Patrząc powierzchownie nie ma problemu z ocenieniem tego czy hierarchia w społeczeństwie współgra z ideą współpracy czy też nie. Można stwierdzić że przecież inaczej być nie może – zawsze jesteśmy uwikłani w jakiś system hierarchiczny – zawsze zależymy od kogoś, działając musimy uwzględniać cały szereg powiązań między ludźmi. Rzecz nie do odrzucenia. Jeżeli powiedzielibyśmy teraz że współpraca nie jest możliwa w zhierarchizowanym środowisku zwyczajnie musielibyśmy pominąć cały skomplikowany system powiązań międzyludzkich.
Więc mógłbym zasadniczo na tym skończyć – niezależnie od tego w jakim świecie żyjemy aby współpracować potrzebujemy jakiejś bazy powiązań i zależności międzyludzkich bez której współpraca kończyłaby się prawdopodobnie na kontaktach między dwoma, trzema jednostkami a o jakiejkolwiek synergii moglibyśmy pomarzyć.
Rzecz jednak w tym że hierarchia dla mnie jest w jakiś intuicyjny sposób czymś nieokiełznanym czego raczej należy się bać i choć jesteśmy zmuszeni ją zaakceptować, to niczym w hodowli rottweilera, trzeba cały czas mieć się na baczności. Czemu? Bo właśnie w hierarchizacji upatruję niegodziwości i łatwości w nadużywaniu władzy.
Jak przebiega według mnie taki proces gdzie mechanizmy hierarchiczne oparte na dobrowolności i współpracy przeradzają się w narzuconą odgórnie władzę?
Na wstępie musze zaznaczyć – być może się mylę ale chciałbym to jasno powiedzieć – jest dla mnie tak że współpraca choć jest mechanizmem współistnienia najbardziej wydajnym i najbardziej moralnym jest jedynie pojęciem wtórnym do hierarchii. Hierarchia istnieje zawsze – współpraca jest tylko jakąś tam formą tego w jaki sposób hierarchiczność jest realizowana.
Ludzie mają taki zwyczaj że pewne elementy swej wolności czyli możliwości decydowania o sobie cedują na innych. Co więcej, od tego należy zacząć, sami w naturze mamy że pewne decyzje podejmujemy w dużej mierze nieświadomie, wyłączając nijako myślenie o tym co robimy. Odruchy bezwarunkowe pozwalają nam na to abyśmy tę świadomość i wolność decyzyjną mogli wykorzystywać z większą mocą. Idąc nie zastanawiamy się którą nogę wysunąć przed siebie aby zrobić krok – to po prostu się dzieje. Na podobnej zasadzie staramy się scedować pewne bardziej skomplikowane czynności, którymi nie koniecznie mamy ochotę się zajmować marnując czas, na inne osoby. Tu właśnie pojawia się hierarchia. W zamian za nasz komfort pozwalamy decydować np. zarządowi naszej spółdzielni mieszkaniowej o tym kto ma wywieźć nasze śmieci, kto ma sprzątać pod naszym oknem i na naszej klatce, kogo wynająć do remontu naszego budynku itd.
Oddając te kompetencje w ręce kogoś innego zaczynamy budować hierarchie. I na tym etapie jeszcze nic złego się nie dzieje. Póki zachowujemy kontrolę – póki mamy wpływ na to co robi ten zarząd i póki możemy w każdej chwili odzyskać nasz wpływ na to co dzieje się wokoło nas wszystko jest w porządku.
Jest jednak tak że właśnie na tej zasadzie na której zbudowaliśmy tę zależność społeczną często jesteśmy gotowi zrezygnować z walki o odzyskanie wpływu nad tym nad czym mieliśmy go uprzednio. Komu się będzie chciało walczyć o to aby odzyskać wpływ nad tym kto będzie wywoził nasze śmieci. Władza właśnie na tym żeruje. Na zbiorze takich nieskończenie wielu błahych elementów nad którymi ma kontrolę a o którą to kontrolę w tak błahych sprawach walczyć jednostkom nie będzie się chciało.
A dalej jest coraz gorzej – władza oddala się coraz bardziej, tworzą się kolejne jej szczeble. Jej ekspansja postępuje niczym rak opierając się cały czas na tych samych hierarchicznych mechanizmach. Ostatecznie całą współpracę na lokalnym szczeblu możemy sobie wsadzić gdyż o tym co i jak decyduje już teraz władza najwyższego szczebla na która praktycznie wpływu żadnego nie mamy. Decyzje spływają z góry a nie jak było wcześniej wychodzą od dołu.
Władza jako taka opiera się właśnie na hierarchii. Anarchia opiera się nie tyle na braku władzy co na możliwości wyboru w każdej sytuacji. No możliwości kontroli „władcy” który zyskał władze na mocy mechanizmów hierarchicznych kreujących władzę.
I tu wbrew wszelkim opiniom widzę siłę demokracji. Demokracji w której decyzję podejmuje wspólnota lokalna. W której hierarchia niezbędna na tym lokalnym szczeblu jest pożądana jednak ograniczana przez, właśnie, mechanizmy demokratyczne. Mechanizmy które w swojej naturze wywodzą się z idei współpracy.
Pytanie, choć być może naiwne, w świetle tego co napisałem mogące zyskać nową jakość jest takie – co zrobić aby władza była władzą dobrą, opierająca się na dobrowolności a nie stanowiąca przymus i egzekwującą swoją pozycje za pomocą aparatu przymusu?
Nie wiem tego. Jakom ostatnio w dość pesymistycznym nastroju musze stwierdzić że wszystko wskazuje mi na to że naturalnym jest stan w którym ludzie jednak zrzekają się swej wolność, w którym nieuchronnie ewoluujemy dzięki naszej hierarchicznej naturze od dobrowolności, współpracy w kierunku autorytaryzmu i przymusu. I tylko czekać aż Rzym znów padnie…
Patryk Bąkowski
>>I tu wbrew wszelkim opiniom widzę siłę demokracji. Demokracji w której decyzję podejmuje wspólnota lokalna. W której hierarchia niezbędna na tym lokalnym szczeblu jest pożądana jednak ograniczana przez, właśnie, mechanizmy demokratyczne. Mechanizmy które w swojej naturze wywodzą się z idei współpracy.
Demokracja jest anty-hierarchiczna tylko z pozoru. Kto podejmuje decyzje? Większość. Mniej ważne decyzje może sobie podejmować mniejszość która jest większością w jakimś mniejszym wydzielonym obszarze (samorząd) bądź jakiejś lokalnej sprawie (związki zawodowe, spółdzielnie mieszkaniowe i inne). Od największej do najmniejszej większości. Hierarchia ustępuje naprawdę dopiero tam, gdzie decyzja jest podejmowana przez indywidualną osobowość, pojedynczego człowieka – śmieciarza zbierającego butelki, dziwkę, właściciela fabryki bądź króla. Dopóki silniejsi z nich nie wchodzą w drogę słabszym i nie próbują im udowadniać, że są lepsi i mogą podejmować za nich ważniejsze decyzje. Cywilizacja, również Rzymska, była tworzona przez ludzi rozumiejących, że mogą sprawnie podejmować tylko decyzje dotyczące bezpośrednio siebie. Tam, gdzie tego nie zauważyli, później konstrukcja pękała.