Swojego czasu natrafiłem na intrygującą stronę internetową i początkowo myślałem że jest to jakiś żart. Bo faktycznie nie jest łatwo uwierzyć, iż istnieje firma, która legalnie sprzedaje przez internet substytuty narkotyków na terenie naszego kraju. I co więcej, sądząc po rozmachu projektu Spółka World Wide Supplements Importer Ltd. może obecnie stanowić co najmniej 1-2* % dostawców rekreacyjnych substancji psychoaktywnych na polskim rynku – a wciąż się rozwija. Czy powstała realna alternatywa dla narkotyków? A może prohibicja została oszukana?
Pomysł na biznes, jak to często bywa (np. Naszaklasa.pl) został skopiowany – w tym wypadku z Anglii (przykład), gdzie też firma ma siedzibę. Ceny substancji sprzedawanych w brytyjskich sklepach wysyłkowych (przy obecnym kursie wymiany rzędu 4,1 PLN = 1 GBP ) są zbliżone do polskich, czyli stosunkowo atrakcyjne dla wyspiarzy.
Co można kupić w sklepach oferujących „legal highs”? Asortyment stanowią substytuty wielu rodzajów narkotyków, smakowe tytonie i różne akcesoria i gadżety związane z sprzedawanymi substancjami. W Polsce dużą popularnością cieszy się zwłaszcza SPICE, czyli mieszanka ziołowa o działaniu zbliżonym do tego jakie oferuje nielegalna marihuana. Zakupić można również min. odpowiedniki popularnego extasy czy amfetaminy, jednak ich cena przewyższa czarnorynkową cenę narkotyków. Wszystkie produkty typu „legal highs” są legalne na terenie Unii Europejskiej (choć już nie wszystkie w USA) a badania kryminologiczne nie wykazały obecności zabronionych substancji w oferowanych towarach.
Pytaniem jest kiedy i czy w ogóle przedstawione wyroby mogą być zdelegalizowane. Otóż wydaje się, że może być to trudne i to z aż dwóch powodów. Część produktów stanowi mieszanki ziołowe (w skład wchodzą takie egzotyczne rośliny jak np. Althaea officinalis, Canavalia martima, Blue Lotus, Pedicularis densiflora i inne), w związku z czym delegalizacja musiałyby objąć wszystkie rośliny będące w ich składzie, tak by jeden składnik nie mógł zostać zastąpiony innym – co i tak nie gwarantuje, że specjaliści nie wynajdą kolejnych roślin, których ekstrakt ma działanie psychoaktywne. Po drugie firmy zajmujące się produkcją „legal highs” (Light years, Jungle highs, London Underground itp.) to firmy z branży redukcji szkód i tylko bardzo restrykcyjna polityka antynarkotykowa ( taka jak np. w USA, ale już nie taka jak w UE) mogłaby uniemożliwić produkcję substytutów narkotyków na powszechnie dostępny rynek (oczywiście NIE mówimy tutaj o substytutach opiatów) .
Choć większość ludzi uważa narkotyki za zło, to towarzyszyły one człowiekowi od zarania dziejów i towarzyszą mu również dzisiaj – mimo iż są nielegalne, ich spożycie nie spada. Miejmy nadzieje, że sklepy oferujące przebadane i legalne substancje wyprą choć do pewnego stopnia uliczną dilerkę, na której dzięki państwowej protekcji (jaką jest prohibicyjna taksa kryminalizacyjna – czyli zawyżenie opłacalności działalności poprzez zwiększenie jej ryzykowności) międzynarodowa mafia zbija fortuny kosztem nas i naszych dzieci.
* Liczba szacunkowa; brak źródeł
Artykuł NIE jest artykułem sponsorowanym!
Artykuł został wcześniej opublikowany na stronie autora.
http://dopalacze.com/
Widziałem w TVN, że już się zaczał robić syf. Policja chce monitorować sprzedaż, a politycy podobno mają zrobić nowelizację ustawy. Póki co jednak są bezradni 😀
Cóż zaradzić, żyjemy w państwie policyjnym, gdybyśmy żyli w państwie prawa nikt nie miałby prawa kombinować –> koniec końców działalność tego typu sklepów jest legalna. Niestety zmiana mentalności Polaków nie jest prosta.
wszystko jest narkotykiem np. kawa fajki alkohol itp. itd.zobaczcie jak jest w Holandii ? mniejsza przestępczość itp. jak by była legalizacja w Polsce to i tak brali ci co juz biorą a jest takich masa chociaż państwo by na nich zarobiło a miękkie narkotyki są miej szkodliwe niż alkohol czy fajeczki ja jestem za legalizacją bo każdy człowiek niby jest wolny i ma prawo wyboru co che robić kim być i co chce brać więc nikt niema praw mu nakładać jakiś pojebanych praw ,a jeżeli narkotyki mają być nielegalne to alkohol papierosy kawa i nawet cukier tez powinny być nie legalne bo uzależniają bardziej
postaraj się następnym razem stawiać jakieś kropki i przecinki, dobrze?:)
Anarcholingwistycyzm rulezz :]
ej, ja akurat jak najbardziej określam siebie, jako anarcholingwistę. Ale mój anarcholingwistycyzm polega na tworzeniu nowych słów, a nie na psuciu czytelności
A w jakiejś dyskusji, Filipie, uznałeś, że istnieje „prawdziwy” sens słowa „człowiek”. Czy to jest anarcholingwistyka? 🙂
o, nie, nie, nie, kolego butters, nie wciągniesz mnie w to:)
Stwierdziłem, że jeśli jest dyskusja o aborcji, to żeby doszło do porozumienia, trzeba by znaleźć jakąś definicję człowieka, która będzie odpowiadała obu stronom:)
W innych tematach nie przypominam sobie, bym używał takich zwrotów, że nie wspomnę o metafilozoficznej otoczce:)
Nie, nie… gdy ktoś napisał, że „nie chodzi o to, by odpowiadała obu stronom, ale by była prawdziwa”, odpowiedziałeś, że „tak, właśnie o to mi chodziło” 🙂
Ale dopuszczam, że tak tylko ci się napisało 🙂
A do tematu, to wpadłem na taki pomysł odnośnie prohibicji. Wymyślamy substancję psychoaktywną, zakładamy o niej temat na hyperreal (przy współudziale tamtejszych userów), wciągamy w to smartshopy i…
czekamy aż ktoś tę substancję zdelegalizuje. Sądząc po tym, co zostało zdelegalizowane po ostatniej nowelizacji, efekt murowany. Nie można już kupić kratomu, kava kava, całej masy różnych „kocimiętek” (które działają słabiej niż kawa :)) oraz… rośliny o nazwie blue lotos, będącej w składzie wielu kremów do rąk o potencjale uzależniająco-odurzającym równym melisie.
Czekać aż za yerba mate będą wsadzali do więzienia.
to faktycznie tak mi sę tylko musiało napisać:)
Co do takiej substancji, to trzeba do Timura uderzyć, co on biolchem jest, to wie:)
Ktoś wywołał Timura ze stepu? 😉
A o jaką substancję konkretnie chodzi?
Bo ja znalazłem tylko kocimiętki i błękitne lotosy w Waszych postach?
Lipa z tym kratomem. Jedyny depresant, jaki chciałem przetestować, a te kurwy wzięły i go zdelegalizowały :/ Szałwii wieszczej na legalu już też nie przypalę, goddammit.
Kratom jest przereklamowany. Kodeina wciąż dostępna w aptekach bez recepty (ciekawe jak długo jeszcze?):)