Kiedy prezes FEE Lawrence Reed w 1981 roku przedstawił siódmy i ostatni błąd ekonomii, zebrał wszystko i sklasyfikował jako „błąd ekonomii opartej na przymusie”. Wydawałoby się, że można naturalnie kierować się zasadą szóstego błędu, czyli „błędu krótkiego dystansu”, wedle którego zwolennicy ekonomii opartej na przymusie są przekonani, że zamiast oczekiwania aż „powolny i uciążliwy” rynek upora się z jakimś problemem gospodarczym, rząd może po prostu nakazać gotowe „rozwiązanie.” Reed pisze:
Mimo iż minęło już dwieście lat od czasu Adama Smitha, niektórzy ekonomiści nadal nie nauczyli się stosowania podstawowych zasad dotyczących ludzkiej natury. Mówią nam o „zwiększaniu produkcji”, jednak zalecają raczej kij niż marchewkę, by wyegzekwować wykonanie pracy.
Ludzie są istotami społecznymi, które osiągają postęp, jeżeli ze sobą współpracują. Współpraca zaś implikuje atmosferę wolności dla każdej jednostki ludzkiej, by mogła ona spokojnie realizować interes własny bez lęku przed represjami. Zamknijcie człowieka w zoo albo załóżcie mu kaftan bezpieczeństwa, a jego twórcza siła ulegnie wyczerpaniu.
Dlaczego Thomas Edison wymyślił żarówkę? Nie dlatego, że jakiś planista mu to nakazał!
Dlaczego niewolnicy nie produkują wspaniałych dzieł sztuki, szwajcarskich zegarków albo samolotów odrzutowych? Jest to chyba oczywiste, nieprawdaż?
Rozejrzyjcie się po dzisiejszym świecie, zobaczycie do czego zmierzam. Porównajcie Koreę Północną z Koreą Południową, Czerwone Chiny z Tajwanem lub Hong Kongiem albo też wschodnie Niemcy z zachodnimi Niemcami.
Mając tak przytłaczający dowód przeciwko stosowaniu przymusu, można by pomyśleć, że będzie on miał nielicznych zwolenników. Jednakże istnieje wielu ekonomistów tu, w kraju, i za granicą, którzy nawołują do upaństwowienia przemysłu, regulacja zarobków i cen, opodatkowania według nadmiernych stawek, a nawet całkowitego zniesienia własności prywatnej. Pewien wybitny były senator Stanów Zjednoczonych oświadczył, że „ten kraj potrzebuje armii, marynarki wojennej oraz sił powietrznych w gospodarce.”
Jest takie stare porzekadło, które cieszy się ostatnio coraz większą popularnością. Mówi ono: „Jeżeli coś popierasz, dostajesz tego więcej; jeżeli czegoś nie pochwalasz, dostajesz tego mniej.” Dobry ekonomista rozumie, że jeżeli chcemy, aby piekarz upiekł większy placek, nie bijemy go i nie kradniemy jego mąki.
Niestety, rząd zareagował na obecny kryzys gospodarczy (który zresztą sam najpierw spowodował) stosując brutalną siłę w celu „ponownego pobudzenia gospodarki”. Na przykład w pierwszych miesiącach tego roku dyrektorzy banków, które otrzymały rządowe „dofinansowanie”, zostali wezwani przed zarządy kongresów. Ich członkowie domagali się odpowiedzi na pytanie, dlaczego banki nie pożyczają, tak jak to robiły przed kryzysem.
Temat procesów pokazowych był następujący: Jeśli nie damy ci pieniędzy, powinieneś je pożyczyć! Teraz, nawet jeśli ignoruje się fakt, że dyrektorzy ci czerpali korzyści ze środków finansowych przymusem zabranych podatnikom, to wyraźnie sobie uświadamiamy, że członkowie Kongresu tak naprawdę nie troszczą się o to, czy banki pożyczają pieniądze firmom, które rzeczywiście mogą spłacić pożyczki. Innymi słowy właśnie ignoruje się takie zachowanie, które przede wszystkim spowodowało kryzys – czyli masowe udzielanie niewłaściwych pożyczek, związanych z zastawem pod hipotekę, a ta straciła na wartości. Kongres domaga się, by banki udzielały pożyczek, koniec kropka.
Jakże szybko członkowie Kongresu zapominają, że ekonomia oparta na przymusie była główną przyczyną tego kryzysu. Banki i agencje udzielające pożyczek zostały zmuszone przez Community Reinvestment Act do pożyczania pieniędzy tym, którzy nie zakwalifikowali się na konwencjonalne hipoteki – i rynek z kredytami hipotecznymi typu „subprime”, który był wynikiem tej praktyki, ostatecznie eksplodował, powodując bankructwo banków, domów maklerskich i upadek całego sektora gospodarki.
Niestety, ponieważ gospodarka nadal przeżywa kryzys, politycy żądają, by rząd zastosował jeszcze więcej przymusu (jak gdyby agenci rządowi potrzebowali zachęty, by nabywać własność i traktować brutalnie innych ludzi). Dostaniemy bolesną nauczkę, że ekonomia oparta na przymusie jest zawsze skazana na niepowodzenie, ponieważ prawa ekonomii są potężniejsze niż jakiś zbiór ustaw wprowadzonych przez gremia rządowe.
William Anderson
Tłumaczenie: Karolina Jurak.
***
Tekst pochodzi ze stron Fundacji PAFERE.