W środę na Europejskim Forum Gospodarczym w Katowicach usłyszałem, że pieniądz to najważniejsza rzecz na świecie – musimy więc ratować banki a zwłaszcza ich płynność. Przy okazji banków rządy ratuje też fabryki samochodów i w ogóle nas wszystkich ratują przed nami samymi. Ale jest kilka banków na Świecie i parę fabryk samochodów, które nie potrzebują żadnego „ratunku” a mogą same „uratować” (czytaj: „przejąć” innych). Nie można im w tym przeszkadzać, bo jak twierdził Adam Smith „w każdym kraju interes wielkiej masy ludzi polega i musi na tym polegać, aby kupować rzeczy potrzebne od tych, którzy je sprzedają najtaniej. Twierdzenie to jest tak oczywiste, że śmieszna wydaje się konieczność jego udowadniania. Nigdy by go też nie kwestionowano, gdyby dbała o swój interes sofistyka kupców i fabrykantów nie przyćmiła zdrowego rozsądku ludzi. Albowiem pod tym względem interes kupców i fabrykantów przeciwstawia się bezpośrednio interesom wielkich mas ludzkich”. Zarówno w handlu wewnętrznym, jak i zagranicznym „wielka masa ludzi” chce kupować jak najtaniej, a sprzedawać jak najdrożej. Co zatem sprawiło, że to, co jest roztropnością w prywatnym życiu każdej rodziny, mogło zostać uznane za szaleństwo w życiu wielkiego państwa? W jaki sposób „dbająca o swój interes sofistyka” mogła doprowadzić do rozmnożenia restrykcji określających co, od kogo i na jakich warunkach możemy kupować. „Przyczyną jest cała sieć błędów, od których rodzaj ludzki nadal nie potrafi się uwolnić” – odpowiada Henry Hazlitt. A najważniejszy polega na tym, że uwzględnia się jedynie bezpośrednie skutki, jakie protekcjonizm przynosi określonym grupom, zaniedbując odległe skutki, jakie stają się udziałem całego społeczeństwa.” Zwolennicy protekcjonizmu dostrzegają tylko jednego wytwórcę i jego pracowników. Zwracają uwagę na skutki bezpośrednio widoczne, zaniedbując te, których nie można zobaczyć, gdyż nie pozwala się im zaistnieć. Chcemy chronić krajowego producenta, który utrzymuje, że nie może dostarczyć na rynek takich samych towarów jak konkurencja zagraniczna w takiej samej jak ona cenie. Dlatego, jeżeli nie zostanie mu udzielona pomoc państwowa zbankrutuje, jego pracownicy stracą możliwość zarobkowania i cała gospodarka poniesie stratę. Są to argumenty bardzo poważne, odwołujące się do konkretnych skutków dla konkretnych osób. „Ale – jak pisze Henry Hazlitt – są również inne skutki, wprawdzie o wiele trudniejsze do ustalenia, ale nie mniej bezpośrednie i nie mniej oczywiste”. Jeżeli wspieramy jednych, to konsumenci muszą więcej zapłacić za ich towary lub usługi. Tym samym nie mogą kupić innych rzeczy. Nie rozwijają się więc inne sektory. W ostatecznym rachunku nie można mówić o wzroście produkcji krajowej czy zatrudnienia. To co jest dobre dla jednej branży jest złe dla wszystkich pozostałych. Z tym, że pozytywne skutki dla wybranej branży są na ogół wyraźniejsze i od razu widoczne. Negatywne skutki dla innych odłożone są w czasie i nie są tak wyraziste. Zmniejszenie zatrudnienia nigdzie nie jest wyraźne widoczne, tak jak wzrost w branży preferowanej.
„Stosując szklarnie, inspekty i ogrzewane mury można wyhodować w Szkocji bardzo piękne winogrona, jak też zrobić z nich doskonałe wino, kosztem blisko trzydziestokrotnie większym niż koszt sprowadzenia z zagranicy (…) Jeżeli więc oczywistym absurdem jest skierowanie do jakiejś dziedziny produkcji trzydzieści razy większej ilości kapitału i pracy niż to, co by wystarczyło na zakupienie za granicą tej samej ilości potrzebnych towarów, to takim samym, choć nie tak jaskrawym, absurdem będzie również skierowanie do tej dziedziny ilości kapitału i pracy większej o jedna trzydziestą lub jedną trzechsetną” pisał z ironią Adam Smith. I dodawał, że „żadne przepisy handlowe nie mogą zwiększyć rozmiarów działalności produkcyjnej jakiegoś społeczeństwa ponad to, co jego kapitał może uruchomić. Ustawodawstwo może co najwyżej skierować część wytwórczości tam, gdzie inaczej mogłaby nie trafić; ale bynajmniej nie jest pewne, czy ów sztucznie nadany kierunek będzie korzystniejszy dla społeczeństwa niż kierunek, który by wytwórczość obrała samorzutnie”.
Powstała międzynarodowa koalicja think tanków na rzecz wolnego handlu, do której przystąpiło też Centrum Adama Smitha. Więcej o koalicji można znaleźć tutaj:
Koalicja wystosowała petycję w obronie wolnego handlu. Pisali Amerykanie, oczywiście na swój „amerykański” sposób, a w „zgrzebnym” tłumaczeniu brzmi ona mniej więcej tak:
Wolny handel jest najlepszym rozwiązaniem!
Fala protekcjonizmu narasta. Jest to zawsze groźna i nieodpowiedzialna polityka, ale staje się wyjątkowo niebezpieczna w czasie kryzysu, gdy grozi zniszczeniem światowej ekonomii. Podstawą protekcjonizmu jest specyficzne założenie mówiące, iż zamożność narodu rośnie, gdy rząd zapewnia monopol krajowym producentom. Stulecia rozwoju myśli ekonomicznej, badań i doświadczeń historycznych pokazują dobitnie, jak całkowicie niesłuszne są podobne przekonania. Protekcjonizm tworzy nie bogactwo, lecz biedę.
Protekcjonizm nie chroni ,,krajowych” miejsc pracy czy gałęzi przemysłu. Wręcz przeciwnie – niszczy je, działając na szkodę eksporterów i obszarów gospodarki zależnych od importu surowców na potrzeby produkcji dóbr. Przykładowo ,,ochrona” własnego sektora stalowego winduje ceny stali, co przyczynia się do wzrostu cen samochodów i innych towarów z niej wytwarzanych. Protekcjonizm to gra dla naiwnych.
Fakt, że protekcjonizm niszczy bogactwo nie jest jeszcze wcale najgorszy. Niszczy także pokój. Ten argument powinien być dostatecznie silny dla wszystkich ludzi dobrej woli na świecie po to, aby głośno protestowali przeciwko kulturze nacjonalizmu gospodarczego – ideologii konfliktu opartej na ignorancji protekcjonistycznej doktryny.
Dwieście pięćdziesiąt lat temu Monteskiusz zauważył, że ,,pokój jest naturalnym rezultatem handlu. Narody, które różnią się między sobą, stają się wzajemnie zależne: gdy jeden zainteresowany jest kupnem, drugi chce sprzedawać. W ten sposób ich związek oparty jest na „obustronnych koniecznościach”.
Widać zatem, że najważniejszym produktem handlu jest pokój. Handel promuje go jednocząc ludzi w ramach wspólnej kultury wymiany, prowadzącej do codziennego poznawania języka, norm społecznych, praw, pragnień i talentów.
Handel promuje pokój poprzez zachęcanie ludzi do budowy więzi opartych na obustronnie korzystnej wymianie. Handel łączy interesy ekonomiczne Paryża i Lyonu, Bostonu i Seattle czy Bombaju i Kalkuty, ale również Paryża i Portland, Bostonu i Berlina, a Kalkuty i Kopenhagi – ludzi każdej narodowości, którzy handlują ze sobą.
Wiele dokładnych badań empirycznych potwierdza tezę, że handel promuje pokój. Być może najbardziej tragicznym przykładem tego, co dzieje się, kiedy ta obserwacja jest ignorowana jest II Wojna Światowa.
Między 1929 i 1932 rokiem handel międzynarodowy zmniejszył się o 70 procent, w dużej mierze z powodu amerykańskiej ustawy Smoota-Hawleya wprowadzającej cła na zagraniczne towary i ceł ustanawianych przez inne narody w odwecie. Ekonomista Martin Wolf zauważa, że załamanie handlu było olbrzymim bodźcem do poszukiwania autarkii i przestrzeni życiowej (Lebensraum) przez Niemcy i Japonię.
Wkrótce nastąpiły najbardziej makabryczne i niszczące wojny w historii.
Poprzez ograniczenie wojen, handel ratuje życie.
Handel ratuje życie również przez zwiększenie dobrobytu i rozpowszechnienie go na kolejnych i kolejnych ludzi. Dowody, że wolny handel upowszechnia bogactwo są przytłaczające. Bogactwo umożliwia zwykłemu człowiekowi prowadzić dłuższe i zdrowsze życie.
Żyjąc dłużej, zdrowiej, bardziej pokojowo, ludzie współpracujący w światowej ekonomii mają więcej czasu, żeby korzystać z szerokiej gamy kulturowych doświadczeń, które przynosi im wolny handel. Kultura wzbogaca się poprzez wkład całego świata, który jest możliwy dzięki wolnej wymianie towarów i idei.
Bez wątpienia wolny handel zwiększa bogactwo materialne. Ale jego największe dary nie są łatwo mierzalne w skali pieniądza. Największe korzyści to życie, które jest bardziej wolne, pełniejsze, mniej narażone na okrucieństwa wojny.
Stosownie do tego, my niżej podpisani łączymy się wspólnie w zarzutach wobec rządów wszystkich narodów, żeby przeciwstawić się krótkowzrocznym i chciwym głosom zwiększenia barier w handlu. Dodatkowo nawołujemy, żeby wyeliminować dotychczasowe protekcjonistyczne bariery dla wolnej wymiany. Kierujemy przesłanie do każdego rządu: pozwólcie waszym obywatelom cieszyć się nie tylko z owoców własnych pól, fabryk i geniuszu, ale także tych z całego świata. Nagrodą będzie większy dobrobyt, bogatsze życie i korzyści z błogosławionego pokoju.
17.04.2009
Robert Gwiazdowski
***
Tekst pochodzi z blogu autora.