Aynd Rand,twórczyni Obiektywizmu była postacią niezwykle ważną dla ruchu Libertariańskiego. W jej filozofii dostrzec można dostrzec wiele związków z Szkołą Austriacką – afirmacja indywidualizmu,krytyka takich abstrakcyjnych pojęć jak „dobro społeczne”,czy potępienie pseudonaukowców za ich służalczą postawę wobec rządu. Niech dowodem będą słowa samego Misesa,które skierował do Rand po zapoznaniu się z jej twórczością:
Atlas to nie jedynie powieść. Jest to także – lub, powiem może, przede wszystkim – przekonywająca analiza zła, które nęka nasze społeczeństwo, twarde odrzucenie ideologii naszych samozwańczych ‘intelektualistów’ oraz bezlitosna demaskacja nieszczerości polityki rządów i partii politycznych. To miażdżące wyjawienie ‘moralnych kanibali,’ ‘żigolaków nauki’ i ‘akademickiego gadania’ twórców ‘rewolucji anty industrialnej’ Masz odwagę mówić masom to, czego nie mogliby dowiedzieć się od żadnego polityka: jesteś gorszy i wszystko, co poprawiło się w warunkach twojego bytu, a co tak zwyczajnie uważasz za tobie należne, zawdzięczasz wysiłkowi ludzi, którzy są od ciebie lepsi.
Rand doskonałe ukazywała obłudę społeczeństwa kolektywnego,oraz wykazywała precyzyjnie szkody jakie niesie jego istnienie. Indywidualizm w jej książkach przedstawiony jest jako gwarant racjonalnego podziału pracy,rozwoju pojedynczych ludzi oraz bogacenia się wszystkich warstw społeczeństwa. Odrzuca deterministyczne myślenie,które skazuje człowieka na stagnacje w wyniku wiecznej „walki klas”. Jednym z podstawowych twierdzeń Obiektywizmu jest konieczność bycia świadomym,że rząd nie jest instytucją,która ma służyć wyznaczaniu celów życiowych jednostkom.
Hymn to krótka książeczka,w której autorka stawia na piedestale takie wartości jak odwaga,egoizm,asertywność,chęć poznawania świata i co najważniejsze – wolny wybór co do obrania ścieżki życiowej. Historia przedstawiona w tej antyutopii to dzieje jednego z członków kolektywnego społeczeństwa,który staje ponad tyranią rządzących. Równość 7-2521,jest jednym z wielu dzieci wychowujących się pod nadzorem państwa,które kieruje nim i dobiera zasób informacji jakie on i jego rówieśnicy powinni przyswoić. Zdradza on nieprzystające do narzuconej przez rząd wizji rozwoju i życia – wybija się jako uczeń,co martwi jego „opiekunów”.Już jako dziecko poczuł,ze jest naznaczony,ma sprzeciwić się wszechmogącej władzy – pamięta egzekucję człowieka,który zdecydował się nie wykonywać rozkazów. Płonąc na stosie patrzył w oczy chłopcu,który został jego ideowym dziedzicem.
Bohater wykazuje ogromne przywiązanie do przedmiotu nazywanego „Nauką o rzeczach”. Były to zajęcia,które tłumaczyły w prymitywny sposób pewne podstawy nauki,bardzo ograniczonej w świeci,w którym się wychował. Marzy aby po ukończeniu nauki przyłączyć się do grona „naukowców” i razem z nimi odkrywać tajemnice świata. Zaniepokojona jego niepokornym zachowaniem komisja,która wyznacza zajęcia według arbitralnych kryteriów,skazuje go na los zamiatacza ulic. Równość 7-2521 z pokorą przyjmuje wyrok i spędza dnie zamiatając szare ulice miasta. Jak w każdym kolektywnym społeczeństwie również kultura nadzorowana jest przez despotów. Wszyscy członkowie kolektywu zobowiązani są by w jeden dzień tygodnia,razem przebywać w państwowym teatrze,który ma za zadanie zunifikować „gusta” wszystkich w nim obecnych. Pewnego dnia,kiedy wszyscy przebywali w jedynym słusznym ośrodku kultury,pogardzony przez swoich wychowawców Równość 7-2521,opuszcza teatr i z towarzyszami udaje się do tunelu,który odkryli podczas pracy. Tam odkrywają przedmioty,których nigdy wcześniej nie widzieli. W tym nieznanym nikomu innemu miejscu spędza wiele czasu eksperymentując bez zezwolenia . W jego życiu dochodzi do kolejnego przełomu kiedy poznaje kobietę żyjącą w śród osób produkujących żywność. Ma siedemnaście lat a rząd nadał jej imię Wolność 5-3000. Do ich spotkania dochodzi kiedy Równość pracuje w okolicach pola uprawnego. Oboje łamią zakaz kontaktowania się z przedstawicielami innych „klas”,co prowadzi do powstania przyjaźni – uczucia nie usankcjonowanego przez rząd – a więc niepotrzebnego i złego. W tym czasie autorka nawiązuję również do instytucji zwanej Domem Poczęć. Miejsca,w którym ludzie zmuszani są niczym zwierzęta do kontaktów seksualnych – osoby miedzy którymi dochodzi tam do zbliżenia widzą się po raz pierwszy i ostatni,traktowani są niczym rasowe psy,którym partnera wyznacza właściciel.
Nadchodzi dzień,w którym Równość 7-2521 dokonuje przełomowego odkrycia – tworzy źródło światła nieznane ludziom. Postanawia przedstawić je Radzie Naukowej,dostaje się na ich posiedzenie i prezentuje swój wynalazek wywołując oburzenie zebranych. Musi uciekać by przeżyć. Wraz z Wolnością 5-3000 udają do lasu,miejsca wzbudzającego strach ze względu na nieumiejętność poradzenia sobie z jego ogromem i czyhającymi w nim niebezpieczeństwami. Tam Wolność wyznaje miłość swojemu towarzyszowi a ten obiecuje zaopiekować się nią. Trafiają w góry,gdzie odkrywają dom będący reliktem dawnej cywilizacji,znajdują tam rzeczy,których nie widzieli oraz książki,które zainspirowały Równość do nadania sobie oraz Wolności nowych imion – on przybrał miano Prometeusza,nauczyciela pierwszych ludzi,ona odtąd nazywała się Gaja. Prometeusz składa tam przysięgę,która brzmi:
Tutaj, na tej górze, ja i moi synowie, moi wybrani przyjaciele, wybudujemy nasz nowy kraj i twierdzę. I będzie on jak serce ziemi. A drogi będą jak żyły przynoszące najlepszą krew świata do moich progów. I wszyscy moi bracia i Rady moich braci usłyszą o tym, ale nie będą zdolni stanąć przeciw mnie i nadejdzie dzień, kiedy zerwę wszystkie łańcuchy ziemi i zetrę z niej Miasta zniewolonych, a dom mój stanie się stolicą świata, gdzie każdy będzie wolny, by żyć tylko dla siebie.
Bowiem przez resztę nadchodzących dni będziemy walczyć, ja i moi synowie, i moi wybrani przyjaciele. Za wolność Człowieka. Za jego życie. Za jego honor.
A tutaj na portalu mojej twierdzy wyryję w kamieniu słowo, które ma być mym drogowskazem i sztandarem. Słowo, które nie zginie nawet wtedy, gdy my wszyscy padniemy w boju. Słowo, które na tej ziemi nigdy zginąć nie może, gdyż jest jej sercem i chwałą.
Święte słowo:
„EGO”
Tak kończy się opowieść,jednak jest to kompozycja otwarta,która pozwala wierzyć,że Prometeusz i Gaja spełniają swoje marzenia i pomagają innym zerwać kajdany. „Hymn” jest powieścią filozoficzną,można wyciągnąć z niej bardzo precyzyjne wnioski nie tylko na temat etyki,ale również ekonomii. Rand zwraca uwagę na załamanie podziału pracy poprzez arbitralne decyzje,kierujące ludzi do wykonywania zadań „dla dobra ogółu”. Nie pozwala uwolnić siły drzemiącej w każdym człowieku,jego unikalnych umiejętności. Nie pozwala rozwinąć się kulturze,wskazując jedyną słuszną. Państwo wykreowane w „Hymnie” całkowicie pozbawiło ludzi instytucji rodziny,nie pozwalając podejmować swobodnych relacji międzyludzkich. Nie do opisania jest regresywny charakter tego ustroju,gdzie na wszystko co inne reaguję się agresją. Mamy do czynienia z homogeniczną papką,która zastąpiła świat odważnych przedsiębiorczych ludzi. Hymn jest przestrogą pokazującą do czego może doprowadzić oddawanie swojego życia rządowi,który jest ucieleśnieniem największych ludzkich wad. Naszym celem jest nie dopuszczenie aby w umysłach ludzi pojawiła się myśl
Nie ma ludzi, lecz tylko wielkie MY. Jedno, niepodzielne i wieczne.
Jesteśmy niczym. Ludzkość jest wszystkim. Możemy żyć dzięki łasce naszych braci. Istniejemy przez nich, dzięki nim i dla nich – naszych braci, którzy są Państwem.
Krzysztof Nowak
03.10.2008 r.
***
Tekst był wcześniej opublikowany na blogu autora
„Aynd Rand,twórczyni Obiektywizmu była postacią niezwykle ważną dla ruchu Libertariańskiego.”
Na mój gust rozkapryszona histeryczka, której dopiekła rewolucja pażdziernikowa.
Za bardzo przypomina z osobowości jedną z moich ciotek.
„W jej filozofii dostrzec można dostrzec wiele związków z Szkołą Austriacką – afirmacja indywidualizmu,krytyka takich abstrakcyjnych pojęć jak “dobro społeczne”,czy potępienie pseudonaukowców za ich służalczą postawę wobec rządu. Niech dowodem będą słowa samego Misesa,które skierował do Rand po zapoznaniu się z jej twórczością:”
Tu bym się z Mrs Rand zgodził, z tym, że indywidualizm niejedno ma imię.
„Odrzuca deterministyczne myślenie,które skazuje człowieka na stagnacje w wyniku wiecznej “walki klas”.”
Ja też odrzucam takie myślenie. Z tym że kontekst klasowy to nie tylko robota lewactwa ale też… arystokracji i PRZEDE WSZYSTKIM jej. Średniowiecze również cechowało się stagnacją i minimalnym wzrostem gospodarczym.
„Rand doskonałe ukazywała obłudę społeczeństwa kolektywnego,oraz wykazywała precyzyjnie szkody jakie niesie jego istnienie. Indywidualizm w jej książkach przedstawiony jest jako gwarant racjonalnego podziału pracy,rozwoju pojedynczych ludzi oraz bogacenia się wszystkich warstw społeczeństwa.”
A zatem warstwy społeczne istnieją…
A „Hymn” to cóż. Jeszcze jeden „Mad Max”
Hm! Widać tak musi być, że z NIKIM i nigdy się nie zgodze w 100%.
Ale czy to nie jest właśnie indywidualizm?
Owszem,warstwy istnieją.Ale w rzeczywistości są umowne i „płynne”.Natomiast marxistowski polilogizm skazuje człowieka na bycie członkiem jednej warstwy przez całe życie.
„Hm! Widać tak musi być, że z NIKIM i nigdy się nie zgodze w 100%.
Ale czy to nie jest właśnie indywidualizm?”
Aż mi sie David Friedman przypomniał – „Być może znajdzie się gdzieś dwóch libertarian, którzy zgadzają się ze sobą we wszystkim, ale ja nie jestem jednym z nich”
PZDR.
Marksistowski polilogim skazuje człowieka na bycie członkiem jednej warstwy przez całe życie. To fakt! Ale nie on jeden. Jako pierwsza wymyśliła to arystokracja.
No i dlatego niemiłościwie nam onegdaj realsoc zwano systemem socfeudalnym.
„Hm! Widać tak musi być, że z NIKIM i nigdy się nie zgodze w 100%.
Ale czy to nie jest właśnie indywidualizm?”
Co innego nie zgadzać sie z poglądami a co innego jakieś ataki personalne wymierzone w kogoś kogo nie mogło się znać :>
Jakie ataki personalne? Po prostu jej twórczość obnaża jej osobowość i sposób bycia. Który może się podobać albo i nie.
Timurze,
problem klasowy jest nieco głębszy, niż ujęcie Marks i arystokracja. Niestety jest obecnie tak (a boli mnie to niezmiernie, bom zainteresowany tematyką), że cała socjologia jest pisana pod Marx’a. Po prostu socjologia jest strasznie marksistowską nauką (aż nazbyt, imo, i bez refleksji). Co by tam o Marx’ie nie sądzić, bo chłop nieraz lizał o prawdę, podejście do konlfiktu klasowego i sztywności klas jest i z natury rzeczy jest błędne. Przypomnijmy sobie przecież, że Marx uznawał, że klasy społeczne są nie tylko abstraktami służącymi do opisania danego zjawiska, ale przede wszystkim grupami ideologicznymi, które myślą i działają WBREW reszcie. To właśnie ta ideologizacja sprowadziła go na manowce.
Nie twierdzę, że w dużej częście grupa kapitalistów dążyła do podporządkowania sobie reszty z pomocą państwa, no bo nie ma co się kłócić z historią. Ujmę to tak: ktoś twierdzi, że klasa panów niewolników traktowała swoich sługów, gorzej, jak bydło. Ale zaraz, przypomnijmy sobie takiego Jeffersona, który kłaniał się swoim niewolnikom w pas i ściągał przed nimi kapelusze; ba! nakazał tak czynić siostrzeńcowi, który tak nie zrobił. I co? Całe myślenie idzie w chuj, bo jednak nie każdy traktował niewolników, jak bydło. I na tym samym poleciał Marx. Wydawało mu się, że jeśli można uznać, że klasa kapitalistów, zrzesza „pracodawców”, to nie znaczy, że klasa kapitalistów dąży do panowania nad światem.
Stety, niestety, błędne ideolo przysłoniło Marx’owi wiele ciekawych rzeczy. I niestety współczesna socjologia ma to w dupie.
Witaj Filipie!
Oczywiście że Marks się mylił w wielu aspektach, ale niestety drogą na manowce jest doszukiwanie się wszędzie marksizmu i spisku podłych komuchów.
Wśród libertarian częstym zjawiskiem jest zaprzeczanie oczywistym faktom, tzn temu, że istnieją klasy lub warstwy społeczne, co determinuje ludzkie życie. I gusta, i przyzwyczajenia kulinarne. A także gusta samochodowe. Często gęsto gusta seksualne także.
Socjologia wywodząca się od Marksa? Może. Ale ja socjologię na studiach wspominam bardzo miło, może za sprawą wykładowczyni tego przedmiotu. Było dla mnie odkrywcze, że można spokojnie i bez potępiania i rozstrzeliwywania opisywać zjawiska społeczne.
Na przykłąd kiedy jest głód to następuje zdziczenie i zezwierzęcenie i nie ma co ludzi za to potępiać a czytanie im w takiej sytuacji Biblii jest wyjątkowo przeciwskuteczne. Nic tu też nie zmieni kara śmierci ani nawet publiczne łamanie kołem. Czy socjologia ma to w dupie? Moim zdaniem to wiele zależy od tego co socjologię wykłada.
Nie wiem czy rozumiesz Filipie co konkretnie mam na myśli.
Przez całe życie żądano ode mnie rzeczy sprzecznych z człowieczą naturą. Robili to zarówno PRL-owcy komuniści, jak i Kościół jak i moi otumanieni onegdaj solidarnosciową ideologią rodzice.
Jefferson? To wyjątek co potwierdza regułę. Ja też słyszałem o wielu przypadkach, ( np w tatarskich haremach ) o niewolnicach co szczerze pokochal swego Pana i były dobrze przez nego traktowane. Ale to nie zmienia faktu, że niewolnictwo jako takie jest wg mnie NIE DO ZAAKCEPTOWANIA.
Błędne ideolo przysłoniło Marksowi wiele ciekawych rzeczy. Fakt. Ale czy ideolo nigdy nie przesłaniało wielu ciekawych faktów libertarianom, tylko dlatego, że coś im się skojarzyło z marksizmem?
BTW Zauważyłeś rzewne nekrologi o Jorgu Heiderze napisane na blogu JKM?
„Wśród libertarian częstym zjawiskiem jest zaprzeczanie oczywistym faktom, tzn temu, że istnieją klasy lub warstwy społeczne, ”
Nie wiem jakich libertarian masz na mysli. Czytam teraz „Ludzkie Działanie”Misesa i nie zaprzecza on istnieniu warst,jedynie temu ze istnieje charakterystyczna dla kazdej logiczna struktura umysłu oraz temu,ze wszyscy przedstawiciele klasy/wartwy/kasty maja te same cele. Zobaczmy jeszcze raz ostatni cytat z mojego tekstu – chodzi o zachowanie (w nauce) indywidualizmu metodologicznego i poczucia indywidualizmu w życiu. To Nasze Działanie ostatecznie sytuuje nas,w którejś z klas(juz wymiotuje tym słowem). Przykład – George Gershwin,urodzony w biednej rodzinie,rodzice chceli zeby był księgowym,siostra miała być muzykiem. A dzisiaj kazdy fan jazzu zna „Rhapsody in Blue”. IMO „klasowa przynależność” powinna być okreslana wg.tego gdzie człowiek umiera,a nie gdzie sie rodzi.
Co do arystokracji – ok. Przecież feudalizm to tez kolektywistyczna idea,dzieląca ludzi na arbitralne grupy. Zawsze śmieszy mnie to uwielbienie Ko-librów dla „dawnych czasów”.
P.S Nekrolog widziałem,ale o tym panu pierwszy raz słysze.
Timurze,
Już raz to mówiłem pod innym wpisem, teraz powtórzę: klasy i warstwy społeczne istnieją jako abstrakcyjne pojęcia socjologiczne TYLKO I WYŁĄCZNIE dla ukazania pewnych zbieżności. Natomiast dla Marx’a one istnieją realnie, są stałe i służą sprzecznym interesom. Tu nie kłócimy się o to, czy coś jest, czy tego nie ma, ale o to, czy temu, co jest, możemy przypisywać coś, czego nie ma, jasne?:P
Arystokracja wymyslila podzial klasowy? ktora? gdzie? kto? nazwiska myslicieli prosze..
Filipie, prekursorem 'marksistowskiej’ socjologii był A. Comte, który równoległe z Karolem M. wymyślił 'teorię’ dominacji proletariatu.
„Pozytywizm to socjalizm systematyczny”
„Jednostka to abstrakt”
Uważał, że liczy się jedynie LUDZKOŚĆ (ogół), a nie egoistyczne zapędy poszczególnych jednostek. Najważniejsze jest dobre ogóły… etc. etc.
No cóż! Na zakuty łeb Metalurga nie ma lekarstwa.
łeee… co tak słabo? dowal mocniej, zdejmij białe rękawiczki i wyzywaj ludzi jak na prawdziwego 'mężczyznę’ przystało.
Timurze, a mogłbys bez osobistych wycieczek?
Masz na myśli wymianę zdań z Metalurgiem Kapronie?
Ależ można wyodrębnić stałe zależności klasowe inaczej, niż to zrobił Marks. Próbowali tego Wally Conger
i Chistian Michel. Wydaje się, że marksiści do starych podziałów dodali swoje, i, niestety, przetrwały one upadek komunizmu.