Wendy McElroy „Feministyczny spadek po Misesie”

Imię znanego austriackiego ekonomisty Ludwiga Von Misesa nie jest często wymieniane w feministycznych kręgach, które mają tendencję do postrzegania wolnego rynku jako instytucji, która służy mężczyznom – jako klasie – do wykorzystywania klasy kobiet. Jeśli nawet temat Misesa by się pojawił, wówczas wielce prawdopodobne, że polityczna niepoprawność jego obserwacji na kobiecą naturę wniósłby do dyskusji jedynie więcej chłodu. Na przykład w pracy „ Ekonomia Wspólnoty: Analiza Anatomiczna Socjalizmu ” napisał „możliwe, że kobieta jest w stanie dokonać wyboru pomiędzy największą kobiecą radością, tj. radością macierzyństwa, a znacznie bardziej męskim rozwojem swojej osobowości i ambicji. Możliwe, że nie ma takiego wyboru”. (100)

Po tych wojowniczych słowach Mises przeszedł do politycznego komentarza o samym ruchu feministycznym. Argumentował, że jeśli feminizm dążył jedynie do ekonomicznej i polityczno-prawnej wolności, która umożliwia kobietom samookreślenie, wówczas feminizm był niczym więcej jak „jedną z gałęzi szerokiego ruchu liberalnego, który popierał pokojową i wolną ewolucję”. Z drugiej jednak strony, jeśli feminizm dążył do zmiany „instytucji życia społecznego uznając, że w ten sposób będzie w stanie usunąć naturalne bariery”, wówczas jest on „duchowym dzieckiem socjalizmu”. Jedną z cech socjalizmu jest bowiem chęć zmiany natury i praw naturalnych poprzez reformę społecznych instytucji. Jednym z przykładów jest chęć reformy prawa popytu i podaży poprzez gospodarkę planową.

W pewnym sensie liberalny feminizm jaki rozwinął się na początku lat 60tych – zwany „drugą falą feminizmu” – przypominał to, co Mises określił mianem „gałęzi” klasycznego liberalizmu. Mimo że ruch ten cechowało głębokie uprzedzenie wobec kapitalizmu, wiele z działań liberalnych feministek było skierowanych na usunięcie prawnych barier i nierówności jakie napotykały kobiety. Walka o prawne równouprawnienie osiągnęła swój szczyt w marcu 1978 roku, kiedy sto tysięcy demonstrantów pomaszerowało na Waszyngton by wyrazić swoje poparcie dla – ostatecznie upadłej – „Equal Rights Amendment” [ERA] [projekt poprawki do konstytucji USA dot. równouprawnienia]. 

Feministki lat 60tych postrzegały mężczyzn jako partnerów, z którymi bardzo trudno się współpracuje i którym trzeba przypominać o ich społecznej odpowiedzialności – od uznania zdolności kobiet w miejscu pracy, do podziału zadań rodzicielskich w domu. Ale – wg. obecnych standardów – wojowniczość wobec mężczyzn była w latach 60tych znacznie przytłumiona. W duchu uznania obecności męskich członków the National Organization of Women [Narodowa Organizacja Kobiet] zmieniła nawet swoją nazwę na National Organization for Women [Narodowa Organizacja dla Kobiet].

W międzyczasie inny odłam feminizmu wykuwał ideologię, którą Mises z pewnością uznałby za „duchowe dziecko socjalizmu”. W swojej książce „Who Stole Feminism?”, Christina Hoff Sommers określiła tę ideologię mianem „feminizmu płci” [gender feminism] ponieważ – bazując na płci – uznawała ona mężczyzn i kobiety jako członków dwóch oddzielnych i walczących ze sobą klas. Ów „feminizm płci” uznawał, że wszystkie niesprawiedliwości jakie spotykają kobiety – od gwałtów po różnice w zarobkach – są efektem męskiego systemu całkowitej dominacji – zwanego patriarchatem – który wyrażał się po części przez kapitalizm. Pionierem tej teorii była Adrienne Rich, która zdefiniowała patriarchat w swojej książce „Of Woman Born” jako:
 

„… władzę ojców: rodzinny, społeczny, ideologiczny i polityczny system, w którym mężczyźni – poprzez siłę, bezpośredni nacisk, rytuał, tradycję, prawo, język, zwyczaje, etykietę, edukację i podział pracy… w którym kobieta pod każdym kątem stoi niżej jak mężczyzna”.

Biorąc pod uwagę emocjonalny wpływ patriarchatu Andrea Dworkin napisała w „Our Blood”: „W patriarchacie każda kobieta jest ofiarą, była nią wczoraj, jest dziś i będzie jutro. W patriarchacie każda córka jest ofiarą, była nią wczoraj, jest dziś i będzie jutro. W patriarchacie każdy syn jest jej potencjalnym zdrajcą, a również niewątpliwie gwałcicielem i wykorzystującym inną kobietę”. [20]

Mężczyźni przestali być partnerami, z którymi trudno się współpracuje. Feministki płci określiły przeciwną płeć jako oddzielną polityczną klasę, której interesy są nie do pogodzenia z interesem kobiet. W kolejnej teorii Dworkin określiła wszystkich mężczyzn jako gwałcicieli. Kate Miller wezwała do zerwania z rodziną jako podstawową jednostką. Catharine MacKinnon uznała małżeństwo, gwałt i prostytucję jako niemożliwe do odróżnienia od siebie.

Patrząc z perspektywy feminizmu płci męskość przestała być cechą biologiczną, a stała się kulturową bądź ideologiczną. W „Toward a Feminist Theory of the State” MacKinnon twierdził, że „>męskość< to społeczny i polityczny wymysł, nie zaś biologiczny atrybut”. (114). W „Our Blood” Dworkin zgadzała się pisząc, że „w celu powstrzymania systematycznego wyzysku, musimy zniszczyć definicje męskości i kobiecości, definicje mężczyzny i kobiety…”.(48) Męskość nie mogła zostać zreformowana. Musiała zostać wyeliminowana. 

Wraz z upadkiem ERA i w konsekwencji rozczarowaniem liberalnych feministek ideologia feminizmu płci wysunęła się na prowadzenie i zaczęła wywierać dominujący wpływ na wiele zagadnień. Nie jest więc przesadą stwierdzenie, że spora część obecnego głównego nurtu bazuje na analizie klasowej stworzonej przez ideologię feminizmu płci.

To właśnie w tym miejscu Mises oferuje wgląd we współczesny feminizm.

Analiza klasowa i kastowa.

Klasa jest niczym więcej jak arbitralnym pogrupowaniem przedmiotów, które łączą wspólne cechy zdefiniowane z określonego epistemologicznego punktu widzenia. W skrócie to co konstytuuje klasę jest zdefiniowane przez interes definiującego. Na przykład badacz zajmujący się uzależnieniem od narkotyków mógłby podzielić społeczeństwo na klasy ludzi korzystających z narkotyków i tych, którzy z nich nie korzystają. Prawdopodobnie utworzyłby dalej podklasy w klasie osób biorących narkotyków, w zależności od substancji, częstotliwości czy innej cechy uznanej za ważną dla badań. Klasy mogą być zdefiniowane na bazie niemal dowolnego wskaźnika, który zostałby uznany za ważny dla definiującego – np. poziom dochodów, kolor włosów, wiek, narodowość, zwyczaje seksualne etc. 

Ale dla feministek płci analiza klasowa jest czymś więcej jak tylko epistemologicznym narzędziem – została ona przekształcona w narzędzie ideologiczne. Członków klasy „mężczyźni” łączy nie tylko podobieństwo cech fizycznych, ale również specyficzne polityczne i społeczne interesy. Ich głównym interesem jest utrzymać kobiety – jako klasę – pod ich kontrolą. Zatem kwestia płci jako klasy jest tak ważna, że staje się „wskaźnikiem przyczynowym” – to jest przepowiada i determinuje jak członkowie danej klasy będą się zachowywali.

Analiza klasowa jest generalnie kojarzona z Karolem Marksem, który spopularyzował ją jako polityczne podejście, które przewiduje interesy i zachowania – dla Marksa głównym politycznym wskaźnikiem definiującym przynależność klasową był stosunek do środków produkcji – kapitalista czy robotnik? Jest to przykład relacyjnej analizy klasowej, która definiuje klasę w ramach jej relacji wobec instytucji, w tym wypadku relacji wobec systemu kapitalistycznego.

Ale idea klasy ma dużo dłuższa historię obecną w myśli indywidualistycznej. W Ameryce na przykład, John Taylor z Karoliny twierdził, że jemu współcześni, którzy pracują w sektorze bankowym stanowią „papierową arystokrację” – specjalną klasę w ramach społeczeństwa, która wzbogacała się kosztem innych. Kluczowy podział na tych, którzy używają środków politycznych by osiągnąć ich cel, a tych którzy stosują środki ekonomiczne – stworzony przez Franza Oppenheimer’a i rozpowszechniony przez Alberta Jay Nock’a – jest wciąż obecny w myśli indywidualistycznej. Klasa jest określona w ramach relacji wobec władzy państwa – tj. czy dana jednostka jest rządzącym czy rządzonym? Czy używa politycznych środków, czy może jest ich ofiarą?

Amerykańskie społeczeństwo XX wieku stanowi problem dla marksistowskiej analizy, która wierzyła w stały interes klasowy – tj. iż klasa pracująca ma wrodzoną wrogość wobec kapitalistów. Ale społeczeństwo amerykańskie jest niemal zdefiniowane przez płynność struktury klasowej i interesów. Ludzie często zmieniają klasyfikację samych siebie –  z klasy pracującej do kapitalistów, z niższej do wyższej. Przeszłe kultury – np. przedrewolucyjna Francja – rysowała wyraźną linię prawną między klasami i uznawała różne prawa dla każdej z nich. Nawet w XVIII czy XIX wieku w Ameryce – niekiedy określanej jako społeczeństwo bezklasowe – grupy ludzi były pozbawione takich przywilejów jak prawo głosu w wyborach. Wraz z nadejściem prawa uniwersalnego bariery klasowe upadły.

Płynność nowoczesnego społeczeństwa amerykańskiego nie stanowi teoretycznego problemu dla klasowej koncepcji Misesa. Dla niego klasa była sprawą wspólnych cech, nie zaś wspólnych interesów. W ten sposób „klasę pracującą” może łączyć obiektywna sytuacja ekonomiczna, ale nie determinuje ona, ani nie zakłada subiektywnych wartości i interesów jej członków. Co więcej, na wolnym rynku z równością wobec prawa oczekiwał on ciągłej zmiany struktury klasowej. W „Mentalności antykapitalistycznej” po zdefiniowaniu „trzech progresywnych klas” społeczeństwa jako „tych którzy oszczędzają, tych którzy inwestują dobra kapitałowe i tych którzy rozwijają nowe metody dla użycia kapitału” tłumaczył:

„Każdy jest wolny by dołączyć do trzech klas społeczeństwa kapitalistycznego. Te klasy nie są zamkniętymi kastami. Członkostwo w nich nie jest ani przywilejem danym jednostce przez władze zwierzchnią, ani przywilejem dziedziczonym po przodkach. Te klasy nie są klubami i ich członkowie nie mają władzy by wyrzucić nowo-przybyłych”. (40)

Mises określał owe statyczne klasy, które istniały na skutek prawnego nierównouprawnienia, „kastami”. Kasty powstają, gdy bariery prawne są wznoszone by przywiązać ludzi do ich klas i zapobiec społecznej mobilności. W „Socjalizmie” rozwinął tę myśl mówiąc o kastach czy „członkach stanów”: „Stany były legalnymi instytucjami, nie zaś ekonomicznie zdeterminowanymi faktami. Każdy człowiek był członkiem danego stanu w chwili urodzenia i właściwie pozostawał nim aż do śmierci. Ktoś był panem bądź poddanym, wolnym bądź niewolnikiem, właścicielem ziemi bądź przywiązanym do niej, patrycjuszem bądź plebejuszem nie dlatego, że zajmował dana pozycję w życiu ekonomicznym, ale dlatego że należał do danego stanu.” (322) W praktyce kasty są zalegalizowanymi klasami, które tworzą statyczne społeczeństwo.

W „The Free and Prosperous Commonwealth” Mises zdefiniował „społeczeństwo statusu” jako takie, które jest „konstytuowane nie przez obywateli z równymi prawami, ale podzielonymi na rangi z różnymi obowiązkami i prawami…”.(158).

To w systemie kastowym, nie zaś klasowym, pojawiły się konflikty pomiędzy różnymi prawnymi kategoriami ludzi, którym przyznano różne przywileje i obowiązki. Dlatego stwierdzenie „konflikt klasowy” jest mylące – powinniśmy mówić o „konflikcie kastowym”. Co więcej fraza „konflikt klasowy” może wprawić w dodatkowe zakłopotanie. Np. zakłada ona, że istnieje „zgodność interesów pomiędzy członkami poszczególnych klas”. Wciąż jednak – jak Mises tłumaczył w „The Free and Prosperous Commonwealth” – wspólnota cech niekoniecznie oznacza wspólnotę interesów, gdyż poszczególni członkowie klasy będą dążyli do dawania indywidualnym interesom priorytetu. Może to prędzej doprowadzić do rywalizacji pomiędzy członkami klasy niż do wspólnoty. Mises pisał:

„Ponieważ  >towarzysze klasowi< są wszyscy w tej samej >sytuacji społecznej<, nie istnieje wspólnota interesów pomiędzy nimi, ale rywalizacja. Np. robotnik, który jest zatrudniony na lepszych-jak-przeciętne warunkach, ma interes w wyłączeniu rywali, którzy mogliby zredukować jego dochody do przeciętnego poziomu… Co zostało dokonane przez partie pracy w tym względzie w każdym kraju w ciągu ostatnich paru lat jest dobrze znane.” (164)

Mises zadał fundamentalne pytania dotyczące koncepcji „interesu klasowego” i „walki klas”. Czy w ogóle istnieje wspólny interes poza sumą indywidualnych interesów każdego członka? Czy jeśli wspólny interes istnieje, czy jest on traktowany priorytetowo względem subiektywnych sądów wartościujących każdego członka? Jeśli nie mają one priorytetu względem indywidualnych preferencji, jaką wartość mają „interesy klasowe” w przepowiadaniu zachowania grupy?

Spróbujmy rozważyć te pytania biorąc pod uwagę ideologię feminizmu płci.

Konflikt klasowy w feminizmie płci.

Wg. tej ideologii płeć jest politycznie ważną cechą, który definiuje klasę – a co Mises nazwałby kastą – w ramach jej relacji wobec instytucji patriarchatu. Mężczyzn łączy nie tylko wspólnota, ale również polityczny i społeczny interes, który jest w konflikcie ze wspólnotą i interesami kobiet. Wspólnota klasy może być oparta na cechach fizycznych, ale interes klasowy jest ideologiczny. Rozważmy fragment o gwałcie, który kończy wstęp Susan Brownmiller do „Against Our Will”: „Odkrycie przez mężczyzn, że ich genitalia mogą służyć jako broń do generowania strachu, należy uznać za jedno z najważniejszych – obok użycia ognia – odkryć prehistorycznych czasów… To nic innego jak świadomy proces zastraszania, w którym wszyscy mężczyźni trzymają wszystkie kobiety w stanie strachu [podkreślenie w oryginale]. (5)

Wspólnota cech – wyrastająca na identycznych genitaliach – prowadzi mężczyzn to uznania tychże genitaliów za broń, a w konsekwencji posłużenie się gwałtem by utrzymać kobiety w strachu prowadzi do wspólnoty interesów. Mises twierdziłby, że jedynym logicznym ogniwem w tym łańcuchu rozumowania jest uznanie, że mężczyźni – jako klasa – mają identyczne genitalia. Podważałby jednak twierdzenie, że wszyscy członkowie tej klasy oceniliby ową cechę identycznie, czy też zdecydowaliby się użyć jej w ramach grupowego działania, nie zaś indywidualnie. Fakt, że mężczyźni rywalizują o kobiety doprowadziłby niewątpliwie do wielu strategii seksualnych, w tym do zapewnienia ochrony czy tworzenia więzów rodzinnych.

Mises podważał absolutne podstawy teorii konfliktu klasowego, które bazują na założeniu, że korzyść jednej klasy możliwa jest tylko kosztem straty drugiej. Jak zauważył w „Socjalizmie” „naukowe znaczenie tej koncepcji wyrasta z funkcji jaką odgrywa w tych teoriach. Wyjęta z kontekstu tych teorii pozostaje niczym więcej jak intelektualną zabawą.” (329)

Teoria Misesa na temat funkcjonowania społeczeństwa opiera się na klasycznej myśli liberalnej, iż do współpracy dojdzie jedynie wówczas, gdy obie strony mogą skorzystać na wymianie. To właśnie dostrzeżenie korzyści skłania obie strony do działania. Nawet niesławna wrogość między robotnikami i kapitalistami zanika w sytuacji równości praw, gdyż żadna z grup nie ma zdolności do narzucenia współpracy. Jedynie wówczas gdy przymus jest wprowadzony do mechanizmu wymiany, istnieje możliwość pojawienia się konfliktu grup.

Feminizm płci wyrasta na innej teorii – MacKinnon określiła ją jako „post-marksizm”, tj. przyjęła wiele postulatów marksizmu, ale stwierdziła, że to płeć – nie zaś sytuacja ekonomiczna – jest głównym wskaźnikiem tworzącym klasę. Feminizm płci akceptował również m.in. socjalistyczną ideę „nadwyżki pracy” tj. uznanie współpracy za proces, w którym jedna grupa odbiera korzyść innej. W celu wyrównania klasowych nierówności należy robić dokładnie to, co wolny rynek odrzuca – dokonać interwencji w celu uzyskania „społecznej sprawiedliwości”. Prawo winno umożliwić osiągnięcie korzyści jednej klasie kosztem obserwowanego egoizmu drugiej klasy.

Uściślając prawo winno działać w kierunku uprzywilejowania kobiet, które w przeszłości były w gorszym położeniu, kosztem mężczyzn, którzy je wyzyskiwali. Wg. Misesa kobiety zrezygnowały z bycia klasą, których wspólnota bazowałaby na cechach fizycznych, a stały się kastą – grupą podzielającą polityczne i społeczne interesy, które powinny być prawnie chronione. Doskonałym przykładem takiej interwencji są akcje afirmacyjne czy narzucona równość pensji.

Indywidualny feminizm z wątpliwościami na temat teorii klas

Formą feminizmu, który opiera się znacząco na klasycznym liberalizmie, jest niewątpliwie indywidualny feminizm, który swymi korzeniami sięga do ruchu abolicjonistycznego w Ameryce. Jako feministka tego rodzaju kwestionuję koncepcję klasy jako takiej w intelektualnych ramach indywidualizmu. Jedną z przyczyn jest wyraźne napięcie istniejące między koncepcją klas a innymi teoriami myśli liberalnej.

Biorąc pod uwagę subiektywną teorię wartości przedstawioną przez austriackiego ekonomistę, który twierdził, że niemożliwym jest – nawet na poziomie jednostki – przewidzenie wartościowania przedmiotu bądź możliwości, niemożliwym do przewidzenia jest, co dana osoba uzna za będące w jej własnym interesie. Jedynie patrząc wstecz i badając indywidualne wybory możemy stwierdzić, co jednostka uznała za leżące w jej interesie. To właśnie oznacza określenie „demonstrowane preferencje”. Nawet wówczas, po przeanalizowaniu przeszłych preferencji, nie możemy jednak określić zachowania jednostki w przyszłości.

Subiektywna teoria wartości sprzeciwia się istnieniu jakichkolwiek z góry zdefiniowanych interesów – w szczególności oddzielonych od indywidualnej i subiektywnej oceny, takich jak obiektywne interesy grupowe. Krótko mówiąc dwoje ludzi, którzy podzielają identyczne cechy klasowe, np. odchodzący na emeryturę pracownicy Forda, mogą mieć całkowicie różne opinie na temat tego, co leży w ich interesie, a zatem mogą się zachowywać całkowicie inaczej.

Niedoskonałość teorii klas zwraca nas ponownie do pytania zadanego przez Misesa: czy istnieje jakikolwiek sens w mówieniu o interesie klasowym w oderwaniu od indywidualnych interesów członków klasy? Czy istnieje jakikolwiek sens – poza czysto epistemologicznymi i kognitywistycznymi rozważaniami – by rozważać klasę jako niezależny byt w oderwaniu od jej członków?

Jednakże, pomimo swojej niedoskonałości, koncepcja klasy jest wartościowa dla zrozumienia niektórych aspektów społecznych interakcji. Np. „klasę pracującą” określa dana sytuacja ekonomiczna, która odróżnia ją od innych. Pojawia się jednak pytanie, czy zidentyfikowanie członków dostarcza jakichkolwiek informacji na temat interesów całej klasy?

W przynajmniej jednym przypadku odpowiedź brzmi: tak. Teoria marksistowska i feminizmu płci głosi, że ponieważ należysz do określonej klasy, to podzielasz pewne wartości, które predestynują Twoje przyszłe zachowanie. Ale możliwe jest podejście odwrotne. Ponieważ grupa podziela pewne wspólne zachowania czy preferencje, to należy do tej samej klasy. Ale przynależność klasowa wynikająca wyłącznie z zachowania w przeszłości ma niewielką wartość dla prognozowania przyszłości.

Rozważmy przykład klasy rządzącej, która korzysta z politycznych środków. Na podstawie przedstawionych przez nich preferencji moglibyśmy stwierdzić, że mają oni wspólny interes m.in. w ochronie przemysłu krajowego za pomocą taryf. Co więcej podzielają również przywiązanie do instytucji państwowych, które pozwalają chronić i narzucać ich interesy, w taki sam sposób, w jaki korzystający ze środków ekonomicznych podzielają przywiązanie do instytucji wolnego rynku. W tym sensie możemy powiedzieć, że klasowy interes jest zinstytucjonalizowany.

Mimo jednak wyraźnie widocznego interesu klasowego nie jesteśmy w stanie przewidzieć przyszłych preferencji indywidualnego członka klasy rządzącej. Historia roi się od osobników, którzy działali przeciw interesowi własnej klasy. Ludzie często działają nieświadomie, wbrew przyjętym zasadom czy religijnym wierzeniom, kierując się uczuciem, na podstawie chwilowego przebłysku czy pod wpływem alkoholu… lista bodźców, które determinują nasze działania zdaje się być nieskończona…

Być może najbardziej wartościową funkcją analizy klasowej w ramach myśli indywidualistycznej jest użycie jej jako narzędzia metodologicznego do zrozumienia historii, nie zaś do przewidywania przyszłości. Innymi słowy, patrząc wstecz można zaobserwować, że dana jednostka była zarazem właścicielem niewolnika jak i posiadającym prawo głosu. Jej klasowa – czy też kastowa – przynależność  może dać nam pewien wgląd w jego preferencje wyborcze. Ale nawet w tym wypadku nie da się stworzyć łańcucha przyczynowo-skutkowego, który łączyłby jej przynależność i jej zachowanie, gdyż inne bodźce – jak np. przekonania religijne – mogą zmieniać zachowanie.

W skrócie tradycja indywidualistyczna – w ramach której istnieje indywidualny feminizm – pozostawia niewiele miejsca dla koncepcji analizy klasowej. Jej rola jest tak ograniczona, że nie przedstawia wartości w analizie przyczyn i przewidywania przyszłego zachowania. Dla niektórych może to oznaczać utratę potężnego narzędzia analizy.

Z drugiej jednak strony – biorąc pod uwagę wrogość klasową między mężczyznami a kobietami – może to oznaczać, że nie istnieje konflikt między płciami. Posiadanie pewnych wspólnych cech fizycznych przez mężczyzn nie dyktuje sposobu w jaki jednostki będą definiować, co leży w ich interesie, czy ich przyszłego zachowania. Nawet jeśli można stwierdzić, że mężczyźni i kobiety – jako klasy – ścierali się ze sobą w przyszłości, nie oznacza to jednak, że pozostaną wrogami w przyszłości.

Oryginalny tekst można znaleźć pod adresem: http://www.ifeminists.com/introduction/essays/mises.html
Tłumaczenie: Piotr Romaniak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *