Stefan Blankertz: Zdemaskowany. Żądza zysku uzdrawia

Mit 1

Niezależnie od tego, czy chodzi o wysokie ceny leków, o lekarstwa ze szkodliwymi działaniami ubocznymi, o zastosowanie niepotrzebnej, ale drogiej aparatury medycznej czy też ograniczanie dostępności alternatywnych tańszych metod badania i leczenia, o brak leków na choroby o rzadkim występowaniu i ograniczonym rozprzestrzenianiu się – i tak wszystko to chętnie przypisuje się „żądzy zysku” przemysłu farmaceutycznego albo przynajmniej lekarzom i kasom chorych. Ten codzienny antykapitalizm jest głęboko zakorzeniony i zupełnie niezależny od pozostałych stanowisk politycznych.

Co powoduje, że medycyna jest droższa?

Przed paroma tygodniami udałem się wraz z przyjaciółmi na tygodniowy wypoczynek do Holandii. Stwierdziliśmy, że aspiryna jest tam znacznie tańsza niż w Republice Federalnej Niemiec. Tak, tak – od zawsze wiedzieliśmy przecież, iż żądza zysku przemysłu farmaceutycznego powoduje, że lekarstwa zupełnie niepotrzebnie są tak drogie!
„Myślicie, że żądza zysku firmy Bayer w Holandii jest mniejsza niż w Niemczech?” – zapytałem. Pełne zdziwienia kiwanie głową. „Różnica pomiędzy Niemcami a Holandią nie wynika z różnej żądzy zysku firmy Bayer” – wyjaśniłem, ale z tego, że „w Niemczech występuje monopol aptek, podczas gdy w Holandii leki kupować można wszędzie, gdzie tylko się chce”.

To jest bez zarzutu, ale nie pomoże odwracanie się od następnego antykapitalistycznego uprzedzenia, które wypłynęło jakiś czas później. A mianowicie była mowa o lekarzu, którego rozpoznania tłumione były przez przemysł farmaceutyczny w latach 20-tych XX wieku, jak i po II wojnie światowej. (Nie piszę tutaj o kim była mowa, aby nie musieć zagłębiać się w dalsze dyskusje dotyczące tego, czy rzeczywiście była to skuteczna terapia). Rozpoznania owego lekarza powodowałyby, iż zbędne byłoby przyjmowanie powszechnie dostępnych leków, ale w zamian za to stworzył on inne leki, które dzisiaj i tak można kupić (wprawdzie bez recepty, ale tylko w aptekach). Ja sam biorę te specyfiki i mam dobre doświadczenia.
„Jeżeli zatem przemysł farmaceutyczny nie może uniemożliwić mi zakupu tych leków” – pytam, „to w jaki sposób może zapobiec temu, aby inni również ich nie brali?”. Naturalnie terapia ta nie została uznana przez ustawowe kasy chorych i nie każdy może (albo lepiej: chce) pozwolić sobie na opłacanie z prywatnej kieszeni tych leków a także koniecznej terapii u osoby leczącej metodami niekonwencjonalnymi.
„A zatem to nie żądny zysku przemysł farmaceutyczny jest temu winien” – zarzuciłem. „Albowiem ostatecznie z punktu widzenia sprzedawcy obojętne jest przecież, czy sprzedaje preparat A czy preparat B. O wiele bardziej winne temu są państwowe kasy chorych”. Ale czy kasy chorych nie działają na zlecenie przemysłu farmaceutycznego? „Przedsiębiorstwo wytwarzające leki alternatywne pragnie zysków tak samo jak Bayer bądź inni producenci leków. Różnica leży jednak w sile politycznej: to państwo, a nie żądni zysku, dostarcza korzyści tym wybranym, kosztem innych”.

Żądza zysku uzdrawia

Wierzchołkiem antykapitalistycznych uprzedzeń jest przypuszczenie, iż przemysł farmaceutyczny w sposób świadomy wprowadza na rynek źle działające medykamenty, gdyż zarabia na danej chorobie. Zgadza się ostatnie stwierdzenie. Ale właśnie żądza zysku zapobiegałaby wprowadzaniu do obiegu leków powodujących chorobę. Albowiem co się dzieje z danym przedsiębiorstwem kiedy popełnia tego rodzaju błąd mogła zobaczyć firma Bayer: skandal – który samo przedsiębiorstwo doprowadził do głębokiego kryzysu.
Dokładnie tak samo jest z przemysłem samochodowym, który byłby zadowolony z krótkiego okresu żywotności produkowanych samochodów. Ale przedsiębiorstwa próbujące wprowadzić na rynek pojazdy o krótszym okresie żywotności w międzyczasie z tego rynku zniknęły bądź też wymyśliły sobie coś lepszego, jak choćby Jaguara czy Alfę Romeo ….

A jednak tego rodzaju samoregulacja może działać tylko wtedy, gdy występują funkcjonalne rynki. Obojętnie czy w opiece zdrowotnej przy państwowych kasach chorych czy też przy subwencjach państwowych dla zrujnowanych przedsiębiorstw samochodowych: ingerencje w rynek chronią nieudolnych managerów i szkodzą mądrym konsumentom.

Stefan Blankertz
***
Tekst opublikowano na stronie ef-magazin
Tłumaczenie : Anna Muszkieta-Buszka.

32 thoughts on “Stefan Blankertz: Zdemaskowany. Żądza zysku uzdrawia

  1. niestety ale autor chyba nie wie co pisze w swych pseudointelektualnych rozwazaniach!za odpowiedz niech posluzy fakt ze FDA dopuscila do obrotu aspartam a handel laetrilem jest zakazany!a tak a propos zarzucanie nadmiernej zadzy zysku nie jest antykapitalistycznym uprzedzeniem tylko zadzy zysku ktora doprowadza do nieliczenia sie z w tym przypadku ze zdrowiem konsumenta!

  2. >a tak a propos zarzucanie nadmiernej zadzy zysku nie jest antykapitalistycznym uprzedzeniem tylko zadzy zysku ktora doprowadza do nieliczenia sie z w tym przypadku ze zdrowiem konsumenta!

    A co to za różnica?

    Żądzą zysku to żądza zysku, i zostawcie ją wreszcie w spokoju!

    Co innego, że niektórzy nie patrzą na wszystkie efekty swoich działań, czy coś takiego.. nie zwracają uwagi na człowieka.. ale chęć zysku zawsze pozostaje taka sama. Ewentualnie zysk może się zmienić! O, no właśnie.

    >niestety ale autor chyba nie wie co pisze w swych pseudointelektualnych rozwazaniach!

    Doprawdy?

  3. może ceny leków są wysokie przez istnienie czegoś takiego jak totalitarnych patentów?oraz koncesji i NFZ’ów? w dobie przyswajania wolnego wyboru np. samobójstwa/eutanazji/aborcji komu potrzebna jest urzędowa pewność o nieszkodliwości czegokolwiek? masz ostrzeżenie na opakowaniu i lecz się czym chcesz

  4. kamszo666
    >A co to za różnica?
    a dlaczego mam ja zostawic w spokoju? mnie akurat interesuje skala zadzy zysku:)!
    a roznica jest i to zasadnicza jest i bo jeden dla zadzy zysku bedzie produkowal np super odkurzacze! http://hotnews.pl/arttechnika-209.html zreszta jego poglady na biznes sa dosc interesujace a drugi jak madoff dla zadzy zysku ,przytaczam skrajne przyklady zeby latwiej bylo uwypuklic o co mi chodzi,bedzie swiadomie i bezczelnie naciagal ludzi na grube miliardy dolarow!jak dla mnie motywem madoffa byla tylko i wylacznie zadza zysku choc dziwie sie ze idiota nie przewidzial swego upadku a dyson ma pasje ktora zapewne wespol z zadza zysku robi biznes ale w ramach jakichs zasad!ale tutaj chyba wszyscy sie zgodza!
    w odniesienu do tego artykulu to ja jednej rzeczy nie rozumiem autor krytyke wielkich koncernow farmaceutycznych traktuje jako wierzcholek antykapitalistycznych uprzedzen co jest kompletna bzdura i dyletanctwem!bo ja to widze jako krytyke takich dzialan ktore w istocie dla zysku co nie jest zlem samym w sobie prowadzi do dzialan w istocie przestepczych!(mowa o branzy zwiazanej ze zdrowiem a nie np producenta skarpetek):) gdyby ktos chcial okazac uprzedzenie antykapitalistyczne to chyba by kazal znacjonalizowac taka firme!tak ja mysle!problem z ta branza polega na tym ze na wysokim szczeblu biznes splata sie z polityka i np w anglii teraz wytkneli ze po stronie rzadu czlowiek ktory doradza w sprawie swinskiej grypy jednoczesnie siedzi w radzie nadzorczej firmy glaxo smithkline ktora na rzadowych kontraktach zarobi miliony funtow!!moim zdaniem autor naiwnie wierzy ze tej wielkosci konglomeraty o strukturze oligarchicznej sa cacy dla konsumentow!ja twierdze ze nie sa!a ostatni przyklad swinskiej grypy jest tego dobrym przykladem!ostatnio w ameryce firmy farmaceutyczne chca zapobiegac nawrotom raka do konca zycia dawkujac pacjentom w okresie remisji leki zeby znow nie zachorowali co za cwany pomysl!ale jak dr krebbs oswiadczyl ze rak pojawia sie w wyniku niedoboru witaminy b17 letrilu lub amygdaliny bo takie sa nazwy tego to odtad w usa istniej zakaz handlu letrilem coz dlaczego bo nie mozna tego opatentowac!a to ze bayer mial problemy to dobrze tylko ze my widzimy tylko czubek gory lodowej przekretow tejze branzy ktora frederick forsyth okreslil jako gorsza niz zbrojeniowa bo tamta oficjalnie sprzedaje bron sluzaca zabijaniu!w tym przypadku jak autor pisze:zadza zysku uzdrawia to ja odpowiadam :BYNAJMNIEJ!
    pozdrawiam!

  5. No, a mój zarzut jest taki jak zwykle.
    Żądza zysku uratowałaby nas na wolnym rynku? Okej. Tylko, że chuj mnie to obchodzi, bo jak autor słusznie zauważa – wolnego rynku NIE MA. Znowu wymyślamy, co byłoby dobre w idealnym świecie i próbujemy to przeszczepić na świat, który jest tak nieidealny, że z dobrego robi się złe. Blankertz staje po stronie M. Friedmana. Kolejny przesłodki piesek neoliberałów.

  6. @soband:>a dlaczego mam ja zostawic w spokoju?

    a nie dzialasz dla zysku?

    >mnie akurat interesuje skala zadzy zysku:)!

    ?

    >a roznica jest i to zasadnicza jest i bo jeden dla zadzy zysku bedzie produkowal np super odkurzacze! http://hotnews.pl/arttechnika-209.html zreszta jego poglady na biznes sa dosc interesujace a drugi jak madoff dla zadzy zysku ,

    obaj dzialaja dla zadzy zysku.

  7. „a nie dzialasz dla zysku?”

    Łoooooo jezuuuuu… znowu te ich sztuczki pseudologiczne. A już prawie o nich zapomniałem.

    Altruista=egoista.

  8. jesli pojac zadze zysku jako chcec utrzymania sie i zapewnienia sobie bytu na bezpiecznym poziomie to tak dzialam ale to tylko gra slow!mi sie zadza zysku kojarzy pejoratywnie to taka subiektywna ocena zdrowszym jest okreslenie chec zysku!niemniej zostawmy ta zadze zysku w takim razie przyjmijmy ze kazdy jest nia napedzany i tyle niech bedzie!autor pisze ze zadza zysku zapibiegalaby wprowadzeniu do obiegu lekow itd -co wedlug mnie jest kompletna brednia!http:
    //www.wykop.pl/ramka/217512/farmaceutyczny-kartel-napisy-pl
    to co pisze autor to tylko piekna teoria!jak to napisal butters ze „co byłoby dobre w idealnym świecie i próbujemy to przeszczepić na świat, który jest tak nieidealny, że z dobrego robi się złe” !pozdrawiam

  9. >Żądza zysku uratowałaby nas na wolnym rynku? Okej. Tylko, że chuj mnie to obchodzi, >bo jak autor słusznie zauważa – wolnego rynku NIE MA. Znowu wymyślamy, co byłoby >dobre w idealnym świecie i próbujemy to przeszczepić na świat, który jest tak >nieidealny, że z dobrego robi się złe. Blankertz staje po stronie M. Friedmana. Kolejny >przesłodki piesek neoliberałów.

    Zauważyłeś, dziubasku, ze on właśnie w związku z tym postuluje wprowadzenie tegoż WR po prostu w związku z tym, aby oba żądza zysku była korzystna dla ogółu? ; ]

  10. Właśnie przez takie hasła ludzie myślący w innych kategoriach niż usprawiedliwienie własnych żądz i własnej nieuczciwości przechodzą na pozycje antykapitalistyczne. Po pierwsze żądza nie prowadzi człowieka ku rozwiązaniu problemów innych, lecz ku rozwiązaniu swoich problemów, a jest to często łatwiej osiągane poprzez oszustwo. Obrona wolnego rynku powinna być prowadzona w zupełnie inny sposób. Bardzo dobrze robi to Jesus Huerta de Soto stawiając, jako przykład kapitalisty matkę Teresę z Kalkuty. Właśnie by takie osoby mogły działać dla dobra innych należy uwolnić rynek. „Nie uwalniamy rynku by ludzie mogli zaspokajać swoje żądze, lecz by mogli działać dla innych oferując im coraz lepsze towary, usługi, oraz pomagając im poprzez różne formy działalności charytatywnej itd.”

  11. Matka Teresa też musiała mieć żądzę pomagania innym. I to całkiem silną.

  12. Żądza nie jest w tym wypadku odpowiednim słowem. Należałoby użyć słowa jak np. „pragnienie”, gdyż samo użycie słowa „żądza” wskazuje egoistyczne pobudki „pragnienia”, które ogarnia człowieka. Nie można za poprawne uznać określania „pragnień altruistycznych” żądzami.

  13. O ile uznaje się, że można tu wytyczyć jakąś granicę, że można określić, które pragnienia są egoistyczne, a które nie. Jak dla mnie to rozróżnienie jest arbitralne i zostało stworzone po to, aby potępiać te żądze, które nie służą pewnym społecznym strukturom, a w skrajnych wypadkach mogą pchać do buntu przeciwko państwu narzucającemu moralność sprzeczną z naszymi odczuciami.

  14. >Nie można za poprawne uznać określania „pragnień altruistycznych” żądzami.

    Dlaczego?

  15. @Apfelbaum

    A czemu kogoś miałyby obchodzić Twoje gusta semantyczne? Co to kurwa, kolejny wyznawca jakiegoś „jedynie słusznego” języka opisu rzeczywistości? Ja nie mam żadnego problemu ze słowem „żądza” na określenie „altruistycznych popędów”, więc z łaski swojej odpierdol się od sposobu, w jaki kategoryzuję i konceptualizuję sobie rzeczywistość, ok?

  16. Odpowiem poprzez wypowiedź antysemantyczną:

    Banan mangusta kij otworzył marsa buduj by Monako piernik pawian. Mała środa iść gonić ad in the intolerabilis omnino małpy. Gala non and will now ryż Obama Platon Oleksy. 01011011010001 XYZ @#$5@ krowa ptak trzy. Rezek.

  17. Problem w tym, kochanie, że ci się żart nie udał. Bo to wyraźnie TY rozmijasz się z użyciem słowa „żądza”.

    Acha, tak, tak.

  18. jak uzdrawia „pragnienie” zysku?wystarczy spojrzec na dzialania goldman sachs ,uzdrowil swoich pracownikow i akcjonariuszy haha!GSK Novartis Baxter dopiero uzdrowia swoje portfele jak uda sie wepchnac na rynek nienalezycie przestowana szczepionke,niestety nie uzdrowia ludzi a moga powaznie im zaszkodzic!obys zyl w ciekawych czasach:) pozdrawiam!

  19. A moim zdaniem żart Apfelbauma się udał. Minimum higieny semantycznej nie zaszkodzi.

  20. Rozumiem, że o szczegółach tej „higieny” decydować ma Najwyższy Libertariański Trybunał ds. Semantyki złożony z Apfelbauma i Esc? A jak nie będę chciał się podporządkować, to co wtedy, obłożycie mnie ekskomuniką? Naślecie libertariańskie bojówki? 🙂

  21. Nie udał się, bo to właśnie Apfelbaum tej higieny semantycznej nie przestrzega. Gdyby tak było, wszyscy jak jeden mąż zgodzilibyśmy się, że ma racje i, że rozróżnienie na żądzę i pragnienie jest przydatne.
    Osobiście uważam takie rozróżnienie za niepraktyczne i sprzeczne z zamierzeniem Blankertza. (no i najważniejsze: co z tego, kurwa, że zmienimy ciąg znaków z „żądza” na „pragnienie”?)

    Wasze, konserwatywne rozumienie higieny semantycznej sprowadza się właśnie do tego, że ignorujecie powszechne użycie i zamiast tego usiłujecie wprowadzić tylnymi drzwiami jakieś pochodzące od boga znaczenia. Całkiem żałosne.

  22. żądza
    1. «niepohamowane pragnienie posiadania lub doznawania czegoś»
    2. «silny pociąg fizyczny»
    • żądny

    http://sjp.pwn.pl/lista.php?sourceid=opera&co=%BF%B1dza

    Oba znaczenia zgodnie ze słownikiem pokazują postawę egoistyczną. Mówi się o jakimś pragnieniu, że jest żądzą oznacza, że jest to pragnienie egoistyczne. Nie ma to natomiast związku z żadnymi bogami jak i Jedynym Bogiem, matką naturą ani żadną determinującą wszystko siłą. Jest tak ze wzglądu na zasady języka stworzone przez naszych przodków i pielęgnowane przez językoznawców. W efekcie nie powstaje żadna władza kulturowa dławiąca społeczeństwo. Rozumiem, że nie są panu przydatne niektóre rozróżnienia, ja również nie potrzebuję niektórych. Jednak nie jest to powodem bym traktował słowo pies i kot, jako synonimy słowa ssak gdyż nie potrzebuję rozróżniania różnych zwierząt.

  23. Ech… jak tak teraz czytam tamte posty, to nawet bym się zgodził z jabłonką (trochę wyrwałem wypowiedź z kontekstu; myślałem, że odnosi się do tekstu). Ale raczej w tym sensie, że sam nie użyłbym takiego zwrotu; jednak o ile jest zrozumiały (a jest), nie zabroniłbym jego używania. Język to twór dynamiczny, słownik nigdy za nim nie nadąży.

    I jeszcze odpowiedź na wcześniejszą wypowiedź:
    „Zauważyłeś, dziubasku, ze on właśnie w związku z tym postuluje wprowadzenie tegoż WR po prostu w związku z tym, aby oba żądza zysku była korzystna dla ogółu? ; ]”

    Nie ;]
    Tak w sumie… to ja właśnie do tego się przypierdoliłem. Ale co tam…
    Przy okazji, może wypadałoby zmienić tytuł na „Żądza zysku UZDROWI. Gdzieś, kiedyś, może…”.

  24. @DysKordian
    „Rozumiem, że o szczegółach tej “higieny” decydować ma Najwyższy Libertariański Trybunał ds. Semantyki złożony z Apfelbauma i Esc?”

    Tak, ale pod warunkiem, że będzie utworzony oddolnie. 😉

  25. „Apfelbaum napisał:
    Żądza nie jest w tym wypadku odpowiednim słowem. Należałoby użyć słowa jak np. „pragnienie”, gdyż samo użycie słowa „żądza” wskazuje egoistyczne pobudki „pragnienia”, które ogarnia człowieka. Nie można za poprawne uznać określania „pragnień altruistycznych” żądzami.”
    Zadza pragnienie czy jak to nazwac sluzy zawsze zaspokajaniu egoistycznych potrzeb danego osobnika. A to w jaki konkretny sposob jest to zaspokajane zalezy od wielu czynnikow (wychowanie, doswiadczenia, charakter, plec, DNA, inne). Nie wazne czy dany osobnik bedzie pomagal innym, czy gromadzil majatek to w mozgu uruchomi sie ten sam mechanizm nagrody. Wiec jakby nie patrzec kazda zadza jest na swoj sposob egoistyczna. (Przypadki gdzie „spolecznicy” zaniedbuja czesto wlasne rodziny zeby poswiecic sie pracy dla innych sa najlepszym przykladem… )

    Rownie dobrze moznaby zaszufladkowac ze pragnienia kobiet sa dobre (rodzina, dzieci), a pragnienia facetow zle (seks, atrakcyjna partnerka). Ale zarowno kobiety jak i mezczyzni daza do zaspokojenia mniej lub bardziej podswiadomych instynktow. Pragnienia sa po prostu inne.

  26. „Nie wazne czy dany osobnik bedzie pomagal innym, czy gromadzil majatek to w mozgu uruchomi sie ten sam mechanizm nagrody.”

    Te, podaj lepiej źródło, miśku. Bo ja słyszałem o zupełnie odwrotnych wynikach badań jak również o pewnym błędzie metodologicznym przyjętym w podobnych badaniach. Po pierwsze ośrodek nagrody i uczucie szczęścia uzależnione są od całej masy przeróżnych receptorów i hormonów, przy których na dodatek nie można stwierdzić, który powoduje większe szczęście, bo to sprawa osobnicza. Nie mówię już o tym, że samo twierdzenie można rozebrać lingwistycznie na czynniki pierwsze a i nawet Popperem jebnąć.
    A na koniec jeszcze banał z psychologii ewolucyjnej, która też ma programowo w dupie metodologię i lata pracy filozofów nauki.
    Yo.

  27. Nie pamietam gdzie to czytalem, na szybko z googla:
    http://cast-system.eu/referaty/R%C3%B3%C5%BCne%20motywy%20dzia%C5%82alno%C5%9Bci%20altruistycznej.doc

    Chyba uzylem niewlasciwych slow, gdyz zepchnelo to dyskusje na tor biologiczno/fizjologiczny.
    Nie jest wazne dla czlowieka czy stan szczescia powoduje u niego hormon A czy hormon B, ale to ze czuje sie z jakis powodow szczesliwy i uruchamia sie jakis mechanizm nagrody/szczescia powodujacy takie samo/bardzo zblizone uczucie.

    Ludzie sa rozni, maja z takich czy innych powodow inne pragnienia i oczekiwania.

    „A na koniec jeszcze banał z psychologii ewolucyjnej, która też ma programowo w dupie metodologię i lata pracy filozofów nauki.”
    Czyli co? Chcesz powiedziec ze kobiety sa z natury dobre, a faceci z natury zli? 🙂
    Jestes moze kobieta? 🙂

  28. „Nie jest wazne dla czlowieka czy stan szczescia powoduje u niego hormon A czy hormon B, ale to ze czuje sie z jakis powodow szczesliwy i uruchamia sie jakis mechanizm nagrody/szczescia powodujacy takie samo/bardzo zblizone uczucie.”

    A-a. Niestety jest ważne. Z powodów filozoficznych, rzekłbym, mniej więcej takich samych, z jakich nigdy nie udowodnimy, że widzę ten sam czarny kolor, co ty. Kwestia, który receptor został posmyrany, którym hormonem, którą endorfiną jest niestety ważna, choćby z tego powodu, że szczęście szczęściu nierówne (i to nawet nie w sensie stopniowania; po prostu zupełnie inne jest szczęście spowodowane zahamowaniem wychwytu zwrotnego dopaminy, a inne powinowactwem do receptorów opioidowych… a to tylko przykład).
    Swoją drogą, właściwie czego ja się czepiam? Altruizmowi nie ujmuje to wartości.
    Polecam poczytać, co o neurobiologii pisał Rorty 🙂

    „Czyli co? Chcesz powiedziec ze kobiety sa z natury dobre, a faceci z natury zli? 🙂
    Jestes moze kobieta? :)”

    Nie. Coś w tym stylu bardziej pasuje do psychologii ewolucyjnej właśnie 🙂

  29. Zdajesz sobie sprawę, że podany przez ciebie link nie zawiera żadnych badań?

  30. zdaje sobie sprawe, to w zasadzie wywod logiczno filozoficzny 🙂
    dlatego tez pisalem ze uzylem niewlasciwych slow przez co dyskusja zeszla na tory fizjologiczno biologiczne.
    Na prawde nie widze roznicy pomiedzy tym ze mozg jest bardziej podatny na endorfine, czy bardziej mu odpowiada „spadek wychwytu zwrotnego dopaminy”. Czlowiek dazy do subiektywnego szczescia do ktorego jakby zostal zaprogramowany.
    Kiedys w C+ (albo discovery) byl film dokumentalny (albo „na faktach”) o nalogowym hazardziscie. Jak ten czlowiek opowiadal gra w kasynie zapewniala mu szczescie na „10”, a jakiekolwiek inne najszczesliwsze doswiadczenie dawalo max 6. Jestem tez przekonany ze ludzie ktorzy rezygnuja z wlasnego szczescia, zycia, rodziny (albo jej kosztem) poswiecaja sie dla innych nie robia tego bo tak wypada, tylko dlatego ze u nich wlasnie cos takiego uruchamia mechanim nagrody – jak w przypadku wspomnianego wyzej hazardzisty.
    Oczywiscie zdaje sobie sprawe ze altruizm to nie tylko takie skrajnosci i sa formy posrednie, ale jak nawet w tym linku slusznie zauwazono, ludzi robia czesto cos bo tak wypada, czy wrecz nie chca wyjsc na egoistow… Ale wlasnie sa egoistami bo jednak mysla o sobie („pomoc innym daje mi szczescie”, ” nie chce byc egoista w oczach innych” itd.)
    Wiec ciezko stwierdzic ze altruizm nie wywodzi sie bezposrednio z egoizmu, tylko nieco inaczej skierowany co wynika chocby z charakteru danego czlowieka (jedni maja gdzies opinie innych, a inni z kolei robia wszystko zeby sie innym ludziom przypodobac za wszelka cene).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *