych danych i źródeł na których opiera się swoje tezy – przy wypowiedzeniu takiego kłamstwa/prawdy można to z jakimś tam marginesem błędu weryfikować ale bezpośrednio nie zagraża to ani niczyjej wolności ani niczyjej własności. Jasne że może to służyc manipulacji ale to by trzeba było udowodnić że po pierwsze osoby które dały się zmanipulować wcale tego nie chciały, a po drugie że w efekcie ktoś na tej manipulacji ucierpiał. W tym przypadku raczej nie mamy z tym do czynienia – oczywiście nie ma problemu że jeżeli jesteś tym urażony to idziesz i skłądasz odpowiedni pozew przeciwko takiemu człowiekowi ale na tej drodze możesz go co najwyżej oskubać a co najgorsze może on jednak udowodnic że nie kłamał:)

    W każdym razie sa różne kłamstwa i rózne kary za nie moga nas czekać. Od zwykłego focha drugiej strony po ogromne odszkodowanie które będziemy musieli wypłacić.
    Jak powiem że ziemia jest płaska to w zasadzie sam się ukarze bo zwyczajnie mój autorytet i ewentualny szacunek może ulec zachwianiu – i nikt normalny nie będzie mnie przeciez wsadzał za to do więzienia – i chyba tzw kłamstwo nt. holocaustu – nie poparte żadnymi dowodami jest tego typu kłamstwem.

  12. Kłamstwo agresją? Yyy…
    Napisałeś:
    Agresją jest „[k]ażde skorzystanie z własności bez zgody posiadacza”. Wyśmienicie. Ale dalej piszesz: „[t]akże kłamstwo jest agresją, ponieważ jego celem jest manipulacja daną osobą bądź osobami dla swoich korzyści – w perspektywie ekonomicznej prowadzi do utraty pewnej własności i nie różni się niczym od oszustwa”. Skąd wziąłeś to przejście od naruszenia własności do oszustwa i w końcu do kłamstwa?
    Przy kłamstwie jednostka kłamiąca korzysta ze swojego ciała i w żaden sposób nie narusza własności drugiej jednostki. Człowiek nie jest właścicielem stanu umysłu innych ludzi (czyli tego jak jest postrzegany przez innych), dlatego nie może wymagać od innych osób, nawet jeśli jest manipulowanym, odszkodowania. Nie nastąpiła żadna ingerencja w sferę własności drugiej osoby, bo za taką nie można uznać oszczerstwa, pomówienia, kłamstwa itd.
    U Rothbarda chodzi wyłącznie o fizyczne naruszenie własności (stąd odrzuca on wszelkie immisje), a oszustwo uznaje on za uprawnione (nawet jeśli oszukany poczynił jakieś nakłady), chyba że dochodzi do implicit theft, tj. zawieramy umowę, Ty mnie oszukujesz i zabierasz część kasy, nie wywiązawszy się z umowy.
    Idąc tropem, jakim podążasz można dojść do wniosku, iż wszystko jest niemoralne, bo, cytuję Ciebie, „w perspektywie ekonomicznej prowadzi do utraty pewnej własności”. Czyż dom sąsiada nie prowadzi do utraty przeze mnie pewnej własności? Ależ oczywiście, zasłania mi widok na las. Czyż jadące samochody nie naruszają mojej własności? Jasne, że tak, naruszają, bo ja już takiego samochodu nie będę miał. Czyż Słońce… Ano właśnie, zdefiniuj czym jest owa mityczna własność, którą kłamstwo ma naruszać. Bez tego ani rusz.
    Na razie tyle, ten fragment szczególnie rzucił mi się w oczy.

  13. Rozumiem zastrzeżenia, tylko że nie korzystałem z Rothbarda a raczej z Hayeka, z którego cytat muszę przywołać raz jeszcze:
    “To fałszerstwo i oszustwo… przy bliższym zbadaniu okazuje się, że powody, dla których staramy się im zapobiegać, są takie same jak w przypadku przymusu. Oszustwo, podobnie jak przymus, jest formą manipulowania danymi, na których człowiek polega, aby skłonić go do zrobienia tego, czego chce oszust. Gdy się to udaje, oszukany staje się tak samo bezwolnym narzędziem, służąc celom innego człowieka i nie realizując swoich. Chociaż nie dysponujemy jednym słowem, które objęłoby obie te sytuacje, wszystko, co powiedzieliśmy o przymusie, odnosi się tak samo do fałszerstwa i oszustwa.”
    Jeśli twierdzisz, że kłamstwo nie jest agresją, to zastanów się – czy agresją jest tylko użycie siły czy groźba jej użycia? Czy terrorysta mierząc do ciebie z AK-47 i krzycząc, żebyś stanął przodem ściany z rękami na głowie dokonuje agresji – czy dopiero jak strzeli? Analogicznie – czym różni się sytuacja, w której wspólnik złodzieja odwraca twoją uwagę by pierwszy mógł ukraść samochód od sytuacji, w której John wciska ci fałszywe informacje na temat wartości akcji spółki X? W pewnych sytuacjach jest to wyraźnie zachowanie agresywne.
    Człowiek nie jest właścicielem stanu umysłu innych ludzi (czyli tego jak jest postrzegany przez innych), dlatego nie może wymagać od innych osób, nawet jeśli jest manipulowanym, odszkodowania. Nie nastąpiła żadna ingerencja w sferę własności drugiej osoby, bo za taką nie można uznać oszczerstwa, pomówienia, kłamstwa itd. Ale każdy jest właścicielem swojego umysłu – próba podporządkowania sobie drugiej osoby przez triki socjotechniczne i manipulację nie jest agresją? Pranie mózgu to nie agresja? Jeśli wg ciebie w przypadku kłamstwa nie jest naruszana własność (samoposiadanie), to podobnie w przypadku mierzenia do kogoś z pistoletu. To nie agresja, przecież ten ktoś ma wybór – ja mu tylko zmieniam sytuację i dane. Dokładnie tak samo jest w przypadku kłamstwa.

  14. Ok, ale podałeś definicję agresji (skorzystanie w czyjejś własności bez zgody właściciela), a następnie zawężasz tę definicję, podając coś z nią sprzecznego (kłamstwo nie polega na skorzystaniu z czyjejś własności bez zgody właściciela, ale nadal jest agresją). Nie odpowiedziałeś na moje pytania, a może one wyjaśnią, o co Ci naprawdę chodziło, bo argumentacja „tak mówi Hayek” jest dla mnie wybitnie nieprzekonująca:
    – w którym miejscu kłamiący korzysta z nieswojej własności bez zgody posiadacza?
    – jaką własność narusza kłamiący?

    Reszta pracy jest ok, ale:
    „każde inicjowanie agresji jest złe” – Każde inicjowania przemocy jest złe. Agresja jest w libertarianizmie zwykle definiowana jako inicjacja przemocy właśnie, stąd wychodzi: każde inicjowanie inicjacji przemocy jest złe. Warto pamiętać, że libertarianie mają niektóre własne definicje, nie wiem czy to dobrze, ale pisząc o libertarianizmie warto je stosować.

  15. Ściśle rzecz ujmując, kłamstwo nie jest agresją – tak, masz rację. Tak samo, jak groźba użycia broni nie jest agresją, bo nie narusza własności (póki co). Tym niemniej jest to rozróżnienie akademickie i na gruncie czysto teoretycznym – w praktyce jest to uznawane za przemoc. Chyba, że gdy napadnie na ciebie paru żuli z zapędami egalitarystycznymi (twój portfel portfelem społecznym) i będą wymachiwać nożem czy innym narzędziem uznasz, że nie działasz pod wpływem. Powtarzam raz jeszcze – groźba, tak samo jak kłamstwo, jest intencjonalną zmianą warunków w celu zmuszenia drugiej osoby do podporządkowania się woli pierwszej. Ogranicza płaszczyznę możliwości – np: „pieniądze albo życie”. Jeśli wg ciebie to nie jest agresja, to rozumiem twoje zastrzeżenia; jeśli jest, nie rozumiem.

    Co do definicji – pamiętaj, że to są lekcje dla początkujących, którzy o liberalizmie wiedzą tyle, że reprezentuje go Tusk. Nie warto zagłębiać się w takie szczegóły.

  16. No ale napisanie „inicjacja przemocy jest zła” czy „agresja jest zła” nie będzie miało wpływu na zrozumienie tekstu przez nikogo, a będzie zgodne z definicjami libertariańskimi.

    Oczywiście, groźba według mnie jest agresją (a raczej – według mojej definicji), ale według Twojej być nie może. Moja definicja przemocy jest następująca:
    „Poprzez przymus rozumiem każde działanie czy zachowanie mające na celu ograniczenie czyjegoś prawa własności (również własności swojego ciała), czyli również sytuację, gdy jednostka niezależnie od swojej woli poddawana jest przemocy”.
    Groźba jest zachowaniem mającym na celu ograniczenie czyjegoś prawa własności, więc podpada pod moją definicję. Kłamstwo podpada tylko wtedy, gdy sprowadza się do implicit theft. Podanie np. błędnych danych o holokauście czy stwierdzenie “baryłka ropy kosztuje już 300 dolarów, kup ode mnie okazyjnie za 200$” nie mogą być przemocą, bo nie ograniczają niczyjej własności.

  17. Czepiasz się – nie wykładam tu filozofii w pełnej wersji, ten tekst (jak i wszystkie z tej serii) to tylko demo. Celem tych tekstów jest zaintrygowanie libertarianizmem i zachęcenie do studiowania na własną rękę. Dlatego też w każdej lekcji są uproszczenia. Nie próbuj więc wciągnąć mnie w rozmowę o definicji przemocy, bo metodologia i ścisła terminologia jest na 2 planie, najważniejsza jest prostota i przystępność tekstu. Te wymagania praca spełnia: a jeśli hipotetyczny czytelnik – świeżo upieczony fan wolności – będzie chciał znaleźć czy opracować ścisłą definicję, tym lepiej.

    Poprawki naniosę na lekcje przy okazji ich nowego „wydania”.

  18. Jasne, że się czepiam. Jak to ja. Ale z drobnymi poprawkami tekst ten byłby i prosty (a nie uproszczony, co bynajmniej nie jest zaletą), i spójny.

  19. Tu się zgadzamy. Nie wiem tylko, jak zmodyfikować plik już wystawiony na liberalis.pl
    Takie czepialstwo jest bardzo przydatne kiedy pisze się coś poważniejszego ale tu chodzi o tekst po części propagandowy, więc nie przesadzałbym z puryzmem 😉

  20. „Nie wiem tylko, jak zmodyfikować plik już wystawiony na liberalis.pl”
    jak poprawisz to podeslij i się zmodyfikuje 😀

  21. Dobrze wiedzieć 🙂 I tak mam zamiar wszystkie 10 lekcji (jak już zostaną napisane) „wydać” raz jeszcze.

  22. >>Podanie np. błędnych danych o holokauście czy stwierdzenie “baryłka ropy kosztuje już 300 dolarów, kup ode mnie okazyjnie za 200$” nie mogą być przemocą, bo nie ograniczają niczyjej własności.

    To ma pewne konsekwencje w podejściu do tzw. własności intelektualnej. Jeżeli traktujemy nasze myśli jak własność, którą ktoś może naruszyć, to będziemy też mogli zabraniać innym poznania ich, jeśli nie chcemy, by nasza własność pojawiła się w cudzym umyśle. Inną konsekwencją jest stosunek do wolności religijnej. Ciekawi mnie więc, co Autor ma w tych sprawach do powiedzenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *