Stefan Blankertz: Zdemaskowany. A światło ciągle się pali

Mit 2

Z pewnością już kiedyś przydarzyło się to Państwu: ktoś w Waszym otoczeniu twierdził, że istnieje możliwość wyprodukowania żarówek, które wiecznie by się paliły. Ale nie chcą tego sami producenci, bowiem zarabiają oni tylko wtedy, kiedy żarówki się psują i pojawia się potrzeba zakupienia nowych.

Jeżeli Ty jesteś Danielem Düsentriebem (postać wynalazcy z komiksów Disneya), to ja jestem Rockefellerem…

Długo nie wiedziałem, co powinienem odpowiadać na tego rodzaju twierdzenia. Kiepsko brzmi odpowiedź rodzaju: „nie wydaje mi się”. Równie bezsensownie brzmiałoby twierdzenie, że „gdyby coś takiego było możliwe, to firma Philipps z pewnością wprowadziłaby takie rozwiązanie na rynek”. Ostatecznie „wie” o tym przecież również ten, który raczy mnie tego rodzaju oświadczeniami. Czyż mam zatem posądzać go o kłamstwo?

W międzyczasie znalazłem jednak lepszą odpowiedź: „jeżeli pokażesz mi, w jaki sposób można wyprodukować nie psujące się żarówki” powiedziałem, wtedy ja „zorganizuję pieniądze, abyśmy mogli założyć firmę produkcyjną”.

Wszędzie części zużywające się

Sprawa dotyczy nie tylko żarówek: według powszechnych antykapitalistycznych uprzedzeń wszystkie przedmioty codziennego użytku pełne są części ulegających zużyciu, a wcale tak być by nie musiało. Każdy dureń rozumie przecież, że dla sprzedawcy dany towar jest tym lepszy, im krótszy ma okres żywotności i czym częściej pojawia się potrzeba zakupu następnych przez konsumentów.

„Jeżeli zakupiłeś coś, co szybko się zepsuło, to co wtedy robisz?” pytam. „Czy kupujesz produkt tego samego producenta?”. Nie, nikt tego nie robi, nawet największy głupiec. Daną rzecz kupuje się od kogoś innego. Producent, który w swoim wyrobie zamontował część zużywającą się, nie ma zatem żadnej korzyści, albowiem kupujący dokona ponownego zakupu już u całkiem innego producenta.

Przeprowadzone badania pokazują również, iż osoba taka opowie o tym następnym dziesięciu osobom, które również zrezygnują z zakupu u takiego producenta. Będzie to działało tak długo, aż dany producent ostatecznie zbankrutuje.

Już tego rodzaju logika przeczy uprzedzeniom dotyczących części zużywających się: nie ma żadnego racjonalnego kryterium dla określenia długości żywotności danego produktu. Czy żarówka – trzymając się naszego przykładu – powinna zepsuć się po okresie jednego roku? Ale producent dałby dwa razy tyle, gdyby żarówka przepaliła się po pół roku. Zaraz jednak pojawiłby się zarzut, iż jest to o wiele „za krótko”. Żarówki, która świeciłaby tylko pół roku, nikt by zatem nie kupował. A jednak dlaczego okres jednego roku jest w porządku? Jeżeli producent wprowadziłby na rynek żarówkę, która działałaby przez okres dwóch lat, ale więcej nie kosztuje, wtedy kupujący w sposób naturalny dokonaliby zmiany i kupowali właśnie ten produkt – taki proces zdarzeń powtarzałby się tak długo, aż zostałby osiągnięty technicznie maksymalny okres trwałości żarówki.

A zatem: nie ma żadnego kryterium dla racjonalnej decyzji dotyczącej skrócenia czasu żywotności żarówki, ale jest racjonalne kryterium dla długości okresu żywotności. Kryterium to jest następujące: za określoną cenę wymagany jest możliwie najdłuższy okres żywotności danego wyrobu.

À propos to samo obowiązuje również dla cen. Ciągle jeszcze lubiane i popularne jest twierdzenie, iż przemysł paliwowy chętnie „podnosiłby samowolnie” ceny paliw. Tak, ale jak wysoko? Z pewnością Aral wielokrotnie zwiększyłby swoje zyski, gdyby cena paliw z oferty Arala została podwojona. Ale wtedy z pewnością niezwłocznie ktoś postawi mi taki zarzut, naturalnie nikt więcej nie tankowałby na stacjach Arala, ale w sieci Jet („reszty możecie sobie oszczędzić”). Jednak gdyby wszystkie firmy trzymały się razem i wspólnie podniosły ceny…

Stop! również tutaj pojawia się racjonalne kryterium: jeżeli wszyscy będą wspólnie działali w ramach jednego kartelu, mogliby ceny nie tylko podwajać, ale i potrajać, podwyższać cztery razy, podnosić je w nieskończoność.
Tak długo jak żadne z przedsiębiorstw przemysłu paliwowego nie będzie zmuszone do przynależności do kartelu, wtedy to, które będzie miało największą potrzebę zwiększania obrotów, wyłamie się, aby dzięki obniżce ceny zwiększyć swoje obroty. Tym samym pozostali, aby nie stracić swoich udziałów w rynku, będą musieli podążać śladem tego właśnie przedsiębiorstwa – proces ten będzie się powtarzał tak długo, aż osiągnięta zostanie możliwie najniższa z ekonomicznego punktu widzenia cena.

Stefan Blankertz
***
Tekst opublikowano na stronie ef-magazin
Tłumaczenie : Anna Muszkieta-Buszka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *