Kevin Carson: Jak zaserwować kopa w zęby przyjaciołom

Nami Klein podczas przemowy na Uniwersytecie Chicagowskim powiedziała:

Myślę, że wszystkie ideologie powinny zostać pociągnięte do odpowiedzialne za mordy, które w ich imieniu zostały popełnione… Teraz, oczywiście, wciąż są na skrajnej lewicy ludzie, którzy nalegają, by postrzegać wszystkie te zbrodnie jedynie jako wypaczenie – Mao, Stalin, Pol Pot; rzeczywistość jednak boli – i wracają do swych świętych tekstów…

Ale później, zwłaszcza w ostatnich paru miesiącach, zauważyłam, że coś podobnego ma miejsce na skrajnej libertariańskiej prawicy… i bierze się to z faktu, że administracja Busha… przyjęła tak wiele z ich retoryki… Ale, rzecz jasna, Bush jest najgorszą rzeczą, która kiedykolwiek spotkała wierzących w tę ideologię, ponieważ kiedy powtarzali mantrę friedmanizmu, on nadzorował eksplozji kumpelskiego kapitalizmu, traktując rządzenie jako… jako bankomat, z którego prywatne korporacje wyciągają z rządowych zasobów środki i ustawione przetargi… Administracja Busha jest koszmarem dla tych ludzi – eksplozja zadłużenia i teraz oczywiście to masowe ratowanie rynku finansowego.

Więc, co teraz robią ideolodzy… ekonomicznie skrajnej prawicy… szorstko się dystansują i uciekają do swoich świętych ksiąg, czyli Drogi do Zniewolenia, Wolności i Kapitalizmu oraz Wolnego Wyboru.

Niektórzy z nas, lewicowych wolnorynkowców, zwykli częstokrotnie przystępować do obrony Klein, doceniając wartość książki „Doktryna szoku. Jak współczesny kapitalizm wykorzystuje klęski żywiołowe i kryzysy społeczne” (pomimo jej nieścisłości przejawiającej się w myleniu wolnego rynku i korporacjonizmu) jako rzetelnego rozrachunku z postanowieniami Konsensusu Waszyngtońskiego, które zostały przyjęte na całym świecie.

Nie można mieć jednak do niej pretensji, bo w końcu nie da się włączyć telewizji bez zobaczenia jakiegoś neoliberalnego polityka czy dziennikarza stawiającego znak równości pomiędzy kapitalizmem korporacyjnym a wolnym rynkiem. Nawet Internet jest pełny komentarzy mainstreamowych libertariańskich think-tanków broniących wszystko od Wal-Marta, przez trwonienie zasobów, zanieczyszczenie środowiska, nierówności dochodów, po siłę korporacji, jako naturalny rezultat naszego „systemu wolnej przedsiębiorczości”. W takich warunkach trudno jest winić przeciętnego obserwatora na lewicy o przyjęcie takiej retoryki za dobrą monetę. W końcu gdybym sam myślał, że wolny rynek oznacza to, jak definiuje go Tom Friedman, to również tego wolnego rynku bym nienawidził.

Z drugiej strony, Klein nie jest już więcej zwykłym obserwatorem po tym wydarzeniu. Ona klarownie odróżniła korporacjonizm święcący w Stanach(i nie tylko) tryumfy od uczciwie wolnego rynku. Zatem jej cytowane uwagi są idiotyczne.

Po pierwsze, to obelgą dla jej lewicowych wolnorynkowych obrońców, którzy publicznie wyrazili nasz sprzeciw rządom korporacji, jest przyjęcie stanowiska, że jesteśmy moralnie odpowiedzialni za fakt, że Dick Chenney i jemu podobne typy sprzeniewierzyły naszą retorykę.

Po drugie, czy Klein, aby na pewno wini Piotra Kropotkina i Różę Luksemburg za Stalina i Pol Pota? Mam nadzieję, że nie. I to jest właśnie kretyńskie, by winić libetrarian za George’a Busha.
To prawda, że administracja Busha przyjęła wolnorynkową retorykę. I bez wątpliwości niektórzy libertarianie pierzchną w związku z tym w zakłopotaniu, i miejmy nadzieję, że to się nie przyczyni do zdyskredytowania idei wolnorynkowych, w taki sam sposób w jaki upadek Związku Radzieckiego został wykorzystany do skompromitowania lewicy. Jednakże ludzie, którzy twierdzili, że upadek ZSRR zdyskredytował wszystkie ataki na kapitalizm korporacyjny byli albo nieuczciwi, albo głupi. I podobnie rzecz ma się z tymi, którzy twierdzą, że sprawa AIG i Citigroup skompromitowała wolny rynek.

Każda w historii klasa rządząca przyjęła ideologię legitymizującą; i by zostać przy władzy musiała najpierw usprawiedliwiać swoje działania przed rządzonymi, ludźmi, których wykorzystywała. Jej ideologia legitymizująca generalnie bierze się w głównej mierze ze światopoglądu – zgadnij kogo? – rządzonych.

Federaliści, dla przykładu, zdołali przemycić konia trojańskiego przez stanowo ratyfikowane konwencje, zapakowane w anglo-republikańską antyfederalistyczną retorykę.

Stalin legitymizował swe rządy w Rosji przez sprzeniewierzanie języka, symboliki, ruchu i wartości klasycznego socjalizmu, do których się fałszywie odwoływał.

Podobnie neoliberałowie sprzeniewierzają język oraz symbolikę wolnej przedsiębiorczości, wolnych rynków i wolnego handlu.

I zgadnij co jeszcze? Symbolika i język progresywizmu zostały sprzeniewierzone przez Franklina Delano Roosvelta, by sprzedać korporacyjne metody stworzone przez Gerarda Swope’a z General Electrics i Business Advisory Council.

Jeśli już, to bardziej uczciwe jest winienie progresywizmu za Swope’a i NIRA (1), ponieważ progresywizm(ruch założony u progu XX wieku przez Herberta Croly’ego, National Civic League i koła wydawnicze The New Republic) naprawdę był korporatystyczny. Od swego początku była to ideologia menedżerska, a jej podstawą klasową była nowa klasa średnia menedżerów i profesjonalistów, którzy kierowali gigantycznymi organizacjami, które zdominowały społeczeństwo u zarania rewolucji korporacyjnej. To wielki skok od Luksemburg do Stalina, czy od Rothbarda do Halliburton, ale od Croly’ego do Swope’a to w zasadzie nie skok.

Zatem nic nie jest wyraźne. Każdy system poglądów z wysoką dozą aktualnej popularności wśród rządzonego plebsu ma dużą szansę, by, naturalną koleją rzeczy, zostać sprzeniewierzonym przez rządzących w celu pogodzenia ich władzy z masowymi roszczeniami.

Ale to tylko jedna strona medalu. Po drugiej stronie widzimy że, światopogląd różnego rodzaju to przedmiot, o którego posiadanie toczy się walka. To magiczny worek z wystarczająco prawdziwymi wartościami i symboliką, do których rządzący się uciekają. Jednak na te same wartości i symbolikę mogą się powołać i posłużyć rządzeni przy wypaczaniu ich znaczenia przez klasę rządzącą.

Dla przykładu, opór klasy robotniczej w bloku sowieckim Europy Wschodniej zwyczajnie się usprawiedliwiał na zasadach libertarianizmu socjalistycznego i bazował na socjalistycznej symbolice i retoryce. W NRD w 1953 roku, na Węgrzech w 56’, w Czechosłowacji w 67’, ruch Solidarności w Polsce – w każdym z tych przypadków celem było zdobycie władzy przez lud, społeczna kontrola nad przemysłem, etc., i wybranym narzędziem było samostanowienie wśród rad robotniczych w fabrykach i samorządność wyrażająca się demokracją bezpośrednią na poziomie sąsiedzkim. Innymi słowy, klasa robotnicza w Europie Wschodniej naciskała na Związek Radziecki z okrzykiem bojowym „Cała władza dla rad robotniczych!”.

Ta metoda użycia narzędzi mistrza, by zburzyć jego dom powinna być znana większości ludzi na lewicy. Byłbym zaskoczony, gdyby Klein nie była tego świadoma.

Porównanie do ideologii wolnorynkowej powinno być oczywiste dla każdego, kto nie jest ignorantem. Jedną z najbardziej potężnych broni przeciwko neoliberałom i władzy korporacji jest demonizowanie wielkiego biznesu na tych samych zasadach wolnorynkowej retoryki. Dean Baker czyni to regularnie. Baker przebija retorykę Toma Friedmana, wskazując prawdziwą merkantylistyczną naturę fałszywych „wolnorynkowych porozumień”, w których tak zwana „własność intelektualna” odgrywa tę samą protekcjonistyczną rolę dla międzynarodowych korporacji, co cła dla starego przemysłowego trustu. Robert F. Kennedy, Jr. stale wykazuje, że cała ta „wolnorynkowa” retoryka przemilcza praktykę rzeczywistości obciążania podatnika kosztami. I my na libertariańskiej lewicy, którzy naprawdę wierzymy w wolny rynek, robimy to codziennie.

Wśród postępowców i wolnorynkowej lewicy istnieje ogromna płaszczyzna do porozumienia i wspólnego działania przeciwko państwu korporacyjnemu. Noam Chomsky często odwołuje się do powiedzeń „prywatyzowanie zysków, a socjalizowanie ryzyka i kosztów” oraz „socjalizm dla bogatych, a wolnorynkowa dyscyplina dla biednych”. Murray Rothbard, w swoich najlepszych czasach, odwoływał się do sposobów, w jakich „nasze państwo korporacyjne używa siłę opodatkowania do akumulacji korporacyjnego kapitału lub cięcia kosztów korporacji. Jakkolwiek ten proces może być nazwany, to nie jest na pewno ‘wolna konkurencja’, chyba że w ironicznym znaczeniu.”

Czy to nie przypadkiem wspólny element programu? Skąd zatem te nieuzasadnione obelgi?

Jest tak dokładnie, dlatego że my na wolnorynkowej lewicy dostrzegamy wartość w pracach Klein, tak że padamy na widok karygodnych uwag, jak te cytowane powyżej.

Kevin Carson
13.12.2008 r.

(1) http://en.wikipedia.org/wiki/National_Industrial_Recovery_Act
***
Tłumaczenie, na podstawie Kevin Carson How to Kick Your Friends in the Teeth
Piotr Pieniążek

17 thoughts on “Kevin Carson: Jak zaserwować kopa w zęby przyjaciołom

  1. Wreszcie jakiś artykuł Carsona , przydało by ich się więcej w przyszłości 🙂

  2. Czwarty akapit też powinien byc kursywą!
    Więc, co teraz robią ideolodzy… ekonomicznie skrajnej prawicy… szorstko się dystansują i uciekają do swoich świętych ksiąg, czyli Drogi do Zniewolenia, Wolności i Kapitalizmu oraz Wolnego Wyboru.

    A tekst wymiata! Brawa dla tłumacza.
    Więcej Carsona ^^

  3. No cóż, mam parę latek i jakoś ciężko mi przypomnieć sobie te postulaty Solidarności domagające się przejęcia władzy (nie sądzę by to była już demencja starcza :P). Wystarczy się popatrzyć na te 21 postulatów Solidarności – ale rozumiem że na zachodzie odbiór Solidarności mija się z rzeczywistością.

    A co do Klein i jej „szoku” – do tej pory wszystkie przekazy z jakimi się spotkałem (nie czytałem!) mówiły o ataku na wolny rynek (atakuje Friedmana – a jakoś nie zauważyłem by był apologetą korporacjonizmu) i uważałem za żenujące imputowanie wykorzystywania szoku do wprowadzania wolnorynkowych reform. To że Pinochet wybił trochę czerwonych to źle (no osobiście podejrzewam, że jednak rachunek strat jest mniejszy niż gdyby pozwolił Allende dalej działać) ale to nie ma nic wspólnego z tym że później zdecydował się na „chicago boys” – po prostu jako wojskowy na gospodarce się nie znał i wybrał kogoś (jego zdaniem) wartego zaufania.
    Teraz po raz pierwszy widzę, że ona odróżnia te dwie rzeczy – wolny rynek i „wolny rynek”, więc jej tezy jakby nabierają innego znaczenia (np. historia powstania FED’u by pasowała).
    Obserwacja, że w chwilach kryzysu ludzie są bardziej podatni na zmiany jest niezależna od światopoglądu i wykorzystują je obie nielubiane przeze mnie skrajności (socjalizm i korporacjonizm) – wystarczy znaleźć na YT filmik w którym Barroso chce wykorzystać obecny kryzys do przeprowadzenia podobających się mu reform bo „…in times like these there is higher plasticity …” (albo jakoś tak – z pamięci piszę).

  4. @Ignorant

    Nie mam tyle latek, żeby pamiętać okres I Solidarności, ale z wywiadu przeprowadzonego z Gwiazdami, zamieszczonego w którymś numerze Mać Pariadki pamiętam, że wspominali oni o istnieniu co najmniej dwóch frakcji w jej ramach – syndykalistycznej i liberalnej. Ta pierwsza jak najbardziej opowiadała się za rozwiązaniami, o których pisał Carson – uspołecznienie gospodarki, władza w ręce ludu itp. Jak twierdziła pani Gwiazdowa, większość należących do Solidarności, autentycznych robotników była zwolennikami tej pierwszej frakcji…

  5. „Doktrynę szoku” czy „Mać Pariadkę”? 🙂 Jeśli do Maci pijesz, to nie mam zielonego pojęcia. Sam wyhaczyłem ten numer (wrzesień-październik 2005, chyba ostatni jaki się w ogóle ukazał) dobre 4 lata temu na jakimś stoisku w Toruniu. Nakład wynosił 1000 egzemplarzy, więc możesz mieć ciężko.

    W wolnej chwili mogę przepisać odpowiednie fragmenty z tego wywiadu (przeprowadzony na 25 lecie „S”), całkiem ciekawie Gwiazdowie nawijają… 🙂

  6. Tak, dokładnie do „Mać pariadki” piję.

    Gdybyś mógł. Byłbym bardzo wdzięczny.

  7. a Sierp nima? a poza tym przepisywanie – chwała Ci wielka Dyskordianie za takie poświęcenie, ale jeszcze można skanować jak można zdobyc dostep do skanera, a potem użyć OCR do konwersji na tekst albo i nie, albo zapytać czy jacyś @spoleczni nie mają tego (BN nie wypozycza materiałów)

  8. Jak się okazało, ktoś już wrzucił cały wywiad w sieć. Dostępy jest tutaj. Indżoj 🙂

    Na zachętę kilka fragmentów:

    „Joanna Duda-Gwiazda: Nie możemy odpowiedzieć na pytanie, co by było gdyby nie było I-ej Solidarności. Wiemy na pewno, że nie powstałoby społeczeństwo obywatelskie, bo taki był tego skutek, ludzie się nauczyli demokracji, współpracy itd., poczucia odpowiedzialności za państwo, przepraszam anarchistów, za los całego kraju i każdej branży, i zakładu pracy, i miasta. Można powiedzieć, że stan wojenny to cofnął, ale myślę, że takiego doświadczenia nie da się całkowicie wymazać. Bo to było jednak doświadczenie milionów ludzi i gdzieś tam pamięć o tym, że można się zorganizować, że można bez pozwolenia władz, a nawet wbrew nim organizować życie w kraju, gdzieś pozostała. Ta umiejętność może zostać przywrócona, nie jest powiedziane, że Polacy zapomnieli tego na zawsze. W świadomości zbiorowej i w świadomości historycznej to pozostaje. Jeśli chodzi o spojrzenie globalne, to jest bardzo trudno mówić jak wyglądałaby pierestrojka, gdyby nie została opóźniona o te 7-8 lat.

    Janusz Waluszko: Co było celem pierestrojki?

    Joanna Duda-Gwiazda: Celem pierestrojki było rozgrabienie tej schedy po komunizmie do spółki przez elity tutejszej władzy z zachodnim biznesem. W sferze politycznej były jednak, już później, uparte próby przywódców Rosji, aby z tych państw, które się odłączają, na powrót stworzyć Wspólnotę Niepodległych Państw. To się za bardzo nie powiodło… Nie jest wykluczone, że bez Solidarności bylibyśmy jednym z Niepodległych Państw Wspólnoty. Dziś, mimo wszystko mamy suwerenność zewnętrzną – możemy przystępować do paktów, tych czy innych, lub nie przystępować (a to, co robimy, to już jest inny problem). Jeśli mówimy, że pierestrojka była planowana na początku lat 80-tych, gdy właśnie u nas strajk były prowokowany (bo był on niewątpliwie prowokowany), to naiwnością byłoby mówić, że to Solidarność doprowadziła do zmiany tego systemu. Ta zmiana była przecież zaplanowana przez ten system. Jak jednak wyglądałaby, gdyby do tego nie doszło, nie da się odpowiedzieć.”

    (…)

    „Joanna Duda-Gwiazda: Myślę, że bez Solidarności jedna rzecz nie byłaby możliwa. Polska jest jedynym krajem, który może zakwestionować otwarcie gospodarki na Zachód właśnie metodą szybkiej transformacji, wyprzedaży i ruiny majątku narodowego i przemysłu. Dlatego, że u nas widać, iż mogło iść inaczej, i widać, co trzeba było zrobić by utrzymać majątek narodowy. Bo była szansa na to, że społeczeństwo będzie robić to samodzielnie.

    Janusz Waluszko: Chodzi o własność samorządową?

    Joanna Duda-Gwiazda: Nie. Istniało absolutne przekonanie wszystkich, że to są nasze fabryki. Ja nie mówię własność państwowa

    Andrzej Gwiazda: No, państwowa, czyli społeczna…

    Joanna Duda-Gwiazda: Czyli było oczywiste, że społeczeństwo będzie decydowało, co dalej z tym robić, jeśli prywatyzować, to, w jaki sposób. Nie byłoby możliwe, że biurokracja państwowa uznała się za właściciela. Polska to jedyne państwo, w którym występuje ta sprzeczność. Dlaczego nagle urzędnicy państwowi uznali, że mogą poza kontrolą społeczną sprzedawać wszystko? Gdzie indziej tego nie ma, tam pierestrojka, zmiana systemu, upadek komuny, to było coś, co na nich spadło deus ex machina i oni są zadowoleni albo nie, ale w każdym razie nie ma takiej świadomości, że coś im zabrano z rąk żeby napchać sobie kieszenie. U nas widać ten absurd, że Jaruzelski nie bronił socjalizmu, bo przecież takie było początkowo hasło. On powiedział, że będzie bronił socjalizmu jak niepodległości i w końcu, jak go już obronił, jak społeczeństwo spacyfikował…

    Andrzej Gwiazda: …to został prezydentem i wprowadził kapitalizm, no i obalił komunizm całkowicie. Trzeba tu dodać, że po zniszczeniu PPS komuniści zawłaszczyli i skompromitowali słowo socjalizm.

    Joanna Duda-Gwiazda: No, więc tylko w Polsce widać to piramidalne oszustwo. Myśmy to próbowali tłumaczyć Francuzom już wiele lat temu, że na przykładzie Polski można zobaczyć, na czym polega perfidia, oszustwo i rabunek wprowadzany przez ten turbokapitalizm. W innych państwach tego jakby nie widać.”

  9. Dla rozluźnienia proponuję fragment z „Nowych horyzontów” Rafała Dutkiewicza:

    W polskim systemie zachęt dla obcych inwestorów brakuje, moim zdaniem, dwóch waż-
    nych elementów. Po pierwsze – nie stworzono reguł, które skłaniałyby do włączania polskich
    poddostawców w łańcuch zaopatrzeniowy dużych zagranicznych inwestorów. Po
    drugie – brakuje skutecznych instrumentów nacisku, by wielkie koncerny, lokując u nas
    nowe zakłady, nie pomijały działów R&D (z ang. research and development), czyli badawczo-
    rozwojowych.

  10. a co to ma do tematu?

    warto zwrócić na słuszną uwagę Michaiła, bo nadal jest ten błąd widoczny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *