Z góry przepraszam wszystkich, którzy chcieliby kolejnej notki, komentującej bieźące wydarzenia polityczne. Jakoś nudzą mnie ostatnio strasznie te tematy, bo i ile razy można słuchać, że PiS oskarża PO, a PO PiS? Że znowu nas okradają i będzie podwyżka na prowadzenie biur poselskich? Albo że stu policjantów unieszkodliwiło (bez strat własnych, czy wyrządzania szkód okolicy) ponad 700 kiboli, uzbrojonych po zęby w kije, pały, noże, kamienie i wiele, wiele innych. Powiedziałbym, że aż nóż się w kieszeni otwiera, ale to raczej banan na gębie się tworzy. No więc jeszcze raz przepraszam, ponieważ zajmę się w tym wpisie sprawą trochę bardziej z pogranicza idei polityczno-gospodarczych.
Wiele już razy czytałem zachwyty nad tempem rozwoju gospodarki chińskiej; zazwyczaj bez rzadnych szczegółów, li tylko stwierdzeniem, że jest to tyle-a-tyle punkcików PKB rocznie, że inflacja tyle-a-tyle, że rezerwy tyle-a-tyle. No i ten zachwyt, jak to pięknie to dowodzi słuszności liberalizmu. Nie ukrywam, że takie opinie przyszło mi usłyszeć głównie od JKM i innych upeerowców. Ilekroć tylko czytam takie pierdoły, to – i tutaj jest odpowiednie miejsce – nóż mi się w kieszeni otwiera (stołecznej policji chciałbym powiedzieć, że to przenośnia, nie muszą państwo sprawdzać IP i nasyłać na mnie jakiegoś polskiego SWATa). A może to po prostu ja jestem jakiś pojebany i nie podoba mi się kapitalizm w wydaniu chińskim? Zresztą chciałbym tutaj zwrócić uwagę, by nie łączyć nazw „liberalizm” i „kapitalizm”, może to bowiem prowadzić do wielu nieporozumień. Skupmy się więc na tym, co jest chińskim kapitalizmem, a tym, na co uwagę zwraca liberalizm.
Prezde wszystkim w Chinach nie ma liberalizmu. Nie ma również wolnego rynku. Jest kapitalizm, czyli de facto system wspierania przez władze przedsiębiorstw i korporacji. Tak to wygląda obecnie w Chinach, tak to wyglądało w XIX wieku w prawie całej Europie. Nie na tym jednak polega liberalizm. Wielkim błędem wielu współczesnych liberałów, czy konserwatywnych liberałów jest widzenie liberalizmu przez pryzmat wzrostu gospodarczego. Zbyt wielkie zamiłowanie do cyferek odwraca uwagę od prawdziwego sensu idei wolnorynkowej. Państwo w znacznej mierze interwencjonistyczne również może wykazywać wysoki słupek zwrostu PKB, czy tam PNB. Również państwo komunistyczne (rozróżniamy w tym miejscu ideę komunizmu Marx’a i Lenina z czasów poNEPowskich) może prezentować wysoki wzrost produkcji globalnej. Nie wydaje mi się jednak, by wielu liberałów, nawet tych konserwatywnych, popierało taki model państwa. (względnie) wolny rynek nie jest bowiem celem samym w sobie. To właśnie poprzez takie ujęcie liberałowie wystawili się na socjalistyczne razy. Celem wolnego rynku jest bowiem człowiek. Przypominam, że mówimy tutaj o wolnym rynku, a nie kapitalizmie. Dodam teraz jeszcze, o czym zapomniałem kilka linijek temu, że państwo interwencjonistyczne możemy podzielić na państwo, które najpierw zbiera wysokie podatki, by za ich pomocą prowadzić samodzielną działalność gospodarczą, i takie, które na poły kontroluje prywatną działalność gospodarczą rozmaitymi zakazami i regulacjami (i mówiąc o państwie efektywnym ekonomicznie mamy na myśli ten pierwszy typ).
Jak już wspomniałem – prawdziwym celem liberalizmu był, jest i będzie człowiek. Jednostka jest celem, jej samorealizacja, pragnienia i marzenia. Nie chodzi o to, żeby w kraju odnotowano 10% wzrostu PKB. Chodzi o to, by każdy człowiek miał jak najszersze możliwości realizacji swoich marzeń. A tego się stety, niestety nie osiągnie inaczej, jak wolnym rynkiem.
Filip Paszko
05.09.2008
*** .
Tekst pochodzi z bloga autora.
chcialem powiedziec, ze JKM mowiac o Chinach itd. obrazowal jedynie, ze jesli tempo rozwoju UE i nasze utrzyma sie na poziomie takim jakie jest, to kraje jak Chiny naprawde nas zmiazdza. JKM mowiac o Chinach nie mowi o nich jak o jakiegos rodzaju wzorze liberalizmu – nigdy tak o Chiach nie powiedzial, wiec prosze o troche rzetelnosci. Porownywal owszem UE i Chiny, ale mowy o Liberalnych Chinach nie bylo… no, chyba ze, Chiny sa bardziej liberalne godpodarczo niz UE:) JKM wspominajac o krajach ktore rozwijaja sie szybciej od nas zwracal uwage na to, ze jedyna szansa na to zeby wytrzymac w tym wsycigu.. jest wprowadzenie wolnego rynku u nas. nie wiem skad pan wytrzasnal takie bzdurki.
http://korwin-mikke.blog.onet.pl/2,ID306950735,index.html
Tybet jest obecnie pod okupacją państwa – zgoda: absolutnie nie idealnego – ale uznającego cywilizowane zasady, jak np. wolny rynek i kara śmierci dla morderców
Jeżeli to nie jest uznanie Chin za „liberalne”, to nie wiem, co jest.
Nie wiem, czy tutaj najważniejsze jest to, jak wiele wolnego rynku jest w Chinach i dlaczego nie mogło by być go więcej – bo i tak to jest rewelacja w porównaniu z czasami Mao. Większym problemem jest jest chińska kultura, która zdecydowanie nie dorosła do systemu gospodarczego wprowadzonego przez sztucznie narzucone przekształcenie. To się opłacało ekonomicznie, ale zostało wprowadzone kosztem moralności – czego niezapomnianym symbolem są wydarzenia z 1989 roku na Placu Niebiańskiego Spokoju. Jak pisze Radosław Pfyffel, ostatnio Chińczycy zaczynają się bardziej interesować kulturą i religią, ale, moim zdaniem, jeszcze daleka droga do tego, aby te elementy wolności, które im nadano, zyskały dla nich głębszy wymiar. Tym bardziej, że głównym prądem kulturowym na nich wpływającym jest kultura masowa zachodu, którą tak świetnie naśladowali organizując olimpiadę.
Karoll, nie znam się na kulturze Chin i raczej mało mnie ona interesuje. Zresztą tekst nie o tym jest. Jeżeli już jednak gadamy o tych nieszczęsnych Chinach, to trzeba pamiętać, że ich wzorce religijno-kulturowe, przynajmniej z tego, co mi wiadomo, są raczej prokolektywne, a nie projednostkowe.
Inną sprawą jest, że ŻADNE społeczeństwo nie będzie w stanie poradzić sobie z rewolucyjnymi zmianami polityczno-społeczno-ekonomicznymi.
„absolutnie nie idealnego – ale uznającego cywilizowane zasady, jak np. wolny rynek i kara śmierci dla morderców” no wlasnie.. ABSOLUTNIE NIE IDEALNEGO ale UZNAJACEGO cywilizowane zasady jak np. wolny rynek (ktory widocznie jest nie idealny i nie taki jak byc powinien, ale Chiny cos robia przynajmniej w tym kierunku by to wolny rynek z prawdziwego zdarzenia byl)…….. nie jest to jednoznacznym stwierdzeniem ze Chiny sa krajem liberalnym. czytac ze zrozumieniem
co do tego czy Chiny cos faktycznie robia by wolny rynek z prawdziwego zdarzenia byl, nie jestem pewien, ale to co powiedzialem mialo sluzyc jedynie temu by cos zobrazowac. wg. niektorych to i my mamy wolny rynek. JKM zdaje sobie sprawe z tego ze Chiny nie sa krajem liberalnym tak wiec nigdzie tego nie napisal.. napisal o wolnym rynku, no ale absolutnie nie idelanym tak? chociaz z drugiej strony mozna powiedziec.. albo wolny rynek jest albo go nie ma… racja, wiec mysle ze bardziej chodzi tu o to by podkreslic zmiany jakie zachodza w Chinach w danym kierunku.. ale dalej podtrzymuje to co powiedzialem… nie pamietam by JKM kiedy kolwiek podawal Chiny jako wzor liberalizmu… wic poszukaj moze innego cytatu… jesli taki istnieje.
Korwin podawał Chiny jako przykład drogi, którą mogła lub powinna pójść Polska po 1989 roku. Zamiast demokracji – 'autorytaryzm, zamiast socjalizmu – liberalizacja. Zamiast „prywatyzacji” udostępnienie zwykłym ludziom drogi do zakładania własnych firm tak, by po jakimś czasie nie tylko sprawnie konkurowały z państwowymi, ale i je pokonały i wykupiły.
W ogóle mało ludzi rozumie czym jest PKB i jakie posiada ułomności.
A wiecie jak się liczy PKB??? na końcu koryguje sie o inflacje, czyli najbardziej manipulowany wskaźnik jaki możemy sobie wyobrazić. im mniejsza inflacja tym większy PKB.
żeby rozwinąć tą myśl trzeba by tu wyjść z dość poważnym wywodem ekonomicznym, którego nie chce teraz przeprowadzać. W każdym razie strzeżmy się wskaźników których nie rozumiemy.
I nie ufajmy autorytetom. Jeden taki skrzypek na przykład nie wie co jest przyczyną inflacji.. w każdym razie publicznie albo kłamie, albo udowadnia swoją niewiedzę.
PKB to wskaźnik, który nie jest pewny.. to szacunek. to nie odległość pomiędzy poznaniem a warszawą, którą można obiektywnie zmierzyć i potwierdzić.
ja to rozumiem, ale nie wypowiadam sie na temat PKB, bo zasady jego wyliczania znam jedynie z teorii – ja sprzeciwiam sie tylko temu by upeerowcom wkladac w usta slow ktorych nigdy nie wypowiedzieli. kropka
jeżeli uznajemy, że liberalizm=wolny rynek, a odnoszę wrażenie, że JKM tak właśnie uznaje, to twierdzenie, jakoby „Chiny uznawały wolny rynek” jest równoznaczne z twierdzeniem „Chiny uznają liberalizm”. I ja się tu nie zgadzam. W żadnej mierze nie wiem, gdzie Chiny uznają wolny rynek i gdzie uznają liberalizm.
Uznają liberalizm wtedy, gdy:
– utrzymują na niskim poziomie podatki
– nie mają deficytu budżetowego
– nie mają publicznej opieki zdrowotnej, emerytalnej i zupełnie bezpłatnego szkolnictwa
– otwierają się na inwestycje zagraniczne.
A deklaracje ideowe to właśnie sprawa kultury, która, co się zgadza, jest raczej kolektywna. Dlatego też Deng Xiao-Ping pominął swoje młodzieńcze ideały i stwierdził, że „nie ważne, jakiego koloru jest kot – ważne, aby łowił myszy”. Niestety, bazując na takim założeniu Chińczycy nie są w stanie przeprowadzać żadnych reform, które realnie gdzieś nie zafunkcjonowały. Mieli to szczęście, że wokół nich wszędzie leżą państwa których przekształcenia to dobre przykłady. Gdyby Chiny leżały bliżej Ameryki Łacińskiej, nie byłoby tak dobrze.
Ale jeśli piszesz, że celem wolnego rynku jest człowiek, to dziwię się, że nie interesuje cię kultura. Bo w Chinach właśnie brak kultury jest przyczyną przerażających świat patologii korupcyjnych, braku wolności słowa i innych problemów. Być może również i wszechwładzy korporacji. Podobno u współczesnych Chińczyków popularny jest odwrócony rasizm: białych uważają za ludzi zdecydowanie lepszych od siebie. Stąd pewnie bierze się uwielbienie dla inwestycji zagranicznych. Jak również tych dokonywanych przez ludzi partii, skoro to właśnie partia tych ludzi sprowadziła do ich kraju.
Niestety, taki odwrócony rasizm może się zmienić w zwykły. I to jest chyba problem, którym najbardziej powinniśmy się przejmować, obserwując wzrastającą potęgę militarną Chin.