Mariusz Dąbrowski: Wolność a państwo

W demokracji przeraża mnie fakt, że większość głosujących nie potrafi zdefiniować państwa oraz jego zadań. Stąd rodzą się niebezpieczne postawy roszczeniowe, które dodatkowo są podsycane i wykorzystywane przez nieodpowiedzialnych polityków. Ludzie intuicyjnie czują czym jest państwo ale w sprawie tak ważnej nie można polegać na intuicji. Nieświadomy wyborca z kartą do głosowania jest bardziej niebezpieczny niż szaleniec z bronią w ręku. Potwierdzeniem tego jest wybór Adolfa Hitlera oraz narodowych socjalistów w ubiegłym stuleciu. Konsekwencje wszyscy znają. Zatem czym jest państwo? Zacznijmy od definicji ogólnej:

Państwo jest suwerenną organizacją stanowiącą i egzekwującą prawo na okupowanym przez siebie terytorium.

Teraz bardzo ważne zagadnienie: czym powinno oraz czym nie powinno zajmować się państwo? Jako zwolennik wolnego rynku odpowiem, że państwo powinno chronić wolność przed jej wrogami i nie powinno robić niczego co wychodzi poza zakres ochrony wolności. Przy czym wolność to możliwość postępowania zgodnie z własnymi przekonaniami, gdzie granicą jest wolność innych jednostek. Istota wolności zawarta jest w Dekalogu od przykazania piątego (podział katolicki i luterański) oraz od przykazania szóstego (podział prawosławny, protestancki inny niż luterański i żydowski). Każdy kto nie zgadza się z powyższymi przykazaniami jest wrogiem wolności. Socjalisto pamiętaj, nie pożądaj żadnej rzeczy, która należy do bliźniego twego! Państwo, aby chronić wolność powinno: ścigać i karać bandytów; posiadać armię zdolną do odparcia ataków ze strony wrogów zewnętrznych; być ostatecznym arbitrem w sporach między jednostkami. Jeśli można mówić o państwie wolnościowym to każde inne działanie jest nieuzasadnioną ingerencją w sprawy osobiste i powinno być zabronione. Anarchokapitaliści zapewne podniosą głos, że nie ma czegoś takiego jak „państwo wolnościowe”, bo ich zdaniem państwo samo w sobie jest zaprzeczeniem wolności. Dlatego pytam jak chcecie obronić wolność przed jej wrogami? Polityka nie lubi próżni, więc nie mam wątpliwości, że „terytorium anarchokapitalistyczne” zostanie szybko wchłonięte przez organizm państwowy tworzący się od środka albo zostanie przejęte od zewnątrz. Moim zdaniem ryzyko tyranii i zniewolenia jest większe, gdy nie ma państwa niż w przypadku państwa minimum, którego jestem zwolennikiem.

Finansowanie działalności państwa to kolejne ważne zagadnienie, które ściśle wiąże się z wolnością. Państwo może finansować się na trzy sposoby: podatki, emisja pieniądza, dług publiczny. Jedynym sprawiedliwym rozwiązaniem są podatki, ponieważ zapewniają przejrzystość systemu finansowania. Emisja pieniądza jest daniną podstępną, bo grozi destabilizacją waluty oraz skłania do nadużyć. Dług publiczny jest najbardziej perfidną formą finansowania państwa, ponieważ obciąża przyszłe pokolenia, czyli wszystkich tych, którzy nie zaciągali długu, a będą zmuszeni go spłacać. Obecnie Skarb Państwa zadłużył każdego Polaka na kwotę 15325 złotych (stan na koniec stycznia 2009)! Będę powtarzał bez końca, że ten dług ma wiele nazw: „bezpłatne”, „darmowe”, „solidarne”, „społeczne”… Jeśli przeciętna rodzina w Polsce składa się z czterech osób to jej dług wynosi 61300 złotych. Ilu z Was jest w stanie spłacić ten dług i jak długo Wasze dzieci będą musiały pracować, aby zaspokoić wierzycieli? Bankierzy zacierają już ręce, bo znacznie łatwiej jest im kupić obligacje i bony skarbowe niż bawić się w udzielanie niepewnych kredytów. Pamiętajcie wyborcy, że jest to efekt Waszej nieświadomości i braku zrozumienia pojęć „państwa” oraz „wolności”. Dlatego nieograniczone czynne prawo wyborcze postrzegam jako zagrożenie dla wolności. Demokracja to system niebezpieczny, więc zamiast oglądać seriale telewizyjne, pomyślcie o tym co napisałem, a jeśli nie chce się Wam myśleć, to przynajmniej nie idźcie do urn wyborczych. Wówczas wypełnicie „obowiązek obywatelski” znacznie lepiej niż dotychczas.

28.03.2009
Mariusz Dąbrowski
***
Tekst ukazał się pierwotnie na blogu autora.

7 thoughts on “Mariusz Dąbrowski: Wolność a państwo

  1. Nie sądzę, by przykazania od 5. stanowiły esencję Wolności. Najbardziej jaskrawym tego przykładem jest przykazanie 10.:

    „Nie będziesz pożądał domu bliźniego twego. Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego, ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do bliźniego twego.”

    Pomijając fakt, że niejako akceptowane jest w nim niewolnictwo, zabrania ono pożądania określonej rzeczy, a nie podjęcia określonych działań. Cóż niezgodnego z ideologią libertariańską jest w pożądaniu czegoś, co nie należy do Ciebie? Takie pożądanie może nie zakończyć się żadnymi czynami, lub zakończyć się dobrowolną wymianą, prośbą o informacje jak dany produkt wytworzyć, intensywniejszym oszczędzaniem, czy wieloma innymi dobrowolnymi działaniami nie przynoszącymi żadnej szkody społeczeństwu, ani osobie, której przedmiot jest pożądany.

    Motywem znacznej części podjętych pozytywnych działań jest pożądanie określonej rzeczy, gdybyśmy nie pożądali nic, nic byśmy nie mieli, bo i po co?

  2. do ConrPL

    Nie rozrużniasz rzeczy określonych co do rodzaju od rzeczy określonych co do tożsamości a tylko o takie chodzi w 10 przykazaniu i takiego pożądania należy się wystrzegać . Inaczej zawsze się kończy konfliktem no chyba , że masz już dość swojej małżonki i Ci to pasuje ale nie o takim przypadku tu mówimy.

  3. Filipie, czemu miało służyć wklejenie tego – lekko mówiąc – minarchistycznego bełkotu? Przecież nie ma tutaj nawet z czym polemizować ani czego podważać, bo autor nie przedstawia żadnych dowodów, tylko kładzie „kawę na ławę”. Tak „będzie, bo ja wiem to!”, O! :>

  4. „Anarchokapitaliści zapewne podniosą głos, że nie ma czegoś takiego jak “państwo wolnościowe”, bo ich zdaniem państwo samo w sobie jest zaprzeczeniem wolności. Dlatego pytam jak chcecie obronić wolność przed jej wrogami?”

    Ehhh… tu nawet nie chodzi o to, jakie jest to państwo minimum, bo to wiadomo, że jest chuj, a nie wolnościowe (np. ustanawia jedną, niezmienną zasadę postrzegania własności). Problem w tym, że takie państwo prawie na pewno stanie się zamordyzmem, bo tak czy inaczej jest to oddanie broni (i to nie karabinków, a rakiet, bomb, samolotów, systemów monitoringu) jednej instytucji, która wolna od publicznej kontroli zacznie w którymś momencie reprezentować interesy jednej grupy. Od siebie dodałbym, że robi to już z założenia, to znaczy wywyższa warstwy bogate kosztem biedniejszych. Anarchokapitaliści przynajmniej mi nie zabronią zakładania skłotu.

    No i jeszcze co do tego pieprzenia o wrogach wolności, którzy tylko czekają, by zająć nasze niczym nie chronione państwo…
    dla mnie nie ma różnicy, bo jedni i drudzy mogą mi zrobić krzywdę i nie jest wcale powiedziane, że akurat moje państwo będzie mi robiło mniejszą krzywdę niż obce… dlatego podziwiam naszych chłopów z czasów rozbiorów, którzy nie chcieli walczyć o niepodległość (oznaczającą dla nich większe zniewolenie).
    No, a nawet jeśli taką społeczność anarchistyczną coś podbije to i tak to jest lepsze od bycia cały czas pod papciem terroru.
    Minarchizm zawsze mi śmierdział tym odczłowieczeniem charakterystycznym dla mainstreamowych projektów społecznych.

  5. @IKSJACK

    Wół, dom, osioł, każda rzecz, to też osoby? Żeby coś stanowiło esencję libertarianizmu musi być warunkiem koniecznym i wystarczającym do postępowania zgodnie z jego zasadami, a nie ledwie częściowo z nim zgodne.

    Nadto, wciąż uważam, że pożądanie cudzej żony nie jest niezgodne z libertarianizmem. Uwodzenie cudzej żony, możemy uznać już za coś nagannego moralnie, ale nie koniecznie niezgodnego z libertarianizmem – to ona jest zobowiązana do przestrzegania kontraktu małżeńskiego, nie Ty (chyba, że żony traktujemy jak przedmioty). Ty nie musisz nawet o nim wiedzieć. Oprócz tego, mąż takiej żony może nie mieć nic przeciwko (choć oczywiście zdecydowana większość nie byłaby z tego zadowolona), a przynajmniej kontrakt małżeński może dopuszczać współżycie z innymi osobami.

  6. ok ConrPl
    chciałem tylko zaznaczyć różnicę pomiędzy pragnieniem, które uważam za pozytywne i stymulujące do działania i pracy, jakiejś rzeczy pojmowanej ogólnie np. chcę mieć mercedesa a pożądaniem konkretnego egzemplarza tj. sytuacji „chcę tego merola co je mojego sąsiada . Tylko tyle .
    Pozdro.

  7. @IKSJACK
    ok. Zgadzam się, że niektórzy libertarianie mogą uznać eliminację takiego pożądania w drodze samodoskonalenie, za pożądane i ułatwiające im słuszne postępowanie:)
    Pozdro:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *