Poprosiliśmy wizjonera anarchokapitalizmu, Stefana Blankertza, aby w krótkim eseju wyjaśnił, dlaczego jego pomysły ciągle (jeszcze) nie nadają się dla mas.
Pełen sens tego stwierdzenia przedstawił przed laty niemiecki artysta kabaretowy w skeczu typu „running gag”: jak w refrenie powtarzał ciągle od nowa, iż jest tolerancyjnym człowiekiem, jednak nie zniósłby koszuli z krótkimi rękawami.
Zbyt ludzkie
Każdy człowiek ma coś, czego nie znosi i nie zniesie „aż po grób”. Pornografia, związki zawodowe, chusty na głowę, wyprawy krzyżowe, kłamstwo oświęcimskie, seksizm, sutanny, handel organami ludzkimi, lenistwo, wynagrodzenia dumpingowe, homoseksualizm, lichwa, pobieranie podatków, dobrowolny kanibalizm – albo właśnie owe koszule z krótkimi rękawami. Każdy ma punkt graniczny, przy którym „wysiada” – i w tym momencie kończy się jego tolerancja.
Tego się nie robi … Problematyczne w tym wszystkim jest to, iż tak naprawdę to nie owe rzeczy same w sobie denerwują, ale ludzie, którzy je robią bądź też osoby, które je reprezentują. Owo zdenerwowanie przekształca się następnie w wezwanie, aby podjąć środki i działania mające na celu zmuszenie tych ludzi do takiego zachowania, jakie „uważa” się za stosowne i odpowiednie.
Nieprzekupnie, bez kłamstwa i jednoznacznie
Anarchokapitalizm definiuje zatem zawsze dokładną, nie wymagającą żadnej interpretacji granicę tolerancji: każdy musi tolerować wszystko, tak długo jak nikt przemocą fizyczną bądź inną groźbą nie zostanie zmuszony do tego, aby działać inaczej, niż chce sam. Granica ta jest niewzruszona, zawsze jasna i jednoznaczna. Jeżeli człowiek dobrowolnie wyrazi zgodę na to, aby zostać zjedzonym przez kogoś innego, może to zrobić. Żaden człowiek nie może jednak przy użyciu siły i przemocy bądź też gróźb zmusić innego człowieka do kanibalizmu bądź do odmiennych rzeczy, również nie do innych czynów. Nie można zatem nikogo zmuszać do czytania i uczenia się na pamięć Koranu bądź zajmowania się Faustem Goethego.
Kanibalizm czy Goethe
Proste jest, „promowanie” tolerancji tam, gdzie danej osobie jest to obojętne. Na przykład: dla szeroko rozumianego areligijnego społeczeństwa, takie jak nasze, nie jest problemem opowiedzenie się za tolerancją religijną. Trudne jest jednak akceptowanie tego, co dla danej osoby jest najbardziej drogie i cenne, czyli uznanie czyjeś opinii, czyjegoś smaku bądź samowoli innych ludzi.
Właśnie dlatego filozof i teolog żyjący w średniowieczu, Tomasz z Akwinu jest dla mnie największym bohaterem duchowym i protoplastą anarchokapitalizmu: ma on mianowicie to, co uważał za najważniejszą i najwyższą z wszystkich prawd – chrześcijańskie objawienie – scharakteryzowane jako czysto subiektywną postawę wiary, dla której nie można dochodzić żadnego ogólnego zobowiązania.
Tomasz z Akwinu
Święty Tomasz myśli tej nie zrealizował jednak konsekwentnie do końca we wszystkich szczegółach. Uczynił jednak początek. Dzięki Bogu! I zanim zarzucimy mu to, czy inne niedbalstwo, powinniśmy sami uderzyć się w piersi i przyznać, iż sami często zgadzamy się na stosowanie przemocy i władzy, zmuszamy ludzi do działania innego, niż chcieliby oni sami. Tyle tylko, że dzisiaj zajmują nas inne tematy.
Stefan Blankertz
***
Tekst opublikowano na stronie ef-magazin
Tłumaczenie : Anna Muszkieta-Buszka.
What to the hell is that!? 0_0
Ma się wrażenie, jakby to było góra ćwierć tekstu.
To caly tekst
„Tomasz z Akwinu jest dla mnie największym bohaterem duchowym i protoplastą anarchokapitalizmu: ma on mianowicie to, co uważał za najważniejszą i najwyższą z wszystkich prawd – chrześcijańskie objawienie – scharakteryzowane jako czysto subiektywną postawę wiary, dla której nie można dochodzić żadnego ogólnego zobowiązania.”
Hehe wychodzi na to że anarchokapitalizm to jakaś religia 🙂
O ho ho, a jednak, zaczyna się..
tekst niezwykle błyskotliwy
lib jest zbyt prosty dla przeciętnego człowieka , tak prosty jak Budda albo filozofia Sokratesa,
ale wspóczesny człowiek ma wgrane w swoim systemie operacyjnym miliony uczonych śmieci
przez tv szkołe, itd. i tu jest problem
Czytelnik
co chcesz od Tomasza?
i nie mów że czytałeś bo nie uwierze
Mimo, że podzielam twoje sympatie filozoficzne, to dziwię się twojej ocenie tego czegoś, co trudno nazwać spójną całością.
@Cyberius:
„lib jest zbyt prosty dla przeciętnego człowieka , tak prosty jak Budda albo filozofia Sokratesa,”
Próbujesz się dowartościować w ten sposób ??? Ah ci straszni ludzie nie chcą przyjmować światłych prawd libertarian 🙂
„Czytelnik
co chcesz od Tomasza?
i nie mów że czytałeś bo nie uwierze”
Ja nic od swojego imiennika nie chcę 🙂 gorzej z tym wizjonerem anarchokapitalizmu.
@Kamszo666
faktycznie, tekst przypomina poranny wpis do bloga
albo króŧki wywiad udzielony w drodze z domu do auta
-ale podoba mi się jego prostota
@Czytelnik
-mylisz się i to bardzo, czuje się prawie tak świetnie jak KRSNA RS
„ludzie nie chcą przyjmować prawd libertarian”?
nie muszą bo je wyznają, chociaż o tym nie wiedzą