Jan Kowalski: Wojsko

Ostatnio z kilku powodów ( szukanie zaskórniaków przez Ministerstwo Obrony Państwowej, porwanie Polaka w Pakistanie) mówi się o wojsku. Także wśród zwolenników państwa panuje pogląd że wolnościowcy chcą im zlikwidować wojsko i zostawić na pastwę wojsk innych rządów, czyhających tuż przy granicy na możliwość napaści na ich dzielnych, porwanych przez państwo wojaków.

Ze względu na sposób zasilania mięsem armatnim wojsko zwykle dzieli się na:

– całkowicie zawodowe ( ludzie gotowi dać się zastrzelić za miesięczną pensję urzędnika) ,
– z branki ( niewinni młodzi mężczyźni porywani przez państwo i zmuszani do walki, lub czyszczenia kibli w zależności od sytuacji na froncie) a najczęściej trepy są urzędnikami a ci, którzy naiwnie giną za trepów i państwo, są przez to państwo zmuszeni, zaś w przypadku odmowy przewiduje się różne sankcje ( od czyszczenia kibli w więzieniu, do strzału w głowę, zależnie od sytuacji na froncie wojskowym i ideologicznym)
– ochotnicze – gdzie po poligonach biegają sobie, ci co lubią utaplać się w błocie. Choć zwykle robią to za cudze pieniądze.

Wojsko z branki.

Oczywiście jak przystało na „demokratyczne państwo prawa” w Polsce państwo może pozbawić młodego mężczyznę wolności na okres roku[1] mimo że nie popełnili żadnego przestępstwa. Co więcej, jeśli popełnili jakieś przestępstwo lokuje się ich na kilka miesięcy[2] w lepszych warunkach, nie wygania o świcie na poligon i nie każe bronić państwa, które pozbawiło właśnie ich wolności.
Widać że w „demokratycznym państwie prawa” lepiej coś ukraść, wtedy jest się lepiej przez państwo traktowanym, ponieważ państwo nie pozbawia wolności osób skazanych na kary pozbawienia wolności powyżej lat trzech.
Wartość bojowa takiego wojska z przymusu jest znikoma. W przypadku konfliktu pewnie część skorzysta z zamieszania i sprzeda swoją broń za wódkę, inni wypalą swojemu oficerowi w tył głowy, ponieważ w tym momencie to on jest reprezentantem tych, którzy pozbawili go wolności nie jakiś tam wróg, który nie bardzo jest jego wrogiem. Przynajmniej ja powołany przymusowo do obrony państwa, które odebrało mi wolność, najpierw walczyłbym z tym państwem jako bezpośrednim moim wrogiem. Właśnie strzelając oficerowi w łeb.
Wojsko składające się z ludzi walczących pod przymusem nie jest dobrym pomysłem, dlatego przechodzę do następnego typu.

Płatni bandyci – wojsko zawodowe.

Trzeba sobie zdać sprawę że decydując się na wojsko zawodowe, fundujemy sobie kolejną bardzo liczną grupę nastawioną roszczeniowo w stosunku do budżetu, czyli naszych kieszeni.
Zawodowi wojskowi, to w gruncie rzeczy trochę tacy ciotowaci i słabiej zorganizowani górnicy, lecz niestety lepiej uzbrojeni co czyni z nich zagrożenie dla naszego portfela trochę większe niż w przypadku górników i dużo większe niż w przypadku nauczycieli, pielęgniarek i innych wiecznie strajkujących grup zawodowych tzw. budżetówki, czyli ludzi żyjących z rabunku bliźnich.
Jutro (19.02.2009) protesty na ulicach zapowiadają policjanci, to samo mogą zrobić żołnierze zawodowi, świadomi tego że ich NATO-wscy koledzy po fachu mają wynagrodzenia o wiele wyższe. Jak daleko mogą posunąć się takie protesty, trudno powiedzieć, historia uczy że wystarczająco daleko by zawodowe wojsko stało się dla nas dużo groźniejsze militarnie niż wojska obce. W każdym razie pewne jest że oto wpisujemy sobie do budżetu kolejny sztywny wydatek, który po jakimś czasie przekształci się po prostu w haracz opłacany wojskowym by na nas nie napadali.
Zwracam również uwagę że za 25 lat na emeryturę zaczną masowo przechodzić panowie i panie w sile wieku, obciążając system emerytalny, który i tak już dawno zbankrutował. Biorąc pod uwagę
100 tys. wojsko za 30-40 lat łącznie podatnik polski będzie musiał utrzymać 300-500 tysięcy pasożytów co daje ogromne kwoty.

Wojsko ochotniczo – zawodowe

Mamy w Polsce wiele ludzi, którzy co chwila straszą wszystkich wokół jakimś wojskiem czyhającym tuż za naszymi granicami i gotowym nam tu wpaść, gdy tylko odwrócimy wzrok, mamy też sporo po prostu lubiących pobiegać po lesie z bronią. Tacy ludzie też mogą realizować swoje pasje i karmić swoje fobie. Mogą to czynić na dwa sposoby:

– Samemu kupując niezbędne wyposażenie, organizować się w grupy według terenu i zainteresowań. Deklarując dla tych grup odpowiedni wkład czasu ( ćwiczenia) i pieniędzy ( wynajem poligonów, wspólna logistyka). Ktoś, komu śnią się po nocach obce wojska może co drugi weekend spędzać na odpowiednich szkoleniach, może nawet jego grupa kupi mu samolot albo czołg, kto wie. W końcu podobno zagrożenie jest bardzo realne więc chętnych nie braknie, a to co dzisiaj posiada wojsko kupione jest przecież nie za pieniądze wyczarowane z kapelusza, tylko za pieniądze Polaków. Z tym że niektórzy nie odczuwają potrzeby posiadania F-ileś tam oraz łodzi podwodnej i wolą wydać te pieniądze w inny sposób np. inwestując w atak na walutę innego państwa. Umiejętności ćwiczone systematycznie są zwykle większe niż jednorazowe przeszkolenie przez rok, zwłaszcza gdy 90% czasu spędza się na tym jednorazowym szkoleniu szorując kible.

– Zakładając stowarzyszenie, które za wasze składki zatrudni zawodowców, zakupi im sprzęt, wydzierżawi lub kupi odpowiednią infrastrukturę szkoleniową.
Jeśli jednak chętnych wystarczająco dużo się nie znajdzie ani by zorganizować odpowiednią grupę, ani by powołać stowarzyszenie wygląda na to że mają Państwo lekką paranoję i 100 tysięcy ubranych w moro chłopów zbijających bąki nie jest nikomu potrzebne.

Jan Kowalski
18.02.2009 r.

[1] Dwóch kabareciarzy z TV obiecało zaprzestać od 2009 roku, ale kto by im tam wierzył.
[2] Państwo nie bierze do woja osób skazanych na kary pozbawienia wolności powyżej lat trzech. Można dostać w zawiasach albo wyjść po kilku miesiącach.
***
Tekst był wcześniej opublikowany na blogu autora

2 thoughts on “Jan Kowalski: Wojsko

  1. Dodałbym jeszcze do artykułu pare ciekawych informacji o tym jak Polski NMR wspaniale rządzi finansami w bazie wojskowej SHAPE w Belgii, pod Mons. To na prawde ciekawa historia!!!

  2. Miałem kiedyś taki pomysł: a może by tak uzależnić uczestnictwo w ochotniczej armii od potrzeby posiadania broni? Takie rozwiązanie umożliwiłoby dostęp do broni dla tych, którzy naprawdę jej potrzebują i potrafią użyć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *