Olgierd A. Sroczyński „My home is my prison”

Co wolno zrobić złodziejowi złapanemu na gorącym uczynku? Należy go ładnie poprosić aby odłożył ukradzione fanty, a następnie usiadł i poczekał na policję – można mu też czas oczekiwania urozmaicić miłą i inteligentną pogawędką o życiu. Złodziej jest też człowiekiem, ale z innym życiowym wyborem – takim, który również należy tolerować. Po prostu „pożycza inaczej”. Albo lepiej – „prowadzi redystrybucję dochodu społecznego”.

Okazuje się bowiem, że skrępowanie złodzieja, połączone nawet z – będącym w istocie wielką łaską – odstąpieniem od samodzielnego wymiaru kary na miejscu przestępstwa może zostać zakwalifikowane jako „nielegalne pozbawienie wolności innego człowieka”. Do pozbawienia wolności, naruszania nietykalności cielesnej, naruszania własności etc. prawo mają jedynie właściciele stada.

Takiego niegodnego naruszenia kompetencji pasterzy, jak czytamy na Wirtualnej Polsce, dokonał Simon Cremer, który w drastyczny sposób pogwałcił prawa człowieka na „pożyczającym inaczej”, prowadzącym w najlepsze redystrybucję dochodu społecznego na terenie jego firmy:

Z pomocą trzech podwładnych obezwładnił i skrępował Marka Gillberta. Na szyi zawiesił mu tekturę z tekstem opisującym, co zrobił Gillbert. Zawiózł go do centrum Essex, gdzie zmusił do przejścia przez zatłoczony handlowy pasaż na komisariat.

Nie ma więc nic dziwnego w tym, że zastani na komisariacie pasterze stada zareagowali błyskawicznie wsadzając do więzienia pana Cremera, który zabrał im prawdopodobną pracę na kolejne kilka miesięcy, samemu załatwiając sprawę w kilka minut.

Wychodzi na to, że już nie tylko zabicie przestępcy sięgającego redystrybucyjną łapą po to, na co samemu się ciężko pracowało, ale również jego skuteczne obezwładnienie może być źródłem nieprzyjemności. Wszak nawet najgorszy bandzior ma „godność” tylko dlatego, że tak mu napisali w Powszechnej Deklaracji. Postępujmy zgodnie z postępem – by żyło się lepiej. Wszystkim.

Olgierd A. Sroczyński
2 październik 2008

Tekst wcześniej opublikowano na blogu autora dieuleroi.salon24.pl

One thought on “Olgierd A. Sroczyński „My home is my prison”

  1. No nieeee. A na koncu babka z policji poucza:

    „It is important to remember that people are innocent until proven guilty in court.”

    Ciekawe jak to sie ma do panstwa, ktore moze mnie zatrzymac na dwadziescia pare dni bez wyroku sadowego jesli uzna mnie za podejzanego o terroryzma.

    Pan Cremer mogl poprostu sklamac i zamiast oswiadczac – 'zlapalem zlodzieja’ powiedziec 'zlapalem potencjalnego terroryste – wykonywal podejrzane telefony, spotykal sie z typami spod ciemnej karnacji (i gwiazdy) i potem zakosil pieniadze z mojej firmy i pojechal do jakiekos wschodniego kraju. Podejrzewam ze chcial zakupipc materialy wybuchowe.’

    Po takim zaprezentowaniu sprawy zlodziejaszek nie tylko mogly trafic na miesiac do ciupy ale moglby zostac przetransportowany do miejsca tortur, w ktorym juz by z niego wyciagneli zeznania.

    W Anglii uczciwosc nie poplaca – ostatnio emeryt dzwonil na policje ze mu huligani (nastolatki) demoluja samochod. Policja nie przyjachala, dziadek wylazl z domu, chwycil draga i przegonil gowniarzy. I co? I policja aresztowala go za posiadanie broni ofensywnej. Ha!

    Takie i inne absurdy opisuje czasem u siebie wiec zapraszam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *