O tym, iż wojna z narkotykami jest kompletnym niepowodzeniem, oraz akcją, u której podstaw leży ograniczanie wolności jednostki (wolności handlu oraz swobody czynienia ze swoim ciałem tego, czego jednostka sobie zażyczy), pisałem już wielokrotnie. Ci, którzy tą wojnę wydali – a są to rządy niektórych państw, m.in. Stanów Zjednoczonych – nigdy jej nie wygrają. Jeśli będzie ona toczona dalej, to jedynymi wygranymi będą gangi narkotykowe, zarabiające na całym świecie obecnie ponad 400 miliardów dolarów rocznie – co sytuuje je wśród największych światowych przemysłów.
Dotychczas jednak, wojna z narkotykami zdawała się być „tylko” problemem związanym z wolnością jednostki oraz bezsensowną, niedziałającą i powodującą gigantyczne obciążenia finansowe dla państw i władz lokalnych kampanią. Po 11 września jednak, sytuacja zmieniła się diametralnie – wojna z narkotykami stała się czymś, czego natychmiastowe przerwanie i zakończenie jest warunkiem koniecznym skutecznego zwalczania terroryzmu.
Uwolnić środki policji i służb antynarkotykowych
Aby skutecznie walczyć z terroryzmem (o ile są w stanie), państwa potrzebują skutecznie działającej policji i służb specjalnych. Można zadać proste pytanie: KTÓRA ze służb państwowych jest nie tyle skuteczna, co jest potężnie wyposażona w dobre, nowoczesne środki śledcze, bojowe i prewencyjne, aby pełnić tą rolę ? Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna, zauważalne jest jednak, iż w PRAWIE KAŻDYM z państw to służby antynarkotykowe dysponują opisanymi środkami; dodatkowo, służby te – nawet jeśli i gdy nie są wydajne – pochłaniają wiele pieniędzy, które mogłyby być przeznaczone w organach ścigania (nazwijmy tak umownie policję, tajne służby i wymiar sprawiedliwości+prokuratury świata) na inne cele. Przynajmniej w USA, agencja antynarkotykowa DEA (ang. Drugs Enforcement Agency, czyli Agencja Zwalczania Narkotyków) dysponuje świetnym sprzętem, możliwościami logistycznymi oraz dużą liczbą dobrze wyszkolonych i sprawdzonych w 'boju’ ludzi. Zakończenie prohibicji narkotykowej oznaczać będzie uwolnienie WSZYSTKICH środków, jakimi dysponują te organizacje, oraz zmianę celu ich wykorzystania na walkę z terrorem. Również zwykli policjanci, z którym barków zdjęty zostanie coraz bardziej denerwujący wielu z nich bagaż 'wojny z narkotykami’, będą mogli baczniej przyglądać się działaniom budzącym podejrzenia o związki z terroryzmem; to samo dotyczy kontroli na lotniskach, granicach itd (nikt już nie będzie szukał narkotyków, zamiast tego będzie można szukać np. bomb czy chemicznych środków bojowych lub substancji promieniotwórczych).
Stworzyć konkurencję dla nielegalnych handlarzy
Legalizacja narkotyków sprawi, iż – zamiast mających swoje plantacje w Afganistanie czy Iranie karteli – środki odurzające produkowane będą przez krajowy przemysł. Popyt na narkotyki, niestety, zawsze isniał, istnieje i będzie istnieć (choć DOBRZE PROWADZONE kampanie uświadamiające mogą go zmniejszyć). Tyle, że teraz będzie mógł on być zaspokojony przez legalne produkty legalnych producentów, co zmniejszy zapotrzebowanie na produkowane przez terrorystów i ich stronników narkotyki, które następnie są przemycane przez granicę i sprzedawane po czarnorynkowych cenach przez lokalne gangi i mafie. Legalizacja narkotyków uderzy już nie tylko w gangi, które można porównać z gangami alkoholowymi Ala Capone z czasów prohibicji, tyle że znacznie potężniejszymi: uderzy ona w terrorystów, zarówno jako producentów, jak i eksporterów, oraz w zorganizowaną przestępczość przemytniczą tych środków. Jak to powiedział jeden mój znajomy, gdy dyskutowaliśmy o toczącej się wtedy z talibami i al-Qaidą wojny w Afganistanie: „najlepszym, co można zrobić przeciw terrorystom w dziedzinie handlu narkotykami, jest – zalegalizować narkotyki, ich produkcję w kraju oraz import z innych krajów demokratycznych, i wprowadzić embargo na afgańskie opium i haszysz”.
Co więcej, legalni producenci- których obejmą państwowe regulacje dotyczące jakości, czystości i bezpieczeństwa produkowanego przez siebie towaru, oraz którzy będą płacić podatki i inne opłaty na rzecz skarbu państwa – będą prawdopodobnie chętni do zwalczania nieuczciwego przemytu – po prostu, w imię ochrony swoich interesów i zwalczania 'nieuczciwej konkurencji’ – zadziała tu nie tylko dbałość o własną reputację, ale również dążenia protekcjonistyczne: wyeliminowanie tworzonej przez związki mafii i terrorystów 'nieuczciwej konkurencji’ w produkcji i dystrybucji narkotyków. Opodatkowanie jednego z największych przemysłów na świecie da znowu budżetom gigantyczny zastrzyk pieniędzy, które również można będzie przeznaczyć na zwalczanie terroru.
Bezsensowne argumenty na rzecz utrzymania status quo.
Jednym z często spotykanych argumentów na rzecz utrzymania wojny z narkotykami w obliczu zagrożenia terroryzmem (a może mimo niego) jest właśnie stwierdzenie, iż – skoro handlują nimi terroryści – to tępiąc ten 'proceder’ można zlikwidować źródło ich finansowania. Argument ten jest jednakże bezsensowny, i to podwójnie: raz dlatego, iż (jak to już opisano) prohibicja działa zawsze odwrotnie do zamierzeń, i wspomaga podziemny, czarny rynek, z którego – jak już wcześniej wspomniano – korzystają terroryści.
Z drugiej strony, bezsens i nielogiczność tego argumentu można przedstawić rzucając następujące założenie: wyobraźmy sobie, iż terroryści handlują nie narkotykami, ale ziemniakami, pietruszką lub – co jest niewykluczone – ropą naftową ?? Czy – mając na względzie dobro sprawy, jakim jest zwalczenie terroryzmu – powinno się zakazać handlu tymi dobrami, czy też – zgodnie z zasadami celowego działania – przejąć ten handel, odebrać go z ich rąk, tworząc dla nich konkurencję? Zostawiając jednocześnie możliwość (z której można skorzystać) uderzenia w ich interesy poprzez wprowadzenie embarga na te źródła pochodzenia LEGALNYCH produktów, których powiązania z terrorem da się udowodnić? Założenie to oczywiście ne oznacza zrównania szkodliwych używek (którymi są narkotyki) z pożytecznymi, potrzebnymi człowiekowi dobrami (pietruszka, ziemniaki, ropa) – podkreśla jedynie bezsens pewnego toku rozumowania.
Single Convention – kula u nogi, którą trzeba odłączyć
W drodze do pełnej legalizacji narkotyków – na której coraz więcej państw czyni postępy – istnieje jedna przeszkoda – jest nią ONZowska Pojedyncza Konwencja O Narkotykach (Single Convention on Narcotics). Wg tej konwencji, żadne państwo, które ją podpisało, nie może – bez wypowiedzenia – zalegalizować środków odurzających ani przymykać oka na ich produkcję i dystrybucję; nad jej egzekwowaniem czuwa International Narcotics Control Board.
Jak łatwo się domyślić – jedyną drogą dla bohaterów, pionierów legalizacji jest WYPOWIEDZENIE tej tyrańskiej, naruszającej najbardziej wewnętrzne sprawy każdej jurysdykcji, konwencji. Dla żadnego państwa nie będzie ono łatwe- biorąc jednak pod uwagę rosnącą coraz bardziej – również wśród wielu znaczących polityków, ludzi wymiaru sprawiedliwości, policjantów i działaczy społecznych- świadomość potrzeby zakończenia prohibicji narkotykowej, droga do tego odważnego i znaczącego kroku staje się coraz krótsza – nie jest jedynie wiadome, KTÓRE państwo będzie tym pierwszym herosem wsadzającym łom w tryby międzynarodowej machiny prohibicji. Jedno jest natomiast pewne: podobnie, jak przy upadku „Bloku wschodniego”, tak i w tutaj, wypowiedzenie tej konwencji przez jedno państwo spowoduje efekt domina (lub też, 'luźnej nitki’), pociągając następnych chętnych do przełamania tego muru, aż runie on całkowicie. Dlatego, tak ważne jest działanie antyprohibicyjne we WSZYSTKICH krajach, przy wykorzystywaniu wszelkich możliwych okazji i szans (w rodzaju: nieprzychylnego prohibicji polityka na wysokim stanowisku).
Podsumowanie i wnioski na przyszłość
Od zamachu 11.IX minął prawie rok, a wśród osób mówiących o konieczności walki z terroryzmem nie słychać oficjalnie oznak poparcia dla legalizacji środków odurzających; nie widać, aby politycy ci, zastanawiając się nad metodami wojny z terrorem, brali pod uwagę to rozwiązanie. Jest ono jednak podsuwane przez setki tysięcy ludzi z innych grup, w tym również innych znaczących postaci świata polityki. Grupy prolegalizacyjne są silne, rozbudowane i zdeterminowane jak nigdy dotąd; ruch na rzecz legalizacji wszystkich, lub przynajmniej niektórych używek, istnieje praktycznie w każdym kraju „demokratycznym”, oraz prawdopodobnie w dużej części krajów o innych ustrojach. Istnieje więc szansa na zrealizowanie tego, co trzeba było zrobić dawno; na naprawienie błędów i szkód wyrządzonych przez dekady prohibicyjnego obłędu. Jako ludzkość, nie mamy zresztą teraz innego wyboru, czy podoba się to nam jako jednostkom, czy nie. Zabijając tysiące niewinnych ludzi, terroryzm pokazał swoje najobrzydliwsze oblicze, oraz swoją upiorną grozę. Zalegalizujmy więc (jako ludzkość i społeczności) narkotyki, i ODBIERZMY TERRORYSTOM gigantyczne źródło ich dochodu. Im szybciej to nastąpi, tym szybciej wygramy tą wojnę, którą wygrać musimy, i zapanować będzie mógł trwalszy pokój i mocniejsze bezpieczeństwo, a nasza wolność wzrośnie nieporównywalnie.
W Imię Wolności,
Krzysztof „Critto” Sobolewski 8/9.IX.2002
(c) Copyright by Krzysztof „Critto” Sobolewski
Przedruk, kopiowanie, rozpowszechnianie i dystrybucja dozwolone bez żadnych ograniczeń w dowolnym celu. Modyfikacje dozwolone pod warunkiem ich wyraźnego zaznaczenia w tekście i poinformowania o tym, kto modyfikował, lub napisanie, iż modyfikacja jest anonimowa. W żadnym wypadku podpis autora, tj. wyrazy: Krzysztof „Critto” Sobolewski nie mogą być usunięte ani zmienione.
***
Tekst był wcześniej opublikowany na stronie autora
Wojna z narkotykami jest tak samo bezsensowna jak wojna z terroryzmem (do tego śmiało można jeszcze dorzucić wojnę z korupcją). W wszystkich przypadkach chodzi o niekończącą się pogoń za króliczkiem i wcale nie jest celem wygranie tych wojen. Jest wręcz odwrotnie to włśnie dzięki ich kreowaniu światowy establishment próbuje osiągać swoje różnorakie ukryte cele.
„(choć DOBRZE PROWADZONE kampanie uświadamiające mogą go zmniejszyć).”
„Opodatkowanie jednego z największych przemysłów na świecie da znowu budżetom gigantyczny zastrzyk pieniędzy, które również można będzie przeznaczyć na zwalczanie terroru.”
A nie mozna zamiast „podatkować”, „prowadzić propagandę”, po prostu się odpierdolić ?
>W drodze do pełnej legalizacji narkotyków – na której coraz więcej państw czyni postępy – istnieje jedna przeszkoda – jest nią ONZowska Pojedyncza Konwencja O Narkotykach (Single Convention on Narcotics).
Jeszcze jeden argument przeciwko tej chorej organizacji. ;]
Doskonały tekst do publikacji poza środowiskiem libertariańskim i propagandy. Dla nas, ortodoksów, oczywiście wydaje się ułagodzony, ale w końcu nie piszemy artów po to, by pocieszać się wzajemnie w libertariańskim kole adoracji.
Legalizacja narkotyków w obecnym otoczeniu międzynarodowym to samobójstwo – interwencja wojskowa USA ( i chyba nie tylko ) gwarantowana 🙂 Dopóki u Wielkiego Brata zza wody nic się zmieni niema o czym marzyć.