Kongres „debatuje” nad planem „pobudzenia gospodarki” poprzez „tworzenie miejsc pracy”, w czasie kiedy gospodarka jest pogrążona w kryzysie. Pseudospecjaliści zachęcają rząd do tworzenia nowych możliwości zatrudnienia, a rząd usiłuje ratować przed upadkiem bankrutujące przedsiębiorstwa w imię „ocalania miejsc pracy”.
Chociaż prezes FEE, Lawrence Reed, nie mógł przewidzieć obecnego kryzysu, kiedy w 1981 roku pisał swój tekst „7 błędów ekonomicznych” , to jednak jest tam zawarta istotna wiedza. Reed pisze o tworzeniu przez rząd miejsc pracy w taki oto sposób:
Wprawdzie produkcja jest niezbędna do konsumpcji, nie kładźmy przysłowiowego wozu przed koniem. Produkujemy po to, abyśmy mogli konsumować, nie odwrotnie.
Pisanie i nauczanie sprawia mi przyjemność, ale jeszcze przyjemniej spędzam czas opalając się w Acapulco. Pracowałem, by stworzyć ten artykuł i nauczać zawartych w nim zasad na moich zajęciach, zamiast najpierw wybrać się do Acapulco, ponieważ wiem, że to jest jedyna droga, którą kiedykolwiek wyjadę poza stan Michigan. Pisanie i nauczanie są środkami; wygrzewanie się w słońcu Acapulco jest celem.
Wolna gospodarka to dynamiczna gospodarka. Jest ona miejscem „twórczego zniszczenia”, jak określił to ekonomista Joseph Schumpeter. Nowe pomysły zastępują stare pomysły, nowe produkty i metody zajmują miejsce starych produktów i metod, zaś zupełnie nowe przemysły czynią przestarzałymi dawne.
Dzieje się tak, ponieważ produkcja musi stale zmieniać kształt, by dostosować się do zmieniającego się kształtu żądań konsumenta. Jak napisał Henry Hazlitt, „pozwolić umrzeć umierającym przemysłom jest równie konieczne dla zdrowia dynamicznej gospodarki, jak pozwolić wzrastać rosnącym przemysłom.”
Zły ekonomista, który pada ofiarą tego starodawnego błędu, jest jak sławny faraon, który myślał, że budowanie piramid było zdrowe samo w sobie i z siebie; albo polityk, który promuje grabienie liści tam, gdzie nie ma żadnych liści do zgrabienia, tylko po to, by ludzie byli „zajęci”.
Wydaje się, że zawsze, kiedy przemysł popada w kłopoty, jacyś ludzie wykrzykują, że trzeba go ochronić „za wszelką cenę ”. Wpompowaliby miliony albo miliardy dolarów w subwencje dla przemysłu, aby tylko nie usłyszeć negatywnych opinii rynku. Zły ekonomista przyłączy się do chóru i zignoruje szkodliwy wpływ, który dotknie konsumenta.
Z kolei dobry ekonomista nie pomiesza celów ze środkami. Rozumie on, że produkcja jest ważna tylko dlatego, iż konsumpcja jest jeszcze ważniejsza.
Chcesz zobaczyć, jak funkcjonuje przykład tego błędu? Wystarczy przywołać liczne sugestie dotyczące tego, by nie dopuszczać do zakupu przez konsumentów japońskich aut w celu „ochrony” amerykańskiego przemysłu samochodowego przed konkurencją.
Rzeczywiście powyższe stwierdzenie brzmi dzisiaj prawdziwie, ponieważ rząd próbuje utrzymywać rodzimy przemysł samochodowy „na powierzchni”, mimo iż samochodowe firmy nie mogą już przynosić zysków, a większość kupujących woli samochody pochodzące od zagranicznych producentów. Niestety do „chóru” zwolenników subwencji dołączyło wielu ekonomistów, włącznie z Paulem Krugmanem, który niedawno otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii. Krugman domaga się, aby rząd miał deficyty w wysokości biliona dolarów i doprowadził gospodarkę do sukcesu.
Jak trafnie zauważył Reed, problem polega na tym, że miejsca pracy są po prostu środkami do celu, jakim jest konsumpcja; nie są zaś one celami samymi w sobie. Ludzie są zdezorientowani, ponieważ nie są w stanie rozpoznać związku między produkcją i konsumpcją. To prawda, że miejsca pracy przynoszą dochód jednostkom, ale mogą one dostarczać prawdziwego dochodu tylko wówczas, gdy praca przyczynia się do produkcji towarów, które ludzi są skłonni nabyć.
W dzisiejszej polityce gospodarczej natomiast tak zwane programy nowych miejsc pracy mają na celu produkcję dóbr, których ludzie nie potrzebują albo przynajmniej nie nabyliby ich na otwartym rynku. Na przykład większość domniemanych „zielonych miejsc pracy”, które mogłyby zostać utworzone w owej najpóźniejszej fali proponowanych wydatków, propagowałoby produkcję drogich i nieskutecznych towarów „energetycznych”, takich jak ogromne wiatraki wytwarzające elektryczność. Podobnie produkcja biopaliw, które są w dużym stopniu subwencjonowane, pociąga za sobą ogromne ilości zasobów przeznaczanych na wykorzystanie ich w sposób mniej ceniony przez konsumentów zamiast na wykorzystanie ich w sposób ceniony bardziej.
Co ciekawe, większość programów „nowych miejsc pracy”, przez przekierowywanie zasobów, tak naprawdę w dużym stopniu niszczy możliwości zatrudnienia. Dlatego też krajowy współczynnik bezrobocia w czasie trwania Nowego Ładu pozostawał dwucyfrowy. Tworzenie miejsc pracy tylko dla samego tworzenia nie powoduje powstania bogactwa, ale je niszczy.
William Anderson
Tłumaczenie: Katarzyna Jurak
***
Tłumaczenie pochodzi ze stron Fundacji PAFERE.